Poniższa PRAWDZIWA HISTORIA opowiedziana została Siostrze M. Veronice Murphy przez starszą zakonnicę, która usłyszała ją z ust nieżyjącego już Wielebnego Ojca Stanisława SS.CC. Zaczerpnęliśmy ją z Biuletynu Katolickiego Stowarzyszenia Ewangelistów, sierpień 1999 r.
Pewnego dnia wiele lat temu, w małym miasteczku w Luksemburgu, pewien kapitan Gwardii Leśnej pogrążony był w rozmowie z rzeźnikiem, kiedy do sklepu weszła starsza kobieta. Rzeźnik przerwał rozmowę, żeby zapytać czego sobie życzy starsza pani. Przyszła poprosić o trochę mięsa, ale nie miała pieniędzy. Kapitan był rozśmieszony kobietą i rzeźnikiem. – Tylko trochę mięsa, ale ile zamierza jej pan dać? – zastanawiał się.
– Przepraszam, nie mam pieniędzy, ale wysłucham Mszy świętej za pana – powiedziała kobieta. Obaj, rzeźnik i kapitan byli obojętni w sprawach religijnych, tak że zaraz zaczęli kpić z pomysłu starszej kobiety.
– W porządku – powiedział rzeźnik. – Pójdzie pani wysłuchać Mszy za mnie, a kiedy pani wróci, dam pani tyle mięsa, ile Msza jest warta. Kobieta wyszła ze sklepu i wróciła później. Podeszła do lady, a rzeźnik powiedział: – W porządku, zobaczymy.
Wzięła karteczkę papieru i napisała na niej: „Wysłuchałam za pana Mszy św.". Rzeźnik położył papier na jednej szalce wagi i małą kość na drugiej, ale nic się nie stało. Potem położył kawałek mięsa zamiast kości, ale papier ciągle był cięższy.
Obaj mężczyźni zaczęli się wstydzić swoich drwin, ale kontynuowali grę. Duży kawałek mięsa znalazł się na wadze, ale papier wciąż przeważał. Rzeźnik, rozdrażniony, sprawdził wagę. Wszystko było w porządku.
– Czego pani sobie życzy, moja dobra pani? Czy mam pani dać całą baranią nogę?
Położył baranią nogę na wadze, ale papier przeważył mięso. Jeszcze większy kawał mięsa znalazł się na wadze, lecz znowu waga pozostawała po stronie papieru. Wywarło to takie wrażenie na rzeźniku, że nawrócił się i przyrzekł dawać kobiecie jej dzienną rację mięsa.
Jeśli chodzi o kapitana, opuścił on sklep jako zupełnie inny człowiek i stał się żarliwym miłośnikiem codziennej Mszy św.
Dwóch jego synów zostało księżmi, jeden jezuitą, a drugi zakonnikiem zgromadzenia Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Ojciec Stanisław zakończył historię, mówiąc:
– Pochodzę ze zgromadzenia Najświętszego Serca Pana Jezusa, a kapitan był moim ojcem. Od chwili tego wydarzenia kapitan stał się codziennym uczestnikiem Mszy św., a jego dzieci poszły za wzorem ojca.
Później, kiedy jego synowie zostali księżmi, radził im dokładnie odprawiać Mszę św. każdego dnia i nigdy nie opuścić Ofiary Mszy św. ze swojej winy.
Jeśli polubiliście tę historię, podzielcie się nią z innymi. Pamiętajcie też, że „codzienna Msza Święta trzyma diabła z daleka".