Jeśli ty, który nie jesteś bankierem, masz 100 dolarów, możesz pożyczyć komuś jednemu lub kilku osobom całkowitą sumę 100 dolarów, ale nie więcej. I kiedy pożyczyłeś już te 100 dolarów, nie masz nic więcej.
On, bankier, może pożyczyć 1000 dolarów za każde 100 dolarów, które posiada w gotówce, i które zatrzymuje w banku. Oto na czym polega jego przywilej. Pożyczy on, powiedzmy, 100 dolarów Piotrowi, 100 dolarów Andrzejowi, 100 dolarów Jakubowi, 100 dolarów Janowi i tak dziesięciu osobom, co da dziesięć razy 100 dolarów, bez ich dotykania. I zażąda on odsetek od każdych stu dolarów.
Jeżeli to ty włożyłeś te sto dolarów do banku, będziesz mógł otrzymać od bankiera, przy stopie procentowej 3,5%, 3,5 dolara odsetek po roku.
Ale on, bankier, pożycza na 6% i w tym samym czasie, pożyczy sumę 10 razy większą od twojego wkładu, otrzymując w ten sposób 60 dolarów odsetek po roku.
Widzisz teraz różnicę. To ty zarobiłeś te 100 dolarów swoją pracą i przynoszą ci one 3,5 dolara rocznie. On, bankier, nie zarobił tych 100 dolarów, ale ruch kredytu, który tworzy na podstawie tych 100 dolarów przynosi mu rocznie 60 dolarów.
Ty jesteś tym, który sobie zasłużył; on jest tym, który czerpie zyski. Nie przeszkadza to niektórym moralistom głosić ci kazania, żebyś zarabiał na życie w pocie swojego czoła, a bankierowi życzyć ci oszczędności, dodając, że jego bank może się o nie zatroszczyć.
Bankier zbiera pożytki cywilizacji: zaufanie, które obywatele wzajemnie wymieniają w swoich kontaktach handlowych, bez troski o formę czy naturę instrumentu monetarnego, używanego w tych kontaktach. Tak jak, faktycznie, najpierw stopniowo uczyliśmy się zaufania do pieniądza papierowego w takim stopniu jak do pieniędzy ze złota czy srebra, podobnie później uczyliśmy się zaufania do czeków i zapisów pieniężnych w takim stopniu jak do monet czy banknotów.
Pożyczkobiorca, który uzyskał w banku zwykły kredyt w postaci cyfr, będzie mógł dokonywać swoich płatności wypisując czeki na kwotę tego kredytu. Ten kto otrzymuje czek może zdeponować go w banku. W tym wypadku, który jest bardzo powszechny w handlu, nastąpi tylko przeniesienie kredytu w księdze bankiera: redukcja na rachunku wystawiającego czek i przyrost na rachunku osoby deponującej czek. Prosta operacja arytmetyczna, nie ruszająca ani jednego grosza w monecie czy w banknocie.
Jeśli ktoś, kto otrzymał czek, zechce zamienić go na gotówkę, jak dzieje się to, na przykład, w przypadku wielu osób, które otrzymują pensje, idzie do banku, a tam bankier wypłaca gotówkę (banknoty lub bilon) w kwocie wpisanej na czeku. Nie zabiera jednak zbyt wiele czasu, żeby pieniądze powróciły do banku, wpłacane przez właścicieli sklepów i kupców. Te same pieniądze mogą zatem obsługiwać wiele kolejnych czeków.
Na ogół w Kanadzie bank nie potrzebuje więcej niż jednego dolara w gotówce, żeby utrzymać dziesięć dolarów w postaci zapisu pieniężnego. Dlatego też bankier nie musi się obawiać, dopóki stworzone przez niego kredyty nie przekraczają 10 do 12 razy jego rezerw płynnych (gotówki).
Nie ma zatem niczego złego w tym, że Kanadyjczycy mają zaufanie do pieniędzy czekowych. Nie ma też dla nich niczego złego w poprzestaniu na pisemnych operacjach tworzenia pieniądza, jedynie zapisu pieniężnego, służących równie dobrze jak inne operacje w transakcjach handlowych. Istnieje nawet zasadniczy postęp w odrzuceniu teorii, że pieniądze są związane ze złotem: ta księgowość pozwala w rezultacie, jeśli się chce, regulować ilość pieniędzy nie w stosunku do ilości złota, które można wydobyć w kopalniach, ale w stosunku do towarów, które może zaoferować krajowa produkcja towarów pożądanych przez konsumentów.
Błąd tkwi nie w mechanizmie, ale w odwróceniu celu, któremu ten mechanizm powinien służyć.
Złem nie jest to, że pieniądze mogą być tworzone przez pociągnięcie pióra. Złem jest to, że pieniądze tak tworzone są uważane przez bankiera za jego własność, podczas gdy w rzeczywistości powinny być one własnością społeczeństwa, a ich ilość dostosowana do potrzeb społeczeństwa w obliczu możliwości produkcyjnych kraju.
Takie tworzenie pieniędzy kredytowych przez bankierów trwa od dawna. Major Douglas, założyciel szkoły Kredytu Społecznego, pisał:
„Banki, albo skarb państwa, mogą tworzyć pieniądze w ciągu pięciu minut i robią to od wieków."
Lecz mechanizm ten nie był ujawniony czy wyjaśniony społeczeństwu. Kiedy Douglas zaczął odsłaniać go w swoich publikacjach podniósł się powszechny krzyk: bankierzy od najwyższego do najniższego stopnia, zaprzeczali swojej roli twórców pieniądza. Utrzymywali oni, że banki pożyczają tylko pieniądze swoich depozytariuszy. Jednak w obliczu dowodów musieli przyznać prawdę. Kilku małych bankierów, którzy nadal mówią, że banki nie tworzą pieniędzy, jest opóźnionych.
Poczynając od wydania z 1910 roku Encyklopedia Britannica, która jest uznawana za autorytet, zamieszcza grubymi, dużymi literami zdanie: „Banki tworzą środki płatności."
22 marca 1933 r. w programie radiowym sieci BBC (w Anglii), R. G. Hawtrey, zastępca sekretarza skarbu państwa, stwierdził:
„Co więcej, zgadzam się z nim (majorem Douglasem) co do faktu, że banki tworzą pieniądze i że kryzysy gospodarcze wynikają z wad w systemie bankowym w trakcie realizacji tej życiowej funkcji."
Ten sam Hawtrey w artykule zatytułowanym „Kryzys gospodarczy i drogi wyjścia" pisze:
„Kiedy bank udziela pożyczki, tworzy on pieniądze z niczego."
A w książce „Sztuka bankowości centralnej":
„Kiedy bank udziela pożyczki, tworzy on kredyt. Ale inni pożyczkodawcy nie mają tej mistycznej władzy tworzenia środków płatniczych z niczego. Tym, co pożyczają, muszą być pieniądze, które zdobyli dzięki swojej działalności ekonomicznej."
Reginald McKenna, w tym czasie szef Midland Bank, największego banku komercyjnego Anglii i były angielski minister finansów, powiedział na spotkaniu akcjonariuszy banku:
„Ilość istniejącego pieniądza różni się tylko w zależności od działania banków, zwiększających i zmniejszających depozyty i zakupy bankowe. Wiemy, jak się to dokonuje. Każda pożyczka, przekroczenie konta bankowego czy zakup bankowy tworzą depozyt; każda spłata pożyczki, przekroczenia konta czy sprzedaż bankowa unicestwiają depozyt."
Z innej okazji ten sam McKenna posunął się do opisania ogromnej władzy, którą tworzenie kredytu nadaje bankierom.
„Banki", powiedział, „kontrolują kredyt narodu, kierują polityką rządu i trzymają w garści los obywateli."
Są to prawie te same słowa, jakich Pius XI użył w swojej encyklice „Quadragesimo anno", żeby potępić to despotyczne panowanie finansowe nad życiem ekonomicznym narodów i jednostek:
(106) „To ujarzmienie życia gospodarczego przybiera najgorszą postać w działalności tych ludzi, którzy jako stróże i kierownicy kapitału finansowego władają kredytem i rozdzielają go według swojej woli. W ten sposób regulują oni niejako obieg krwi w organizmie gospodarczym i sam żywioł gospodarczego życia do tego stopnia trzymają w swych rękach, że nikt nie może wbrew ich woli oddychać."
Eccles, kiedy kierował amerykańskim systemem bankowym (radą Baku Rezerwy Federalnej), był nie mniej klarowny:
„Banki", powiedział, „mogą tworzyć i unicestwiać pieniądze. Kredyt bankowy to pieniądze. To przy pomocy pieniędzy dokonujemy większości naszych transakcji, a nie przy pomocy waluty, o której zwykle myślimy jako o pieniądzach."
Graham Towers, odpowiadając w 1939 r. na pytania kanadyjskiej Komisji Bankowości i Handlu Izby Gmin, był bardzo stanowczy.
Pytanie: „Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że banki tworzą środek wymiany?"
Towers: „To prawda. Oto dlaczego istnieją – to jest zadanie banków, tak samo jak zadaniem hut jest produkcja stali."
H. W. Whyte, prezes Połączonych Banków Nowej Zelandii odpowiadając w 1955 r. na pytania przed Królewską Komisją do spraw systemu monetarnego Nowej Zelandii, oświadczył, że banki tworzą nowy kredyt finansowy, kiedy udzielają pożyczek lub wypłacają zaliczki. Dodał:
„Robiły to od dawna, ale nie całkiem uświadamiały to sobie i nie przyznawały się do tego. Bardzo niewiele z nich to potwierdzało. Możecie to odnaleźć we wszystkich rodzajach dokumentów, podręczników finansowych, itp. Ale z biegiem lat, i tu wszyscy musimy być w tej sprawie bardzo szczerzy, następował rozwój myślenia. Bardzo wątpię, czy dzisiaj znajdziecie wielu prominentnych bankierów, próbujących zaprzeczać, że banki nie tworzą kredytu. Powiedziałem wam, że one to robią, pan Ashwin (sekretarz stanu) powiedział wam, że one to robią i pan Fussell (prezes Banku Rezerwy, banku centralnego) powiedział wam, że one to robią."
Nie ma potrzeby przedłużania tych cytatów, ponieważ fakt tworzenia pieniędzy przez banki jest teraz uznany.
Jest oczywiste, że nowe pieniądze mają gdzieś swój początek i podstawową sprawą, którą należy rozważyć, jest nie to, kto wykonuje tę funkcję [tworzenia pieniędzy], ale cel, który chce osiągnąć w wykonywaniu tej funkcji, w swojej istocie funkcji społecznej.
Major Douglas pisał:
„Pierwszym krokiem w kierunku rozwiązania tego problemu jest uznanie faktu, że to, co jest powszechnie zwane przez bankiera kredytem, jest zarządzane przez niego głównie w celu prywatnego zysku, podczas gdy najwyraźniej jest to własność społeczna." (Demokracja ekonomiczna, s. 119)
Bankier przywłaszcza sobie dobro wspólne; okrada on społeczeństwo.
Wypaczenia systemu finansowego powodowały i nadal powodują tak dużo zła, że będziemy wciąż powracać do tego tematu.
Louis Even