Rozpowszechnienie herezji w Kościele jest ewidentne. Typowa herezja naszych czasów w Kościele to relatywizm. To, co Bóg nam objawił, jest niezmienne, takie samo dla każdego pokolenia, ponieważ Bóg jest niezmienny. Magisterium Kościoła przez dwa tysiące lat przekazywało nam wszystkie prawdy Boże w tym samym sensie i znaczeniu. Dzisiejsza herezja polega na tym, że relatywizm, biorący początek w modernistycznej filozofii, zwłaszcza Hegla, uznaje, iż to, co było prawdziwe dla ludzi sto lat temu, może być fałszywe dzisiaj. Po drugie, różne, nawet sprzeczne twierdzenia mogą koegzystować.
Najbardziej zbliżamy się do herezji, relatywizując pierwsze przykazanie Boże: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną". Kto jest prawdziwym Bogiem? Jezus Chrystus. Trójca Święta: Ojciec, Syn i Duch Święty. Nie ma innego prawdziwego Boga. Nie wystarczy mówić o „jednym Bogu", bo tak mówią też muzułmanie i inni. My musimy głosić, że tylko Jezus Chrystus jest drogą do zbawienia, zaś inne religie nie są chciane przez Boga, że są jako takie przeciwne woli Boga. W żadnym wypadku nie można stawiać innych religii na tym samym poziomie, co wiara katolicka. Należy jasno powiedzieć, że wspólnoty protestanckie i Kościoły prawosławne nie są zgodne z wolą Boga. W tych grupach są elementy prawdy, ale nie przynależą one do nich, lecz do Kościoła katolickiego.
Druga z kolei pod względem niebezpieczeństwa herezja to atak na szóste przykazanie. Uczynki złe z natury są złe zawsze, w każdych okolicznościach. „Nie cudzołóż" – to przykazanie obowiązuje zawsze, w każdej sytuacji. Nie ma takiej przyczyny, która usprawiedliwiałaby choćby jeden akt cudzołóstwa. Dziś się to rozwadnia, nie mówi się jasno, że każdy akt seksualny poza małżeństwem jest ciężkim przekroczeniem prawa Bożego i ciężką obrazą Boga. Wielu teologów, księży, nawet biskupów, mówi, że są sytuacje, w których związki oparte na cudzołóstwie mogą być uznane przez Kościół, że nie są przeciwne woli Bożej, a więc ludzie ci mogą być dopuszczeni do Komunii św. W konsekwencji nie tylko osoby cudzołożące, ale też inne zachowania seksualne poza małżeństwem mogą zostać zaakceptowane. To jest samozniszczenie.
Wielkim błędem jest ateizm praktyczny, czyli materializm, życie, jakby Boga nie było. Żyje się tak, jakby istniała jedynie rzeczywistość doczesna tu, na ziemi, nie było niczego więcej, nie istniała rzeczywistość nadprzyrodzona, życie wieczne. A więc troszczymy się o nasze ciało, nasze potrzeby materialne, środowisko, klimat itd. To jest typowy błąd komunizmu, który mocno przeniknął także do Kościoła. Od kilku dekad życie Kościoła skupia się na kwestiach materialnych, jak sprawiedliwość, ekologia, zmiany klimatu i inne. To jest materializm. Kościół oczywiście zawsze miał doktrynę społeczną dającą wskazówki, jak ludzie mają budować sprawiedliwe społeczeństwo. Ale to jest drugorzędna, uzupełniająca misja Kościoła.
Obserwujemy wzrost znaczenia masonerii i podobnych organizacji. Ich działalność staje się coraz bardziej otwarta, co oznacza, że osiągnęli wysoki poziom penetracji niemal wszystkich rzeczywistości w całym świecie zachodnim. Pewne grupy mają poczucie posiadania tak dużej władzy w polityce i życiu społecznym, że ujawniają swoje cele i swoją działalność. Kilka lat temu w „Le Figaro" ważny przedstawiciel francuskiej masonerii otwarcie przyznał, że prawo aborcyjne to realizacja ich planu, że to jest ich świątynia wzniesiona dla „Wielkiego Architekta Wszechświata". Inny przywódca francuskich masonów ujawnił, że prawo legalizujące „małżeństwa" homoseksualne zostało przygotowane na zebraniach masońskich i przeforsowane przez masonów będących członkami parlamentu i rządu.
Niestety, organizacje te z powodzeniem infiltrują nawet Kościół, także szeregi duchowieństwa. Liczni duchowni, także biskupi, gdy otwierają usta, wypowiadają słowa i idee masońskie. Bez względu na to, czy sami są członkami związków masońskich, czy nie, myślą, mówią i zachowują się jak masoni.
Triumf Niepokalanego Serca, zwycięstwo Maryi nastąpi, gdy w życiu Kościoła i życiu narodów zakróluje Chrystus. Maryja pragnie tylko jednego: wywyższenia Jej Syna Chrystusa. Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort napisał, że kiedy mówimy „Maryja", jak echo powraca „Jezus". Maryja zatriumfuje, gdy Jezus będzie bardziej w centrum jako Król mający władzę także nad społeczeństwami, nad polityką. Kiedy prawda Chrystusa zatriumfuje, będzie to też triumf Niepokalanego Serca, gdyż Ona przychodzi, by przynieść nam Jezusa i doprowadzić nas do Boga. Wtedy zajaśnieje Maryja, gdy nasze serca będą bardziej podobne do Serca Jezusa i Jej Serca, gdy będzie rządzić naszymi sercami jako nasza Matka, a my będziemy upodabniać się do Niej.
Ks. Biskup Athanasius Schneider
Fragmenty wywiadu biskupa pomocniczego diecezji w Astanie (Kazachstan) dla „Naszego Dziennika", 26-27 sierpnia 2017 r.