French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Wzruszające nawrócenie młodego Żyda Hermana Cohena

Napisał Thérèse Tardif w dniu poniedziałek, 01 styczeń 2001.

Nawrócenie Izraela zostało przepowiedziane, przez św. Pawła, w jego liście do Rzymian. Oby ten artykuł o nawróceniu młodego Żyda, pomógł na­wrócić się wszystkim mieszkańcom Izraela i tym rozsianym po całym świecie z okazji Nowego, Ma­ryjnego Trzeciego Milenium.

Żyd urodzony w Niemczech

Herman Cohen urodził się w Hamburgu, Niemcy 10 listopada 1821 roku jako syn Dawida Abrahama Cohena, bogatego bankiera i Rozalii Benjamin.

W wieku 4,5 roku rozpoczął naukę gry na piani­nie. Przed ukończeniem 6 lat umiał już grać ówczesne, popularne melodie operowe a także za­czął improwizować. Przed ukoń­czeniem 10 lat Herman brał udział w dwóch cieszących się sukce­sem koncertach przy udziale wymagają­cej pu­blicz­ności.

W międzyczasie stał się próżny i arogancki. Sam szczerze przyznaje, jak bardzo źle zachowy­wał się w domu. We wczesnym wieku zaczął po­ciągać go hazard, czego nauczył się od swojego nauczyciela. Hazard ten będzie dla niego plagą przez lata. Mniej więcej w tym czasie matka pod­jęła decyzję, żeby Herman mający wtedy 12 lat pojechał do Paryża na studia u najlepszych na­uczycieli włączając Franz Liszt'a (znany kompo­zytor mający wówczas 22 lata). Usłyszawszy grę Hermana przyjął go jako ucznia, i nie trzeba było długo czekać na to, żeby Herman stał się jego ulu­bieńcem. Herman akompaniował wszędzie Lisz­towi i wkrótce stał się ulubieńcem Paryskich salo­nów. Tak go to zepsuło, że stał się tyranem w domu. Wszyscy – matka, bracia i siostra spełniali każdy jego kaprys. Herman wydawał pieniądze na gry hazardowe tak szybko, jak je zarabiał oraz przebywał w wątpliwym towarzystwie. Zanim skoń­czył 19 lat stał się nikczemnikiem na krawędzi roz­paczy. Brzydził się swoim życiem i starał się zna­leźć przyczynę wewnętrznej pustki.

Łaska nawrócenia

W maju 1847 r., książę Mo­scowa poprosił Her­mana, żeby zastąpił dyrektora chóru w ko­ściele św. Walerii (obecnie nieistniejący). Krótko przed błogosławieństwem Najświęt­szego Sakramentu, kiedy ksiądz podniósł mon­strancję, błogosławiąc Ją, Herman doświadczył głębokiego, silnego i mi­łego wzruszenia. Przytło­czony nim poczuł się tak, jak syn marnotrawny, całkowicie nic nie warty i pragnący powrotu do domu. Oto jak opisuje ten moment:

„W kościele, nawet podczas ceremonii, nie czułem niczego nadzwyczajnego, ale w czasie błogosławieństwa Najświętszego Sakramentu, mimo że nie miałem w ogóle zamiaru się pokło­nić, jak reszta kongregacji, poczułem trudne do zdefiniowania zakłopotanie: bez mojej wiedzy, albo bardziej precyzyjnie, bez mojego udziału zostałem zmuszony do pokłonienia się."

„Zmuszony do przyjścia następnego piątku, odniosłem takie samo wrażenie i nagle uderzyła mnie myśl zostania katolikiem."

W kilka dni później Herman mijał ów kościół, kiedy dzwony wzywały na Mszę. Uczestniczył wtedy w wysłuchaniu kilku Mszy. Wrócił do tego samego kościoła wieczorem, kiedy było wystawie­nie Najświętszego Sakramentu, coś pociągnęło go do ołtarza, gdzie upadł na kolana. Słyszał o praw­dziwej obecności naszego Pana w Najświętszym Sakramencie. Pisze: „Kiedy opuściłem ten ko­ściół stałem się chrześcijaninem. Takim chrze­ścijaninem, jakiem tylko można być, kiedy nie otrzymało się jeszcze Chrztu Świętego."

Zawsze tajemniczo wzruszony podczas błogo­sławieństwa najświętszego sakramentu i zmu­szony się skłonić przez niewidzialną siłę, Herman zwie­rzył się Duchesse de Rauzan, która poleciła go ojcu Legrand, który pomógł mu wyeliminować wszystkie jego obawy odnośnie księży. Ojciec Al­fanse Ratisbonne, Żyd, który się nawrócił poprzez objawienie Niepokalanej Cudownego Medalika w Paryżu a następnie stał się zaufanym Hermana i jego spowiednikiem. Herman powiedział do ojca Ratisbonne:

„Nigdy nie doświadczyłem takich łez. Pod­czas, gdy szlochałem, czułem z głębi mego serca agonię wyrzutów sumienia za moje po­przednie życie... Nagle, jakby przez intuicję za­cząłem kierować do Boga szybką i wewnętrzną spo­wiedź generalną ze wszystkich moich wiel­kich grzechów... Jednak natychmiast poczułem w rodzaju wewnętrznego pokoju, którego nigdy przedtem nie doświadczyłem, który wkrótce uspokoił całą moją duszę. Czułem, że Bóg Miło­sierdzia przebaczy mi, że odwróci swoje oczy od moich przestępstw, że okaże miłosierdzie, w ob­liczu mojej szczerej skruchy i gorzkiego smutku... Tak, czułem, że mi wybaczył i że za­akceptuje za pokutę moje mocne postanowie­nie kochania go ponad wszystko i nawrócenia się do Niego od tej pory na zawsze."

Herman przygotowywał się na chrzest przez 9 dni w ustronnym miejscu.

Jasna postać Maryi rzuciła światło na nawróce­nie Herman i całe jego chrześcijańskie ży­cie. To w Maryi, podczas ceremonii błogosławień­stwa Naj­świętszego Sakramentu Herman dostąpił łaski z Nieba. Młody nawrócony w Hołdzie Niepo­kalanej Dziewicy Maryi wykrzykuje w radości: „Miesiącu Maryi, miesiącu kwiatów, miesiącu mojego na­wrócenia, witam Cię!"

Święty Chrzest

Nadchodzi wspaniały dzień chrztu świętego – Hermana. Oto słowa Hermana opisujące to wyda­rzenie:

„W sobotę 28 sierpnia 1847 r. o godzinie 3 po południu kaplica Najświętszej Marii Pani wyjątkowo błyszczy. Piękne świeże kwiaty zdo­bią jaśniejący ołtarz. Rozlega się radosne brzmienie dzwonu kościelnego. Pobożny tłum wypełnia nawę kościoła. Chór młodych kobiet osłoniętych białymi długimi welonami, które uklękły naokoło ołtarza śpiewali litanię o na­wrócenie Żydów. Organy akompaniowały tym melodyjnym hymnom. Ojciec Legande i asystu­jący ojciec Ratisbonne weszli do kościoła i skie­rowali się do ołtarza."

Za nimi postępował Herman w towarzystwie swojego chrzestnego dr Gouraud'a i chrzestnej Duchesse de Rauzan. Herman chciał się zwierzyć w liście z niewysłowionego sekretu swojego chrztu:

„Ziemia zniknęła i ksiądz, który trzymał wodę już dłużej nie był człowiekiem. Podczas, gdy ksiądz polewa wodą moje czoło i kreśli trzy razy znak krzyża, mówiąc uroczyście, że chrzci mnie w imię Ojca i Syna i Ducha Św., wzywając imiona Maryi, św. Augustyna i św. Henryka, na­gle oczy mojego ciała się zamykają i otwie­rają oczy mojej duszy na nad naturalne i Boże świa­tło. Ta jasność rozchodzi się po całej mojej istocie. Bóg, uch Święty przypieczętowując swoją obietnice schodzi z Nieba na mnie, trzyma moją rękę i pokazuje mi to, co istota śmier­telna, nigdy nie zrozumie Nieskończo­ność... Tak, widziałem wielkie światło, bez końca, przestrzeń bez końca. Wszystko ponad niezli­czonymi głowami aniołów śpiewało za­chwyca­jące hymny, piękniejsze od tych, które kiedy­kolwiek słyszało ludzkie ucho a Cheru­biny wy­dzielały słodkie zapachy. Byłem prze­niknięty słodkim uczuciem ciepła. Tam tył tron chwały, na którym siedział Jezus Chrystus nasz Pan, tak piękny, młody na wieki i na prawo od Niego Jego św. i ukochana Matka. U nóg Je­zusa znaj­dowała się armii Jego świętych odzianych w najjaśniejsze kolory tęczy. Znaj­dowali się u nóg Naszego Pana i adorowali Go... Tak, zobaczy­łem raj tryumfującego Ko­ścioła..."

Ostatni koncert

Przed nadejściem listo­pada, tego roku Herman zde­cydował się zostać księ­dzem. Zanim mógł podjąć to przed­sięwzięcie, konieczne było jednak wyzbycie się długu, związanego z hazardem, który się nagro­madził. Za­brało mu to dwa lata na­uczania w Col­lege Stanisława. Udzielał też pry­watnych lek­cji. Ostatni koncert w sali św. Cecylii w 1848 r. wy­rażał jego pożegnanie świata i pomógł mu spła­cić długi. Przygotowując się do tego prak­tykował od rana do wieczora. Zgodnie ze słowami świadka koncert jego był ogromnym sukcesem i sala wy­pełniła się głośnymi oklaskami. Herman napisał: „teraz ko­niec ze światem! Z jakim uczuciem szczęścia powiedziałem jemu żegnaj w mojej ostatniej uwadze!"

Początek adoracji nocnej

Herman stał się zazdrosny o kobiety, które miały pozwolenie na laskę spędzenia nocy w ado­racji przed wystawionym Najświętszym Sakra­mentem. W 1848 r. przy poparciu swojego ducho­wego dyrektora, Herman zapoczątkował nocna ad­orację Najświętszego Sakramentu dla mężczyzn. Wybrało się 19 czcicieli pierwszej nocy adoracji – 6 grudnia 1848 r. przy ołtarzu Niepokalanego Serca Maryi, w bazylice Matki Bożej Zwycięskiej. (Nabo­żeństwo to znalazło swoje stałe miejsce w bazylice Najświętszego Serca MontMartre, w Pa­ryżu).

„O Jezu Eucharystyczny, na pustyni tego życia, objawi­łeś się mi pewnego dnia. Odsło­niłeś przede mną swoje światło, swoją wiel­kość, swoją do­broć: Zmieniłeś całą moją istotę, poko­nałeś w jednej chwili wszystkich moich wro­gów... Na­stępnie przyciągając mnie do sie­bie swoim nieodpartym czarem, umieściłeś w mojej duszy wielki głód na ten chleb życia. Za­paliłeś w moim sercu żarliwe pragnienie Twojej Boskiej krwi... Potem nadszedł dzień, kiedy dałeś mi siebie. Moje serce tak mocno bije, że nie śmie oddychać... Teraz, kiedy Cię posiadam i kiedy dotknąłeś mojego serca, pozwól mi po­wiedzieć światu, kim jesteś dla mojej duszy..."

„Jezus Chrystus jest dzisiaj Bożą Euchary­stią. Jak możemy wymówić to słowo nie czując słodkości miodu na naszych ustach, bez uczu­cia palącego ognia w naszych żyłach? Tylko nasze serce posiada ukryty język, żeby wyrazić to uczucie..."

Na filarze koło ołtarza św. Augustyna w bazy­lice Matki Bożej Zwycięskiej umieszczona jest marmurowa tabliczka, upamiętniająca pierwszą nocną adorację i jej założyciela.

Wstąpienie do Karmelu

Zachęcony przez ojca Juliana Eymard'a Her­man wstąpił do zakonu karmelitów z Agen w 1850 r. 7 października Herman złożył przysięgę i przyjął imię ojca Augustyna-Marii od Świętego Sa­kra­mentu i został wyświęcony na księdza w Wielką Sobotę 19 kwietnia 1851 r. w wieku 29 lat, mniej niż cztery lata po swoim chrzcie – prawdzi­wie nie­zwykłe wydarzenie w procedurze kościel­nej. Napi­sze później: „Jak bardzo byłem szczę­śliwy na mojej pierwszej Mszy, mogąc dotknąć Jezusa, trzymać Go w swoich rękach!"

Kiedy został zakonnikiem z wielkim zapałem zaakceptował umartwienia. W 1853 r. usłuchał swoich przełożonych i zaakceptował głoszenie ewangelii w południowej Francji, Tours, Lyons i Paryżu. Stał się znakomitym kaznodzieją oczeki­wanym w wielu częściach Europy, nauczającym wielo tysięczne tłumy i poruszający najbardziej sceptycznych grzeszników.

Na prośbę sowich przełożonych o. Herman za­łożył pewną ilość domów religijnych dla Karme­li­tów, włączając „Świętą Pustelnię" w Pirenejach, gdzie pustelnik mógł żyć w całkowitej izolacji i ukryciu. Tutaj on sam spędził swoje najszczęśliw­sze godziny, przy końcu życia, uciekając od sławy, którą uzyskał w czasie swojej posługi kapłańskiej. Na zaproszenie kardynała Wiseman'a i z błogo­sławieństwem papieża Piusa IX o. Herman miał odbudować zakon Karmelitów w Anglii, gdzie za­kazano temu zakonowi działalności od czasów re­formacji. W 1866 r. Paray-Le-Manial, Francja o. Herman nauczał tridium do beatyfikacji siostry Marguerite Marie Alacoque.

Apostolstwo jego hymnów było niezwykłe i naj­lepsze z nich bezwątpienia są te skomponowane na cześć Najświętszego Sakramentu

Śmierć Matki

 W grudniu 1855 r. ojciec Herman przeżywał ból związany ze śmiercią swojej matki. Cierpiał z powodu niepewności, co do jej nawrócenie przed śmiercią. Niedługo potem mówił o tym do świąto­bliwego Cure z Ars, który mu odpowiedział: „Miej nadzieję; pewnego dnia otrzymasz w święto Niepokalanego Poczęcia list, który przy­niesie ci wielką pociechę."

6 lat później jezuita dał o. Hermanowi list od ciotki pisarza E. Baumanna, który donosił o obja­wieniu, które ona miała o matce o. Hermana:

„Mój Jezus oświecił mnie następnie promie­niami swojego Boskiego Światła... W momencie, kiedy matka ojca Hermana była bli­ska śmierci, Maryja nasza dobra Matka pojawiła się przed swoim Boskim Synem i schyliwszy się do Jego stóp powiedziała:'Łaski i miłosier­dzia o mój synu dla tej duszy, która ma zginąć. Jedna chwilka i będzie stracona na zawsze. Uczyń, błagam Cię dla matki mojego wiernego sługi Hermana to, co chciałbyś, żeby on uczynił dla Twojej własnej matki, gdyby ona była na jej miejscu a gdyś Ty był na miejscu Hermana. Du­sza jego matki jest dla Hermana najcenniejszą własnością. Poświęcił mi on tę duszę 1000 razy i poświęcił ją trosce i czułości mojego serca. Czy mogę pozwolić na jej utratę? Nie, ta dusza na­leży do mnie, ja jej chcę, ja proszę o nią jak o moje dziedzictwo okupione Twoją krwią i moim bólem u stóp Twojego krzyża!'Następnie wielka łaska dotknęła serca biednej Żydówki i oświeciła jej ostatnie chwile, umacniając ją w wierze i nadziei."

Ojciec Herman został uwolniony od swoich wąt­pliwości i przepełniony wielką radością. Wśród przepowiedni Cure z Ars to jest najbardziej zadzi­wiająca, ponieważ zawiera w sobie wizję niezwy­kłego objawienia Bożego posłania.

Inne wizyty w Ars

Wiadomo, że ojciec Herman jeździł jeszcze pięć razy do Ars, żeby się spotkać z przyszłym świętym Janem Maria Vienney. Mówi się, że pod­czas celebracji Mszy w Ars twarz o. Hermana ja­śniała w nadnaturalny sposób i można to było po­równać tylko do twarzy Cure z Ars podczas cele­bracji Mszy.

Ojciec Herman chciał zasięgnąć rady św. Cure z Ars o swoim projekcie znalezienia Świętej Pu­stelni w celu składania dziękczynienia Bogu za Jego niezliczone błogosławieństwa zsyłane na świat. Cure z Ars powiedział: „Och ojcze, dobrze robisz myśląc o tym projekcie pustelni. Pew­nego dnia dużo dobrego tam się stanie. Ale je­żeli chodzi o ciebie, ty mało z tego skorzy­stasz."

Święta Pustelnia w Tarasteix

O. Herman próbował nabyć kawałek ziemi w Lourdes, ale ten projekt upadał. Następnie zaprzy­jaźnił się z księdzem z parafii Tarasteix w Pirene­jach w odległości kilku kilometrów od Lourdes. Do­bry ksiądz pomógł mu nabyć kawałek ziemi, gdzie o. Herman zaczął zakładać tę pustelnię.

Po pokonaniu wielu trudności powstał pierw­szy tymczasowy dom wybudowany w 1859 r. i osiadło tam dwóch zakonników. Dopiero w 1867 r. dzięki przybyciu kilku karmelitów życie pustelni­cze stało się faktem. Po kilku apostolskich piel­grzymkach ojciec Augustyn-Maria osiedlił się w pustelni w Ta­rasteix. „Widzę ten pobyt tutaj jako przedpokój Nieba. Czuję trudną do wyrażenia radość", na­pisał.

Objawienia w Lourdes

W okresie zakładania zakonów w Bagneres-de-Bigorre (1853) w Lyon (1857) i w Tarasteix oszałamiająca wiadomość poruszyła nabożeństwa Maryjne ojca Augustyna-Marii. W lutym 1854 r. Dziewica Maryja objawiła się Bernadecie Soubi­rous w grocie Masabielle w Lourdes. Pustelnia za­łożona przez o. Hermana w Tarasteix była w odle­głości tylko kilku kilometrów. Ojciec Augu­styn-Ma­ria był jednym z pierwszych księży, który złożył wi­zytę w Lourdes i rozmawiał z Bernadetą. Sponta­nicznie wywiązała się między nimi święta przyjaźń, która trwała do końca ich życia.

Pierwszy Żyd uzdrowiony w Lourdes

Ojciec napisał do swojego siostrzeńca: „Mój wybawca w pustelni odwołuje się zachwyca­jąco do mojej duszy i czuję się bardzo dobrze, tylko te moje oczy..." W ciągu ostatnich sześciu mie­sięcy spędzonych w Tatasteix jego wzrok, który i tak był słaby pogorszył się do tego stopnia, że nie mógł czytać swojego brewiarza. Konsultował się ze specjalistą – okulistą w Bordeaux, który stwier­dził jaskrę i powiedział o. Hermanowi, że jedynym wyj­ściem jest operacja. Po powrocie do Tarasteix, choroba postępowała każdego dnia do tego stop­nia, że o. Herman nie mógł już znieść światła dziennego, ani nawet światła świecy. Jego cierpie­nia stawały się coraz dokuczliwsze.

Zasugerowano mu, żeby odprawił nowennę do Matki Bożej z Lourdes, która już uleczyła niewi­dzące osoby. Ojciec Herman relacjonuje swoje wy­zdrowienie:

„Nowenna rozpoczęła się 24 października w święto św. Archanioła Rafaela, który wyleczył Tobiasza z jego ślepoty. Każdego dnia przemy­wałem moje oczy uzdrawiającą wodą z cudow­nej groty i codziennie modliłem się do Najświęt­szej Maryi Panny i wiele świątobliwych dusz modliło się ze mną. Szóstego dnia trwania no­wenny wyszedłem z naszego zakonu w Ba­gnie­res do Lourdes... Każdego dnia nowenny czu­łem ulgę, jeżeli chodzi o stan zapalny oczu kiedy przepłukiwałem je wodą z groty. Upew­ni­łem się nawet zwracając się o potwierdzenie tej po­prawy do lekarza, który miał aparat do po­miaru stopnia zapalenia, co wykazało ulgę w stanie zapalnym organu wzroku, które zmniej­szało się powoli podczas, gdy jedynym lekar­stwem była cudowna woda. Ostatecznie w ostatni dzień nowenny – dzień Wszystkich Świę­tych byłem w grocie osobiście koło źródła i nie czułem już bólu. Od tego czasu mogę czy­tać i pisać ile tylko chcę bez okularów, bez trudu i bez wysiłku. Mogę patrzeć na światło słońca, płomień gazu czy świecy bez odczuwa­nia jakie­gokolwiek bólu. Założyłem z powrotem moje sandały, mam z powrotem tonsurę. Otrzymałem to, o czym najbardziej marzyłem, czyli jestem zdolny kontynuować życie klasz­torne w naszej drogiej pustelni. Jednym sło­wem jestem całko­wicie wyleczony i głęboko przekonany, że to wyleczenie jest cudem przez wstawiennictwo Niepokalanej Dziewicy."

„Dlatego muszę to opublikować ponieważ ode mnie zależy ten przekaz o wielkości i do­broci serca Maryi i błagam wszystkie dusze, które kochają tę czułą Matkę, żeby podzięko­wały Bogu za mnie, gdyż ja proszę wszystkich, którzy cierpią o uciekanie się z całą ufnością do niej, którą nikt nigdy nie błagał na próżno!"

Jego ostatnie dni. Święta śmierć

W maju 1870 r. o. Herman, który chciał, żeby o nim zapomniano, dowiedział się, że wyznaczono go jako prowincionała swojego zakonu. Ale nie długo potem zdołał on z powrotem zdołał on wrócić do swojej pustelni.

Ta radość nie trwała długo, gdyż wybuchła wojna między Francją i Niemcami. Ojciec Herman był Niemcem, zakonnikiem i Żydem. Szaleństwo tamtego okresu i bezwzględnie ściganie sił nie­przyjacielskich, uczyniły z niego uciekiniera w jego ukochanej Francji. Zakony, które o. Herman zało­żył zostały zniszczone. Przed nadejściem paź­dziernika został zmuszony zbiec przez granicę do Genewy, gdzie udzielał posługi kapłańskiej zbie­gom z Francji i Niemiec. W listopadzie powie­dziano mu, że wielka ilość więźniów cierpi w wię­zieniu w Pandau w odległości kilku mil od Berlina. Chociaż Rząd Pruski nie zezwoliłby im na Francu­skiego kapłana, o. Hermanowi pozwolono na tę posługę, ponieważ był Niemcem z urodzenia. Kiedy przybył do Berlina przy końcu listopada, na­pisał do swojej siostry, „Berlin będzie moim gro­bem."

Okazało się, że miał być kapłanem 5000. więź­niów, z czego 500. było chorych na tyfus, dyzente­rię i inne choroby. Zamiast używać szpachelki do namaszczania chorych, robił to gołymi rękoma i przez to zararaził się ospą. Umarł pogodnie 21 stycznia 1871 r. po odśpiewaniu Salve Regina z zakonnicą, która go doglądała. Wydając ostatni oddech wyszeptał te słowa: „Pokaż nam błogo­sławiony owoc żywota Twojego, Jezusa."

Nowenna do Matki Boskiej z Lourdes dla uzyskania chwały o. Hermana Cohena

O Maryjo, Niepokalana Dziewico, która cu­downie uzdrowiłaś w grocie w Lourdes o. Au­gustyna Marię od Najświętszego Sakramentu, żeby mógł Tobie służyć jak najlepiej w Twoim zakonie z Karmelu, uzyskaj dla nas od Świętej Trójcy przysługę, o którą prosimy poprzez Twoje wstawiennictwo i zasługi Twojego ryce­rza, „który nie znał nic wspanialszego niż cier­pieć dla Jezusa" i którego modlitwy były gwa­rancją tego, „żeby nie ominąć żadnego mo­mentu w jego życiu, bez cierpienia czegoś dla przyjemności Boga, dla służby Jemu i dla Jego chwały."

„O Maryjo, „Matko Eucharystii" daruj nam chwałę tego wielkiego nawróconego Odku­pieńczej Hostii.

Uczyń znanym tego płomiennego apostoła Sakramentu Miłości Twojego Syna Jezusa, żeby mógł przemawiać do wszystkich księży i wiernych jego płomienny zapał dla adoracji Bożej obecności w Tabernakulum, Jego god­nen celebrowanie Ofiary Mszy Św., Jego żar­liwe i częste przyjmowanie Komunii Św.

Pospiesz Tryunfie Królestwa Eucharystii Synu Dawida, Żywy Chlebie, który zszedłeś z Nieba na Ziemię do Twojego dziewiczego łona, do wszystkich na świecie szczególnie do Two­ich ludzi z Izraela. Amen.

Można to dodać modlitwę do Najświętszego Sakramentu i „Memorare".

Wszystkie łaski otrzymane przez wstawiennic­two o. Hermana powinny być zgłoszone do zakon­ników benedyktynów: Benedictine monks of Ab­baye Sainte-Marie, 5 rue de la Source, 75016 Pa­ris, France; i do ojca Jean-Claude Mercier, Abbaye Notre-Dame de l'Esperance – 65320 Tarasteix, France, który odbudo­wał św. pustelnię założoną przez o. Herman.

Sep-Oct '99 opr. Thérèse Tardif

O autorze

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com