French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Władcy pieniądza cz. 8

Napisał Melvin Sickler w dniu piątek, 01 marzec 2002.

Zniewolenie narodów. Konkluzje

W szponach Międzynarodowego Funduszu Walutowego

To oznacza też, że kraje z najniższymi rezer­wami bankowymi w swoich systemach już odczuły straszliwe efekty tego zmniejszania kredytu, kiedy ich banki czyniły starania, żeby zebrać pieniądze na zwiększenie swoich rezerw do 8%. Żeby zgro­madzić pieniądze musiały one sprzedać akcje, co osłabiło ich rynki papierów wartościowych i rozpo­częło depresję najpierw w ich krajach.

Japonia, która w 1988 r. znajdowała się pośród krajów o najniższych wymogach doty­czących ka­pitału i rezerwy, a stąd była najbar­dziej dotknięta przepisami – doświadczyła krachu finanso­wego, który zaczął się prawie natychmiast w 1989 r. i zli­kwidował oszała­miającą wielkość 50% wartości jej rynku pa­pierów wartościo­wych od 1990 r. i 60% warto­ści jej nierucho­mości handlowych. Bank Ja­po­nii obniżył swoje stopy procentowe do wysoko­ści pół procenta – praktycznie dając pieniądze za bezcen, żeby wskrzesić ekono­mię, ale depresja ciągle się pogłębiała.

Premier Japonii Hashimoto powiedział w 1998 r. przywódcom Azji, że Japonia nie może być dłu­żej „lokomotywą" wyciągającą inne azjatyckie chore ekonomie z ich upadku, do­dając, że obawia się on światowej recesji roz­po­czętej przez japoń­ską depresję i że próbuje ją od­sunąć.

Znany jest też, dzięki umorzeniu 30 miliar­dów dolarów długu przez USA, finansowy upadek Mek­syku. A jednak pomimo umorzenia stan ekonomii Meksyku jest nadal katastrofalny. Jeden olbrzymi dług goni drugi, gdy nowe pożyczki zaciągane są po prostu po to, żeby umożliwić Meksykowi spłatę odsetek z poprzednich poży­czek. W południowym Meksyku zdesperowani bie­dacy otwarcie buntowali się, gdy każde zaoszczę­dzone peso jest wysysane z kraju na spłatę odse­tek.

Ważne jest, by zauważyć, że następuje rady­kalne przesunięcie władzy, kiedy kraje stały się niewolniczo podległe ponadnarodowemu Central­nemu Bankowi Światowemu, kontrolowanemu przez garstkę najsilniejszych bankierów świata.

„Ponadnarodowa suwerenność elity inte­lektualnej i bankierów światowych jest z pew­nością bardziej pożądana od narodowego sa­mookreślenia praktykowanego w wiekach po­przednich." – David Rockefeller, czerwiec 1991, spotkanie grupy Bilderberg w Baden Baden, w Niemczech.

Jak zauważył Carroll Quigley „elita" intelektu­alna i polityczna zaproszona do udziału w tej wła­dzy działa tak całkowicie za pozwoleniem najwyż­szych międzynarodowych bankierów, jak czynią to pomniejsi członkowie samej elity bankowej.

„Oni oddają pozycje finansowe lub poli­tyczne w ręce tylko pośredników… bankierzy i politycy są tylko marionetkami… chociaż zaj­mują bardzo wysokie pozycje i robi się wraże­nie, że są autorami planów, które są realizo­wane."

                                             – C. G. Rakowski1

Ta penetracja niezależnych, suwerennych na­rodów (tzn. tych wciąż przejawiających „narodowe samookreślenie" wspomniane powyżej) przez han­dlarzy pieniędzmi posługuje się starym wzo­rem: częściowo fikcyjnymi pożyczkami dla nie­uczciwych rządów i nakładaniem wielkiego ciężaru odsetek na ludzi.

Odkąd Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) stopniowo emituje coraz więcej SDR-ów (Special Drawing Rights - Specjalne Uprawnienia Czekowe; patrz: część siódma „Władców Pienią­dza", Michael nr 15) przez naciśnięcie klawiatury w swoich rejestrach, coraz więcej krajów pożycza je lub korzysta z pożyczek MFW, żeby spłacać od­setki od swoich niebotycznych długów i stopniowo wpada pod kontrolę anonimowych biurokratów Centralnego Banku Światowego. „Ataki" na walutę i finansowa manipulacja, ostatnio w południowo-wschodniej Azji, wpychają rządy w tę pułapkę.

Strategiczne Programy Dostosowawcze MFW podkopują poza tym suwerenność i wyczerpują bogactwo w nieszczęsnych państwach-dłużnikach Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Kiedy pieniądze, a zatem i władza, są dalej skupiane w świecie, da to Centralnemu Bankowi Światowemu władzę nad życiem ekonomicznym i śmiercią co­raz większej liczby narodów. Będzie on decydował o tym, które narody otrzymają dalsze pożyczki SDR-ów, a które będą głodowały, poczynając od po­zbawionych nadziei dzieci biedaków.

„Dostosowanie strukturalne jest też poli­tyką kontynuacji kolonialnego handlu i wzorów ekonomicznych rozwiniętych w okresie kolo­nialnym, które państwa Północy chcą kontynu­ować w okresie postkolonialnym. Ekonomicz­nie mówiąc jesteśmy [byłe kolonie] bardziej za­leżni od byłych krajów kolonialnych, niż kiedy­kolwiek byliśmy. Bank Światowy i MFW grają rolę, jaką odgrywali nasi byli kolonialni pano­wie." – Martin Khor, dyrektor Third World Network (Sieci Trzeciego Świata), Malezja.

Pomimo całej retoryki na temat pożyczek na rozwój i złagodzenie biedy, rezultatem pożyczek MFW i Banku Światowego jest stały przepływ bo­gactwa od krajów zadłużonych do banków central­nych handlarzy pieniędzmi, które kontrolują Bank Rozliczeń Międzynarodowych (BIS), Międzynaro­dowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy. Na przykład w 1992 r. zadłużone kraje Trzeciego Świata, które zaciągnęły pożyczki w Banku Świa­towym zapłaciły temu bankowi i bankom central­nym krajów rozwiniętych o 198 milionów dolarów więcej na cele fundowane przez Bank Światowy, niż otrzymały one od niego. Więcej pożyczek zwiększa tylko ich stały dług w zamian za chwi­lową ulgę w biedzie spowodowanej przez po­przednie pożyczki.

Przychodzi na myśl komentarz Lwa Tołstoja na temat tego rodzaju sytuacji:

„Siedzę na grzbiecie człowieka, dusząc go i sprawiając, że mnie niesie, a jednak upewniam siebie i innych, że bardzo mu współczuję i ży­czę ulżenia jego losowi wszystkimi możliwymi sposobami, z wyjątkiem zejścia z jego grzbietu."

Długi nie do spłacenia

Każdego miesiąca (od 1982 r.) zadłużone kraje Trzeciego Świata płacą zagranicznym ban­kom kredytowym przeciętnie 6,5 miliarda dolarów USA samych tylko spłat odsetek; gdy włączymy spłaty kredytu całość wzrasta do 12,5 miliarda miesięcznie – więcej niż cały Trzeci Świat wydaje każdego miesiąca na zdrowie i edukację.

Spłaty te przekraczają już sumę nowych poży­czek. W dekadzie lat 1980-ych Ameryka Łacińska zapłaciła 418 miliardów dolarów odsetek, kiedy oryginalna pożyczka wyniosła 80 miliardów dola­rów USA. Do 1992 r. zewnętrzny dług Afryki osią­gnął sumę 290 miliardów dolarów, 2,5 raza więcej niż w roku 1980, co spowodowało olbrzymi wzrost współczynnika śmiertelności niemowląt i bezrobo­cie, pogorszenie szkół, budownictwa mieszkanio­wego i ogólnego zdrowia ludzi, skłaniając przy­wódcę jednego z państw afrykańskich do posta­wienia pytania:

„Czy musimy spłacać te długi życiem na­szych dzieci?"

Tragiczna odpowiedź handlarzy pieniędzmi brzmi – tak.

W 1997 r. tylko 441 miliarderów było właści­cielami takiej ilości bogactwa, jaka należała do najbiedniejszej połowy ludzkości – 2,4 mi­liarda lu­dzi. Cały świat stoi w obliczu nie­zmiernego cier­pienia niszczącego już trzeci świat i teraz Japonię, wszystko z korzyścią niewielu han­dlarzy pie­niędzmi. Jeden z pro­minentnych polityków brazylij­skich tak to uj­muje:

„Trzecia wojna światowa już się za­częła. Jest to cicha wojna. Ale z tego po­wodu nie mniej groźna. Wojna ta roz­dziera Brazylię, Amerykę Łacińską i prak­tycznie cały Trzeci Świat. Zamiast umie­rających żołnierzy, umie­rają dzieci. Jest to wojna o dług Trzeciego Świata. Wojna, która używa jako swojej głównej broni odsetek, broni bardziej śmiertelnej niż bomba ato­mowa, bardziej niszczącej niż pro­mień la­sera."

Teraz, kiedy kraje południowo-wschod­niej Azji zostały wciągnięte w niewolę Mię­dzynaro­dowego Funduszu Walutowego idąc w ślady wschodniej Europy i Rosji, obecne, wzra­stające pożyczki MFW dla Chin stop­niowo zaci­skają pętlę na jedynej zna­czącej potędze, o której niektórzy mówią, że nie jest bez­pośrednio rzą­dzona przez handlarzy pie­niędzmi. W każdym ra­zie ich wzmac­nianie Czer­wonych Chin, być może jako przeciw­wagi dla USA, nie jest z pewnością w naszym inte­resie [Stanów Zjedno­czonych] i mo­żemy zapłacić za to straszną cenę w nadchodzą­cym dziesięciole­ciu.

Wnioski

„Przestają nienawidzić tego, kto przestaje być ignorantem." – Tertulian

Choć byłoby absurdem ignorować zasadniczą rolę odgrywaną przez wpływowe rodziny, takie jak Rotszyldowie, Warburgowie, Schiffowie, Morga­no­wie i Rockefellerowie w jakimkolwiek przeglą­dzie historii centralnej bankowości i bankowości opartej na rezerwie frakcyjnej, pamiętajmy, że dziś banki centralne i największe banki komercyjne mają po trzysta lat i są głęboko zakorzenione w życiu eko­nomicznym wielu krajów.

Banki te nie są już dłużej zależne od sprytnych jednostek, takich jak Nathan Rotszyld. Dawniej pytanie o własność było ważne, ale dziś jest znacznie mniej ważne. Na przykład zarówno Bank Anglii jak i Bank Francji zostały „znacjonalizowane" po II wojnie światowej i nic się nie zmieniło – nowe prawa zostały uważnie ustanowione przez bankie­rów, żeby zapewnić ich nieprzerwaną kontrolę.

Trwają oni i kontynuują wzrost swojej nieza­leżności od kontroli rządu, niezależności chronio­nej teraz przez wiele praw, przez płatnych polity­ków i zależne media, nietkniętej przez zmieniające się pokolenia.

Trzy stulecia wytworzyły wokół nich atmosferę powszechnego poważania – krawat starej szkoły jest teraz noszony przez szóstą generację ban­kier­skich synów, którzy wzrastali w systemie, ja­kiego nigdy nie mogli kwestionować, jako że są oni mia­nowani do służby w kierownictwie niezliczo­nych korporacji i organizacji „filantropijnych".

Podobnie wśród hord biurokratów pracujących w Banku Światowym, w bankach centralnych i międzynarodowych tylko niewielka część ma jakie­kolwiek pojęcie o co tam rzeczywiście chodzi. Bez wątpienia byliby oni zdumieni, gdyby wiedzieli, że ich praca służy straszliwemu zubożeniu i stopnio­wemu zniewalaniu ludzkości przez niewielu niewia­rygodnie bogatych plutokratów.

Dzisiaj skupianie uwagi na jednostkach albo rodzinach lub próby sortowania obecnych władców służą stosunkowo mało użytecznemu celowi i mogą prowadzić do oderwania od uzdrowienia. Problem ekonomiczny jest daleko większy niż to. Naszym współczesnym problemem ekonomicznym jest skorumpowany system bankowy, który był i jest używany do skupienia ogromnego bogactwa w coraz bardziej niewielu rękach.

Świat jest w coraz większy sposób rządzony przez „proces", przez „system", większy niż jego indywidualni „władcy". Zmieńmy teraz nazwiska głównych graczy, a problem ani nie zniknie, ani nawet nie trafi w pobliże zagadnienia. Jakkolwiek żaden proces czy system nie stoi na swoich wła­snych nogach. Jest on niezmiennie budowany na zasadniczym poglądzie ludzi, którzy go konstruują i nim kierują. Dlatego jakiekolwiek uzdrowienie musi włączać zmianę tego zasadniczego materiali­stycz­nego poglądu.

Utopijne socjalistyczne programy dzielenia się bogactwem nigdy nie mogą zostać zrealizowane i tylko dalej zubażają większość. Jak to ujął kiedyś jeden z historyków socjalizmu, w szczególnym przypadku, gdyby bogactwo świata zostało równo rozdzielone o świcie dnia pierwszego, o zachodzie leniwy człowiek roztrwoniłby część swego bogac­twa, a człowiek pracowity zyskał je. Oczywiście wielkie oszustwo bankowe jest zupełnie inną sprawą.

Niemniej wszystkie społeczeństwa muszą mieć naturalną i uporządkowaną hierarchię wła­dzy, kul­turę i tradycję, po prostu po to, żeby funk­cjonować. Jest to dokładnie to, co było celem nie­słabnących ataków nierozważnych komunistów i socjalistycz­nych utopistów, szalonych marzycieli, buntowników i łotrów. W świecie komunistycznym rezultatem była tyrania, nędza i nieludzkość; w nie komuni­stycznym trzecim świecie rezultatem mo­nopoli­stycznego kapitalizmu były uprzywilejowane elity i cierpiące, zubożałe masy.

Musimy pracować po to, żeby ustanowić spra­wiedliwą równowagę, a rzeczy są dziś nie­samowi­cie daleko od równowagi dzięki ko­rupcyj­nemu wpływowi bogactwa, ukryte pod lu­krowaną po­włoką „demokratycznego" rządu, który jest łatwo manipulowany przez mass media należące do handlarzy pie­niędzmi. Widoczna odpowiedź „de­mokra­tycznie" wy­branych liderów na wolę społe­czeństwa jest iluzoryczna. W rzeczywistości współczesne demokracje są kierowanymi ze sceny pluto­kracjami (plutokracja – władza bogaczy, red.), a wola obywateli jest do­kładnie uza­leżniona od za­stosowania się do woli pluto­kratów.

Odpowiedź na te problemy znajdziemy w stopniowym powrocie i w nieustającym przywraca­niu tych cnót i zasad sprawiedli­wości, na których były budowane wszystkie cywili­zacje. Cel i dosko­nałość społeczeństwa są skiero­wane na i osiągają to dla czego były tworzone. Odejście od jego pod­stawowej konstytucji jest cho­robą; powrót do niej jest wyzdrowieniem.

Uzdrowienie musi być skuteczne w tych punktach, pozornie nieistotnych, w których odwrót obecnych trendów może być rozpoczęty, nawet je­śli tylko sporadycznie z początku, od poprawy mo­ralności indywidualnej osób, z których składa się społeczeństwo.

Starożytny filozof chiński Mencjusz przedstawił bezpośredni związek między indywidualną moral­nością a dobrym rządem:

„Ludzie w dawnych czasach…najpierw tworzyli dobry rząd w swoich krajach, chcąc dobrego rządu w swoich krajach najpierw ustanawiali porządek w swoich własnych ro­dzinach; chcąc porządku w domu najpierw sto­sowali dyscyplinę wobec siebie; pragnąc sa­modyscypliny oczyszczali ono swoje własne serca; a chcąc oczyścić swoje własne serca poszukiwali precyzyjnych definicji [tzn. całko­witej i bezkompromisowej uczciwości]…; chcąc uzyskać precyzyjne definicje doprowa­dzali do rozszerzenia swojej wiedzy do najwyż­szego stopnia."

Dlatego w odpowiedzi na pytanie: co można zrobić?, odpowiedź jest zarazem prosta i żenująca: możemy, każdy z nas, pracować nad tym, by wprowadzić porządek do naszego własnego we­wnętrznego domu, zaczynając od praktykowania prostych cnót: roztropności (oświeconej przez prawdę), sprawiedliwości, hartu ducha i umiaru.

Kontynuujmy konkluzje w duchu wypowiedzi Lincolna:

„Do nikogo ze złą wolą, do wszystkich z miłością."

Co się dzieje w Ameryce dzisiaj? Dlaczego znajdujemy się po uszy w długu? Dlaczego dług nie może znaleźć się pod kontrolą polityków?

Dlaczego znajdujemy się po uszy w długu? Ponieważ pracujemy w systemie zadłużającego pieniądza, w którym wszystkie nasze pieniądze są tworzone równolegle z odpowiadającą im wielko­ścią długu, który jest zaprojektowany i kontrolo­wany przez prywatnych bankierów dla ich korzyści. Oni tworzą i pożyczają pieniądze na procent; my zyskujemy dług.

Niektórzy będą dowodzić, że system Rezerwy Federalnej jest agencją quasi-rządową. Lecz pre­zydent mianuje tylko dwóch z siedmiu członków

Rady Dyrektorów Rezerwy Federalnej co cztery lata – i mianuje ich na 14-letnią kadencję, znacznie dłuższą niż jego.

Senat potwierdza ten wybór, ale jest prawdą, że prezydent nie odważyłby się wyznaczyć do tego kierownictwa nikogo, kto nie zostałby zatwierdzony przez swoich popleczników lub Wall Street. Oczy­wiście nie wyklucza to możliwości tego, iż pewni prawi ludzie mogliby zostać wybrani do rady dy­rektorów, ale faktem jest, że Fed jest specjalnie zaplanowany, żeby działać niezależnie od na­szego rządu, tak jak prawie wszystkie inne banki cen­tralne.

Niektórzy dowodzą, że Fed promuje stabilność monetarną. Obecny szef Banku Anglii, Eddie Geo­rge, twierdził, że było to najważniejszą rolą banku centralnego. W rzeczywistości rejestr stabilizowa­nia ekonomii przez Fed, jak i przez Bank Anglii, pokazuje, że działalność ta była pod tym wzglę­dem marnym fiaskiem. W ciągu pierwszych 25 lat swego istnienia Fed spowodował trzy wielkie spadki koniunktury ekonomicznej, włączając Wielką Depresję i przez ostatnie 50 lat wciągnął ame­rykań­ską ekonomię w okres bezprecedenso­wej in­fla­cji.

I znów nie jest to tylko teo­ria. Jest to do­brze znany fakt wśród najpoważ­niejszych eko­nomistów. Tak ujmuje to laureat nagrody Nobla, ekonomista Mil­ton Fried­man:

„Zasoby pieniądza, ceny i produkcja były zdecydowanie bardziej niestabilne po założe­niu Systemu Re­zerwy niż przedtem. Najbar­dziej dramatycznym okre­sem destabilizacji w pro­dukcji był oczywi­ście okres pomiędzy dwoma wojnami, który obej­muje silne ograni­czenie ilo­ści pieniądza w la­tach 1920-21, 1929-33 i 1937-38. Żaden inny 20-letni okres w histo­rii amery­kańskiej nie obej­muje aż trzech tak wielkich cięć.

Te dowody przekonują mnie, że co najmniej jedna trzecia wzrostu cen w czasie i tuż po I wojnie światowej jest przypisywana ustano­wieniu Systemu Rezerwy Federalnej… i że siła każdego z głównych ograniczeń podaży pie­niądza – 1920-21, 1929-33 i 1937-38 – jest bez­pośrednio przypisana poleceniom i pominię­ciom władz Rezerwy…

Każdy system, który daje tak dużo władzy i tak dużo dowolności kilku osobom, a więc któ­rego błędy – usprawiedliwione lub nie – mogą mieć tak dalekosiężne konsekwencje, jest złym systemem. Jest to zły system dla zwolenników wolności dlatego po prostu, że daje on kilku osobom taką władzę bez żadnej skutecznej kontroli przez ciało polityczne – oto jest zasad­niczy argument polityczny przeciwko niezależ­nemu bankowi centralnemu…

Żeby sparafrazować Clemenceau: pienią­dze są zbyt ważną sprawą, żeby były pozosta­wione centralnym bankierom."

Musimy uczyć się z naszej historii zanim bę­dzie za późno. Dlaczego politycy nie mogą kon­trolować długu federalnego? Ponieważ wszystkie nasze pieniądze są tworzone równolegle z równo­ważną im ilością długu. Jeszcze raz, jest to system zadłużającego pieniądza. Nasze pieniądze two­rzone są początkowo przez sprzedaż obligacji USA. Ludzie kupują obligacje, banki kupują obliga­cje, obcokrajowcy kupują obligacje, a kiedy Fed chce stworzyć więcej pieniędzy w systemie, kupuje obligacje, ale płaci za nie całkowicie nowymi bank­notami Rezerwy Federalnej (albo wpisami księgo­wymi), które tworzy z niczego. Następnie, jakie­kolwiek nowe pieniądze stworzone przez Fed mnożone są co najmniej przez dziesięć przez pry­watne banki, dzięki zasadzie rezerwy frakcyjnej. Faktycznie wyjątki w stosunku do współczynników rezerwy pozwalają na dużo większe mnożniki.

 Zatem chociaż banki nie tworzą waluty, two­rzą one pieniądze czekowe lub depozyty przez udzielanie nowych pożyczek. Inwestują one nawet część tych stworzonych pieniędzy. Rzeczywiście ponad bilion dolarów z tych prywatnie stworzonych pieniędzy został użyty na kupno obligacji USA na otwartym rynku, co przynosi bankom w przybliże­niu 50 miliardów dolarów odsetek, bez ryzyka, każdego roku, mniej niż odsetki, które płacą one niektórym depozytariuszom. W ten sposób po­przez pożyczki oparte na rezerwie frakcyjnej banki two­rzą znacznie ponad 90% pieniędzy i dlatego po­wodują ponad 90% naszej inflacji (w przybliże­niu 97%).

Co możemy zrobić w tej sprawie? Na szczę­ście istnieje sposób stosunkowo łatwego (teore­tycznie), szybkiego i bez żadnych poważnych pro­blemów finansowych rozwiązania problemu, kiedy spojrzymy nań czysto jako na problem techniczny. Możemy wydostać nasz kraj całkowicie z długu w ciągu roku, dwóch lat, spłacając po prostu amery­kańskie obligacje wolnymi od długu banknotami USA (albo Depozytami Departamentu Skarbu za­miennymi na banknoty USA) – tak jak to robił Lin­coln. Oczywiście, stworzyłoby to samo przez się olbrzymią inflację, ponieważ obecnie nasza waluta jest pomnażana przez system frakcyjnej rezerwy bankowej.

Ale mamy pomysłowe rozwiązanie zapropo­nowane w części przez Miltona Friedmana i in­nych, w którym utrzymana jest stała podaż pienią­dza i w którym unika się inflacji i deflacji, podczas gdy dług jest likwidowany. Gdy Skarb Państwa wy­kupuje swoje obligacje na otwartym rynku płacąc banknotami USA, wymagane rezerwy waszego banku lokalnego będą proporcjonalnie rosły, tak że ilość pieniędzy w obiegu pozostaje stała.

Gdy posiadacze obligacji są spłacani przy uży­ciu amerykańskich banknotów, wkładają oni te pie­niądze na konto, przekazując w ten sposób walutę do dyspozycji banków, które potrzebują jej do wzrostu swoich rezerw. Gdyby wszystkie ame­ry­kańskie obligacje zostały zamienione na bank­noty, banki posiadałyby 100% rezerwę bankową, za­miast systemu frakcyjnej rezerwy, będącego obec­nie w użyciu.

Odtąd dawne budynki Fed byłyby używane tylko jako centralne biura rozrachunkowe dla cze­ków i jako skarbce dla amerykańskich banknotów. Ustawa o Rezerwie Federalnej nie byłaby już dłu­żej potrzebna i mogłaby zostać zniesiona. Władza monetarna znalazłaby się pod kontrolą rządu. Nie byłoby dalszego tworzenia pieniądza lub ograni­czania podaży pieniądza przez banki.

Postępując w ten sposób nasz dług narodowy może być spłacony w ciągu roku, a Fed i bankowa rezerwa frakcyjna zlikwidowane bez narodowego bankructwa, załamania finansowego, inflacji czy deflacji, czy jakiejkolwiek znaczącej zmiany spo­sobu, w jaki przeciętny Amerykanin prowadzi swój biznes.

Dla przeciętnego człowieka podstawową róż­nicą byłoby to, że po raz pierwszy od przyjęcia Ustawy o Rezerwie Federalnej z 1913 r. podatki zaczęłyby spadać, a inflacja przestałaby istnieć, zabezpieczając wartość jego oszczędności, zarob­ków i wypłat. Jest w tym teraz prawdziwe naro­dowe błogosławieństwo dla was raczej, niż dla bankierskich przyjaciół Hamiltona.

Bez swojej strasznej władzy tworzenia pienię­dzy handlarze pieniędzmi stopniowo traciliby swoją kontrolę polityczną i wpływy. Oczywiście ich kon­trola mass mediów jest osobną kwestią, ale nawet ona zależy od ich pełnej władzy tworzenia pienię­dzy.

Spójrzmy teraz dokładniej na te propozycje. Oczywiście warianty rozwiązań, które dają te same wyniki byłyby w równej mierze pożądane.   (cdn)        

Informacje tu przedstawione zaczerpnięte zo­stały z ka­sety video zaty­tułowanej „Władcy pienią­dza" (The Mo­ney Ma­sters). Za zezwoleniem autor­skim zamieszczamy poniżej fragment kolejnej części.

Melvin Sickler   

O autorze

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com