W dzisiejszych czasach degradacji moralnej rodzina powołana do życia przez samego Pana Jezusa Chrystusa przeżywa wiele trudności i problemów.
Rodzina jest podstawową komórką społeczną i takie będzie społeczeństwo i naród, jakie będą rodziny.
W optymalnych warunkach i sprzyjającej społecznej atmosferze idealna byłaby rodzina trójpokoleniowa, w której jednostki mogłyby się rozwijać duchowo, psychicznie i fizycznie, wzajemnie sobie pomagając, wspierając się, wzbogacając i wszechstronnie rozwijając. Rodzina taka, silna Bogiem, w której Pan Bóg byłby priorytetem i przykazanie o miłości Boga i bliźniego praktykowane w życiu codziennym, przy stworzeniu odpowiednich warunków mieszkaniowych i finansowych, stanowiłaby zdrową komórkę społeczną i tworzyłaby zdrowe społeczeństwo.
W każdym społeczeństwie są ludzie chętni i gotowi do budowy mieszkań, są też materiały fizycznie jest więc to możliwe, czego tylko brakuje aktualnie na ten cel oczywiście pieniędzy. A przecież to, co jest możliwe fizycznie zawsze powinno być możliwe finansowo, bo pieniądz, jak już nasi czytelnicy się zorientowali i dowiedzieli, to tylko cyfry, które powinny odzwierciedlać rzeczywistość fizyczną (realną).
Władze wybrane przez naród, które sprzyjają rodzinie, tworząc korzystne dla niej prawodawstwo i stymulację finansową, promują rozwój zdrowego społeczeństwa.
Tymczasem jednak dziadkowie często są w domach opieki, rodzice w pracy, a dzieci w żłobkach i przedszkolach, szkołach lub czasem w złym towarzystwie albo przy TV i Internecie.
Rządy za pomocą różnych metod finansowych i innych zachęcają kobiety do pracy poza domem. W USA Bill Clinton przy poparciu wielu członków Partii Demokratycznej chce ulokować więcej pieniędzy w żłobki i przedszkola do 2003 r., mimo że dotyczy to tylko 30% dzieci. Reszta dzieci jest pod opieką matek lub członków rodziny.
Republikanie uważają, że jest to dyskryminacja i ignorowanie matek chcących wychowywać swoje dzieci osobiście w domu.
Rządy przyznają też pracującym matkom różne ulgi podatkowe, których matki pracujące w domu nie otrzymują.
Ruchy feministyczne też się przyczyniły do stworzenia mentalności degradującej pracę żony i matki w domu, pomniejszając jej wartość, mówiąc, że żona i matka w domu nic nie robi, nie wnosi swojego udziału w rozwój ekonomii krajowej, jej rola jest bezużyteczna, nie przynosząca dochodu.
Jest to wielki nonsens i nieporozumienie. Wszystkie matki pracujące i te pracujące w domu nie powinny być pomijane, jeżeli chodzi o wszelkie ulgi finansowe.
Papież Jan Paweł II w swoim „Statucie Praw Rodziny", w artykule 10 mówi:
„Wynagrodzenie za pracę musi być efektywne w celu założenia rodziny i godnego jej utrzymania, albo przez odpowiednie zarobki nazywane'zarobkiem rodzinnym', albo przez inne społeczne mechanizmy, jak poprzez wynagrodzenie za pracę w domu któregoś z rodziców; powinno być ono takie, żeby nie zmuszało matki do pracy poza domem, ze szkodą dla życia rodzinnego i szczególnie [ze szkodą] dla edukacji dzieci."
„Praca matki w domu musi być zauważona i doceniona ze względu na jej wartość dla rodziny i społeczeństwa."
Wynagrodzenie dla matek pracujących w domu powinno więc być nie przywilejem, ale prawem, ponieważ dają one życie nowym członkom społeczeństwa, karmią, ubierają, chowają, są pierwszymi nauczycielami, są niezastąpione szczególnie w pierwszych latach życia dziecka.
Rola żony i matki w domu jest nadrzędna w stosunku do wszystkich prac i zawodów poza domem.
Papież Jan Paweł II na spotkaniu 13 czerwca 1987 r. z kobietami zakładów włókienniczych w Łodzi, podczas swojej trzeciej wizyty do Polski powiedział m. in.:
„Kobieta jest sercem rodziny. Organizm odmawia życia, gdy ustaje praca serca..."
„Wszystkie czynności kobiety w domu jako matki i nauczycielki muszą być w pełni docenione jako praca. Ta ważna praca nie może być społecznie pogardzana, ale musi być cały czas doceniania ze względu na swoją wartość, jeżeli społeczeństwo nie chce działać przeciwko swojemu własnemu interesowi..."
Praca żon i matek według słów Ojca Świętego jest „wartością nadrzędną w stosunku do wszystkich innych zadań i zawodów publicznych."
„Społeczeństwo ma obowiązek zwiększenia swoich wysiłków w rozwinięciu takich struktur i warunków pracy i życia, żeby nie wymuszały na żonach i matkach pracy poza domem i pozwalały na swobodny rozwój rodziny..."
„Obecność matki jest niezbędna w celu rozwijania się dzieci jako osób odpowiedzialnych, stabilnych w moralności i religii i z w pełni ukształtowaną psychiką.."
„W tym co jest związane z edukacją kobiety są niezastąpione, szczególnie jeżeli chodzi o edukację dziecka w jego pierwszych latach życia. Jest moim gorącym pragnieniem, żeby wszystkie dzieci świata i szczególnie w mojej Ojczyźnie mogły być chowane przez swoje własne matki w swoich rodzinach: żeby nie było opuszczonych dzieci, umieszczanych w instytucjach [żłobkach, przedszkolach], użytecznych, ale niezdolnych zastąpić 'kobiecego geniuszu' matki."
Papież więc uważa, że żadne instytucje nie są w stanie zastąpić matki szczególnie w pierwszych latach życia dziecka, nawet najlepiej wyposażone, czyste, z pracownicami poświęcającymi się i mającymi dobre intencje.
I rzeczywiście, nawet obrońcy tych instytucji zgadzają się, że najlepsza opcja dla dobra dzieci to ta, gdy są pod opieką swojej własnej matki w swoim własnym domu i swojej rodzinie.
Oto co mówi na ten temat matka z Edmonton, Alberta, w Kanadzie, sama pracująca w instytucjach opieki dziennej (day-care), żłobkach i przedszkolach, Kerry MacPherson:
„Nikt nie jest w stanie kochać i dbać o dziecko tak dobrze, jak matka, czy ojciec. Ja zawsze kochałam dzieci i jako była opiekunka, niania, pracownica żłobka i przedszkola dbałam o dzieci najlepiej jak umiałam. Ale wasze dzieci nie chcą mnie; one chcą Was! Kiedy stawiają swoje pierwsze kroki i upadną, czyjego komfortu pragną? Kiedy skończą malować piękny obrazek, chcą żeby go zobaczył kto? Ze wszystkich stosunków międzyludzkich, które dziecko formuje najsilniejszy i najważniejszy związek jest między dzieckiem i jego rodzicami."
"Nie popełniajcie tego samego błędu, który ja popełniłam. Kiedy mój syn miał 7 tygodni, wróciłam do pracy. Oddałam mojego syna do najlepszego moim zdaniem żłobka, ale wkrótce zrozumiałam, że nie otrzymuje on tam najlepszej opieki. Czy inna opiekunka, zmiana środowiska, inne zasady i rozkład dnia, mniej uwagi i rywalizacja z innymi dziećmi mogą zapewnić naprawdę opiekę o wysokiej jakości?"
„Zorientowanie się, że tylko ja w moim własnym domu mogę zapewnić mojemu dziecku opiekę wysokiej jakości zabrało mi rok. Śmieję się z ludzi, którzy starają się mnie przekonać, że po spędzeniu 8 godzin w pracy i przygotowaniu kolacji mają wystarczającą ilość energii, żeby spędzić czas o wysokiej jakości ze swoimi dziećmi."
„Tak, opieka wysokiej jakości nad dzieckiem jest w domu, gdzie matka lub ojciec mogą się nim zająć, chyba że ten wybór jest finansowo niemożliwy."
Jeden z pastorów z Texasu stwierdził więc słusznie, że praca żony i matki w domu jest „najbardziej błogosławioną pracą na ziemi".
Same pracujące kobiety, matki wiedzą już, że nie są w stanie podołać dobrze dwóm pracom, więc przeważnie cierpi na tym dom, szczególnie dzieci. Także po ilości rozwodów widać, że praca kobiet poza domem nie wpłynęła na umocnienie więzi rodzinnych. W USA i Kanadzie 50 % małżeństw się rozwodzi i znowu najbardziej cierpią na tym dzieci, także finansowo.
Wiele matek pracuje poza domem nie z przyjemności, ale z konieczności, ponieważ często zarobek ojca nie wystarcza na utrzymanie rodziny. Wiele kobiet wróciłoby chętnie do domu, gdyby finansowo było to możliwe.
Według danych z roku 1988 w Kanadzie, Quebec utrzymanie dziecka w instytucji opieki dziennej, dotowanej przez państwo wynosiło 35 dolarów dziennie, czyli rocznie wiele tysięcy dolarów. Obecnie suma ta na pewno wynosi około kilkunastu tysięcy dolarów na dziecko rocznie.
Gdyby te kilkanaście tysięcy przekazano matkom bezpośrednio, to za tę sumę mogłyby w domu wychowywać swoich dwoje czy troje dzieci. Pieniądze byłyby wykorzystane o wiele lepiej i efektywniej. Kobiecie zapewniałoby to jakąś niezależność finansową. Dzieci miałyby właściwą opiekę. Zwolniłaby się część miejsc pracy z korzyścią dla młodych ludzi, którzy mają trudności w znalezieniu pracy. Rząd zaoszczędziłby na wszelkiego rodzaju zasiłkach dla biednych i bezrobotnych. Nie trzeba by było tworzyć coraz to nowych żłobków i przedszkoli.
Zmniejszyłaby się liczba rozwodów, separacji, dramatów rodzinnych, przestępstw kryminalnych popełnionych przez nieletnich, których kształciła ulica (z braku rodziców w domu). Wymiar sprawiedliwości zaoszczędziłby dużo pieniędzy, zmniejszyłyby się wydatki na domy poprawcze i więzienia.
Rodziny mając zapewnione środki finansowe decydowałyby się na wychowywanie więcej niż jednego dziecka, zmniejszyłaby się więc ilość aborcji (400 na minutę na świecie według Human Life Iinternational). Jeżeli przyrost jest ujemny, to taki naród będzie zanikał.
Przy końcu lat 90-tych w Norwegii zabrakło miejsc w instytucjach opieki dziennej dla dzieci. Rząd obliczył, że utrzymanie jednego dziecka w żłobku, czy przedszkolu kosztuje państwo 550 dolarów miesięcznie, więc postanowił rozwiązać problem w ten sposób, że taką sumę pieniędzy otrzymają ci rodzice z małymi dziećmi, oprócz innych benefitów, którzy zdecydują się być w domu ze swoimi dziećmi i nie będą ubiegać się o miejsce w żłobku, czy przedszkolu.
Jest to jakiś krok do przodu, bo przynajmniej daje rodzicom możliwość wyboru.
W Kanadzie i USA obywatele od wielu lat wypełniają petycje, w których domagają się wynagrodzenia dla matek pracujących w domu i chcących wychowywać swoje dzieci. Petycje są wysyłane do parlamentu i senatu.
Na pytanie skąd wziąć pieniądze jeden z redaktorów angielskiej wersji pisma Michael, Melvin Sickler odpowiada:
„Stany Zjednoczone są krajem pełnym produkcji i potencjalnej produkcji, bogatym w surowce naturalne, technologię, pracowników. Potrzebują tylko odzyskać z powrotem swoją siłę kreowania swoich własnych pieniędzy, bez procentu, które odzwierciedlałyby wielkość produkcji... Wywrzyjmy nacisk na Kongres, żeby wykreował pieniądze, pieniądze niezbędne, żeby wypłacić matkom wynagrodzenie za pracę w domu."
To dotyczy także Kanady i wielu innych krajów na świecie.
Na koniec list kanadyjskiej matki do jednego z byłych premierów Kanady:
„Panie Mulroney, czy Pan wie, że:
Dziecko w instytucjach opieki kosztuje 4 tysiące dolarów, a dziecko wychowywane przez matkę w domu 100 dolarów.
Dziękuję Panu za Pana wielką hojność, Panie Premierze..."
Żony i matki pracujące w domu, wykonujące sumiennie swoje powołanie, nie powinny mieć żadnych kompleksów, gdyż wykonują najpiękniejszą, najbardziej wartościową pracę na ziemi. Na pewno Pan Bóg to kiedyś im wynagrodzi.
Jeżeli część świata tej pracy nie docenia i nie widzi, to co z tego? Musimy dbać o to, żeby podobać się Panu Bogu, a nie zdeprawowanemu światu.
Pan Jezus kochał dzieci i wiele razy nas pouczał, jak mamy je traktować.
„Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili." (Ewangelia św. Mateusza, Sąd Ostateczny)
Z myślą o wszystkich wspaniałych matkach, które zawsze były, są i będą wśród nas.
Urszula Polkowska