W roku 2001 obchodzimy setną rocznicę urodzin i dwudziestą rocznicę śmierci wielkiego kardynała Stefana Wyszyńskiego. Z tej okazji polski parlament jednomyślnie przyjął uchwałę dedykującą ten rok „Prymasowi Tysiąclecia" (tysiąclecie katolicyzmu w Polsce obchodzone w 1966 r. poprzedzone było dziewięcioletnią nowenną pod przewodnictwem kardynała Wyszyńskiego), który poprzez swoją niewzruszoną wiarę w Matkę Bożą, odważnie bronił praw Kościoła i wiernych w obliczu komunistycznej dyktatury.
Michael chce również złożyć hołd temu Gigantowi Wiary, dedykując tę część numeru wielkiemu polskiemu Prymasowi. Życie kardynała Wyszyńskiego złożone z ofiar i wierności Bogu bezpośrednio przyczyniło się do upadku komunizmu w Polsce i pozostałych krajach Europy Wschodniej, a także do wyboru w dniu 16 października 1978 r. polskiego Papieża, kardynała Karola Wojtyły z Krakowa, jego syna duchowego i współpracownika w pracy i walce o Kościół Chrystusowy w Polsce w czasie trudnych lat reżimu komunistycznego.
Tego dnia kardynał Wyszyński zachęcił kardynała Wojtyłę do przyjęcia nominacji na Tron Piotrowy, mówiąc mu, że Bóg powierzył mu misję wprowadzenia Kościoła w trzecie tysiąclecie. Tego dnia napisał: „Wesel się, Królowo Polski, że dałaś Kościołowi jego najlepszego syna ukształtowanego w walce i cierpieniach naszego narodu... Zwycięstwo, które przepowiedział kardynał Hlond nadeszło: jest to zwycięstwo Matki Chrystusa, której nasz naród pozostał wierny."
Nasz Pan powiedział w 1938 r. do świętej Faustyny Kowalskiej, apostołki Bożego Miłosierdzia, że wielkie światło wyjdzie z Polski, żeby oświecić świat i przygotować go na Jego powtórne przyjście. Tym wielkim światłem jest obecny Papież. Jeżeli mamy wielkiego Papieża w osobie Jana Pawła II, to dlatego, że miał on wielki wzór i przewodnika w osobie kardynała Wyszyńskiego. Na początku swego pontyfikatu papież Jan Paweł II publicznie to wyznał w liście do kardynała Wyszyńskiego:
„Czcigodny i umiłowany Kardynale Prymasie, pozwól mi powiedzieć Ci, co myślę. Ten polski Papież, który dziś, pełen bojaźni Bożej, ale także wiary, zaczyna nowy pontyfikat, nie zasiadłby na tronie Piotrowym, gdyby nie Twoja Wiara, która nie cofnęła się przed więzieniem i cierpieniami. Gdyby nie Twoja heroiczna nadzieja, Twoje bezgraniczne zaufanie Matce Kościoła! Gdyby nie Jasna Góra i cały okres historii Kościoła w naszym kraju, z Twoim posługiwaniem jako Biskupa i Prymasa!"
Polska napadnięta przez hitlerowskie Niemcy w 1939 r. wyszła z II wojny światowej nieomal zdziesiątkowana. Kościół stracił swoich najlepszych biskupów i księży w obozach zagłady. Ale kiedy armia niemiecka opuściła Polskę, cierpieniom narodu było daleko do końca. W Jałcie zadecydowano, bez pytania o jej zdanie, że Polska stanie się częścią bloku sowieckiego. Polska znów musiała cierpieć i „przejść przez pustynię", bez bliskiej nadziei na uwolnienie z sowieckiego jarzma.
Ówczesny prymas Polski, kardynał Hlond, wiedział, że w tych trudnych czasach Polska potrzebowała solidnych biskupów, którzy mogliby strzec wiary i nadziei wśród wiernych i mogliby kształtować młodzież. W 1946 r. zaproponował on Ojca Stefana Wyszyńskiego na stanowisko nowego biskupa lubelskiego. Dwa lata później biskup Wyszyński został następcą kardynała Hlonda, jako arcybiskup Warszawy i Gniezna, prymasowskiej stolicy Polski. Nowy prymas przyjął z pokorą i odwagą to dziedzictwo obciążone odpowiedzialnością. W tych nowych czasach potrzebna była nowa moc. Wkrótce arcybiskup Wyszyński dołączył do swego biskupiego motta Soli Deo (Tylko Bóg) słowa Per Mariam (Wszystko Bogu przez Maryję).
Wierni szybko uznali w tym 45-letnim biskupie ojca robotników i chłopów, przywódcę narodu, słowem, jedyny autorytet moralny w kraju. Jego bliscy przyjaciele zwracali się do niego słowami „Mój Ojcze", on odpowiadał mówiąc „Umiłowane dzieci Boże".
Jak nowy Mojżesz, kardynał Wyszyński będzie pomagał swoim rodakom przejść przez pustynię ateistycznego komunizmu, wspierany przez Królową Polski, Czarną Madonnę z Częstochowy, która kroczy na czele swojego ludu jak ognista kolumna na czele Hebrajczyków w czasach Mojżesza. Świecki świat będzie próbował ośmieszyć to nabożeństwo Polaków do Maryi Dziewicy pytając „Gdzie jest wasz Bóg, wy, którzy zostaliście uciszeni?" Ale Maryja zatryumfowała, komunizm upadł i „najlepszy z synów Polski" został Wikariuszem Chrystusa, pierwszym nie włoskim Papieżem od 450 lat.
Stefan Wyszyński urodził się 3 sierpnia 1901 r. w Zuzeli jako drugie z pięciorga dzieci Stanisława Wyszyńskiego, organisty i Julianny Karp, która zmarła 10 października 1910 r. Stefan miał 9 lat. (Karol Wojtyła był w tym samym wieku, kiedy stracił swoją matkę.) Rok później jego ojciec poślubił Eugenię Podlewską, dobrą przyjaciółkę swojej pierwszej żony. Chociaż macocha Stefana była bardzo dobra dla niego i jego rodzeństwa, bardzo odczuwał on brak swojej matki.
Stefan rozpoczął swoje studia w 1917 r. w Seminarium we Włocławku i został wyświęcony przez biskupa Owczarka 3 sierpnia 1924 r. Po roku pracy w parafii, podjął dodatkowe studia w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Studiował prawo kanoniczne i katolicką naukę społeczną. W 1929 r. obronił pracę doktorską, zatytułowaną „Prawo w szkole rodziny, Kościoła i państwa".
Po zakończeniu studiów w Lublinie wyjechał do Włoch, Francji, Belgii, Holandii i Niemiec, żeby poznać tamtejszą katolicką naukę społeczną. Po powrocie do Polski Ojciec Wyszyński służył w wielu różnych miejscach. Pracował jako parafialny wikariusz, był redaktorem naczelnym miesięcznika dla duchowieństwa „Ateneum Kapłańskie" i profesorem w Seminarium we Włocławku. Tutaj też zorganizował Chrześcijański Uniwersytet Robotniczy, gdzie uczył katolickiej nauki społecznej. Był też jednym z założycieli Chrześcijańskich Związków Zawodowych we Włocławku. Władze kościelne powołały Ojca Wyszyńskiego w 1937 r. do pracy w Radzie Społecznej w Biurze Prymasowskim w Warszawie. Od tego czasu rozwinął on zakres swoich prac społecznych. Zainicjował badania socjologiczne prowadzone przez katolickie instytuty i uniwersytety, a także zaproponował wzrost ilości godzin katolickiej nauki społecznej nauczanej w seminariach w Polsce. Szerzył on również katolicką naukę społeczną przez swoje publikacje.
Po wybuchu II wojny światowej Gestapo zaczęło go poszukiwać. Jego biskup Kozal (który umarł w aureoli świętości w obozie koncentracyjnym w Dachau) nakazał mu opuszczenie Włocławka, żeby mógł uniknąć aresztowania przez nazistów. Ojciec Wyszyński organizował nauczanie podziemne. W czasie Powstania Warszawskiego był kapelanem Okręgu Wojskowego Żoliborz-Kampinos i dziesięciokrotnie uniknął śmierci.
Kiedy Wyszyński powrócił do Włocławka po zakończeniu wojny zastał tam dotkliwy brak kapłanów. 2500 księży w Polsce zostało zabitych lub wysłanych do obozów zagłady. Dlatego Wyszyński pracował w seminarium włocławskim jako rektor, profesor, ojciec duchowy i zarządca.
25 marca 1946 r. Ojciec Stefan Wyszyński został ogłoszony przez papieża Piusa XII biskupem lubelskim. 12 maja 1946 r. otrzymał sakrę biskupią z rąk prymasa Augusta Hlonda w sanktuarium na Jasnej Górze. W swoim herbie Wyszyński umieścił obraz Matki Boskiej Częstochowskiej i motto Soli Deo (Tylko Bóg).
Jako biskup lubelski Wyszyński został równocześnie wielkim kanclerzem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Organizował on Wydział Filozofii Chrześcijańskiej KUL-u i był bardzo aktywny w pracach nowo utworzonego Instytutu Problemów Społeczno-Ekonomicznych i Wiejskich. Ponadto zorganizował on Instytut Wyższej Kultury Religijnej, który był programem studiów dla dorosłych. Kazania społeczne Wyszyńskiego były tak samo popularne w Lublinie jak we Włocławku. Mówił on o społeczno-religijnych i moralnych problemach wiernych w kontekście nowej ideologii komunistycznej, która była obca Polakom.
Po dwóch latach pracy w diecezji lubelskiej biskup Wyszyński został wezwany 16 listopada 1948 r. do Warszawy jako Arcybiskup archidiecezji warszawsko-gnieźnieńskiej i jako prymas Polski, żeby zastąpić kardynała Hlonda, zmarłego 22 października.
Sytuacja Kościoła w Polsce była trudna w obecności reżimu komunistycznego ustanowionego siłą. Arcybiskup Wyszyński wzywał bezskutecznie do zakończenia prac nad porozumieniem z rządem, respektującym prawa Kościoła.
Na początku 1949 r. komunistyczny premier Józef Cyrankiewicz groził surowymi karami każdemu wypowiadającemu się przeciw komunizmowi. Władze reżimu komunistycznego wprowadzały często w obieg fałszywe informacje na temat Kościoła w Polsce. Mówiły one, że nie tylko Stolica Święta współpracowała z politykami nazistowskimi w czasie II wojny światowej, ale także, że niektórzy polscy biskupi byli kolaborantami. Komunistyczne oskarżenia były szczególnie kierowane przeciwko biskupowi kieleckiemu Czesławowi Kaczmarkowi i biskupowi katowickiemu Stanisławowi Adamskiemu.
Prymas Wyszyński kategorycznie sprzeciwił się tym komunistycznym działaniom i napisał dwa listy pasterskie do wiernych, w których wyjaśniał prawdziwą sytuację społeczną w Polsce. W pierwszym (z 1949 r.) Wyszyński bronił biskupa Kaczmarka, a w drugim (z 1950 r.) opisał bezpodstawne oskarżenia komunistów przeciwko Kościołowi. Władze komunistyczne były niezadowolone z powodu tych listów.
Główną troską Prymasa było utrzymanie jedności pomiędzy księżmi, a następnie między księżmi i świeckimi. Chciał on również powstrzymać niszczącą pracę „księży patriotów", którzy zostali „kupieni" przez komunistów i którzy wspierali nowy reżim sowiecki. Reżim komunistyczny zamierzał wyeliminować społeczną działalność kościoła rzymsko-katolickiego w Polsce, ale nie mógł tego uczynić z powodu odważnej postawy Wyszyńskiego i jego mądrej polityki religijnej.
W 1951 r. prymas Wyszyński odwiedził Watykan po raz pierwszy jako biskup. Jego poprzednie prośby o to były odrzucane przez komunistów. W podróż tę Wyszyński zabrał ze sobą mały pakunek z polską ziemią zawierającą krew. Miał także inny znak polskiego męczeństwa z czasów II wojny światowej – Różaniec zrobiony z chleba przez więźniów obozu koncentracyjnego. Władze komumistyczne z gniewem odnosiły się do Prymasa z powodu jego pracy, a moskiewski dziennik „Prawda" napisał, że Wyszyński „podkopuje zasadnicze interesy Polski".
Rok później komuniści zaczęli likwidować młodsze seminaria duchowne i nowicjaty religijne. Ustanowili również wiele przeszkód w wydawaniu pozwoleń na budowę nowych kościołów. Kiedy 29 listopada 1952 r. prymas Wyszyński został kardynałem, reżim komunistyczny zwiększył swoje wrogie ataki na Kościół. 9 lutego 1953 r. wydał on surowy dekret, który skutecznie stawiał Kościół pod kontrolą komunistyczną.
Potem rząd podjął kolejny radykalny krok przeciwko Kościołowi: zażądał przysięgi lojalności wobec rządu komunistycznego. Władze oczekiwały, żeby każdy ksiądz rzymsko-katolicki w Polsce podpisał tę komunistyczną deklarację jako symbol jego lojalności wobec komunizmu. Kardynał Wyszyński zdecydowanie przeciwstawił się tej akcji.
Komuniści nie zaprzestali swojej walki z Kościołem. We wrześniu 1953 r. Sąd Wojskowy w Warszawie skazał biskupa Czesława Kaczmarka z Kielc na dwanaście lat więzienia. Jego skazanie oparte było na oskarżeniach, że biskup kolaborował z hitlerowcami w czasie II wojny światowej, a także na tym, że chciał on obalić rząd komunistyczny. Wielu kłopotliwych dla komunistów księży było więzionych.
Takimi działaniami władze komunistyczne spodziewały się wpłynąć na innych polskich biskupów. Prymas Wyszyński nie zmienił swojej postawy i 25 września 1953 r. w dniu św. Władysława patrona Warszawy, w czasie kazania w kościele św. Anny w Warszawie powiedział publicznie, że Kościół w Polsce będzie zawsze walczył o prawdę i wolność. Także publicznie wyraził swój kategoryczny sprzeciw wobec uwięzienia biskupa Kaczmarka przez komunistów.
Kilka godzin po przemówieniu Wyszyńskiego grupa uzbrojonych milicjantów z UB wtargnęła do jego rezydencji i zabrała go do Rywałdu, gdzie został internowany. Krótko potem reżim komunistyczny uwięził pięciu innych biskupów, w tym pomocnika Prymasa, Jego Ekscelencję Antoniego Baraniaka (późniejszego arcybiskupa Poznania). Komuniści chcieli uczynić go głównym świadkiem w procesie przeciwko Prymasowi, ale ani więzienie, ani maltretowanie, ani próby prania mózgu nie przyniosły sukcesu w złamaniu żelaznej woli biskupa Baraniaka. Musiał on jednak zapłacić za swoją lojalność trzema latami więzienia, a jego zdrowie zostało narażone na szwank.
Agenci UB bali się gniewu ludzi. Aresztowali Prymasa w nocy, potajemnie. Pies pilnujący arcybiskupstwa zaatakował milicjanta i ugryzł go, zanim kardynał mógł złapać psa za obrożę. Kardynał natychmiast zawołał zakonnicę, żeby opatrzyła ranę. Kiedy kazano mu zapakować swoją walizkę, odmówił. Powiedział wtedy: „Przyszedłem do tego domu biedny i chcę go opuścić biedny."
W ciągu trzech lat kardynał Wyszyński był przenoszony z jednego miejsca uwięzienia do innego, zawsze w tajemnicy. Dzień i noc pilnowało go dwudziestu strażników. Czas spędzony w więzieniu był okresem intensywnej pracy prymasa Wyszyńskiego. Przygotował on specjalny program odrodzenia narodu polskiego przez Błogosławioną Maryję Dziewicę. W czasie swoich medytacji więziennych przypominał sobie wiele wydarzeń z historii Polski, które przekonały go do wyboru drogi Maryjnej jako programu pasterskiego posługiwania w przyszłości.
8 grudnia 1953 r. kardynał Wyszyński podpisał ostateczne przymierze z Naszą Panią przez swoją konsekrację jako niewolnika Jezusa przez Maryję, zgodnie z doktryną św. Ludwika Marii de Montfort. Wyszyński przypisał do tej konsekracji łaskę tego, by „nigdy nie mieć do nikogo cienia urazy."
W Komańczy, ostatnim miejscu swego uwięzienia, Prymas ukończył tekst „Przysięgi Jasnogórskiej", która miała być kamieniem węgielnym odrodzenia moralnego i duchowego Polski. Było to związane z przygotowaniami do obchodów polskiego milenium, Tysiąclecia Chrztu Polski.
26 sierpnia 1956 r. ponad milion ludzi zebrało się na Jasnej Górze w święto Matki Boskiej Częstochowskiej. Wszyscy polscy biskupi otoczyli pusty fotel, na którym powinien był zasiąść prymas Wyszyński. Następnie biskup Michał Klepacz odczytał tekst Przysięgi prymasa Wyszyńskiego, a ludzie powtarzali: „Przyrzekamy być wierni Bogu, Kościołowi i Ewangelii."
O tej samej godzinie kardynał Wyszyński celebrował Mszę Świętą w Komańczy. Tych, którzy go widzieli uderzał wyraz jego twarzy, „przemienionej i jaśniejącej jak słońce." Później zwierzył się on jednemu ze swoich przyjaciół: „W czasie Mszy czułem radość, jakiej nie doświadczyłem nigdy przedtem. Było to tak, jakby wielki ciężar został zdjęty z moich barków."
Po uroczystościach w Częstochowie i proteście robotniczym w Poznaniu w czerwcu 1956 r. władze komunistyczne postanowiły 26 października 1956 r. uwolnić Wyszyńskiego z więzienia. Uwolniły one także innych więzionych biskupów. Odtąd władze komunistyczne oczekiwały wsparcia ze strony Kościoła w obliczu kryzysu społecznego. Rząd unieważnił dekret z 1953 r. dotyczący aprobaty stanowisk kościelnych przez komunistów. Potem ogłoszono przywrócenie nauki religii w szkołach, powrót zakonników i zakonnic do ich prac społecznych i odwołanie pozostałej części wyroku biskupa Kaczmarka.
Następnie prymas Wyszyński wprowadził w życie swój program Wielkiej Nowenny na tysiąclecie chrześcijaństwa w Polsce. Zainicjował tu wtedy dziewięcioletni program odrodzenia wiary i moralności. Oparty na głoszonej biblijnej i moralnej prawdzie, jak też refleksji na temat Sakramentów program ten był realizowany w każdej parafii i społeczności kościelnej. Cudowny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej rozpoczął peregrynację poprzez kraj i dotarł do wszystkich parafii w Polsce. Przed tym cudownym obrazem każdy wierzący i każda rodzina katolicka w Polsce zobowiązała się odnowić swoją wiarę i życie moralne. Przez przyjęcie świętego obrazu, tego zewnętrznego znaku wiary, rodziny przyrzekały pozostać wierne Ewangelii i Kościołowi. Działania te pomogły ocalić naród polski od całkowitej demoralizacji i sekularyzacji.
Reżim komunistyczny nie lubił idei Wyszyńskiego i jego programu odrodzenia. Pomimo „gorących" zapewnień o wolności Kościoła komuniści zaczęli traktować na nowo członków Kościoła z wrogością. Organizowali specjalne szkolenia, jak niszczyć członków Kościoła w ich miejscach pracy, a także w szkołach i stwarzać warunki podobne do łatwego sposobu życia na Zachodzie, żeby tworzyć oziębłych chrześcijan, czynić ludzi materialistami, żeby w końcu opuścili Kościół.
W 1964 r. prymas zaprosił papieża Pawła VI do uczestnictwa w polskim milenium, ale komuniści nie zezwolili mu na wjazd do Polski. Pod koniec 1965 r. Episkopat polski zaprosił biskupów z 56 krajów na obchody milenijne, których szczytem było spotkanie na Jasnej Górze 3 maja 1966 r. W swojej homilii kardynał Prymas mówił:
„Tak, musimy wszystko przemieniać w miłość. Modlę się zawsze za tych, którzy mnie szkalują i myślę, że modlitwa ich biskupa będzie dla nich użyteczna. Być może zapomnę modlić się za nich, jeśli przestaną mnie znieważać!...
My, katolicy, nigdy nie możemy wypierać się naszej odpowiedzialności za naród i Kościół na tej ziemi! Chrześcijaństwo dało nam wiele, ale my także już wiele mu daliśmy! W tym historycznym momencie, w pełni świadomi i napełnieni wolnością ducha i miłością dla naszej ziemi powierzamy Polskę w ręce Maryi; dajemy Jej Polskę jako Jej niewolnicy, a ludzie drugiego milenium będą się czuli bezpiecznie blisko Niej. Napełnieni miłością do Kościoła powszechnego i do Kościoła w Polsce, powierzamy nasz naród Maryi dla Kościoła, żeby służyć Kościołowi powszechnemu!"
Na 600-lecie obecności cudownego obrazu Pani Jasnogórskiej kardynał Wyszyński rozpoczął w 1976 r. „sześć lat wdzięczności za sześć stuleci obecności Maryi."
Wybór kardynała Karola Wojtyły na papieża 16 października 1978 r. był wielkim triumfem dla Kościoła w Polsce. W czasie pierwszej wizyty w Polsce w czerwcu 1979 r. w katedrze warszawskiej Jan Paweł II nazwał kardynała Wyszyńskiego
"zwornikiem Kościoła w Polsce", dzięki jego wierze w Maryję, Matkę Chrystusa.
Kardynał Wyszyński zmarł w Warszawie w święto Wniebowstąpienia 28 maja 1981 r., piętnaście dni po zamachu na Papieża Jana Pawła II. Z powodu jego wielkiej wiary i wybitnej roli w Kościele i narodzie polskim prawdziwie zasługuje on na tytuł „Prymasa Tysiąclecia".
(ciąg dalszy na str. 9)
(dokończenie ze str. 7)
Wielki
Kardynał