1. Spłata długu narodowego przy pomocy wolnych od długu banknotów amerykańskich (lub kredytów Departamentu Skarbu zamienialnych na banknoty USA)
Jak ujął to Tomasz Edison, jeśli Stany Zjednoczone mogą emitować obligacje dolarowe, mogą też emitować banknoty dolarowe. Obligacje i banknoty opierają się wyłącznie na dobrej wierze i kredycie USA. Oznacza to proste zastępowanie jednego rodzaju obligacji rządowych innym. Jedne są obciążone odsetkami, drugie nie. Banknoty Rezerwy Federalnej mogą być równie dobrze użyte w tym celu, ale nie mogłyby być drukowane po likwidacji Fed, co jest jednym z punktów naszej reformy, tak więc proponujemy zamiast tego użycie banknotów USA, tak jak to uczynił Lincoln.
2. Likwidacja frakcyjnej rezerwy bankowej
Kiedy dług byłby spłacany, wymagania dotyczące rezerw wszystkich banków i instytucji finansowych rosłyby proporcjonalnie w tym samym czasie, żeby zapobiec inflacji i wchłonąć nowe banknoty USA, które zostałyby zdeponowane i stałyby się rosnącymi rezerwami bankowymi. Pod koniec pierwszego roku cały narodowy dług zostałby spłacony i moglibyśmy zacząć cieszyć się korzyściami bankowości o pełnej rezerwie. Fed stałby się przeżytkiem, anachronizmem. Takie samo podejście byłoby równie dobrym rozwiązaniem dla Kanady, Anglii i właściwie dla wszystkich, opartych na długu, kontrolowanych przez bank centralny, ekonomii.
3. Unieważnienie Ustawy o Rezerwie Federalnej z 1913 r. i Ustawy o Banku Narodowym z 1864 r.
Ustawy te przekazują władzę pieniądza prywatnym monopolom bankowym. Muszą one zostać unieważnione, a władza monetarna musi być przekazana rządowi (w USA Departamentowi Skarbu), tam, gdzie była na początku, w czasie prezydentury Abrahama Lincolna. Żaden bankier, ani osoba w jakikolwiek sposób związana z instytucjami finansowymi nie może być dopuszczona do ustalania zasad bankowości. Po pierwszych dwóch reformach ustawy te nie mogą służyć żadnemu pożytecznemu celowi, ponieważ odnoszą się one do systemu frakcyjnej rezerwy bankowej.
4. Wycofanie USA z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) i Banku Światowego
Instytucje te, tak jak Rezerwa Federalna, są przeznaczone do dalszej centralizacji władzy międzynarodowych bankierów nad ekonomią światową i USA muszą wycofać się z nich albo stracą swoją suwerenność i niezależność. Ich nieszkodliwe, pożyteczne funkcje, takie jak wymiana waluty, mogą być dokonywane albo w poszczególnych krajach, albo w nowych organizacjach ograniczonych do tych funkcji.
Teoretycznie, ani międzynarodowe banki, ani międzynarodowe ciała, takie jak ONZ nie powinny być nierozsądnie zwalczane jako „zło" lub szkodzące dobru wspólnemu – w rzeczywistości wszystkie one mogą być użytecznymi sługami ludzkości, POD WARUNKIEM że ich władza i funkcje nie wkroczą w narodową suwerenność ani nie narażą mieszkańców świata na tyranię.
Niewielu tylko mogłoby poważnie występować w naszych czasach przeciwko konieczności i nieuchronności prawnego organizowania się wspólnoty narodów w sposób proporcjonalny i zabezpieczający ich narodową jedność. Jest to spowodowane ich wzajemną zależnością i przekraczającymi granice związkami, które jednoczą wszystkie społeczności ludzkie, a także szerszym dobrem wspólnym, które może zostać osiągnięte.
W średniowieczu takim związkiem narodów, opartym na wspólnej religii, było chrześcijaństwo. Krok po kroku wiele rozmaitych różnic, które dzieliły narody było pomniejszonych, a ich waśnie wygasały.
Oto definicja takiego ciała: „Trwała, przynosząca owoce organizacja międzynarodowa, taka, której pragną ludzie dobrej woli, organizacja, która respektując prawa Boże, będzie zdolna zapewnić wzajemną niepodległość krajów dużych i małych, przyjacielsko regulować ich różnice, nakazywać wierność umowom lojalnie uzgodnionym i gwarantować prawdziwą wolność i godność osoby ludzkiej w wysiłkach każdego, skierowanych ku dobrobytowi wszystkich" – papież Pius XII.
Konieczne jest zabezpieczenie suwerenności narodowej, żeby walczyć z problemem, zadaniami i rozwojem społecznym wspólnie z ludźmi o podobnych zainteresowaniach, mentalności, charakterze, zapatrywaniach, aspiracjach, historycznej i kulturowej solidarności i tak dalej, żeby walczyć z sukcesem w różnych geograficznych częściach kuli ziemskiej dla dobra i harmonii całego świata. Każdy naród jest „wybrany" w tym sensie dla pewnych wyjątkowych zadań.
Innymi słowy narody są konieczne do osiągnięcia szeregu dóbr potrzebnych ludziom, a niedostępnych ani dla jednostek, ani dla światowych organizacji. Zatem utrata jedynych w swoim rodzaju, suwerennych narodów byłaby straszliwą stratą dla całej ludzkości, podobną do zniszczenia rodziny, ponieważ narody są quasi-rodzinami. Korzyści z rodziny są nieobliczalne i zasadnicze dla rozwoju i pomyślności człowieka.
Oczywiście, obecna struktura banków międzynarodowych, ONZ-u i pokrewnych ciał, takich jak Trybunał Światowy i Światowa Organizacja Handlu (World Trade Organization) wkraczają w narodową suwerenność, są celowo zaprojektowane, by prowadzić do światowej tyranii najwyższych bankierów i zawierają katastrofalnie nieodpowiednie zabezpieczenia, żeby temu zapobiec. Dlatego powinny one być albo zlikwidowane, albo zasadniczo zreformowane. Biorąc pod uwagę ich obecną strukturę byłoby z pewnością o wiele bardziej roztropnym i bezpiecznym zlikwidowanie ich i zaproponowanie ciał międzynarodowych, z odpowiednimi zabezpieczeniami i ograniczeniami. Ale praktycznie możliwa jest tylko walka o stopniowe ich reformowanie.
Tak więc, praca dla międzynarodowego, społecznego i politycznego środowiska zorganizowanego na fundamencie pokoju i współpracy musi składać się w całości z narodowego patriotyzmu. Faktycznie, ponieważ domniemani światowi tyrani współpracują międzynarodowo, tak też muszą czynić i patrioci. Ale nie można iść na kompromis i pomijać szkodliwy i obrzydliwy internacjonalizm albo międzynarodowy imperializm w sprawach finansowych, który trzyma w swoich rękach, to co jest bogactwem człowieka, to znaczy jego kraj.
Światowe rozprzestrzenianie się przemysłu z towarzyszącą mu koncentracją kapitału pozwoliło wtargnąć ekonomicznej kontroli bankierów do każdego kraju – żaden kraj i żadna rodzina nie wyczuwa następstw tego.
W kraju Ustawa o Reformie Monetarnej, którą przedstawiamy w dalszej części, gwarantowałaby, że ilość pieniędzy w obiegu pozostawałaby bardzo stabilna, nie powodując ani inflacji, ani deflacji i zakończyłaby narodowy haracz dla bankierów. Pamiętajmy, że w ostatnim czterdziestoleciu Fed podwajała podaż amerykańskich pieniędzy co dziesięć lat. Fakt ten oraz frakcyjna rezerwa bankowa są prawdziwymi przyczynami inflacji i redukcji w naszej sile nabywczej – ukrytego podatku. Te i inne podatki są prawdziwą przyczyną, dla której dziś oboje rodziców muszą pracować, żeby tylko przetrwać. Rodzina znajduje się więc w oblężeniu.
Podaż pieniądza powinna wzrastać, żeby utrzymać stałe ceny, w przybliżeniu proporcjonalnie do wydajności produkcyjnej i wzrostu populacji – około 3% rocznie – a nie zgodnie z kaprysami grupy bankierów, spotykających się potajemnie. Wszystkie przyszłe decyzje dotyczące ilości pieniędzy w amerykańskiej ekonomii powinny być oparte na stałej, nie utajnionej zasadzie, takiej jak stała liczba (tzn. 0, 1, 2 lub 3%) albo na statystyce wzrostu produkcji, zdolności produkcyjnej i/lub indeksie poziomu cen. Wybrana, ściśle określona zasada jest mniej ważna, niż posiadanie zasady niezmiennej i nie utajnionej.
George Washington pisał w roku 1787, że: „Mądrość człowieka, według mnie, nie może w tej chwili wynaleźć planu, przy pomocy którego kredyt pieniądza papierowego mógłby być długo wspierany; wskutek tego, dewaluacja dotrzymuje kroku wielkości emisji pieniądza, a ilość towarów, na które jest on wymieniany rośnie w większym stopniu, niż słabnąca wartość pieniądza."
Była to przenikliwa analiza obu problemów: waluty papierowej i stanu wiedzy dotyczącej technik bankowych w tamtym czasie, ale nie dłużej.
Stały, nie utajniony wskaźnik wzrostu monetarnego, taki jak opisany powyżej (połączony z pełną rezerwą bankową) odpowiada dokładnie na troski Waszyngtona.
Raport Komisji Uniwersytetu Columbia stwierdzał: „Całkowicie błędne jest mniemanie, że standardy dotyczące pieniędzy papierowych są nie do opanowania."
Przykłady kontrolowanej, papierowej, obiegowej waluty bez nadwyżki inflacyjnej są liczne, włączając Anglię w latach 1797-1821 i 1914-25. Lecz stałe, nie utajnione zasady są niezbędne, żeby zabezpieczyć ten efekt na trwałych podstawach.
Monetarni prawodawcy w Departamencie Skarbu – być może zwani Komisją Monetarną – nie powinni mieć absolutnie żadnej swobody w sprawie wzrostu monetarnego, z wyjątkiem czasów wypowiedzianej wojny. Zapewni to stały, stabilny przyrost pieniądza, którego rezultatem będą stałe ceny, a podaż pieniądza nie będzie podlegała żadnym gwałtownym zmianom. Wszystkie narady powinny być publiczne, a nie tajne, tak jak są nimi dzisiejsze spotkania Zarządu Fed.
Skąd wiemy, że będzie to funkcjonowało? Ponieważ kroki te usuną dwie główne przyczyny ekonomicznej niestabilności: Fed i frakcyjną rezerwę bankową, manipulujące ilością pieniędzy, a także trzecią, najnowszą – Centralny Bank Światowy. Ale co najważniejsze, wyeliminowane zostanie niebezpieczeństwo poważnej depresji. Posłuchajmy, co mówi Milton Friedman na temat jedynej przyczyny silnych depresji ekonomicznych:
„Nie znam żadnej poważnej depresji, w żadnym kraju czy w jakimkolwiek czasie, której nie towarzyszyłby ostry ubytek w zasobach pieniądza, jak również żadnego ostrego ubytku w zasadach pieniądza, któremu nie towarzyszyłaby poważna depresja."
Emisja wolnej od długu waluty, nie związanej z emisją obligacji, nie jest żadnym radykalnym rozwiązaniem. Jej orędownikami byli prezydenci Jefferson, Madison, Van Buren i Lincoln. Była ona stosowana także w różnym czasie w Europie. Jednym ze współczesnych przykładów jest jedna z małych wysepek u wybrzeża Francji w kanale La Manche. Wyspa Guernsey używała emisji wolnych od długu pieniędzy, żeby płacić za duże projekty budowlane przez blisko 200 lat.
Guernsey jest przykładem tego, jak dobrze może funkcjonować system pieniądza wolnego od długu. W 1815 r. została powołana komisja do zbadania tego, jak najlepiej finansować nowy rynek. Zubożała wyspa nie mogła sobie pozwolić na więcej nowych podatków, więc ojcowie państwa zdecydowali się wyemitować swoje własne papierowe pieniądze. Były to po prostu kolorowe papierowe banknoty, nie oparte na niczym, ale mieszkańcy tej małej wyspy zgodzili się je przyjąć i handlować przy ich użyciu.
Dla zapewnienia ich powszechnej cyrkulacji ogłoszono, że są one środkiem „właściwym do płacenia podatków". Oczywiście ten pomysł nie był niczym nowym. Było to dokładnie to, co robiła Ameryka przed Rewolucją Amerykańską. Na całym świecie istnieje jeszcze wiele innych podobnych przykładów. Ale dla Guernsey była to nowość, która funkcjonowała. Rynek wciąż tam działa i pamiętajmy, że dla mieszkańców tej wyspy był on budowany bez żadnego długu.
Co się stanie, gdy pójdziemy za przykładem Guernsey? Korzyści z tego są następujące: przestaje istnieć zjawisko runu na banki; zdarzają się bardzo rzadkie upadki banków (oparte na rzadkich wielkich kradzieżach); dług narodowy jest w całości spłacony; systemy monetarny, bankowy i podatkowy są skuteczniejsze i prostsze; znacząca inflacja i deflacja zostają wyeliminowane; hossy i bessy zostają zredukowane do nic nie znaczącego poziomu; zostaje zakończona bankierska kontrola naszego przemysłu i życia politycznego.
Jak bankierzy odniosą się do tych reform? Oczywiście kartel międzynarodowych bankierów będzie przeciwstawiał się reformom, które pozbawią go kontroli ekonomii światowej, jaką miał w przeszłości. Lecz jest równie pewne to, że Kongres ma konstytucyjną władzę i odpowiedzialność, żeby usankcjonować emitowanie wolnych od długu pieniędzy – banknotów USA, takich samych jak „zielone dolary" Lincolna1, i żeby zreformować prawa dotyczące bankowości, które nierozważnie ustanowił.
Niewątpliwie bankierzy będą twierdzić, że emitowanie wolnych od długu pieniędzy spowoduje ostrą inflację lub będą przedstawiać inne straszne przewidywania, ale pamiętajmy, że realną przyczynę ponad 90% naszej inflacji stanowi frakcyjna rezerwa bankowa, a nie to, czy wolne od długu środki płatnicze USA będą użyte do spłaty deficytu rządowego. Jednoczesne przejście do pełnej rezerwy bankowej wchłonie nowe banknoty, zapobiegając w ten sposób inflacji i stabilizując bankowość i ekonomię.
W obecnym systemie jakiekolwiek przekroczenie wydatków ze strony Kongresu, jest zamieniane na większą ilość obligacji dłużnych USA. 10% obligacji kupowanych przez Fed (żeby dostarczyć płynności pieniężnej o dużej sile na rynkach kapitałowych potrzebnej do kupna reszty nowych obligacji) jest potem pomnożonych dziesięć razy przez bankierów, powodując ponad 90% całej inflacji.
Głównym problemem ekonomicznym jest nasz oparty na długu system frakcyjnej rezerwy. Jeśli reforma kiedykolwiek się zacznie, musimy zignorować jego nieunikniony opór wobec reformy i pozostać zdecydowani dopóki nie nastąpi całkowite uzdrowienie. Tak przedstawiał to dyrektor Banku Anglii w latach 1920-ych, sir Josiah Stamp, odnosząc się do współczesnego systemu frakcyjnej rezerwy bankowej:
„Bankowość jest poczęta w niesprawiedliwości i narodzona w grzechu. Bankierzy władają ziemią. Zabierzcie ją im, ale zostawcie im władzę tworzenia pieniędzy i kontroli kredytu, a przy strzepnięciu pióra stworzą dość pieniędzy, żeby tę ziemię kupić z powrotem. Zabierzcie bankierom tę wielką władzę, a wszystkie wielkie fortuny, takie jak moja, znikną; i one powinny zniknąć, gdyż wtedy świat, w którym żyjemy będzie lepszy i szczęśliwszy. Lecz jeśli chcecie pozostawać niewolnikami bankierów i płacić cenę waszego własnego niewolnictwa, pozwólcie im dalej tworzyć pieniądze i kontrolować kredyt."
Niewielu Amerykanów zaczyna zdawać sobie z tego sprawę. Dziś ponad 3200 miast i powiatów poparło propozycję utworzenia niedochodowej organizacji zwanej „Suwerenność".
Ruch Suwerenność wzywa Kongres do upoważnienia Sekretarza Skarbu do emisji 90 miliardów dolarów w banknotach USA (albo w kredycie) na rok – a nie obligacji opartych na długu – na bezprocentowe pożyczki dla miast, powiatów i dystryktów szkolnych na potrzebne ulepszenia kapitałowe. Jest godne uwagi, i należy to pochwalić, że Okręgowe Stowarzyszenie Bankierów Illinois, reprezentujące 515 banków-członków, popierało te propozycje Suwerenności. W naszym obecnym systemie mała bankowość jest bardzo ryzykownym przedsięwzięciem i niepokojącym przyzwoitych bankierów, którzy zdają sobie sprawę z tego, że nie mają środków, by można było honorować wszystkie ich przyrzeczenia płatności, gdyby nastąpił run na banki.
Nawet przewodniczący Zarządu Fed, Alan Greenspan, w szczerym oświadczeniu przed senatem, zapytany przez senatora Paula Sarbanesa, żeby potwierdził, czy popierał wprowadzenie prawa powstrzymującego rozrost biurokracji w Rezerwie Federalnej, tak że Fed mógłby przestać funkcjonować, o ile Kongres nie głosowałby zatwierdzająco, co jakiś czas (zwracając w ten sposób Kongresowi pewien stopień kontroli nad Rezerwą Federalną), odpowiedział: „Zgadza się, proszę pana."
Prowadzi to nas do innego pytania. Czy zbliżamy się do katastrofy ekonomicznej o niesłychanych rozmiarach? Jeżeli tak, to czy możemy jej zapobiec? I co możemy zrobić, żeby ochronić nasze rodziny?
Jak wskazywał to Milton Friedman, żadna poważna depresja nie może zaistnieć bez dotkliwego ograniczenia ilości pieniędzy. W naszym systemie tylko Fed, Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS – przy współpracy bankierów USA) lub związek największych banków z Wall Street mogłyby spowodować poważną depresję. Innymi słowy, nasza ekonomia jest tak wielka i elastyczna, że depresja nie może wydarzyć się tylko przez przypadek.
O ile nie zreformujemy naszego systemu bankowego, garstka bankierów zawsze będzie posiadała tę władzę. Mogą oni wykończyć naszą ekonomię w dowolnym momencie, który wybiorą. Jedynym rozwiązaniem jest likwidacja Fed, frakcyjnej rezerwy bankowej i wycofanie się z Banku Rozrachunków Międzynarodowych, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Tylko to złamie władzę międzynarodowych bankierów nad naszą ekonomią.
Pamiętajmy, że sam krach na giełdzie nie może spowodować poważnej depresji. Tylko dotkliwe ograniczenie ilości pieniędzy może spowodować depresję. Krach na giełdzie w 1929 r. zlikwidował spekulantów rynkowych, głównie małych i średnich, w wyniku czego 3 miliardy dolarów w bogactwie zmieniło właścicieli. Ale służyło to tylko jako zasłona dymna dla 33% ograniczenia kredytu przez Fed w ciągu następnych 3 lat, co ostatecznie spowodowało, że ponad 200 miliardów dolarów bogactwa amerykańskich farmerów i klasy średniej zostało przeniesione do wielkich banków.
Potem, mimo bezsilnych jęków protestu ze strony podzielonego Kongresu, niezależny Fed utrzymywał ograniczenie podaży pieniądza przez całą dekadę. Dopiero II wojna światowa zakończyła straszne cierpienia ekonomiczne, które Fed zadawała Amerykanom.
W depresji niewielkie pozostałości czystego bogactwa obciążonej długiem amerykańskiej klasy średniej zostałyby zlikwidowane przez bezrobocie, zmniejszające się zarobki i wynikające stąd zajęcia nie do końca spłaconych nieruchomości.
Jeśli zaczniemy reformować nasz system monetarny, handlarze pieniędzmi mogą zrobić to, co zrobili w roku 1929, a potem w latach 1930-ych – krach na giełdzie, i użyć go jako zasłony dymnej, ograniczając jednocześnie podaż pieniądza lub być może tym razem spowodują hiperinflację, tak jak w Niemczech po I wojnie światowej. Ale jeżeli jesteśmy zdecydowani, żeby walczyć o odzyskanie kontroli nad naszymi pieniędzmi, możemy osiągnąć to dość szybko – być może w ciągu kilku miesięcy, kiedy banknoty USA zaczną krążyć i zastępować pieniądze wycofywane lub pomnażane przez bankierów. Im dłużej czekamy, tym większe jest niebezpieczeństwo, że na stałe utracimy kontrolę nad naszym krajem, jeżeli już to się nie stało.
Niektórzy wciąż się zastanawiają, dlaczego międzynarodowi bankierzy mogą chcieć spowodować depresję? Czy nie byłoby to zabicie gęsi, która znosi wszystkie te złote jaja odsetek?
Pamiętamy, co powiedział Larry Bates: „w czasie depresji bogactwo nie zostaje zniszczone, jest ono jedynie przemieszczane." Ale oczywiście, pewna część pieniędzy jest likwidowana przez banki, żądające zwrotu pożyczek i przez Fed sprzedający obligacje.
Czy mamy jakieś wskazówki na temat tego, co przygotowali dla nas handlarze pieniędzmi? Oto, co mówił David Rockefeller, ówczesny prezes Chase Manhattan Bank, największego banku na Wall Street: „Jesteśmy na granicy globalnej transformacji. Wszystko, czego potrzebujemy, to odpowiednio poważnego kryzysu, a narody zaakceptują Nowy Porządek Świata."
Tak więc wierzą oni, że kryzys jest potrzebny, żeby wypełnić ich plany. Jedyną kwestią pozostaje to, kiedy ten kryzys nastąpi.
Ale czy zdecydują się wywołać krach, czy nie, czy też pełzającą depresję przez bezlitosny wzrost podatków i utratę setek tysięcy miejsc pracy przeniesionych za ocean dzięki umowom handlowym, takim jak GATT i NAFTA, pozostała amerykańska klasa średnia jest gatunkiem zagrożonym.
Typowy amerykański pracownik zarabia mniej niż zarabiał on w latach 1970-ych, uwzględniając inflację. Przeciętne wynagrodzenie w grudniu 1997 r. wynosiło 12,48 dolara na godzinę, o 11% mniej w wielkości siły nabywczej, niż w grudniu 1973 r. Wskaźnik oszczędności jest najniższy od 58 lat, a dług gospodarstw domowych jest większy o blisko 1/3 w stosunku do lat 1960-ych. Rekordowa liczba 1 300 000 Amerykanów ogłosiła bankructwo w roku 1997 – roku świetnej koniunktury dla bogatych.
Tańsza praca, włączając niewolniczą pracę w czerwonych Chinach, którą heroicznie udokumentował Harry Wu, konkuruje z pracą amerykańską. Innymi słowy, pieniądze są skupione w coraz bardziej niewielu rękach, jak nigdy przedtem w historii tego kraju, a także świata.
Bez reformy amerykańska klasa średnia wkrótce przestanie istnieć, pozostawiając tylko niewielu bardzo bogatych i bardzo wielu biednych, jak to już jest w większości krajów świata.
Ograniczyliśmy nasze rozważania do wydarzeń i spraw finansowych (pieniądze i bankowość) i politycznych z perspektywy amerykańskiej, ograniczonej głównie do ostatnich 300 lat. Nie wchodziliśmy w ważniejsze nawet rozważania filozoficzne i teologiczne, ani w rolę religii w tych problemach. Nie mówiliśmy o prywatnych fundacjach zwolnionych z podatku, o międzynarodowych kartelach narkotykowych, o instytucjach zajmujących się naukami społecznymi, o Radzie Stosunków Międzynarodowych, tajnych stowarzyszeniach, ani o wielu innych związanych z naszym tematem sprawach, ponieważ wymagałyby one całych, właściwie udokumentowanych książek. Poza tym wiele książek dotyczących tych spraw już istnieje.
Właściwa perspektywa historyczna wymaga odnotowania, że tak jak byliśmy ostrzegani na temat tego wszystkiego przez kongresmenów, prezydentów, przemysłowców i ekonomistów przez wszystkie te lata, tak przywódcy religijni rozpoznawali również te problemy. (cdn)
Melvin Sickler
* Informacje tu przedstawione zaczerpnięte zostały z kasety video zatytułowanej „Władcy pieniądza" (The Money Masters). Za zezwoleniem autorskim zamieszczamy fragmenty kolejnej części komentarza do tego filmu.
Właściwa perspektywa historyczna wymaga odnotowania, że tak jak byliśmy ostrzegani na temat tego wszystkiego przez kongresmenów, prezydentów, przemysłowców i ekonomistów przez wszystkie te lata, tak przywódcy religijni rozpoznawali również te problemy. W czasach Williama Jenningsa Bryana, papież Leon XIII mówił w ten sposób:
„Z jednej strony mamy do czynienia z partią, która ma władzę, ponieważ ma bogactwo; która ma w swoim ręku całą pracę i cały handel; która manipuluje dla swoich własnych korzyści i celów wszystkimi źródłami zaopatrzenia, a która jest silnie reprezentowana w organach samego państwa. Z drugiej strony mamy potrzebujący i bezsilny tłum, rozgniewany i cierpiący.
Zło powiększyła jeszcze żarłoczna lichwa, którą, aczkolwiek Kościół już nieraz potępił w przeszłości, ludzie jednak chciwi i żądni zysku uprawiają w nowej postaci… i tak oto garść możnych i bogaczy nałożyła jarzmo prawie niewolnicze niezmiernej liczbie proletariuszy."