French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Władcy pieniądza cz. 9

w dniu środa, 01 maj 2002.

Elementy reformy monetarnej

Główne posunięcia

1. Spłata długu narodowego przy pomocy wolnych od długu banknotów amerykańskich (lub kredytów Departamentu Skarbu zamienial­nych na banknoty USA)

Jak ujął to Tomasz Edison, jeśli Stany Zjedno­czone mogą emitować obligacje dola­rowe, mogą też emitować banknoty dola­rowe. Obligacje i banknoty opierają się wy­łącznie na dobrej wierze i kredycie USA. Oznacza to proste zastępowanie jednego rodzaju obligacji rządowych innym. Jedne są obciążone odsetkami, drugie nie. Banknoty Re­zerwy Federalnej mogą być równie do­brze użyte w tym celu, ale nie mogłyby być drukowane po likwi­dacji Fed, co jest jednym z punktów naszej re­formy, tak więc proponujemy zamiast tego użycie banknotów USA, tak jak to uczynił Lincoln.

2. Likwidacja frakcyjnej rezerwy bankowej

Kiedy dług byłby spłacany, wymagania doty­czące rezerw wszystkich banków i instytucji finan­sowych rosłyby proporcjonalnie w tym samym cza­sie, żeby zapobiec inflacji i wchłonąć nowe bank­noty USA, które zostałyby zdeponowane i stałyby się rosnącymi rezerwami bankowymi. Pod koniec pierwszego roku cały narodowy dług zostałby spłacony i moglibyśmy zacząć cieszyć się korzy­ściami bankowości o pełnej rezerwie. Fed stałby się przeżytkiem, anachronizmem. Takie samo po­dejście byłoby równie dobrym rozwiązaniem dla Kanady, Anglii i właściwie dla wszystkich, opartych na długu, kontrolowanych przez bank centralny, ekonomii.

3. Unieważnienie Ustawy o Rezerwie Fede­ralnej z 1913 r. i Ustawy o Banku Narodowym z 1864 r.

Ustawy te przekazują władzę pieniądza pry­watnym monopolom bankowym. Muszą one zostać unieważnione, a władza monetarna musi być prze­kazana rządowi (w USA Departamentowi Skarbu), tam, gdzie była na początku, w czasie prezyden­tury Abrahama Lincolna. Żaden bankier, ani osoba w jakikolwiek sposób związana z instytucjami fi­nansowymi nie może być dopuszczona do ustala­nia zasad bankowości. Po pierwszych dwóch re­formach ustawy te nie mogą służyć żadnemu po­żytecznemu celowi, ponieważ odnoszą się one do systemu frakcyjnej rezerwy bankowej.

4. Wycofanie USA z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) i Banku Światowego

 Instytucje te, tak jak Rezerwa Federalna, są przeznaczone do dalszej centralizacji władzy mię­dzynarodowych bankierów nad ekonomią świa­tową i USA muszą wycofać się z nich albo stracą swoją suwerenność i niezależność. Ich nieszko­dliwe, pożyteczne funkcje, takie jak wymiana wa­luty, mogą być dokonywane albo w poszczegól­nych krajach, albo w nowych organizacjach ogra­niczonych do tych funkcji.

Teoretycznie, ani międzynarodowe banki, ani międzynarodowe ciała, takie jak ONZ nie powinny być nierozsądnie zwalczane jako „zło" lub szko­dzące dobru wspólnemu – w rzeczywistości wszystkie one mogą być użytecznymi sługami ludzkości, POD WARUNKIEM że ich władza i funkcje nie wkroczą w narodową suwerenność ani nie narażą mieszkańców świata na tyranię.

Niewielu tylko mogłoby poważnie występować w naszych czasach przeciwko konieczności i nie­uchronności prawnego organizowania się wspól­noty narodów w sposób proporcjonalny i zabezpie­czający ich narodową jedność. Jest to spowodo­wane ich wzajemną zależnością i przekraczają­cymi granice związkami, które jednoczą wszystkie społeczności ludzkie, a także szerszym dobrem wspólnym, które może zostać osiągnięte.

W średniowieczu takim związkiem narodów, opartym na wspólnej religii, było chrześcijaństwo. Krok po kroku wiele rozmaitych różnic, które dzie­liły narody było pomniejszonych, a ich waśnie wy­gasały.

Oto definicja takiego ciała: „Trwała, przyno­sząca owoce organizacja międzynarodowa, taka, której pragną ludzie dobrej woli, organi­zacja, która respektując prawa Boże, będzie zdolna zapewnić wzajemną niepodległość kra­jów du­żych i małych, przyja­cielsko regu­lo­wać ich róż­nice, na­kazywać wier­ność umowom lo­jalnie uzgodnio­nym i gwa­rantować praw­dziwą wolność i god­ność osoby ludzkiej w wy­siłkach każdego, skie­ro­wanych ku do­bro­bytowi wszyst­kich" – papież Pius XII.

Wartość narodów

Konieczne jest zabezpieczenie suwerenności narodowej, żeby walczyć z problemem, zadaniami i rozwojem społecznym wspólnie z ludźmi o po­dobnych zainteresowaniach, mentalności, charak­terze, zapatrywaniach, aspiracjach, historycznej i kulturowej solidarności i tak dalej, żeby walczyć z sukcesem w różnych geograficznych częściach kuli ziemskiej dla dobra i harmonii całego świata. Każdy naród jest „wybrany" w tym sensie dla pew­nych wyjątkowych zadań.

Innymi słowy narody są konieczne do osią­gnięcia szeregu dóbr potrzebnych ludziom, a nie­dostępnych ani dla jednostek, ani dla światowych organizacji. Zatem utrata jedynych w swoim ro­dzaju, suwerennych narodów byłaby straszliwą stratą dla całej ludzkości, podobną do zniszczenia rodziny, ponieważ narody są quasi-rodzinami. Ko­rzyści z rodziny są nieobliczalne i zasadnicze dla rozwoju i pomyślności człowieka.

Oczywiście, obecna struktura banków między­narodowych, ONZ-u i pokrewnych ciał, takich jak Trybunał Światowy i Światowa Organizacja Handlu (World Trade Organization) wkraczają w narodową suwerenność, są celowo zaprojektowane, by pro­wadzić do światowej tyranii najwyższych bankie­rów i zawierają katastrofalnie nieodpowiednie za­bezpieczenia, żeby temu zapobiec. Dlatego po­winny one być albo zlikwidowane, albo zasadniczo zreformowane. Biorąc pod uwagę ich obecną strukturę byłoby z pewnością o wiele bardziej roz­tropnym i bezpiecznym zlikwidowanie ich i zapro­ponowanie ciał międzynarodowych, z odpowied­nimi zabezpieczeniami i ograniczeniami. Ale prak­tycznie możliwa jest tylko walka o stopniowe ich reformowanie.

Tak więc, praca dla międzynarodowego, spo­łecznego i politycznego środowiska zorganizowa­nego na fundamencie pokoju i współpracy musi składać się w całości z narodowego patriotyzmu. Faktycznie, ponieważ domniemani światowi tyrani współpracują międzynarodowo, tak też muszą czynić i patrioci. Ale nie można iść na kompromis i pomijać szkodliwy i obrzydliwy internacjonalizm albo międzynarodowy imperializm w sprawach fi­nansowych, który trzyma w swoich rękach, to co jest bogactwem człowieka, to znaczy jego kraj.

Światowe rozprzestrzenianie się przemysłu z towarzyszącą mu koncentracją kapitału pozwoliło wtargnąć ekonomicznej kontroli bankierów do każ­dego kraju – żaden kraj i żadna rodzina nie wy­czuwa następstw tego.

W kraju Ustawa o Reformie Mone­tar­nej, którą przedstawiamy w dalszej czę­ści, gwarantowałaby, że ilość pienię­dzy w obiegu pozostawałaby bardzo sta­bilna, nie powodując ani inflacji, ani de­flacji i zakoń­czyłaby narodowy haracz dla ban­kierów. Pamiętajmy, że w ostatnim czterdziestole­ciu Fed podwajała podaż amerykańskich pieniędzy co dziesięć lat. Fakt ten oraz frakcyjna rezerwa ban­kowa są prawdzi­wymi przyczynami inflacji i re­duk­cji w na­szej sile nabywczej – ukry­tego podatku. Te i inne podatki są prawdziwą przyczyną, dla któ­rej dziś oboje rodziców muszą pracować, żeby tylko przetrwać. Rodzina znajduje się więc w oblę­żeniu.

Stały fundament

Podaż pieniądza powinna wzrastać, żeby utrzymać stałe ceny, w przybliżeniu proporcjonal­nie do wydajności produkcyjnej i wzrostu populacji – około 3% rocznie – a nie zgodnie z kaprysami grupy bankierów, spotykających się potajemnie. Wszystkie przyszłe decyzje dotyczące ilości pie­niędzy w amerykańskiej ekonomii powinny być oparte na stałej, nie utajnionej zasadzie, takiej jak stała liczba (tzn. 0, 1, 2 lub 3%) albo na statystyce wzrostu produkcji, zdolności produkcyjnej i/lub in­deksie poziomu cen. Wybrana, ściśle określona zasada jest mniej ważna, niż posiadanie zasady niezmiennej i nie utajnionej.

George Washington pisał w roku 1787, że: „Mądrość człowieka, według mnie, nie może w tej chwili wynaleźć planu, przy pomocy którego kredyt pieniądza papierowego mógłby być długo wspierany; wskutek tego, dewalu­acja do­trzymuje kroku wielkości emisji pienią­dza, a ilość towarów, na które jest on wymie­niany ro­śnie w większym stopniu, niż słabnąca wartość pieniądza."

Była to przenikliwa analiza obu problemów: waluty papierowej i stanu wiedzy dotyczącej tech­nik bankowych w tamtym czasie, ale nie dłużej.

Stały, nie utajniony wskaźnik wzrostu mone­tarnego, taki jak opisany powyżej (połączony z pełną rezerwą bankową) odpowiada dokładnie na troski Waszyngtona.

Raport Komisji Uniwersytetu Columbia stwier­dzał: „Całkowicie błędne jest mniemanie, że standardy dotyczące pieniędzy papierowych są nie do opanowania."

Przykłady kontrolowanej, papierowej, obiego­wej waluty bez nadwyżki inflacyjnej są liczne, włą­czając Anglię w latach 1797-1821 i 1914-25. Lecz stałe, nie utajnione zasady są niezbędne, żeby za­bezpieczyć ten efekt na trwałych podstawach.

Monetarni prawodawcy w Departamencie Skarbu – być może zwani Komisją Monetarną – nie powinni mieć absolutnie żadnej swobody w sprawie wzrostu monetarnego, z wyjątkiem cza­sów wypowiedzianej wojny. Zapewni to stały, sta­bilny przyrost pieniądza, którego rezultatem będą stałe ceny, a podaż pieniądza nie będzie podlegała żad­nym gwałtownym zmianom. Wszystkie narady po­winny być publiczne, a nie tajne, tak jak są nimi dzisiejsze spotkania Zarządu Fed.

Skąd wiemy, że będzie to funkcjonowało? Po­nieważ kroki te usuną dwie główne przyczyny eko­nomicznej niestabilności: Fed i frakcyjną rezerwę bankową, manipulujące ilością pieniędzy, a także trzecią, najnowszą – Centralny Bank Światowy. Ale co najważniejsze, wyeliminowane zostanie niebez­pieczeństwo poważnej depresji. Posłu­chajmy, co mówi Milton Friedman na temat jedynej przyczyny silnych depresji ekonomicznych:

„Nie znam żadnej poważnej depresji, w żadnym kraju czy w jakimkolwiek czasie, której nie towarzyszyłby ostry ubytek w zasobach pieniądza, jak również żadnego ostrego ubytku w zasadach pieniądza, któremu nie towarzy­szyłaby poważna depresja."

Guernsey

Emisja wolnej od długu waluty, nie zwią­zanej z emisją obligacji, nie jest żad­nym radykal­nym roz­wiąza­niem. Jej orędow­ni­kami byli prezy­denci Jeffer­son, Madi­son, Van Buren i Lincoln. Była ona stoso­wana także w róż­nym cza­sie w Eu­ropie. Jed­nym ze współcze­snych przykła­dów jest jedna z ma­łych wyse­pek u wybrzeża Francji w ka­nale La Manche. Wy­spa Guernsey używała emisji wolnych od długu pie­niędzy, żeby płacić za duże projekty budowlane przez blisko 200 lat.

Guernsey jest przykładem tego, jak dobrze może funkcjonować system pieniądza wolnego od długu. W 1815 r. została powołana komisja do zbadania tego, jak najlepiej finansować nowy ry­nek. Zubożała wyspa nie mogła sobie pozwolić na więcej nowych podatków, więc ojcowie państwa zdecydowali się wyemitować swoje własne papie­rowe pieniądze. Były to po prostu kolorowe papie­rowe banknoty, nie oparte na niczym, ale miesz­kańcy tej małej wyspy zgodzili się je przyjąć i han­dlować przy ich użyciu.

Dla zapewnienia ich powszechnej cyrkulacji ogłoszono, że są one środkiem „właściwym do pła­cenia podatków". Oczywiście ten pomysł nie był ni­czym nowym. Było to dokładnie to, co robiła Ame­ryka przed Rewolucją Amerykańską. Na ca­łym świecie istnieje jeszcze wiele innych podob­nych przykładów. Ale dla Guernsey była to no­wość, która funkcjonowała. Rynek wciąż tam działa i pa­miętajmy, że dla mieszkańców tej wyspy był on budowany bez żadnego długu.

Co się stanie, gdy pójdziemy za przykładem Guernsey? Korzyści z tego są następujące: prze­staje istnieć zjawi­sko runu na banki; zdarzają się bardzo rzadkie upadki banków (oparte na rzad­kich wielkich kradzieżach); dług naro­dowy jest w cało­ści spłacony; systemy monetarny, ban­kowy i po­datkowy są skuteczniejsze i prostsze; znacząca in­flacja i deflacja zo­stają wy­eli­minowane; hossy i bessy zo­stają zre­du­kowane do nic nie znaczącego po­ziomu; zostaje zakończona bankierska kontrola na­szego przemysłu i życia poli­tycznego.

Jak bankierzy odniosą się do tych re­form? Oczywiście kartel międzynaro­do­wych bankierów będzie przeciwsta­wiał się reformom, które pozba­wią go kontroli eko­nomii światowej, jaką miał w przeszło­ści. Lecz jest równie pewne to, że Kon­gres ma konstytucyjną władzę i odpowie­dzialność, żeby usankcjonować emitowanie wol­nych od długu pie­niędzy – banknotów USA, ta­kich samych jak „zie­lone do­lary" Lincolna1, i żeby zrefor­mować prawa doty­czące ban­kowości, które nierozważnie usta­nowił.

Niewątpliwie bankierzy będą twierdzić, że emitowanie wolnych od długu pieniędzy spowoduje ostrą inflację lub będą przedstawiać inne straszne przewidywania, ale pamiętajmy, że realną przy­czynę ponad 90% naszej inflacji stanowi frakcyjna rezerwa bankowa, a nie to, czy wolne od długu środki płatnicze USA będą użyte do spłaty deficytu rządowego. Jednoczesne przejście do pełnej re­zerwy bankowej wchłonie nowe banknoty, zapo­biegając w ten sposób inflacji i stabilizując banko­wość i ekonomię.

W obecnym systemie jakiekolwiek przekrocze­nie wydatków ze strony Kongresu, jest zamieniane na większą ilość obligacji dłużnych USA. 10% obli­gacji kupowanych przez Fed (żeby dostarczyć płynności pieniężnej o dużej sile na rynkach kapi­tałowych potrzebnej do kupna reszty nowych obli­gacji) jest potem pomnożonych dziesięć razy przez bankierów, powodując ponad 90% całej inflacji.

Głównym problemem ekonomicznym jest nasz oparty na długu system frakcyjnej rezerwy. Jeśli reforma kiedykolwiek się zacznie, musimy zigno­rować jego nieunikniony opór wobec reformy i po­zostać zdecydowani dopóki nie nastąpi całkowite uzdrowienie. Tak przedstawiał to dyrektor Banku Anglii w latach 1920-ych, sir Josiah Stamp, odno­sząc się do współczesnego systemu frakcyjnej re­zerwy bankowej:

„Bankowość jest poczęta w niesprawiedli­wości i narodzona w grzechu. Bankierzy wła­dają ziemią. Zabierzcie ją im, ale zostawcie im władzę tworzenia pieniędzy i kontroli kredytu, a przy strzepnięciu pióra stworzą dość pieniędzy, żeby tę ziemię kupić z powrotem. Zabierzcie bankierom tę wielką władzę, a wszystkie wiel­kie fortuny, takie jak moja, znikną; i one po­winny zniknąć, gdyż wtedy świat, w którym ży­jemy będzie lepszy i szczęśliwszy. Lecz jeśli chcecie pozostawać niewolnikami bankierów i płacić cenę waszego własnego niewolnictwa, pozwólcie im dalej tworzyć pieniądze i kontro­lować kredyt."

Niewielu Amerykanów zaczyna zdawać sobie z tego sprawę. Dziś ponad 3200 miast i powiatów poparło propozycję utworzenia niedochodowej or­ganizacji zwanej „Suwerenność".

Ruch Suwerenność wzywa Kongres do upo­ważnienia Sekretarza Skarbu do emisji 90 miliar­dów dolarów w banknotach USA (albo w kredycie) na rok – a nie obligacji opartych na długu – na bezprocentowe pożyczki dla miast, powiatów i dystryktów szkolnych na potrzebne ulepszenia ka­pitałowe. Jest godne uwagi, i należy to pochwalić, że Okręgowe Stowarzyszenie Bankierów Illinois, reprezentujące 515 banków-członków, popierało te propozycje Suwerenności. W naszym obecnym systemie mała bankowość jest bardzo ryzykow­nym przedsięwzięciem i niepokojącym przyzwo­itych bankierów, którzy zdają sobie sprawę z tego, że nie mają środków, by można było honorować wszystkie ich przyrzeczenia płatności, gdyby na­stąpił run na banki.

Nawet przewodniczący Zarządu Fed, Alan Greenspan, w szczerym oświadczeniu przed se­natem, zapytany przez senatora Paula Sarbanesa, żeby potwierdził, czy popierał wprowadzenie prawa powstrzymującego rozrost biurokracji w Re­zerwie Federalnej, tak że Fed mógłby przestać funkcjonować, o ile Kongres nie głosowałby za­twierdzająco, co jakiś czas (zwracając w ten spo­sób Kongresowi pewien stopień kontroli nad Re­zerwą Federalną), odpowiedział: „Zgadza się, pro­szę pana."

Jak powstaje katastrofa ekonomiczna

Prowadzi to nas do innego pytania. Czy zbli­żamy się do katastrofy ekonomicznej o niesłycha­nych rozmiarach? Jeżeli tak, to czy możemy jej zapobiec? I co możemy zrobić, żeby ochronić na­sze rodziny?

Jak wskazywał to Milton Friedman, żadna po­ważna depresja nie może zaistnieć bez dotkliwego ograniczenia ilości pieniędzy. W naszym systemie tylko Fed, Bank Rozrachunków Międzynarodo­wych (BIS – przy współpracy bankierów USA) lub zwią­zek największych banków z Wall Street mo­głyby spowodować poważną depresję. Innymi słowy, na­sza ekonomia jest tak wielka i ela­styczna, że de­presja nie może wydarzyć się tylko przez przypa­dek.

O ile nie zreformujemy naszego systemu ban­kowego, garstka bankierów zawsze będzie posia­dała tę władzę. Mogą oni wykończyć naszą eko­nomię w dowolnym momencie, który wybiorą. Je­dynym rozwiązaniem jest likwidacja Fed, frakcyj­nej rezerwy bankowej i wycofanie się z Banku Rozra­chunków Międzynarodowych, Międzynaro­dowego Funduszu Walutowego i Banku Świato­wego. Tylko to złamie władzę międzynarodowych bankierów nad naszą ekonomią.

Pamiętajmy, że sam krach na giełdzie nie może spowodować poważnej depresji. Tylko do­tkliwe ograniczenie ilości pieniędzy może spowo­dować depresję. Krach na giełdzie w 1929 r. zli­kwidował spekulantów rynkowych, głównie małych i średnich, w wyniku czego 3 miliardy dolarów w bogactwie zmieniło właścicieli. Ale służyło to tylko jako zasłona dymna dla 33% ograniczenia kredytu przez Fed w ciągu następnych 3 lat, co ostatecz­nie spowodowało, że ponad 200 miliardów dola­rów bogactwa amerykańskich farmerów i klasy średniej zostało przeniesione do wielkich banków.

Potem, mimo bezsilnych jęków protestu ze strony podzielonego Kongresu, niezależny Fed utrzymywał ograniczenie podaży pieniądza przez całą dekadę. Dopiero II wojna światowa zakoń­czyła straszne cierpienia ekonomiczne, które Fed zadawała Amerykanom.

W depresji niewielkie pozostałości czystego bogactwa obciążonej długiem amerykańskiej klasy średniej zostałyby zlikwidowane przez bezrobocie, zmniejszające się zarobki i wynikające stąd zaję­cia nie do końca spłaconych nieruchomo­ści.

Jeśli zaczniemy reformować nasz system mo­netarny, handlarze pie­niędzmi mogą zrobić to, co zrobili w roku 1929, a potem w latach 1930-ych – krach na giełdzie, i użyć go jako za­słony dymnej, ograniczając jednocze­śnie podaż pieniądza lub być może tym razem spowodują hiperinflację, tak jak w Niemczech po I wojnie światowej. Ale jeżeli jesteśmy zdecydowani, żeby walczyć o odzyskanie kontroli nad naszymi pieniędzmi, możemy osią­gnąć to dość szybko – być może w ciągu kilku miesięcy, kiedy banknoty USA zaczną krążyć i za­stępować pieniądze wycofywane lub pomnażane przez bankierów. Im dłużej czekamy, tym większe jest niebezpieczeństwo, że na stałe utracimy kon­trolę nad naszym krajem, jeżeli już to się nie stało.

Niektórzy wciąż się zastanawiają, dlaczego międzynarodowi bankierzy mogą chcieć spowo­do­wać depresję? Czy nie byłoby to zabicie gęsi, która znosi wszystkie te złote jaja odsetek?

Pamiętamy, co powiedział Larry Bates: „w czasie depresji bogactwo nie zostaje znisz­czone, jest ono jedynie przemiesz­czane." Ale oczywiście, pewna część pie­niędzy jest likwido­wana przez banki, żąda­jące zwrotu pożyczek i przez Fed sprzeda­jący obligacje.

Czy mamy jakieś wskazówki na te­mat tego, co przygotowali dla nas handla­rze pie­niędzmi? Oto, co mówił David Rockefel­ler, ówczesny pre­zes Chase Manhattan Bank, najwięk­szego banku na Wall Street: „Jeste­śmy na gra­nicy globalnej transfor­macji. Wszystko, czego potrze­bujemy, to od­po­wiednio poważnego kry­zysu, a narody za­ak­cep­tują Nowy Porzą­dek Świata."

Tak więc wierzą oni, że kryzys jest po­trzebny, żeby wypełnić ich plany. Je­dyną kwestią pozostaje to, kiedy ten kry­zys na­stąpi.

Ale czy zdecydują się wywołać krach, czy nie, czy też pełzającą depresję przez bezli­tosny wzrost podatków i utratę setek ty­sięcy miejsc pracy prze­niesionych za ocean dzięki umo­wom handlowym, takim jak GATT i NAFTA, pozo­stała amerykańska klasa średnia jest gatun­kiem zagro­żonym.

Typowy amerykański pracownik zarabia mniej niż zarabiał on w latach 1970-ych, uwzględniając inflację. Przeciętne wynagrodzenie w grudniu 1997 r. wynosiło 12,48 dolara na godzinę, o 11% mniej w wielkości siły nabywczej, niż w grudniu 1973 r. Wskaźnik oszczędności jest najniższy od 58 lat, a dług gospodarstw domowych jest większy o blisko 1/3 w stosunku do lat 1960-ych. Rekordowa liczba 1 300 000 Amerykanów ogłosiła bankructwo w roku 1997 – roku świetnej koniunktury dla boga­tych.

Tańsza praca, włączając niewolniczą pracę w czerwonych Chinach, którą heroicznie udokumen­tował Harry Wu, konkuruje z pracą amerykańską. Innymi słowy, pieniądze są skupione w coraz bar­dziej niewielu rękach, jak nigdy przedtem w historii tego kraju, a także świata.

Bez reformy amerykańska klasa średnia wkrótce przestanie istnieć, pozostawiając tylko niewielu bardzo bogatych i bardzo wielu biednych, jak to już jest w większości krajów świata.

Ograniczyliśmy nasze rozważania do wyda­rzeń i spraw finansowych (pieniądze i bankowość) i politycznych z perspektywy amerykańskiej, ogra­niczonej głównie do ostatnich 300 lat. Nie wcho­dziliśmy w ważniejsze nawet rozważania filozo­ficzne i teologiczne, ani w rolę religii w tych p­ro­blemach. Nie mówiliśmy o prywatnych funda­cjach zwolnionych z podatku, o międzynarodowych kar­telach narkotykowych, o instytucjach zajmują­cych się naukami społecznymi, o Radzie Stosun­ków Międzynarodowych, tajnych stowarzysze­niach, ani o wielu innych związanych z naszym tematem sprawach, ponieważ wymagałyby one całych, wła­ściwie udokumentowanych książek. Poza tym wiele książek dotyczących tych spraw już istnieje.

Właściwa perspektywa historyczna wymaga odnotowania, że tak jak byliśmy ostrzegani na te­mat tego wszystkiego przez kongresmenów, pre­zydentów, przemysłowców i ekonomistów przez wszystkie te lata, tak przywódcy religijni rozpo­znawali również te problemy. (cdn)

Melvin Sickler    

* Informacje tu przedstawione zaczerpnięte zostały z ka­sety video zaty­tułowanej „Władcy pieniądza" (The Mo­ney Ma­sters). Za zezwole­niem autorskim zamieszczamy fragmenty ko­lejnej części komentarza do tego filmu.

                                                      

Właściwa perspektywa historyczna wymaga odnotowania, że tak jak byliśmy ostrzegani na te­mat tego wszystkiego przez kongresmenów, pre­zydentów, przemysłowców i ekonomistów przez wszystkie te lata, tak przywódcy religijni rozpo­znawali również te problemy. W czasach Williama Jenningsa Bryana, pa­pież Leon XIII mówił w ten spo­sób:

„Z jednej strony mamy do czynienia z par­tią, która ma wła­dzę, ponieważ ma bo­gactwo; która ma w swoim ręku całą pracę i cały han­del; która manipuluje dla swoich własnych ko­rzyści i celów wszystkimi źródłami zaopatrze­nia, a która jest silnie reprezentowana w orga­nach samego państwa. Z drugiej strony mamy po­trzebujący i bezsilny tłum, rozgnie­wany i cier­piący.

Zło powiększyła jeszcze żarłoczna lichwa, którą, aczkolwiek Kościół już nieraz potępił w przeszłości, ludzie jednak chciwi i żądni zysku uprawiają w nowej postaci… i tak oto garść możnych i bogaczy nałożyła jarzmo prawie niewolnicze niezmiernej liczbie proletariuszy."

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com