French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Wizyta w Watykanie

w dniu środa, 01 sierpień 2018.

Publikujemy fragment wspomnień Anny Walentynowicz pochodzący z przygotowywanej do druku przez nasze wydawnictwo drugiej części jej wspomnień. Książka ukaże się w 2019 r. Wspomnienia zostały przygotowane przez Autorkę w sierpniu 2009 r. na kilka miesięcy przed katastrofą w Smoleńsku.

Raport o stanie państwa

W 1999 r. przygotowaliśmy też z mojej inicjatywy „Raport o stanie państwa” dla Ojca Świętego. Nie mieliśmy przecież dojścia do żadnych źródeł, czy materiałów. Były tylko oficjalne roczniki statystyczne, które Andrzej Gwiazda wyciągnął, ale też trzeba było umieć je czytać. Brało w tym udział 23 osoby. I też ja musiałam dobrać tych ludzi, wyszukiwać, pytać, prosić, czy się zgodzą. Ogólne spotkanie zrobiłam raz na Karolkowej, drugi raz na Smolnej u Seweryna Jaworskiego. Trzecie było w domu audytoryjnym − Audytor Społem. I tam chciano nam to przechwycić, zresztą na Karolkowej już to się zaczęło. Takie stowarzyszenie patriotyczne „Grunwald”. Potem odrzucili „Grunwald” i było tylko Stowarzyszenie Patriotyczne. I oni chcieli to przechwycić. Ale jak zrobiliśmy już po raz trzeci to takie wspólne spotkanie robocze na Grażyny w Warszawie, tam już było wyraźne przechwycenie. Rozeszliśmy się. Już zaczynali tam : tego nie wpuszczą, tamtego nie wpuszczą. Wszedł Świtoń. Nie ma żadnego raportu. Trzeba bronić Krzyży na Żwirowisku. Wystąpił, żeby pieniądze dać. Zebrał osiemset złotych dla Świtonia, bo on broni Krzyży, a to było ubeckie zadanie. Potem ks. kardynał Macharski powiedział : „Wiele przełknąłem łez, wiele przełknąłem opluwania mnie, ale Ojciec Święty był jednak w Jerozolimie”. Ta walka o Krzyże była po to, żeby Ojca Świętego nie dopuścić do Jerozolimy, a jednak był.

Kiedy już wiedziałam, że chcą to zabrać, zrezygnowałam i do każdej z tych 23 osób jeździłam i prosiłam. To było szumnie nazwane Raportem, ale to były prace autorskie poszczególnych osób. Opatrzyłam te części tytułami i nazwiskami osób je opracowujących i to podaliśmy Ojcu Świętemu. 28 marca 1999 r. w Niedzielę Palmową przekazaliśmy raport.

Ale jak to zrobić ? To trzeba było oficjalnie zrobić. Przez panią Wandę1 nie chcieliśmy podawać, tylko chcieliśmy sami pojechać. Pytałam biskupa Dziwisza, jak załatwić ? Odesłał nas do nuncjusza. Jesteśmy u nuncjusza, powołujemy się na Dziwisza. Radzi nam, jak należy zrobić : „Napiszcie jednak jeszcze do Watykanu, a ja szepnę słówko, jak Ojciec Święty wróci”. Bo był wtedy jeszcze w Meksyku. Czyli wszystko jest załatwione. Trzy miesiące przed terminem wysyłamy pismo do Watykanu. Nie mamy odpowiedzi.

Wyjazd do Watykanu

W marcu jedziemy jednak już z raportem. Mamy ogromną księgę : 25 tysięcy podpisów z prośbą o beatyfikację ks. Jerzego Popiełuszki. Idziemy tam, a tam nas nie chcą przyjąć. Wręcz przeciwnie. Ks. Hejmo powiedział, że nie ma żadnego pisma :

− Jak nie dostaliście odpowiedzi, to pocoście przyjechali ?

Nie ma miejsca i nas nie przyjmuje. Janeczka [Natusiewicz, zginęła w katastrofie smoleńskiej - red.] powiedziała wtedy :

− To my będziemy nocować na Placu Świętego Piotra. Tu będziemy nocować. Musimy się dostać do Ojca Świętego. I proszę nas skontaktować z ks. Dziwiszem.

Ojciec Hejmo znika. Za chwilę wraca, a przyjął nas w swoich apartamentach. Przynosi całe naręcze jakichś gazet, pism i nasze pismo też tam jest. „Tak, u nas nie zniknie”. Ale trzy miesiące nie było odpowiedzi i dlaczego nas teraz odprawiał ? Nie wiedzieliśmy wtedy, że on też jest agentem. I wtedy daje nam samochód. Oczywiście obiad, butelkę wina do tego, bo taki zwyczaj tam jest, do obiadu. Ściął się w rozmowie z Andrzejem Gwiazdą, bo chciał Andrzeja nie dopuścić do głosu, ale Andrzej zachował się wtedy naprawdę... Ja się bałam, że Andrzej trzaśnie drzwiami i wyjdzie, bo on taki raptus jest. Dwa takie momenty były i on sam siebie przeszedł wtedy. Ja powiedziałam :

− Ojcze, jeżeli Ojciec będzie głosił kazanie z ambony, to ja posłucham, ale w tej sytuacji dobrze by było, żeby Ojciec posłuchał, co ja mam do powiedzenia.

I ten zamilkł. Wysłuchał spokojnie, zjedliśmy ten obiad. Daje nam Siostrę i samochód. Siostra nas wiezie samochodem na Via Cassia2, bo na Via Pfaiffer nie było miejsca, rzekomo nie było miejsca, nie wiem, bo nie sprawdziła. Ale na Via Cassia wolne było pół domu. Myśmy zostali na cały tydzień, Wielki Tydzień. I Siostra nas wiezie. Rozmawiamy o czymś, z czym myśmy przyjechali, a Siostra nam dała popis. Nie znałam jej nazwiska, to była młoda osoba, Polka. Mogła mieć trzydzieści kilka lat. Rozmawiamy między sobą, że jednak ta prawda tak trudno się przebija.

− Prawda, a co to jest prawda ? Każdy przychodzi ze swoją prawdą. Jeden człowiek, który głosi prawdę, toście go zniszczyli.

− Kto ?

− Wałęsa.

Ja myślałam, że Andrzej każe zatrzymać samochód. On wysiada i wraca do kraju, ale wytrzymał.

Spotkanie z Ojcem Świętym

Przyjeżdżamy tam. Jesteśmy i to było chyba dwa dni przed. Następnego dnia idziemy na Mszę św. w Niedzielę Palmową. Po południu o godzinie szesnastej jest spotkanie z Ojcem Świętym, ale nie my sami, tylko ogólne spotkanie w sali Klementyńskiej. Przychodzimy. Zostawiamy dary, jakie przywieźliśmy dla Watykanu, łącznie z raportem, u Ojca Hejmo, który miał czas przejrzeć sobie to wszystko. Nie przypuszczaliśmy, że to jest ktoś nam przeciwny, bo uważaliśmy, że to jest przecież prawy człowiek. Przychodzimy do siebie, przebraliśmy się. Jedziemy z powrotem do Watykanu. Od Ojca Hejmy zabieramy te rzeczy. Wchodzimy do Sali Klementyńskiej. Jest tam dużo ludzi. My jesteśmy tutaj z boku. Ludzie wchodzą i wychodzą. Ojciec Święty stąd gdzieś przyszedł. My jesteśmy na samym końcu. I to zarządził o. Hejmo. „Będziecie na końcu” i to było tak, jakbyśmy mieli prywatną audiencję. Byliśmy sami. Wszyscy tu przeszli. Prosił, żeby nie wciskać niczego w ręce − Ojciec Święty nie bierze niczego do rąk, tylko najwyżej rękę położy, pobłogosławi.

Wszyscy przeszli, wyszli i czekają, bo wiedzieli, że to my jesteśmy, że są Walentynowicz i Gwiazda. Wyszli na plac i czekali, żeby się mogli z nami spotkać i porozmawiać. Wtedy my wchodzimy jako ostatni. Czekamy przed Ojcem Świętym. Ja podaję listy, podaję dwa obrazy haftowane : Świętą Kingę i Świętą Jadwigę Królową, medal − też te dwie postacie, bo medal był dwustronny. Andrzej Gwiazda podaje Raport o stanie państwa. I Ojciec Święty od nas bierze, bierze w rękę. Jest nawet zdjęcie : Ojciec trzyma taką dużą, grubą księgę. Andrzej mówi :

− Ojcze, nie utrzymasz jedną ręką, bo to jest ciężkie.

Ksiądz Dziwisz to wziął i podał dalej. Ojciec Święty pyta :

− Czy pani zawsze mieszka w Krakowie ?

Ks. Dziwisz mówi :

− Nie, ta pani jest z Gdańska, razem z Wałęsą.

I Ojciec Święty pogłaskał mnie po policzku. Potem pokazywaliśmy zdjęcie księdzu Klimajowi3 z Krakowa.

− Ale cię spoliczkował Ojciec Święty. Też chciałbym być tak spoliczkowany.

Ojciec Święty odezwał się do Andrzeja :

− A pan stale mieszka w Gdańsku ?

− Tak.

− Myślałem, że pan jest młodszy.

Andrzej mówi :

− Wszystkim równo lecą lata. Mnie też.

Biskup Dziwisz zwrócił się do nas : „Dlaczego żeście się aż tak wykosztowali ?”. Bo to były i książki historyczne − „Białe plamy” − i Raport o stanie państwa, księga o beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki, medal, listy i te dwa obrazy. Andrzej Gwiazda odpowiedział :

− W ten sposób chcieliśmy okazać swoje przywiązanie do Ojca Świętego.

Bardzo ładnie powiedział. Ja byłam zaskoczona i nie wiedziałam, co powiedzieć. Uważam, że to był wielki sukces, że Ojciec Święty nas przyjął. Wszystkim nam błogosławił.

Wychodzimy jako ostatni. Ojciec Święty wstaje, już odszedł i chwilę odwrócił się jeszcze :

− Błogosławię wam na wasze działanie.

To było moje ostatnie spotkanie z Ojcem Świętym. Pierwsze było w styczniu 1981 r. Wtedy Ojciec Święty zaprosił nas jako sygnatariuszy Porozumień Sierpniowych. A to drugie w marcu 1999 r. było z naszej inicjatywy, kiedy to pojechaliśmy do Watykanu z raportem. Potem już nie było spotkań, ale był częsty kontakt. Pani Wanda zawsze przywoziła jakieś nasze przesyłki do Ojca Świętego. Szukaliśmy pani Wandy, gdzie ona będzie, kiedy jedzie, żeby jej przygotować przesyłkę. Z panią Terenią, która pracowała z Wandą Półtawską − prowadzi instytut rodzinny w Kurii − zastanawiamy się jak to i gdzie podać, bo ja w Gdańsku, Janeczka we Wrocławiu, a ona w Krakowie. To może w szczelinę w drzwiach zostawić, pod drzwiami. A pani Wanda się odzywa :

− W szczelinę ? Ty wiesz, jakie oni pakunki dają ? Po dziesięć kilo, to gdzież tam w szczelinę można włożyć.

To śmialiśmy się. Pani Wanda nam nigdy nie odmówiła, zawsze zabierała wszystko, co myśmy dawali. I to był właśnie taki stały kontakt. Zawsze nam przywoziła też odpowiedź. Byliśmy w kontakcie. Choćby to, że zmusiła w 1995 r. po sympozjum, w którym ona też uczestniczyła w Krakowie, zmusiła mnie, żebym dała książkę4 z dedykacją dla Ojca Świętego.

Anna Walentynowicz


a

1.) Naszym pośrednikiem do Ojca Świętego była pani Wanda Półtawska. Ona przekazywała nasze materiały bezpośrednio do jego rąk.

2.) Przy Via Cassia 1200 w Rzymie znajduje się Dom Polski Jana Pawła II. Jest to daleko do Watykanu. Przy Via Pfeiffer 50 m od placu św. Piotra jest centrum pielgrzymkowe.  (przyp. red.)

3.) Ojciec Henryk Klimaj (1920-2010), redemptorysta. Zmarł 19 lipca 2010 r. Przeżył jako zakonnik 64 lata, z tego w kapłaństwie 59 lat. Przyjaźnił się z Anną Walentynowicz i Janiną Natusiewicz. (przyp. red.)

4.) Książka Anny Walentynowicz i Anny Baszanowskiej Cień przyszłości, 1993.

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com