Skończyły się wakacje, urlopy. Dzieci wróciły do szkół, rodzice do pracy. Zbliża się jesień, zima, będziemy dłużej przebywali w domach, mniej na łonie przyrody.
Lato w Ameryce upłynęło na dyskusjach, sprowokowanych wydarzeniami w Littleton koło Denver, w stanie Colorado, gdzie 2 uczniów zastrzeliło kilkanaścioro swoich kolegów i koleżanek i nauczyciela, oraz następnie siebie. Chociaż był to największy szok i wypadek, który pochłonął najwięcej ofiar, nie był to wypadek odosobniony. Przemoc w szkole, w tym samobójstwa, dotknęły już poprzednio wielu szkół.
Następuje przebudzenie się rodziców i nauczycieli i zastanawianie się, jakie są tego powody. Nikt nie przeczy, że wychowanie dziecka i później młodego człowieka jest sprawą bardzo trudną, wymagającą czasu, cierpliwości i odpowiedzialności ze strony rodziców, nauczycieli, społeczeństwa, kościoła i rządu, który jest wybrany przez naród po to, żeby służyć temu narodowi dla jego dobra w szerokim znaczeniu tego słowa.
W dzisiejszej zabieganej epoce nikt nie ma na to czasu, ani ochoty, idzie się na łatwiznę. Ludzie przychodzą z pracy, lub dzieci ze szkoły i pierwsza czynność to: włączenie telewizora. Dzisiaj nie do pomyślenia jest dom bez telewizora, a w bogatych domach jest nawet 2 lub więcej telewizorów. Rodzice zaczynają rozważać, czy czasem telewizor nie jest źródłem zła i jedną z przyczyn agresji młodych ludzi.
W skrajnych wypadkach rodzice, którzy pracują i nie są wstanie kontrolować, co oglądają ich dzieci, pozbywają się telewizorów wyrzucając je na śmietnik!
Jednak w większości wypadków telewizja ma się całkiem dobrze. Nie potrzeba tu nawet przytaczać danych statystycznych – sami możemy sobie dokładnie obliczyć, ile czasu poświęcamy na oglą-danie telewizji w zależności od tego, czy włączamy telewizor zaraz po pracy, po szkole, lub dopiero wieczorem. Na pewno jednak będzie to przeciętnie około 20 lub więcej godzin tygodniowo spędzonych przy telewizorze.
Czy jest to najwłaściwsza forma spędzania wolnego czasu, wypoczynku, rozrywki, zdobywania wiedzy o świecie?
Nie ma wątpliwości co do tego, że z moralnego punktu widzenia TV rozprzestrzenia wszystkie możliwe rodzaje grzechów.
18 września 1990 roku na mszy dla 5000 księży ze 130 krajów, w bazylice św. Piotra w Rzymie, Papież Jan Paweł II w kazaniu powiedział:
„Drodzy bracia, sytuację, w jakiej żyją współcześnie ludzie, jeżeli chodzi o dziedzinę moralności można scharakteryzować jako szeroko rozprzestrzeniony, kompleksowy stan niewolnictwa. Grzech znalazł nowe sposoby zniewolenia sumień, sposoby silniejsze i bardziej podstępne, niż w przeszłości. Zaraźliwa siła sugestii i złego przykładu działa różnymi kanałami perswazji, oferowanymi przez różnego rodzaju mass media.
W ten sposób niewłaściwe przykłady zachowań pokazuje się publiczności nie tylko jako prawe, słuszne, ale jako dowód na to, że dana osoba ma otwartą i dojrzałą świadomość. W ten sposób dokonano niewidocznej pracy ukształtowania psychologicznego, które można łatwo porównać z kajdanami, zakazującymi prawdziwej wolności wyboru."
W dzisiejszych czasach zaniku wiary w Boga, wiary w autorytety, wiary w wartości, które są niemodne, ludzie, którzy wierzą w wartości są wyśmiewani i odrzucani. Tylko egoiści osiągają swoje cele, więc ludzie ulegają czarowi kłamstw i podstępnych tricków programów telewizyjnych i reklam. Starają się naśladować to, co widzą na ekra-nie, swoich nowych bohaterów – wulgaryzm, niemoralne zachowanie, przemoc, nieposłuszeń-stwo, brak wstydu, perwersyjną miłość, arogancję, dążność do gromadzenia jak największej ilości dóbr materialnych, brak wszelkich hamulców, zanik wrażliwości, kult użycia, swobody.
Obliczono, że kilkunastoletnia młodzież obejrzała już w telewizji tyle mniej więcej tysięcy morderstw, ile ma lat – czyli kilkanaście tysięcy morderstw. Dzieci kilkuletnie oglądając sceny gwałtu przeżywają je tak, jak gdyby działy się naprawdę w pokoju.
Telewizja jest nastawiona głównie na zysk, dlatego programy podporządkowane są reklamie. Liczy się nie to, czy program jest dobry, czy zły – tylko jego oglądalność. Publiczność przekazuje się w ręce firm reklamujących swoje wyroby.
I tu celem i ofiarą jest głównie młodzież, której udział w wydatkach rodzin sięga rocznie w Ameryce kilkuset miliardów dolarów.
I niestety, zasady działania amerykańskiej telewizji rozprzestrzeniły się na cały świat. Obraz telewizyjny trafia do naszej świadomości za pomocą różnych tricków i wizerunków pięknego wnętrza, ładnego wyglądu, sposobów zachowań, ubioru, słowa, uśmiechu, dźwięku, muzyki...
W przeciwieństwie do dawnego świata nauki, gdzie posługiwano się słowem w mowie i piśmie i to wymagało wyrobienia szeregu umiejętności dotyczących logiki myślenia, obecnie nawet zasób używanego przez dzieci od kilku do kilkunastu lat słownictwa zmniejszył się przeciętnie dwukrotnie. Dziś się nie czyta, dziś się ogląda.
Tak więc oprócz szkód moralnych oglądanie telewizji przynosi szkody dla rozwoju psychicznego i dla zdrowia fizycznego. Telewizja paraliżuje umysł i ciało, sygnały przekazu trafiają bezpośrednio do podświadomości, umysł jest bierny, nie ma selektywnej pracy umysłu, niepotrzebne są żadne kwalifikacje, ani nie wyrabiane są żadne umiejętności.
Jerry Mander – amerykański autor książki: „Cztery argumenty za wyeliminowaniem telewizji" (Four Arguments for the Elimination of Television), opublikowanej przez wydawnictwo „Quill", 105 Madisom Ave., New York, 10016, który sam spędził 15 lat w reklamie telewizyjnej pisze:
„Telewizja paraliżuje świadomość dokładnie tak, jak valium, lybrium i alkohol. Te używki nie pozwalają jednostce na kontakt ze swoją własną wyobraźnią umysłową.
Efekt wpływu telewizji na ciało i umysł nałogowego widza, to wchłanianie wielkiej ilości promieniowania fosforowego powodującego raka, atropia umysłu, brak aktywności ciała i mózgu i alienacja w wielu innych wymiarach.
Badania wykazują, że dzieci, które spędzają dużo czasu na oglądaniu telewizji tracą pamięć i są prawie niezdolne do sformułowania swoich myśli za pomocą słów. Porozumiewanie słowne jest to przetworzony proces wyobraźni i informacji, który przechodzi z podświadomości do świadomości, czyli aktywnego myślenia. Wydaje się, że telewizja paraliżuje ten proces. Sygnały telewizyjne bezpośrednio penetrują mózg bez aktywnej, selektywnej pracy umysłowej widza. Telewizja zuboża świadomość, a także nawet w większym stopniu, świadomość historyczną i polityczną.
Telewizja stanowi ostatni krok w wynaturzaniu ludzkiego doświadczenia, w utracie osobistej i kolektywnej tożsamości. Nałogowy widz traci naturalną zdolność do funkcjonowania własnej wyobraźni. Umysł zachodniego widza jest wypełniony sztuczną i narzuconą rzeczywistością, którą stopniowo zaczyna on uważać za rzeczywistość."
W zakończeniu swojej książki w rozdziale „Telewizyjne tabu" (Television taboo) autor pisze:
„Telewizja zawiera taką różnorodność niebezpiecznych efektów – umysłowych, psychologicznych, ekologicznych, ekonomicznych, politycznych; efektów, niebezpiecznych dla każdej osoby, społeczeństwa i planety – że nigdy nie powinna być wprowadzona do użytku, a gdy już ją wprowadzono, to propozycja, żeby wstrzymać jej kontynuowanie wydaje się całkiem logiczna."
„Telewizja kwalifikuje się jako instrument prania mózgu, usypiania, hipnozy, a nie jako coś, co stymuluje świadomy proces uczenia."
„Telewizja jest formą deprawacji wrażliwości, powodującą dezorientację i zagubienie. Pozostawia widza mniej zdolnym do odróżnienia prawdziwej rzeczywistości od nierealnej, telewizyjnej, spraw wewnętrznych od wszczepionych zewnętrznie. Powoduje dezorientację w czasie, miejscu, historii i naturze."
„Telewizja tłumi i zastępuje ludzką twórczą wyobraźnię, zachęca do bierności, uczy ludzi akceptować władzę. Jest instrumentem przeobrażania ludzi i zmiany ich według telewizyjnych wyobrażeń."
„Telewizja limituje i ogranicza ludzką wiedzę. Zmienia sposób, w jaki ludzie dowiadują się o świecie. Zamiast naturalnej wielokierunkowej informacji oferują bardzo wąską odmierzoną informację, redukując jej ilość i rodzaj... Wierzymy, że dzięki telewizji wiemy więcej, podczas gdy wiemy mniej."
„...Telewizja zastępuje nam środowisko, wyobcowywuje nas z natury co przyspiesza destrukcję tej natury, zamyka nas coraz bardziej wewnątrz sztucznej, przenikającej nas rzeczywistości. Pogłębia zanik naszej osobistej wiedzy, powoduje kumulowanie informacji w rękach techniczno-naukowo-przemysłowej elity..."
Autor dalej rozważa, jaki byłby świat bez telewizji.
„Czy byłoby to stratą, gdybyśmy nie mogli włączyć telewizora w celu natychmiastowej rozrywki, czy nie byłyby wielką rekompensatą bezpośrednie kontakty międzyludzkie, ożywione umysły, powrót do przebudzenia osobistej ciekawości i aktywności..."
„Co to za strata, gdybyśmy nie mogli obejrzeć niewyraźnej i zredukowanej wersji dramatu, albo przyrody, czyż nie byłoby rekompensatą prawdziwe przeżywanie życia, bezpośredni kontakt z przyrodą i odrodzenie ludzkich uczuć z tym związane."
„Jaka to byłaby strata, jeżeli nie traktowalibyśmy telewizji, jako ucieczki od trudnej rzeczywistości dotykającej wielu ludzi. Zdanie sobie sprawy z tego, że trudne problemy dotykają nie tylko nas, ale wielu innych ludzi, jednych mniej, innych więcej oraz wola działania i zmiany tego stanu rzeczy byłaby tylko z korzyścią dla nas."
„Nawet kształt procesów politycznych uległby zmianie, widziałoby się sprawy polityczne dokład-niej i treść musiałaby być nadrzędna w stosunku do formy. Siły polityczne i ekonomiczne skoncentrowane, jak nigdy dotąd, w historii Ameryki stopniowo ulegałyby decentralizacji i ich struktury i działania dotyczyłyby małych społeczności."
Autor uważa, że „...Na zewnątrz niewyraźnych obrazów telewizyjnych – ludzie byliby szczęśliwsi, niż do tej pory, żyjąc w mniej sztucznej rzeczywistości, mniej narzuconej i byliby bardziej skłonni do działań osobistych."
W jednej z katolickich audycji telewizyjnych w Ameryce, przytoczono niedawno wypowiedzi Centrum Badania Mediów, gdzie powiedziano m.in., że w mediach nie chodzi już o prawdę, chodzi o to, kto zwycięża, a kto traci, szerzy się grzech, skandale i przemoc.
Zaawansowane technologicznie badania naukowe w dzisiejszym świecie, również w zakresie pracy mózgu – świadomości i podświadomości i możliwość wpływania w bezpośredni sposób na podświadomość i tym samym sterowanie zachowaniem człowieka, daje możliwość kontroli nad człowiekiem.
Można tu wymieniać bezpośredni wpływ na podświadomość bardzo niskich i bardzo wysokich częstotliwości.
Jest w użyciu takie urządzenie wynalezione przez dr Patricka Flangana o nazwie neurophone. W jednym z testów na seminarium dla wojskowych dr Flangan umieścił neurophone za pomocą przewodów na suficie pomieszczenia i puścił taśmę z nagraniem sugerującym gorące przyjęcie mówcy – oczywiście nic nie było słychać ani widać, ani zebrani nic nie wiedzieli. Wiadomość z taśmy dotarła bezpośrednio do podświadomości i zasugerowała, z sukcesem, ludziom gorące i owacyjne przyjęcie mówców.
Dzisiaj dotyczy to i telewizji – jest ona czymś więcej, niż tylko rozrywką. Działania opisane krótko wyżej wpływają na podświadomość telewidza, w ten sposób, że ciało wydziela substancje, które powodują przyjemne uczucie, więc człowiek idzie po więcej, czyli staje się nałogowcem telewizji.
Stąd nic dziwnego, że widzi się czasami i słyszy określenia: "Narkotyk na prąd", „Telewizja hipnotyzuje świadomość". Trans hipnotyczny można dowolnie pogłębić przez dodanie w filmie co 32 klatki, białej albo czarnej klatki, co powoduje zwiększenie impulsów do 45 na minutę i jest możliwe do percepcji tylko przez podświadomość.
Przy pomocy wyżej wymienionych technik narzuca się sugestie w reklamach.
Oblicza się, że do 16 roku życia dzieci spędziły więcej czasu przy telewizji, niż w szkole. Często telewizor włączony jest w domach po kilka godzin dziennie. Jakby tego było mało, osoby związane z telekomunikacją twierdzą, że istnieje już potencjalnie, techniczna możliwość podsłu-chiwania na zasadzie dwutorowej interakcji co się dzieje w domu – przy użyciu pewnego rodzaju czarnej skrzynki („black box") umieszczonej w odbiorniku telewizyjnym, poprzez system kablowy, który zaprosiliśmy do naszych domów. Możliwość ta istnieje podobno już od ponad 12 lat. W ostatnich latach umieszczono jeszcze we wtyczce tzw. małe „rybie oko", które może wysyłać na zewnątrz sygnały wizualne.
Nie ma tu miejsca na szerokie omówienie wyżej wymienionych zagrożeń technicznych, które tutaj zastały tylko zasygnalizowanie.
Ogólnie rzecz biorąc nie wiadomo, kto i czy, i kogo, i w jakich celach podsłuchuje, czy podgląda. Wydaje się, że rzeczywistość prześcignęła wizje George'a Orwell'a.
Drodzy Czytelnicy, więc co robić? Jeżeli nie wyobrażacie sobie wyrzucenia telewizora na śmietnik, lub nie wyobrażacie sobie, że możecie sobie pozwolić na taki ekscentryzm na jaki pozwoliła sobie znana gwiazda filmowa Katherine Hepburn, wyznając w jednym z wywiadów parę lat temu, w telewizji, że nie ogląda telewizji od 25 lat – to przynajmniej starajcie się ograniczać oglądanie telewizji do minimum, upewniając się, że oglądane przez was, a szczególnie przez wasze dzieci, programy mają jakąś wartość. Jeżeli chcemy prawdziwych wiadomości, to sięgnijmy do źródeł (zresztą nielicznych), które zasłużyły sobie na miano wiarygodnych. Drodzy Rodzice, chyba nie chcecie, żeby wasze dzieci już w młodym wieku stały się nerwowe, agresywne, egoistyczne, zainteresowane zbyt wcześnie seksem, intelektualnie opóźnione w rozwoju, ze złym smakiem, bez ambicji, leniwe.
Postarajcie się spędzać więcej czasu przy wspólnym stole rozmawiając o planach, marzeniach, problemach, rozterkach, wątpliwościach... Postarajcie się wyjść razem na spacer, spędzać czas na łonie przyrody, a przede wszystkim uczcie wasze dzieci wartości, podsuwajcie dzieciom ciekawą lekturę – czytanie rozwija intelekt, wyobraźnię, ciekawość, usprawnia proces myślenia, wyciąganie wniosków...
W Ameryce obecnie wiele dzieci po skończeniu High School (do polskiej szkoły średniej można ją tylko przyrównać, jeżeli chodzi o ilość lat, a nie o poziom nauczania, ilość wiedzy) nie umie czytać i pisać w swoim języku.
Starajmy się spędzić tegoroczne Święta Bożego Narodzenia w gronie rodziny i przyjaciół bez telewizora, uczmy dzieci modlitwy, przykazań, czytajmy wspólnie Biblię, wyjaśnijmy nawet najmłodszym dzieciom istotę Święta – jest to Boże Narodzenie, a nie święto choinki, gwiazdora, bałwana, prezentów. Rozjerzyjmy się też wśród sąsiadów, czy nie ma osoby samotnej, biednej, opuszczonej – dajmy przykład dobrego uczynku – zaprośmy tę osobę na Święta. Sens naszego życia sprowadza się do miłości Boga i bliźniego. Kochamy i służymy Bogu – przez miłość i służbę bliźniemu, oczywiście nie tylko od święta.
Urszula Polkowska