To oznacza też, że kraje z najniższymi rezerwami bankowymi w swoich systemach już odczuły straszliwe efekty tego zmniejszania kredytu, kiedy ich banki czyniły starania, żeby zebrać pieniądze na zwiększenie swoich rezerw do 8%. Żeby zgromadzić pieniądze musiały one sprzedać akcje, co osłabiło ich rynki papierów wartościowych i rozpoczęło depresję najpierw w ich krajach.
Japonia, która w 1988 r. znajdowała się pośród krajów o najniższych wymogach dotyczących kapitału i rezerwy, a stąd była najbardziej dotknięta przepisami – doświadczyła krachu finansowego, który zaczął się prawie natychmiast w 1989 r. i zlikwidował oszałamiającą wielkość 50% wartości jej rynku papierów wartościowych od 1990 r. i 60% wartości jej nieruchomości handlowych. Bank Japonii obniżył swoje stopy procentowe do wysokości pół procenta – praktycznie dając pieniądze za bezcen, żeby wskrzesić ekonomię, ale depresja ciągle się pogłębiała.
Premier Japonii Hashimoto powiedział w 1998 r. przywódcom Azji, że Japonia nie może być dłużej „lokomotywą" wyciągającą inne azjatyckie chore ekonomie z ich upadku, dodając, że obawia się on światowej recesji rozpoczętej przez japońską depresję i że próbuje ją odsunąć.
Znany jest też, dzięki umorzeniu 30 miliardów dolarów długu przez USA, finansowy upadek Meksyku. A jednak pomimo umorzenia stan ekonomii Meksyku jest nadal katastrofalny. Jeden olbrzymi dług goni drugi, gdy nowe pożyczki zaciągane są po prostu po to, żeby umożliwić Meksykowi spłatę odsetek z poprzednich pożyczek. W południowym Meksyku zdesperowani biedacy otwarcie buntowali się, gdy każde zaoszczędzone peso jest wysysane z kraju na spłatę odsetek.
Ważne jest, by zauważyć, że następuje radykalne przesunięcie władzy, kiedy kraje stały się niewolniczo podległe ponadnarodowemu Centralnemu Bankowi Światowemu, kontrolowanemu przez garstkę najsilniejszych bankierów świata.
„Ponadnarodowa suwerenność elity intelektualnej i bankierów światowych jest z pewnością bardziej pożądana od narodowego samookreślenia praktykowanego w wiekach poprzednich." – David Rockefeller, czerwiec 1991, spotkanie grupy Bilderberg w Baden Baden, w Niemczech.
Jak zauważył Carroll Quigley „elita" intelektualna i polityczna zaproszona do udziału w tej władzy działa tak całkowicie za pozwoleniem najwyższych międzynarodowych bankierów, jak czynią to pomniejsi członkowie samej elity bankowej.
„Oni oddają pozycje finansowe lub polityczne w ręce tylko pośredników… bankierzy i politycy są tylko marionetkami… chociaż zajmują bardzo wysokie pozycje i robi się wrażenie, że są autorami planów, które są realizowane."
Ta penetracja niezależnych, suwerennych narodów (tzn. tych wciąż przejawiających „narodowe samookreślenie" wspomniane powyżej) przez handlarzy pieniędzmi posługuje się starym wzorem: częściowo fikcyjnymi pożyczkami dla nieuczciwych rządów i nakładaniem wielkiego ciężaru odsetek na ludzi.
Odkąd Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) stopniowo emituje coraz więcej SDR-ów (Special Drawing Rights - Specjalne Uprawnienia Czekowe; patrz: część siódma „Władców Pieniądza", Michael nr 15) przez naciśnięcie klawiatury w swoich rejestrach, coraz więcej krajów pożycza je lub korzysta z pożyczek MFW, żeby spłacać odsetki od swoich niebotycznych długów i stopniowo wpada pod kontrolę anonimowych biurokratów Centralnego Banku Światowego. „Ataki" na walutę i finansowa manipulacja, ostatnio w południowo-wschodniej Azji, wpychają rządy w tę pułapkę.
Strategiczne Programy Dostosowawcze MFW podkopują poza tym suwerenność i wyczerpują bogactwo w nieszczęsnych państwach-dłużnikach Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Kiedy pieniądze, a zatem i władza, są dalej skupiane w świecie, da to Centralnemu Bankowi Światowemu władzę nad życiem ekonomicznym i śmiercią coraz większej liczby narodów. Będzie on decydował o tym, które narody otrzymają dalsze pożyczki SDR-ów, a które będą głodowały, poczynając od pozbawionych nadziei dzieci biedaków.
„Dostosowanie strukturalne jest też polityką kontynuacji kolonialnego handlu i wzorów ekonomicznych rozwiniętych w okresie kolonialnym, które państwa Północy chcą kontynuować w okresie postkolonialnym. Ekonomicznie mówiąc jesteśmy [byłe kolonie] bardziej zależni od byłych krajów kolonialnych, niż kiedykolwiek byliśmy. Bank Światowy i MFW grają rolę, jaką odgrywali nasi byli kolonialni panowie." – Martin Khor, dyrektor Third World Network (Sieci Trzeciego Świata), Malezja.
Pomimo całej retoryki na temat pożyczek na rozwój i złagodzenie biedy, rezultatem pożyczek MFW i Banku Światowego jest stały przepływ bogactwa od krajów zadłużonych do banków centralnych handlarzy pieniędzmi, które kontrolują Bank Rozliczeń Międzynarodowych (BIS), Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy. Na przykład w 1992 r. zadłużone kraje Trzeciego Świata, które zaciągnęły pożyczki w Banku Światowym zapłaciły temu bankowi i bankom centralnym krajów rozwiniętych o 198 milionów dolarów więcej na cele fundowane przez Bank Światowy, niż otrzymały one od niego. Więcej pożyczek zwiększa tylko ich stały dług w zamian za chwilową ulgę w biedzie spowodowanej przez poprzednie pożyczki.
Przychodzi na myśl komentarz Lwa Tołstoja na temat tego rodzaju sytuacji:
„Siedzę na grzbiecie człowieka, dusząc go i sprawiając, że mnie niesie, a jednak upewniam siebie i innych, że bardzo mu współczuję i życzę ulżenia jego losowi wszystkimi możliwymi sposobami, z wyjątkiem zejścia z jego grzbietu."
Każdego miesiąca (od 1982 r.) zadłużone kraje Trzeciego Świata płacą zagranicznym bankom kredytowym przeciętnie 6,5 miliarda dolarów USA samych tylko spłat odsetek; gdy włączymy spłaty kredytu całość wzrasta do 12,5 miliarda miesięcznie – więcej niż cały Trzeci Świat wydaje każdego miesiąca na zdrowie i edukację.
Spłaty te przekraczają już sumę nowych pożyczek. W dekadzie lat 1980-ych Ameryka Łacińska zapłaciła 418 miliardów dolarów odsetek, kiedy oryginalna pożyczka wyniosła 80 miliardów dolarów USA. Do 1992 r. zewnętrzny dług Afryki osiągnął sumę 290 miliardów dolarów, 2,5 raza więcej niż w roku 1980, co spowodowało olbrzymi wzrost współczynnika śmiertelności niemowląt i bezrobocie, pogorszenie szkół, budownictwa mieszkaniowego i ogólnego zdrowia ludzi, skłaniając przywódcę jednego z państw afrykańskich do postawienia pytania:
„Czy musimy spłacać te długi życiem naszych dzieci?"
Tragiczna odpowiedź handlarzy pieniędzmi brzmi – tak.
W 1997 r. tylko 441 miliarderów było właścicielami takiej ilości bogactwa, jaka należała do najbiedniejszej połowy ludzkości – 2,4 miliarda ludzi. Cały świat stoi w obliczu niezmiernego cierpienia niszczącego już trzeci świat i teraz Japonię, wszystko z korzyścią niewielu handlarzy pieniędzmi. Jeden z prominentnych polityków brazylijskich tak to ujmuje:
„Trzecia wojna światowa już się zaczęła. Jest to cicha wojna. Ale z tego powodu nie mniej groźna. Wojna ta rozdziera Brazylię, Amerykę Łacińską i praktycznie cały Trzeci Świat. Zamiast umierających żołnierzy, umierają dzieci. Jest to wojna o dług Trzeciego Świata. Wojna, która używa jako swojej głównej broni odsetek, broni bardziej śmiertelnej niż bomba atomowa, bardziej niszczącej niż promień lasera."
Teraz, kiedy kraje południowo-wschodniej Azji zostały wciągnięte w niewolę Międzynarodowego Funduszu Walutowego idąc w ślady wschodniej Europy i Rosji, obecne, wzrastające pożyczki MFW dla Chin stopniowo zaciskają pętlę na jedynej znaczącej potędze, o której niektórzy mówią, że nie jest bezpośrednio rządzona przez handlarzy pieniędzmi. W każdym razie ich wzmacnianie Czerwonych Chin, być może jako przeciwwagi dla USA, nie jest z pewnością w naszym interesie [Stanów Zjednoczonych] i możemy zapłacić za to straszną cenę w nadchodzącym dziesięcioleciu.
„Przestają nienawidzić tego, kto przestaje być ignorantem." – Tertulian
Choć byłoby absurdem ignorować zasadniczą rolę odgrywaną przez wpływowe rodziny, takie jak Rotszyldowie, Warburgowie, Schiffowie, Morganowie i Rockefellerowie w jakimkolwiek przeglądzie historii centralnej bankowości i bankowości opartej na rezerwie frakcyjnej, pamiętajmy, że dziś banki centralne i największe banki komercyjne mają po trzysta lat i są głęboko zakorzenione w życiu ekonomicznym wielu krajów.
Banki te nie są już dłużej zależne od sprytnych jednostek, takich jak Nathan Rotszyld. Dawniej pytanie o własność było ważne, ale dziś jest znacznie mniej ważne. Na przykład zarówno Bank Anglii jak i Bank Francji zostały „znacjonalizowane" po II wojnie światowej i nic się nie zmieniło – nowe prawa zostały uważnie ustanowione przez bankierów, żeby zapewnić ich nieprzerwaną kontrolę.
Trwają oni i kontynuują wzrost swojej niezależności od kontroli rządu, niezależności chronionej teraz przez wiele praw, przez płatnych polityków i zależne media, nietkniętej przez zmieniające się pokolenia.
Trzy stulecia wytworzyły wokół nich atmosferę powszechnego poważania – krawat starej szkoły jest teraz noszony przez szóstą generację bankierskich synów, którzy wzrastali w systemie, jakiego nigdy nie mogli kwestionować, jako że są oni mianowani do służby w kierownictwie niezliczonych korporacji i organizacji „filantropijnych".
Podobnie wśród hord biurokratów pracujących w Banku Światowym, w bankach centralnych i międzynarodowych tylko niewielka część ma jakiekolwiek pojęcie o co tam rzeczywiście chodzi. Bez wątpienia byliby oni zdumieni, gdyby wiedzieli, że ich praca służy straszliwemu zubożeniu i stopniowemu zniewalaniu ludzkości przez niewielu niewiarygodnie bogatych plutokratów.
Dzisiaj skupianie uwagi na jednostkach albo rodzinach lub próby sortowania obecnych władców służą stosunkowo mało użytecznemu celowi i mogą prowadzić do oderwania od uzdrowienia. Problem ekonomiczny jest daleko większy niż to. Naszym współczesnym problemem ekonomicznym jest skorumpowany system bankowy, który był i jest używany do skupienia ogromnego bogactwa w coraz bardziej niewielu rękach.
Świat jest w coraz większy sposób rządzony przez „proces", przez „system", większy niż jego indywidualni „władcy". Zmieńmy teraz nazwiska głównych graczy, a problem ani nie zniknie, ani nawet nie trafi w pobliże zagadnienia. Jakkolwiek żaden proces czy system nie stoi na swoich własnych nogach. Jest on niezmiennie budowany na zasadniczym poglądzie ludzi, którzy go konstruują i nim kierują. Dlatego jakiekolwiek uzdrowienie musi włączać zmianę tego zasadniczego materialistycznego poglądu.
Utopijne socjalistyczne programy dzielenia się bogactwem nigdy nie mogą zostać zrealizowane i tylko dalej zubażają większość. Jak to ujął kiedyś jeden z historyków socjalizmu, w szczególnym przypadku, gdyby bogactwo świata zostało równo rozdzielone o świcie dnia pierwszego, o zachodzie leniwy człowiek roztrwoniłby część swego bogactwa, a człowiek pracowity zyskał je. Oczywiście wielkie oszustwo bankowe jest zupełnie inną sprawą.
Niemniej wszystkie społeczeństwa muszą mieć naturalną i uporządkowaną hierarchię władzy, kulturę i tradycję, po prostu po to, żeby funkcjonować. Jest to dokładnie to, co było celem niesłabnących ataków nierozważnych komunistów i socjalistycznych utopistów, szalonych marzycieli, buntowników i łotrów. W świecie komunistycznym rezultatem była tyrania, nędza i nieludzkość; w nie komunistycznym trzecim świecie rezultatem monopolistycznego kapitalizmu były uprzywilejowane elity i cierpiące, zubożałe masy.
Musimy pracować po to, żeby ustanowić sprawiedliwą równowagę, a rzeczy są dziś niesamowicie daleko od równowagi dzięki korupcyjnemu wpływowi bogactwa, ukryte pod lukrowaną powłoką „demokratycznego" rządu, który jest łatwo manipulowany przez mass media należące do handlarzy pieniędzmi. Widoczna odpowiedź „demokratycznie" wybranych liderów na wolę społeczeństwa jest iluzoryczna. W rzeczywistości współczesne demokracje są kierowanymi ze sceny plutokracjami (plutokracja – władza bogaczy, red.), a wola obywateli jest dokładnie uzależniona od zastosowania się do woli plutokratów.
Odpowiedź na te problemy znajdziemy w stopniowym powrocie i w nieustającym przywracaniu tych cnót i zasad sprawiedliwości, na których były budowane wszystkie cywilizacje. Cel i doskonałość społeczeństwa są skierowane na i osiągają to dla czego były tworzone. Odejście od jego podstawowej konstytucji jest chorobą; powrót do niej jest wyzdrowieniem.
Uzdrowienie musi być skuteczne w tych punktach, pozornie nieistotnych, w których odwrót obecnych trendów może być rozpoczęty, nawet jeśli tylko sporadycznie z początku, od poprawy moralności indywidualnej osób, z których składa się społeczeństwo.
Starożytny filozof chiński Mencjusz przedstawił bezpośredni związek między indywidualną moralnością a dobrym rządem:
„Ludzie w dawnych czasach…najpierw tworzyli dobry rząd w swoich krajach, chcąc dobrego rządu w swoich krajach najpierw ustanawiali porządek w swoich własnych rodzinach; chcąc porządku w domu najpierw stosowali dyscyplinę wobec siebie; pragnąc samodyscypliny oczyszczali ono swoje własne serca; a chcąc oczyścić swoje własne serca poszukiwali precyzyjnych definicji [tzn. całkowitej i bezkompromisowej uczciwości]…; chcąc uzyskać precyzyjne definicje doprowadzali do rozszerzenia swojej wiedzy do najwyższego stopnia."
Dlatego w odpowiedzi na pytanie: co można zrobić?, odpowiedź jest zarazem prosta i żenująca: możemy, każdy z nas, pracować nad tym, by wprowadzić porządek do naszego własnego wewnętrznego domu, zaczynając od praktykowania prostych cnót: roztropności (oświeconej przez prawdę), sprawiedliwości, hartu ducha i umiaru.
Kontynuujmy konkluzje w duchu wypowiedzi Lincolna:
„Do nikogo ze złą wolą, do wszystkich z miłością."
Co się dzieje w Ameryce dzisiaj? Dlaczego znajdujemy się po uszy w długu? Dlaczego dług nie może znaleźć się pod kontrolą polityków?
Dlaczego znajdujemy się po uszy w długu? Ponieważ pracujemy w systemie zadłużającego pieniądza, w którym wszystkie nasze pieniądze są tworzone równolegle z odpowiadającą im wielkością długu, który jest zaprojektowany i kontrolowany przez prywatnych bankierów dla ich korzyści. Oni tworzą i pożyczają pieniądze na procent; my zyskujemy dług.
Niektórzy będą dowodzić, że system Rezerwy Federalnej jest agencją quasi-rządową. Lecz prezydent mianuje tylko dwóch z siedmiu członków
Rady Dyrektorów Rezerwy Federalnej co cztery lata – i mianuje ich na 14-letnią kadencję, znacznie dłuższą niż jego.
Senat potwierdza ten wybór, ale jest prawdą, że prezydent nie odważyłby się wyznaczyć do tego kierownictwa nikogo, kto nie zostałby zatwierdzony przez swoich popleczników lub Wall Street. Oczywiście nie wyklucza to możliwości tego, iż pewni prawi ludzie mogliby zostać wybrani do rady dyrektorów, ale faktem jest, że Fed jest specjalnie zaplanowany, żeby działać niezależnie od naszego rządu, tak jak prawie wszystkie inne banki centralne.
Niektórzy dowodzą, że Fed promuje stabilność monetarną. Obecny szef Banku Anglii, Eddie George, twierdził, że było to najważniejszą rolą banku centralnego. W rzeczywistości rejestr stabilizowania ekonomii przez Fed, jak i przez Bank Anglii, pokazuje, że działalność ta była pod tym względem marnym fiaskiem. W ciągu pierwszych 25 lat swego istnienia Fed spowodował trzy wielkie spadki koniunktury ekonomicznej, włączając Wielką Depresję i przez ostatnie 50 lat wciągnął amerykańską ekonomię w okres bezprecedensowej inflacji.
I znów nie jest to tylko teoria. Jest to dobrze znany fakt wśród najpoważniejszych ekonomistów. Tak ujmuje to laureat nagrody Nobla, ekonomista Milton Friedman:
„Zasoby pieniądza, ceny i produkcja były zdecydowanie bardziej niestabilne po założeniu Systemu Rezerwy niż przedtem. Najbardziej dramatycznym okresem destabilizacji w produkcji był oczywiście okres pomiędzy dwoma wojnami, który obejmuje silne ograniczenie ilości pieniądza w latach 1920-21, 1929-33 i 1937-38. Żaden inny 20-letni okres w historii amerykańskiej nie obejmuje aż trzech tak wielkich cięć.
Te dowody przekonują mnie, że co najmniej jedna trzecia wzrostu cen w czasie i tuż po I wojnie światowej jest przypisywana ustanowieniu Systemu Rezerwy Federalnej… i że siła każdego z głównych ograniczeń podaży pieniądza – 1920-21, 1929-33 i 1937-38 – jest bezpośrednio przypisana poleceniom i pominięciom władz Rezerwy…
Każdy system, który daje tak dużo władzy i tak dużo dowolności kilku osobom, a więc którego błędy – usprawiedliwione lub nie – mogą mieć tak dalekosiężne konsekwencje, jest złym systemem. Jest to zły system dla zwolenników wolności dlatego po prostu, że daje on kilku osobom taką władzę bez żadnej skutecznej kontroli przez ciało polityczne – oto jest zasadniczy argument polityczny przeciwko niezależnemu bankowi centralnemu…
Żeby sparafrazować Clemenceau: pieniądze są zbyt ważną sprawą, żeby były pozostawione centralnym bankierom."
Musimy uczyć się z naszej historii zanim będzie za późno. Dlaczego politycy nie mogą kontrolować długu federalnego? Ponieważ wszystkie nasze pieniądze są tworzone równolegle z równoważną im ilością długu. Jeszcze raz, jest to system zadłużającego pieniądza. Nasze pieniądze tworzone są początkowo przez sprzedaż obligacji USA. Ludzie kupują obligacje, banki kupują obligacje, obcokrajowcy kupują obligacje, a kiedy Fed chce stworzyć więcej pieniędzy w systemie, kupuje obligacje, ale płaci za nie całkowicie nowymi banknotami Rezerwy Federalnej (albo wpisami księgowymi), które tworzy z niczego. Następnie, jakiekolwiek nowe pieniądze stworzone przez Fed mnożone są co najmniej przez dziesięć przez prywatne banki, dzięki zasadzie rezerwy frakcyjnej. Faktycznie wyjątki w stosunku do współczynników rezerwy pozwalają na dużo większe mnożniki.
Zatem chociaż banki nie tworzą waluty, tworzą one pieniądze czekowe lub depozyty przez udzielanie nowych pożyczek. Inwestują one nawet część tych stworzonych pieniędzy. Rzeczywiście ponad bilion dolarów z tych prywatnie stworzonych pieniędzy został użyty na kupno obligacji USA na otwartym rynku, co przynosi bankom w przybliżeniu 50 miliardów dolarów odsetek, bez ryzyka, każdego roku, mniej niż odsetki, które płacą one niektórym depozytariuszom. W ten sposób poprzez pożyczki oparte na rezerwie frakcyjnej banki tworzą znacznie ponad 90% pieniędzy i dlatego powodują ponad 90% naszej inflacji (w przybliżeniu 97%).
Co możemy zrobić w tej sprawie? Na szczęście istnieje sposób stosunkowo łatwego (teoretycznie), szybkiego i bez żadnych poważnych problemów finansowych rozwiązania problemu, kiedy spojrzymy nań czysto jako na problem techniczny. Możemy wydostać nasz kraj całkowicie z długu w ciągu roku, dwóch lat, spłacając po prostu amerykańskie obligacje wolnymi od długu banknotami USA (albo Depozytami Departamentu Skarbu zamiennymi na banknoty USA) – tak jak to robił Lincoln. Oczywiście, stworzyłoby to samo przez się olbrzymią inflację, ponieważ obecnie nasza waluta jest pomnażana przez system frakcyjnej rezerwy bankowej.
Ale mamy pomysłowe rozwiązanie zaproponowane w części przez Miltona Friedmana i innych, w którym utrzymana jest stała podaż pieniądza i w którym unika się inflacji i deflacji, podczas gdy dług jest likwidowany. Gdy Skarb Państwa wykupuje swoje obligacje na otwartym rynku płacąc banknotami USA, wymagane rezerwy waszego banku lokalnego będą proporcjonalnie rosły, tak że ilość pieniędzy w obiegu pozostaje stała.
Gdy posiadacze obligacji są spłacani przy użyciu amerykańskich banknotów, wkładają oni te pieniądze na konto, przekazując w ten sposób walutę do dyspozycji banków, które potrzebują jej do wzrostu swoich rezerw. Gdyby wszystkie amerykańskie obligacje zostały zamienione na banknoty, banki posiadałyby 100% rezerwę bankową, zamiast systemu frakcyjnej rezerwy, będącego obecnie w użyciu.
Odtąd dawne budynki Fed byłyby używane tylko jako centralne biura rozrachunkowe dla czeków i jako skarbce dla amerykańskich banknotów. Ustawa o Rezerwie Federalnej nie byłaby już dłużej potrzebna i mogłaby zostać zniesiona. Władza monetarna znalazłaby się pod kontrolą rządu. Nie byłoby dalszego tworzenia pieniądza lub ograniczania podaży pieniądza przez banki.
Postępując w ten sposób nasz dług narodowy może być spłacony w ciągu roku, a Fed i bankowa rezerwa frakcyjna zlikwidowane bez narodowego bankructwa, załamania finansowego, inflacji czy deflacji, czy jakiejkolwiek znaczącej zmiany sposobu, w jaki przeciętny Amerykanin prowadzi swój biznes.
Dla przeciętnego człowieka podstawową różnicą byłoby to, że po raz pierwszy od przyjęcia Ustawy o Rezerwie Federalnej z 1913 r. podatki zaczęłyby spadać, a inflacja przestałaby istnieć, zabezpieczając wartość jego oszczędności, zarobków i wypłat. Jest w tym teraz prawdziwe narodowe błogosławieństwo dla was raczej, niż dla bankierskich przyjaciół Hamiltona.
Bez swojej strasznej władzy tworzenia pieniędzy handlarze pieniędzmi stopniowo traciliby swoją kontrolę polityczną i wpływy. Oczywiście ich kontrola mass mediów jest osobną kwestią, ale nawet ona zależy od ich pełnej władzy tworzenia pieniędzy.
Spójrzmy teraz dokładniej na te propozycje. Oczywiście warianty rozwiązań, które dają te same wyniki byłyby w równej mierze pożądane. (cdn)
Informacje tu przedstawione zaczerpnięte zostały z kasety video zatytułowanej „Władcy pieniądza" (The Money Masters). Za zezwoleniem autorskim zamieszczamy poniżej fragment kolejnej części.
Melvin Sickler