Kształtem miłości piękno jest i tyle
Cyprian Kamil Norwid − Promethidion
Rzadko współczesna sztuka jest tak emocjonalna, tak patriotyczna i przeniknięta sacrum. Andrzej Pityński wybrał chyba najtrudniejszy z kierunków plastycznych : rzeźbę. Jak trudna to dziedzina, wie każdy, kto próbował stworzyć portret twarzy ludzkiej w jednym z dostępnych materiałów : drewnie, metalu, kamieniu, gipsie czy betonie. Widać to zwłaszcza obecnie w wielu pomnikach Jana Pawła II. Tylko na nielicznych z nich jest on podobny do siebie. Dlatego tak cenieni są w historii prawdziwi rzeźbiarze, którzy mieli taki talent i umiejętności. Francuzi : Auguste Rodin, Jean-Antoine Houdon, Duńczyk Bertel Thorvaldsen, Włoch Michał Anioł czyli Michelangelo Buonarroti, czy starożytny Grek Fidiasz. Jest oczywiście wielu innych artystów z rożnych epok, którzy zasługują na pamięć i miejsce w panteonie sztuki. Wymieniam tych największych, bo do nich należy również Polak Andrzej Pityński. Jego pomniki zrealizowane w Polsce i w Stanach Zjednoczonych są dziełami sztuki, wobec których nikt nie może przejść obojętnie. Najważniejszy z nich Pomnik Katyński w Jersy City (zob. okładka tego numeru MICHAELA) ustawiony naprzeciwko nowojorskiego Manhattanu, odsłonięty 19 maja 1991 r. na zawsze pozostanie w pamięci tych, którzy go widzieli. Najwyższej klasy szutka jest zawsze ponadczasowa. Próba przeniesienia tego pomnika, jaka miała miejsce w 2019 r. została powstrzymana przez akcję Polonii Amerykańskiej i samego autora. Okazuje się, że przeniesienie tego pomnika w inne miejsce jest niemożliwe, ponieważ znajdują sie w nim prochy z grobów katyńskich i każde naruszenie jego struktury zniszczyłoby te święte szczątki.
Podaję życiorys i okoliczności śmierci artysty za artykułem opublikowanym przez Sławomira Tomasza Rocha na blogu niepoprawni.pl :
« Andrzej Pityński urodził się 15 marca 1947 r. w Ulanowie. Jego rodzice Aleksander i Stefania, należeli do podziemia antykomunistycznego. Pod koniec lat 50. Andrzej wraz z ojcem wspomagał i zaopatrywał pozostających w podziemiu Żołnierzy Wyklętych, m.in. Michała Krupę, ps. „Pułkownik”. Urząd Bezpieczeństwa dokonywał częstych najść na dom Pityńskich, rewizji, przesłuchań, poszukując Krupy, który był bratem Stefanii Pityńskiej.
Młody Andrzej ukończył liceum ogólnokształcące w Ulanowie, następnie Technikum Wodno-Melioracyjne w Trzcianie k. Rzeszowa. Po kolejnych prowokacjach i pokazowym procesie w 1967 r., rodzina opuściła Ulanów i osiadła w Krakowie. Andrzej podjął studia w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, w pracowni rzeźby najpierw Mariana Koniecznego, a później Jerzego Bandury. Jako student wykonał popiersie Ignacego Jana Paderewskiego, które ustawione zostało przed Collegium Paderevianum w Krakowie.
W październiku 1974 r. wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Pracował tam jako robotnik budowlany, wkrótce też podjął studia artystyczne na wydziale rzeźby w Arts Students League w Nowym Jorku. W 1979 r. wykonał rzeźbę „Partyzanci I”, która w 1983 r., została odsłonięta w Bostonie. Kolejny pomnik autorstwa Pityńskiego „Partyzanci” stanął w Hamilton. Pityński został członkiem National Sculpture Society (NSS), profesorem rzeźby w Johnson Atelier Technical Institute of Sculpture w Mercerville. W 1987 r. otrzymał obywatelstwo USA. Dwa lata później przyjechał do Polski i odtąd bywał w kraju regularnie.
Mistrz Andrzej Pityński zmarł w piątek 18 września 2020 r., ok. godz. 2 w nocy w szpitalu Virtua Memorial Hospital w Mount Holy, NJ. Miał 73 lata. Rzeźbiarz w ostatnim czasie zmagał się z problemami zdrowotnymi. Artysta pozostawił żonę Christine Gacek Pityńską, wieloletnią partnerkę Claire Brown, dwóch synów, Aleksandra i Michała, oraz synową Agnieszkę i troje wnuków : Andrzeja, Aleksandrę i Angelikę1.
Pomnik Mściciela w Doylestown, Pensylwania, poświęcony ofiarom zbrodni katyńskiej, przy Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej, 1988
Narodowy Pomnik Katyński w Baltimore, „Płomień Wolności”, 2000
Pomnik Patrioty w Stalowej Woli, 2011
Pomnik „Rzeź Wołyńska” wciąż zakazany
Społeczność polsko-amerykańska pożegnała Mistrza Andrzeja Pityńskiego w niedzielę, 27 września, w Lee Funeral Home w Mount Holly, NJ, gdzie była wystawiona trumna z ciałem zmarłego artysty. List do uczestników uroczystości wystosował Prezydent RP Andrzej Duda, w krórym napisał : „Z wielkim żalem przyjąłem wiadomość o śmierci Andrzeja Pityńskiego, wybitnego polskiego i amerykańskiego rzeźbiarza, twórcy pomników upamiętniających chwałę polskiego oręża i męczeństwo narodu polskiego, wielkiego patrioty i ambasadora polskiej kultury, komendanta Placówki 123 Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, kawalera Orderu Orła Białego. Pogrążonych w żalu niech wspiera myśl, że Pan Profesor będzie na wieki żył w swoich dziełach”.
List Prezydenta RP odczytał konsul generalny RP w Nowym Jorku Adrian Kubicki, który kontynuował : „Także w Polsce Andrzej Pityński stworzył monumentalne dzieła, które wyrażają naszą dumę, pamięć i narodowego ducha. Należą do nich pomnik Czynu Zbrojnego Polonii Amerykańskiej w Warszawie czy strzegący Stalowej Woli „Patriota”.
Synowie artysty Aleksander i Michał wspominali ojca jako ciepłego, mądrego i dobrego człowieka. Aleksander nadto dziękując wszystkim, którzy za pośrednictwem mediów społecznościowych złożyli jemu i jego rodzinie kondolencje z powodu śmierci ojca, napisał : „żyje we mnie i w sercach patriotów na całym świecie”. I dodał przepięknie i wdzięcznie : „Tato spoczywaj w pokoju. Jesteś moim bohaterem”.
Tworzył całe życie z myślą o Tej Ziemi, która go zrodziła i wykarmiła, a potem posłała w świat szeroki, by walczył dłutem o to, co prawdziwe, dobre, piękne, rozumne, uniwersalne i wieczne.
Tej idei pozostał wierny do końca, aż po ostatnie tchnienie, by w swoim testamencie zapisać złotymi zgłoskami, o czym poinformował starszy syn Aleksander : „Tata życzył sobie, żeby był pochowany we wspólnym grobie z młodszym bratem Januszkiem w rodzinnej miejscowości w Ulanowie w Polsce, ale dopiero wtedy, gdy ostatnie monumentalne dzieło zostanie oficjalnie odsłonięte na ziemi polskiej, wtedy ojciec będzie usatysfakcjonowany, a hasło BÓG - HONOR - OJCZYZNA zatriumfuje w pełnej krasie w wolnej niepodległej Polsce”.
Prof. Andrzej Pityński stworzył kilkadziesiąt monumentalnych pomników, wiele mniejszych rzeźb, pamiątkowych tablic oraz medali i odznaczeń. Uważał, że : “dobry pomnik, oglądany nawet przez kilka minut, pamięta się przez długie lata lub całe życie” ».
Kilkakrotnie próbowano przenosić jego pomniki z pierwotnego miejsca, gdzie umieszczono je w swoim czasie. Tak było z pomnikiem „Partyzantów” w Bostonie i z Pomnikiem Katyńskim w Jersey City. Skuteczne protesty Polonii Amerykańskiej uratowały oba pomniki. Wiele razy miał problemy z wykonanymi już na zamówienie dziełami. Tak było z Pomnikiem Błękitnej Armii w Warszawie, który był krytykowany przez media lewicowe. Autor mówił na ten temat : „Ja daję pomnik Armii Błękitnej w Warszawie, który stoi na Żoliborzu, a oni mi mówią, że to jest pomnik pomalowany, a nie zdają sobie sprawy, że to jest patyna, że to jest najnowsza amerykańska technologia. Nie mają o tym pojęcia, a zabierają się za krytykowanie”2.
Oto kilka wypowiedzi artysty na temat jego studiów i pracy rzeźbiarskiej. Pochodzą one z wywiadu udzielonego przez Andrzeja Pityńskiego Witoldowi Gadowskiemu w 2019 r. dostępnego na youtube w Internecie :
„Krakowska ASP, ktorą skończyłem, to był najwspanialszy okres mojego życia. Jak to zawsze mówię : rzeźba, konie i dziewczyny. Pamiętam od samego początku, od pierwszych dni − wszystkich moich kolegów, wszystkie moje koleżanki, i wszystkich moich mistrzów : profesora Bandurę i Mariana Koniecznego. Byli wspaniałymi profesorami. No i legendy polskiej rzeźby : Jacka Pugeta, Kantora, Hajdeckiego. To się nosi w sercu. Kraków się nosi w sercu.
Potem były Stany Zjednoczone. Wykształciłem się na Akademii Sztuk Pięknych. Dostałem dyplom rzeźbiarza. I cały czas w tym kierunku idę. Specjalizuję się w rzeźbie monumentalnej, wykonanej z metali kolorowych, czy to z brązu, czy z aluminium, stali nierdzewnej. Ameryka jest tym krajem, gdzie takie rzeczy realizuje się najlepiej.
Żeby coś powstało prawdziwego, oryginalnego to musisz pokazać siebie, kim ty jesteś, skąd przyszedłeś, dokąd idziesz. To jest ten krzyk życia, żeby każdy z odbiorców wiedział, kim ja jestem. Rzeźba, pomnik, jest kamertonem uczuć. To, co ty czujesz, co masz w sobie, żebyś umiał to przekazać. Po to się robi rzeźbę, żeby przemawiała. Rzeźba, ktora nic nie mówi, może być obiektem dekoracyjnym, poza tym szkoda czasu. Całe moje życie to jest walka o swoje realizacje. Ja mam prawo, żeby robić tak, jak myślę i czuję. Tu w Ameryce to jest przyjęte i akceptowane. Nikt nikogo nie szarpie, nikt nikogo nie atakuje.
Co w sztuce jest najważniejsze ? Wolność i prawda. Jeżeli nie będziemy mieć wolności mówienia prawdy, to w ogóle nie ma sensu tego robić. Kim my właściwie jesteśmy ? Jesteśmy niewolnikami”.
Oto, co pisze Sławomir Tomasz Roch na blogu niepoprawni.pl :
« Niestety nie udało mu się doczekać umiejscowienia w Polsce pomnika poświęconego ofiarom ludobójstwa na Wołyniu. Od 2018 roku stoi on w odlewni gliwickiej, czekając na swoje docelowe miejsce.
Jak wspomina Jego przyjaciel dr Teofil Lachowicz, „On wiedział, czego chce i potrafił iść pod prąd, żeby to zrealizować. Czasem szedł jak czołg przeciwko wszystkim”. I opowiada dalej, iż już kilka miast jak : Jelenia Góra, Toruń, Rzeszów, Stalowa Wola, Komańcza i Kielce – które początkowo deklarowały chęć jego umiejscowienia, ostatecznie zrezygnowało z tego pomysłu. W każdym przypadku problem był z głosowaniem radnych, wśród których było więcej przeciwników niż zwolenników, co wiązało się głównie z obawami o reakcję Ukraińców. To bardzo bolało twórcę pomnika, który nie krył swojego oburzenia.
Mistrz Andrzej Pityński miał w jednej z rozmów z dr Teofilem Lachowiczem powiedzieć wprost : „Przykro jest mi o tym mówić, ale wydaje mi się, że w Polsce, wśród polityków, następuje transfuzja krwi z polskiej na ukraińską. Panuje jakaś dziwna znieczulica, otępienie i tchórzostwo na temat rzezi wołyńskiej oraz paraliżujący strach przed Ukraińcami, a także fałsz, obłuda, zakłamanie, chęć tuszowania i ukrywania najohydniejszej zbrodni ukraińskich bandytów z UPA na bezbronnych polskich dzieciach, kobietach i starcach, na 200 tys. Polaków wymordowanych w latach 1940-1947″.
I jeszcze dodał jasno i klarownie : “To jest jakaś wredna, polityczna, fałszywa ukraińska solidarność, kosztem prawdy historycznej, jaką była rzeź wołyńska. Tej zbrodni Polacy nigdy nie zapomną i nie wybaczą Ukraińcom” ».
A w wywiadzie telewizyjnym z Witoldem Gadowskim dodawał :
„Z tymi ludźmi trudno jest rozmawiać. Jest jakaś amnezja u nich. Oni nie pamiętają, nie chcą pamiętać. Robią to, co robili przez kilkadziesiąt lat z pomnikiem katyńskim. To było tabu, ale to było za komuny. A teraz to jest dla mnie osobista tragedia. Ludzie, którzy to ufundowali, zrobili to dla swoich rodzin, których już nie ma. Nawet grobów ich nie ma, nie mają gdzie nawet świeczki zapalić. To, że zrealizowałem taką rzeźbę, jaka powinna być zrealizowana. Bo to jest prawda”.
Artysta został odznaczony przez prezydenta Polski Orderem Orła Białego w 2017 r. A z drugiej strony władza nie pozwala na postawienie pomnika rzezi wołyńskiej.
„Jestem bardzo wdzięczny prezydentowi Andrzejowi Dudzie, że mnie udekorował. Byłem tym bardzo zaskoczony, ale to, co się dzieje z Pomnikiem Rzezi Wołyńskiej, to jest tragedia. Byli ludzie, którzy naprawdę chcieli, jak np. Ojciec Rydzyk, który naprawdę chciał, ale go zablokowali. Wmieszał się w to kler. Zmieniono biskupa w Toruniu i z biskupem ze Lwowa i ambasadorem ukraińskim zablokowali postawienie pomnika w Toruniu. Dla mnie to jest nie do przyjęcia, jak można kupczyć krwią niewinnych polskich dzieci, jak można sprzedawać się za jakieś układy, zostawiając na boku te zbrodnie, których dokonali Ukraińcy. Tego nie zrobiły bandy UPA, nie, to zrobili Ukraińcy, z wiosek, razem z bandami UPA. Sąsiedzi tych ludzi, których znali, żyli z nimi. Oni poszli ich mordować. To nie była organizacja terrorystyczna. To byli Ukraińcy, wszyscy razem. O tym się nie mówi. Oni się boją tego i zobaczymy, co z tego wyniknie. Pomnik jest, jest gotowy. Stoi dwa lata w Gliwickich Zakładach Urządzeń Technicznych. Kosztował 300 tysięcy dolarów. Ja nie wziąłem ani grosza za niego. Podarowaliśmy go Polsce razem z weteranami, tymi, którzy go ufundowali. Zrobiłem to, bo chcę, żeby ten pomnik stanął pod polskim niebem. Jeżeli nie chcą go w Polsce, to przywieziemy go do Ameryki i postawimy go tutaj”.
Artysta do końca życia był bardzo zajętym człowiekiem. Nie tylko realizował własne projekty. Przez jego studio przechodziła realizacja monumentalnych pomników artystów amerykańskich na całym świecie. Wykonywał też oprócz pomników rzeźby kameralne, rysował i robił medale.
Janusz A. Lewicki
1.) Wojciech Maślanka, https://www.britishpoles.uk/wspomnienie-o-mistrzu-andrzeju-pitynskim-ktorego-ostatnie-dzielo-zycia-dotrze-do-londynu
2.) ”Gazeta Stołeczna” w 2005 r. pisała o pomniku: „Podoba się dzieciom. Niebieskie postacie żołnierzy na spienionych rumakach przypominają dziecięce zabawki. Mogą też kojarzyć się z wesołym miasteczkiem albo Disneylandem. Nieprzypadkowo. Odlani ze spiżu jeźdźcy przypłynęli do nas zza oceanu. Są dziełem pracującego w Nowym Jorku Andrzeja Pityńskiego. Pomnik jest kiczowaty, miejscami komiczny, ale też w pewnym sensie nowatorski. To pierwszy w Warszawie kolorowy monument. Na razie bez naśladowców”.