Przybyłem dziś do waszej gorliwej i pełnej Ducha Bożego parafii, by młodzieży wchodzącej w dorosłe życie udzielić sakramentu bierzmowania, nazywanego sakramentem umocnienia, sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej. Jestem ogromnie rad, że rodzice tak poważnie traktują sakrament bierzmowania swoich dzieci. Jak mówili w swoim przemówieniu, wkrótce po waszym narodzeniu przynieśli was do świątyni, by poprzez chrzest święty wprowadzić was w życie Kościoła – naszej Matki. Czuwali, abyście uczęszczali na lekcje religii i przygotowali się do pierwszej spowiedzi i Komunii świętej. Uczyli was pacierza, przychodzili z wami do świątyni, byście się zapoznawali ze wspólnotą Bożą. Dopilnowali również, byście dzisiaj przystąpili do sakramentu bierzmowania. Jest to ogromna zasługa rodziców, krewnych, dziadków, babć.
Kiedyś Jan Paweł II, przemawiając do rodziców, powiedział bardzo ważne słowa. Powiedział, że religia chrześcijańska przetrwała dwadzieścia wieków, nie umarła, mimo różnych ataków, różnych trudności, które działy się i do dziś się dzieją w różnych krajach świata. Chrześcijaństwo nie umarło, ale dynamicznie się rozwija, ogarniając swoim zasięgiem cały świat. Jest to zasługa – mówił Jan Paweł II – zarówno duchownych i ich ciężkiej pracy, uczonych chrześcijańskich, teologów, filozofów, historyków, jak i – a może szczególnie – chrześcijańskich rodziców. Rodziców często anonimowych, których nikt specjalnie nie chwali za to, co robią. To wy, rodzice, przeżywając różne trudności dnia powszedniego, kłopoty, a czasami tragedie, trwacie przy wierze Chrystusowej i tę wiarę przekazujecie młodym pokoleniom. Bierzecie udział w tej wspaniałej sztafecie, jaką przeżywa chrześcijaństwo od początków swego istnienia. Za to ze strony Kościoła, kochani rodzice i wychowawcy, nauczyciele, należy wam się wdzięczność i słowo serdecznego podziękowania.
Powiedziałem, że sakrament bierzmowania to sakrament dojrzałości chrześcijańskiej, bo od dzisiaj, od momentu otrzymania Ducha Świętego – On naprawdę, rzeczywiście zstąpi na każdą i każdego z was – stajecie się dorosłymi, dojrzałymi chrześcijanami. Dorosłość, dojrzałość, to nie tylko przywileje, jak niektórym młodym ludziom się wydaje, i pełna swoboda postępowania. Dojrzałość i dorosłość, to także spełnianie obowiązków i poczucie odpowiedzialności, w Kościele również. Od dzisiaj w sposób specjalny jesteście odpowiedzialni za wiarę, którą otrzymaliście w waszych rodzinach przez pośrednictwo matek, ojców, babć, dziadków, krewnych, kapłanów, katechetów. Od dzisiaj to wy sami jesteście odpowiedzialni za wiarę; za to, by nikt wam tej wiary nie wyrwał z duszy, gdyż jest ona niezwykle ważna. Od tego, czy zachowacie wiarę Chrystusową, Boże przykazania, zasady moralne, zależy wasze szczęście doczesne i wieczne. Zależy od tego także życie wieczne tych, z którymi Opatrzność was zetknie, z którymi stworzycie rodzinę. W tej rodzinie urodzą się dzieci, którym trzeba będzie przekazać wiarę zakorzenioną w waszych sercach. Żyjemy w czasach nie sprzyjających rozwojowi wiary. Ze wszystkich stron płyną różne prądy libertyńskie, które chcą zepchnąć chrześcijaństwo do sfery życia wyłącznie prywatnego. Co chwilę dowiadujemy się, że ktoś domaga się zdjęcia krzyża ze ściany w sali szkolnej, że ktoś usuwa z sądu (jak w Ameryce) tablice z przykazaniami. Dowiadujemy się, że ci, którzy decydują o wspólnocie europejskiej, nie zgodzili się na wprowadzenie wzmianki o chrześcijaństwie do traktatu europejskiego. Boją się wzmianki o Chrystusie jak diabeł święconej wody, chcą urządzać świat bez Chrystusa, bez Ewangelii. To jest tragiczne, takie postępowanie zawsze kończy się bardzo źle.
Czyniły tak totalitaryzmy: hitlerowski i bolszewicki, wyrzucając Boga z życia narodów, z życia społeczeństw, z życia pojedynczych ludzi. Totalitaryzmy, które na miejscu Boga na tronie Bożym posadziły swoich przedstawicieli: nie Bóg, ale Hitler; nie Bóg, lecz Stalin – oni mieli decydować, jaka będzie przyszłość narodów europejskich. Wiemy wszyscy, czym się to skończyło – strasznymi zbrodniami, wojnami światowymi, rewolucjami, których rezultatem była śmierć niewinnych ofiar (ponad stu milionów).
W XIX wieku żył niemiecki filozof – bardzo kontrowersyjny – Fryderyk Nietzsche. Zdarzało się, że niekiedy przemawiał jak prorok, obserwując, co się dzieje wśród inteligencji europejskiej zachwyconej hasłami rewolucji francuskiej. W szkole pewnie uczyliście się o wielkiej rewolucji francuskiej; ale ona wielką nie była: naznaczona została zbrodnią. Ci inteligentni ludzie wychowani na uniwersytetach w duchu pozytywistycznym, bez Boga, bez moralności chrześcijańskiej, przygotowali rewolucję bolszewicką, stworzyli totalitaryzmy. Wielką odpowiedzialność ponoszą właśnie intelektualiści, którzy wymyślają jakieś teorie, a później realizują je kosztem ofiar milionów ludzi. Fryderyk Nietzsche obserwując te nastroje wśród inteligencji europejskiej, zwrócił się do niej z szyderczym, a zarazem proroczym pytaniem: „Cóż to?! Zamordowaliście Boga w waszej świadomości i myślicie, że ujdzie wam to bezkarnie?". Dobrze wiemy, że nie uszło bezkarnie. Ludzkość przeżywała próby wyrzucenia Boga z życia publicznego, ze szkół, uniwersytetów, z mediów, z gazet, z telewizji. Zawsze kończyło się to tragicznie – śmiercią wielu ofiar, gdyż ludzkość nie potrafiła przyjąć świata bez Boga.
Twórcy wspólnoty europejskiej: De Gasperi, Adenauer, de Gaulle i inni, postanowili zbudować wspólnotę narodów europejskich, by już nigdy nie powtórzyły się tragedie, jakie przeżywała Europa z powodu wojen. Ci wszyscy mężowie stanu: Francuzi, Włosi, Niemcy, chcieli budować wspólnotę na przykazaniach Bożych, na zasadach Ewangelii. Ale dzisiaj się o tym zapomina. Wyrzuca się Chrystusa, religię traktuje się jako tradycje, obyczaje.
Chrystus nie jest tradycją, ani obyczajem, folklorem, zwyczajem, kulturą. Chrystus jest drogą do zbawienia, prawdą jedyną, obiektywną i życiem.
Chrystus jest Drogą, Prawdą i Życiem. Dlatego nigdy nie wstydźcie się Chrystusa, nigdy Go nie odrzucajcie, mimo że dzisiaj panuje wśród młodych ludzi taka moda, by nie przyznawać się do tego, że człowiek się modli, chodzi do kościoła, że jest wierzący. Nie obawiajcie się, że ktoś powie o was „zacofany", „pewnie będzie księdzem, skoro tak się modli". Powinieneś być na tyle silny, by się temu przeciwstawić. Chrześcijaństwo to znak sprzeciwu wobec świata zła, wobec tego, co przynosi na świat szatan. Szatan istnieje. Próbuje się go bagatelizować, wyśmiewać, mówić o nim ironicznie w mediach, pokazywać wyobrażające go głupawe filmy. Tymczasem jest to bardzo poważna, okrutna, straszliwa rzeczywistość. Szatan istnieje i działa bez przerwy – nie idzie na urlop – gdyż nienawidzi ludzi, zazdrości im łaski Bożej, której on nie ma; chce, abyśmy tak jak on byli potępieni na wieki.
Wybitny pisarz C. S. Lewis napisał bardzo mądre słowa: „Szatan kiedyś miał dużo trudniejszą pracę, bo każdego człowieka musiał kusić osobno". Dzisiaj szatan ma pracę o wiele łatwiejszą, bo wystarczy, że skusi redaktora naczelnego jakiegoś pisma, jakiegoś kanału telewizyjnego, że skusi kogoś, kto działa w Internecie. Z jego pomocą będzie siał rozpustę, draństwo, wszelkiego rodzaju ohydztwo. Oddziałuje w ten sposób na miliony ludzi; świadczą o tym m. in. wpisy internetowe skierowane przeciwko religii, przeciw Kościołowi, Papieżowi, biskupom, kapłanom, przeciw przykazaniom Bożym. A przecież od tego, czy ludzkość zachowa Boże przykazania, zależy jej los.
Nasza cywilizacja euroatlantycka została stworzona przez chrześcijaństwo, które inspirowało się kulturą grecką, kulturą Bliskiego Wschodu, prawem rzymskim i wszystkim tym, co było dobre w dotychczasowych cywilizacjach. Pamiętajcie, cywilizacje rozpadają się zawsze od wewnątrz, bo ludzi ogarnia jakaś niemoc, bo rodziny tracą swoje znaczenie, rozpadają się, dochodzi do rozwodów, do porzucania dzieci przez ojców i matki. Ludzie myślą tylko o przyjemnościach, o zarobku, o seksie, o zakupach i niczym więcej. Taka cywilizacja się nie ostoi. W momencie, gdy staje się słaba, przychodzą siły z zewnątrz i doprowadzają taką cywilizację do upadku. Kto wie, czy nie spotka to Europy, czy nie przyjdzie islam, by zaprowadzić w Europie swój porządek – porządek okrutny.
Jeśli się tak stanie, stanie się dlatego, że my chrześcijanie okazaliśmy się za słabi, że nie myśleliśmy o Bożych przykazaniach, a tylko o tych sprawach, które podpowiada szatan. Gdy mówię o działaniu szatana, to myślę o tym bardzo poważnie. I bardzo poważnie myśli o tym Kościół. Za chwilę, gdy skończę przemówienie, zwrócę się do was z pytaniami dotyczącymi waszej wiary: „Czy wierzycie w Boga Ojca Wszechmogącego, w Syna Bożego Zbawiciela świata, w Ducha Świętego, w Kościół święty?". Najpierw jednak zapytam każdego z was: „Czy wyrzekasz się szatana i wszystkich spraw jego?", i odpowiecie – przypuszczam – „wyrzekam się!".
Pamiętajcie, współczesny świat jest podatny w sposób szczególny na działania Złego. Zły nie musi osobiście stawić się przed tobą, on ma pomocników. Przychodzi czasem do ciebie przez koleżankę, kolegę. Jeśli ten kolega proponuje ci narkotyki, alkohol, rozpustę albo napad na kogoś czy kradzież, masz się zachować jak prawdziwy chrześcijanin. Młody człowiek jest pod ogromną presją grupy rówieśniczej i czasami nieważne są autorytety ojca, matki, nauczyciela, księdza. Autorytet kolegi, koleżanki i to, co on czy ona mówi, uważamy za święte, natomiast to, co mówi matka czy ojciec, nie ma znaczenia. Lecz jest to błąd. Musicie się nauczyć odróżniać dobro od zła. Jesteście istotami wolnymi, nie jesteście i nie możecie być przymuszani przez nikogo, możecie wybierać: dobro lub zło, życie lub śmierć. Ale pamiętajcie, że wolność pociąga za sobą konsekwencje, które czasami trwają przez całe życie – konsekwencje przykre i bolesne, jeśli się źle wybierze. Jeśli nie odtrącisz zła, być może zmarnujesz swoje życie. Bierzmowanie ma wam dać siłę. Ma was wzmocnić Duchem Świętym, który będzie w was. Ma was wzmocnić, byście w chwilach próby umieli powiedzieć złu „nie". Człowiek wolny potrafi powiedzieć „nie" temu, kto mu proponuje zło. Tylko niewolnik mówi zawsze „tak". Nie jesteście niczyimi niewolnikami. Nie bójcie się i nie wstydźcie mówić złu „nie". Bądźcie wierni Chrystusowi, bądźcie wierni tej wierze, która kształtowała nasz naród od ponad tysiąca lat. Dzięki Kościołowi katolickiemu jesteśmy Polakami, mamy wielką narodową kulturę, zbudowaliśmy wielką cywilizację. Niech ona nie skończy się na was, niech ona się rozwija i trwa przez następne wieki. Amen.
Abp Stanisław Wielgus
Homilia wygłoszona w parafii pw. Świętego Krzyża
w Lublinie 27 marca 2010 r.