„Komunizm jest zły w samej swojej istocie”
– Pius XI
Zbyt często możemy usłyszeć: „Kapitalizm nie jest lepszy od komunizmu. Kościół potępił oba systemy z tą samą siłą. A więc system kapitalistyczny nie zasługuje na więcej uwagi niż system komunistyczny.”
Jest to kompletna nieprawda. Takie stwierdzenia oznaczają przypisywanie systemowi kapitalistycznemu zła, które nie pochodzi z samego systemu, lecz z nadużyć ludzi, którzy zachowują się bardziej jak tyrani (podobnie jak przywódcy krajów komunistycznych), niż jak obywatele kraju prawdziwie kapitalistycznego.
Papież Pius XI tylko o samym komunizmie napisał: „58. Komunizm jest zły w samej istocie swojej i w żadnej dziedzinie nie może z nim współpracować ten, kto pragnie chrześcijańską ocalić cywilizację.” (encyklika Divini redemptoris – O bezbożnym komunizmie, 19 III 1937 r.)
Jakkolwiek w innej encyklice (Quadragesimo anno) ten sam papież napisał: „101. Kapitalizm sam z siebie nie zasługuje na potępienie. I rzeczywiście nie jest on z natury zły, ale został wypaczony.” Zobaczymy w dalszym ciągu artykułu, w jaki sposób.
Komunizm jest w samej swojej istocie zły nie tylko dlatego, że odcina człowieka od Boga, ale także dlatego, że przywiązuje małą wagę do jednostki, nawet w sferze doczesności. Komunizm degraduje osobę ludzką. Nie bierze pod uwagę natury człowieka stworzonego przez Stwórcę. Depcze jego wolność wyboru. Człowiek jest dla komunizmu niczym więcej niż narzędziem, które może być użyte dla celów partii, narzędziem, które musi dotrzymywać realizacji tych celów, albo zostanie bezwzględnie zgniecione.
Komunizm jest systemem w najwyższym stopniu tyrańskim. Kiedy partia komunistyczna dojdzie do władzy nie zezwala na nic, co może tej władzy zagrażać. Sprawuje całkowitą kontrolę nad wszystkim i wszystkimi. Nakazuje, co robić, a czego nie robić: musisz zaakceptować to, o czym państwo zadecydowało za ciebie, albo uczyni ono twoje życie nędznym.
System kapitalistyczny nie osiągnął tego etapu. Wady, które mu się zarzuca nie tkwią w nim samym i nie pochodzą z jego natury, lecz z sytemu finansowego, którego używa, systemu finansowego, który panuje zamiast służyć. To właśnie ten system finansowy wypacza kapitalizm.
System kapitalistyczny jest, z definicji, systemem, który odpowiada aspiracjom ludzkiej natury. Faktycznie kapitalizm może być zdefiniowany jako system, który uznaje i chroni własność prywatną, wolną przedsiębiorczość, wolność wyboru każdego człowieka i władzę konsumentów nad celami produkcji poprzez wolny rynek – produkty, wybrane lub zamówione przez konsumentów, kierują programami produkcji.
Ktoś może zarzucić: „Rzeczy nie mają się dokładnie tak w naszych kapitalistycznych krajach. Własność prywatna przeżywała ciężkie chwile, szczególnie prywatna własność środków produkcji, którą cieszy się zawsze nieliczna mniejszość ludzi. Większość musi wstępować na służbę tej mniejszości z obawy przed głodem z powodu braku siły nabywczej. Brak siły nabywczej zabija albo redukuje wolność wyboru dóbr i dlatego likwiduje władzę konsumentów nad kierunkami produkcji. Czy powtarzające się konflikty między pracodawcami, którzy stanowią mniejszość i pracownikami, którzy stanowią większość nie pokazują, że obecny system ma trudności z odpowiedzią na aspiracje ludzi i że nawet kapitalizm przywiązuje małą wagę do wolności wyboru ogromnej większości?”
Odpowiedź na ten zarzut tkwi dokładnie w fakcie, że kapitalizm jest ograniczony do nielicznej mniejszości i nie jest szeroko rozpowszechniony, tak by mogła się nim cieszyć ogromna większość. Nie można mówić o tym, że kraj żyje w systemie kapitalistycznym, gdy kapitalizm dotyczy tylko 5% populacji, a 95% ludzi żyje tylko dzięki zezwoleniu lub dobrej woli tamtych 5%. Taki system jest więc tylko w 5% kapitalizmem, a w 95% niewolnictwem i zbliża się do komunizmu, kiedy władza nad życiem innych jest skupiona w rękach niewielu.
Tak więc to nie ekonomię kapitalistyczną samą w sobie musimy obwiniać. Nie można życzyć sobie destrukcji kapitalizmu, wręcz przeciwnie, musimy chcieć jego szerokiego rozpowszechnienia wśród wszystkich. Jeśli tylko 5% populacji narodu cieszy się statusem kapitalisty, trzeba dążyć do wzrostu tej liczby do 100%, zamiast życzyć sobie jej obniżenia do zera.
Jest to dokładnie to, co uczyniłby system finansowy Kredytu Społecznego, zamieniając obecny system finansowy, który panuje, zatruwa i stopniowo zabija prawdziwy kapitalizm. Kredyt Społeczny przemieniłby każdego obywatela w kapitalistę, faktycznie i prawnie. Na polu ekonomicznym zostałyby przywrócone prawa człowieka i uznane zostałoby jego prawo do organizowania swego życia zgodnie z jego własnymi wyborami, pod warunkiem, że respektuje on to samo prawo w stosunku do innych ludzi.
Również ekonomicznie mówiąc, największą korzyścią z bycia kapitalistą, kiedy człowiek wie jak ograniczyć pogoń za wciąż rosnącym bogactwem materialnym, jest jego wolność wyboru. Kiedy jego dochód kapitalisty pozwala mu na przyzwoite życie, może on w sposób wolny zaakceptować lub odrzucić każdy projekt, który jest mu proponowany. Ponieważ jego dochód nie zależy od osobistego udziału w produkcji, może on wykorzystywać swój wolny czas jak sobie życzy. Może on oczywiście wciąż akceptować pracę w przedsiębiorstwach kierowanych przez innych, ale może też podejmować działania z własnego wyboru i działania te mogą dobrze przyczyniać się do wzbogacenia społeczeństwa w dobra niekoniecznie natury materialnej. Praca swobodna jest zazwyczaj bardziej twórcza i owocna niż praca najemna.
Dochód kapitalisty nazywa się dywidendą. Dywidenda przynosi bezwarunkowe bezpieczeństwo ekonomiczne lub „absolutne bezpieczeństwo ekonomiczne”, żeby użyć słów samego Douglasa, założyciela szkoły Kredytu Społecznego. Zarobki i płace, jeśli wystarczają na przyzwoite czy też nawet bogate życie, mogą tylko oferować ograniczone i warunkowe bezpieczeństwo ekonomiczne, bezpieczeństwo, które zależy od pracy, zatrudnienia i rodzaju służby.
Ci, którzy wysławiają płace i dyskredytują dywidendy wysławiają zniewolenie i dyskredytują wolność. Związki zawodowe i inne grupy, które zalecają politykę pełnego zatrudnienia łączą prawo do życia z niewolnictwem. Zwolennicy Kredytu Społecznego są rzecznikami dywidendy społecznej dla każdego bez wyjątku człowieka. Chcą dla wszystkich ludzi systemu ekonomicznego wolności, prawa do życia związanego z osobą ludzką, a nie z tym, czy ta osoba jest, czy nie jest zatrudniona w produkcji. Dywidenda społeczna będzie przysługiwała każdemu, zarówno tym, którzy są zatrudnieni, jak i tym, którzy nie są i w żadnej mierze nie przeszkodzi w należytej zapłacie tym, którzy są zatrudnieni w produkcji.
Na czym opiera się Kredyt Społeczny, kiedy mówi, że każdy człowiek jest prawnie kapitalistą? Było to już wyjaśnione kilkakrotnie w poprzednich numerach Michaela. Teraz spróbujemy to podsumować.
Dzisiejsza produkcja jest rezultatem wielu czynników: po pierwsze, istnienia surowców i zasobów naturalnych stworzonych przez Boga, bez których nic nie byłoby możliwe; po drugie, wiedzy i technologii zdobywanej i przekazywanej z generacji na generację, wynalazków i odkryć nowych źródeł energii, ulepszania procesów produkcji; po trzecie, ludzkiej pracy, ale w malejącej proporcji; i po czwarte, inwestycji, kapitału finansowego, który składa się ze zwykłych cyfr pozwalających na mobilizację materiału i siły roboczej.
Spośród tych czterech czynników najważniejsze są oczywiście dwa pierwsze. Najpierw zasoby naturalne, przez nikogo nie wypracowane, lecz dane przez Boga dla wszystkich, kapitał realny stworzony dla wszystkich ludzi wszystkich generacji, do użytku dla ich normalnych potrzeb lub do zachowania, jeśli są to dobra nieczynne, jak rudy, a nie po to, żeby je głupio trwonić, jak to się robi dzisiaj w niepohamowanym tempie na skalę światową.
Następnie wciąż rosnący postęp w sposobach i metodach produkcji; postęp tworzony przez poprzednie generacje, a nie tylko przez naszą; postęp, którego rozwój i przekazywanie zawdzięczamy życiu w społeczeństwie i za którego wyłącznego spadkobiercę nie może uchodzić żaden pojedynczy człowiek, czy grupa ludzi. To jest właśnie to wspólne dziedzictwo, kapitał realny o wielkiej wartości, który pozwala społeczeństwom produkować jeszcze więcej, nawet przy mniejszym zatrudnieniu w produkcji.
Ukryjmy to społeczne dziedzictwo, a dzisiejsza produkcja nie osiągnie jednej setnej tego, co osiąga obecnie, nawet jeśli zatrudnilibyśmy wszystkich będących do dyspozycji ludzi i zainwestowali wszystkie potrzebne pieniądze.
Oto dlaczego mówimy, że każdy bez wyjątku członek społeczeństwa rodzi się jako spadkobierca i właściciel największego kapitału realnego, przeważającego czynnika dzisiejszej produkcji. Każdy musi mieć prawa kapitalisty do rosnącego udziału w owocach produkcji, bez eliminowania płac i zarobków tych, którzy osobiście uczestniczą w tworzeniu kapitału społecznego.
Dodajmy też za Douglasem, że wzrost wydajności produkcyjnej, spowodowany rozwojem dziedzictwa społecznego, a nie osobistym wkładem producentów, powinien być przeniesiony na procentowy wzrost siły nabywczej rozprowadzanej w formie dywidendy dla wszystkich i procentową obniżkę siły nabywczej w formie płac za prace, które są coraz mniej niezbędne.
Ta metoda dystrybucji jeszcze obfitszej i łatwiejszej do wykonania produkcji wyeliminowałaby jakąkolwiek komunistyczną czy socjalistyczną propagandę u jej korzeni. Byłby to także najskuteczniejszy sposób konkretnego uznania tego, co papież Pius XII nazywał fundamentalnym prawem każdego człowieka do korzystania z dóbr materialnych Ziemi w swoim słynnym przemówieniu radiowym wygłoszonym 1 czerwca 1941 roku:
„10. ...dobra [zostały] stworzone przez Boga dla wszystkich ludzi, zarówno wszystkim dostawały się według zasad sprawiedliwości i miłości.
Każdy człowiek, jako istota żyjąca i obdarzona rozumem, ma rzeczywiście z natury zasadnicze prawo korzystania z dóbr materialnych ziemi, chociaż zostawione jest woli ludzkiej i prawnym formom poszczególnych narodów regulowanie ich bardziej szczegółowe w praktycznym wykonaniu.”
Czy jakiekolwiek prawne formy, jakiekolwiek prawa proponowały kiedykolwiek metodę tak efektywną, jak dywidenda dla każdego bez wyjątku, podstawowy dochód, żeby zastosować w praktyce prawo każdego człowieka do korzystania z dóbr materialnych ziemi? Mogłoby to być z łatwością wykonane, co najmniej w krajach rozwiniętych, gdzie najpoważniejsze problemy ekonomiczne nie są związane z produkcją, lecz ze sprzedażą dóbr.
Papież dodał: „To prawo osobiste do dóbr materialnych w żaden sposób nie może być zniesione, nawet przez inne prawa, pewne i pokojowe.”
Te inne pewne i pokojowe prawa oczywiście włączają prawo własności – własności ziemi, przedsiębiorstw produkcyjnych, środków transportu, sklepów, itp. Wszystkie te dobra są prawnie zarządzane przez ich właścicieli, którzy mogą słusznie czerpać z nich dochód, który jest dla nich tym, czym płace są dla zatrudnionych. Jednak jest faktem, że tylko Bóg jest absolutnym właścicielem wszystkiego. Jest On pierwszym autorem jakiejkolwiek możliwości produkcji i chce On, żeby każdy człowiek, wszystkie Jego dzieci cieszyły się owocami Jego pracy. Oto dlaczego Jego Kościół przypomina nam, że każda własność prywatna ma do wypełnienia funkcję społeczną. Innymi słowy, nie może być ona używana dla wyłącznej korzyści właściciela, ale ma być użyteczna dla wszystkich, ma być używana dla wspólnego dobra wszystkich.
Dziś ta społeczna funkcja stała się trudna do wypełnienia przez wielu prywatnych właścicieli, którzy muszą walczyć o to, żeby tylko uratować swoją własność od ruiny w świecie niepowstrzymanej konkurencji, finansowych przywilejów dla najsilniejszych i ciągle rosnących podatków nakładanych przez wszystkie szczeble administracji rządowej i ciała publiczne.
A zatem społeczna funkcja własności prywatnej byłaby wspaniale i automatycznie wypełniona przez dywidendę społeczną, która dałaby każdemu prawo do udziału w owocach każdego przedsiębiorstwa produkcyjnego. I to bez zubożania właścicieli, ale raczej robiąc im przysługę, ponieważ ich produkty, jeżeli rzeczywiście odpowiadają one ludzkim potrzebom, byłyby łatwo sprzedawane na rynku, gdzie wszyscy konsumenci mieliby wystarczającą siłę nabywczą, żeby zaspokoić swoje podstawowe potrzeby.
Zarzuca się, że koncentracja bogactwa w rękach niewielu prowadzi do komunizmu. Jest to prawda, albo dlatego, że koncentracja pozostawia masę nie posiadających niczego łatwo otwartą na komunistyczną lub socjalistyczną propagandę, albo dlatego, że państwo interweniując w celu przełamania monopolu, nacjonalizuje wielkie gałęzie przemysłu i prowadzi do państwowego socjalizmu. Ale nie powinno się wyprowadzać z tego faktu argumentu przeciwko zdrowemu kapitalizmowi: to obecny wadliwy i straszliwie skoncentrowany system finansowy prowadzi rzeczywiście do koncentracji kapitału w rękach niewielu, wypaczając w ten sposób kapitalizm i otwierając drogę do komunizmu.
Zarzuca się też, że obecny system kapitalistyczny tworzy nowe sztuczne potrzeby po to, żeby sprzedać swoją obfitą produkcję, a to prowadzi do „konsumeryzmu” i materializmu równie skutecznie jak ateistyczne i materialistyczne prawa krajów komunistycznych.
Tutaj znowu nie można oskarżać ekonomii kapitalistycznej samej w sobie, lecz system finansowy, którego kontrolerzy odmawiają dostarczania siły nabywczej innymi sposobami niż zatrudnienie w produkcji: nie ma pracy, nie ma pieniędzy. Postęp, który powinien być błogosławiony za uwolnienie człowieka od potrzeby zatrudnienia staje się, przeciwnie, przekleństwem i problemem, kiedy dochód znika razem z zanikiem zatrudnienia. Wtedy zaczyna się szukać rozwiązań w produkcji nowych dóbr materialnych. Te nowe dobra muszą być sprzedane, a w tym celu muszą być także wytworzone sztuczne potrzeby. Ludzie muszą być przekonani, że potrzebują tych nowych produktów, co z pewnością przyczynia się do wzmożenia materializmu. Godność człowieka jest bezwzględnie poświęcona konieczności utrzymania produkcji, nawet jeśli produkcja już wytworzona jest więcej niż wystarczająca do zaspokojenia podstawowych potrzeb wszystkich ludzi. Jest to z pewnością pogoń za materializmem.
W systemie finansowym Kredytu Społecznego ludzka chciwość – jedna z konsekwencji grzechu pierworodnego – będzie wciąż istniała, lecz nie będzie zaostrzana, czy nawet nakazywana przez potrzebę siły nabywczej powiązanej z zatrudnieniem. Dywidenda społeczna dla wszystkich, która oddzieliłaby – w coraz większej mierze – siłę nabywczą od zatrudnienia w produkcji, prowadziłaby społeczeństwo raczej w kierunku przeciwnym do materializmu.
Papież Paweł VI w encyklice Populorum progressio (O popieraniu rozwoju ludów) napisał, że pogoń za postępem domagała się „ludzi mądrych, zdolnych do wnikliwej refleksji, poszukujących nowego humanizmu, dzięki któremu ludzie naszych czasów poprzez przyjęcie najszlachetniejszych wartości, jak miłość, przyjaźń, modlitwa i kontemplacja mogliby odnaleźć samych siebie.”
Przypomina to nam o spostrzeżeniu chrześcijańskiego filozofa (jeśli sobie dobrze przypominamy był to Maritain), który powiedział, że postęp mądrze użyty nie powinien prowadzić do cywilizacji pracy, ale do cywilizacji kontemplacji.
Czy ten nowy humanizm oczekiwany przez papieża, który pozwoliłby uwolnić się człowiekowi od materializmu i cieszyć się „najszlachetniejszymi wartościami, jak miłość, przyjaźń, modlitwa i kontemplacja” nie służyłby dobrze każdemu dzięki adaptacji propozycji finansowych Kredytu Społecznego? Propozycje te zostały zredagowane w 1917 roku przez geniusza, szkockiego inżyniera Clifforda Hugh Douglasa, ale były wytrwale odrzucane i zwalczane nawet przez uniwersyteckich profesorów i innych członków elity, którzy powinni mieć więcej rozumu w głowie.
Katolik, który jest także Kredytowcem [zwolennikiem Kredytu Społecznego] ma wszystkie potrzebne narzędzia, żeby stawić czoła propagandzie komunistycznej i socjalistycznej na obu, duchowym i doczesnym, polach.
Jakkolwiek katolik, który przez ignorancję, współudział lub zaniechanie, zna tylko lub uznaje w ekonomii obecny system finansowy, może posiadać solidne duchowe argumenty przeciwko komunizmowi, ale jest żałośnie bezradny, gdy nadchodzi czas prezentacji chrześcijańskiego rozwiązania wobec strasznego oskarżenia o niszczenie, porażanie, lub nie dopuszczanie znacznej ilości dóbr w obliczu uderzających ludzkich potrzeb, które pozostają nie zaspokojone.
Jak katolik może darować podporządkowanie rzeczywistych możliwości społecznej lub prywatnej produkcji warunkom systemu finansowego, który stał się celem zamiast środkiem, panem zamiast sługą; systemu finansowego, który zgadza się na funkcjonowanie tylko poprzez nakazywanie, ograniczanie i wprowadzanie w długi? Jak katolik może wobec tej tyranii nie przedkładać elastycznego systemu finansowego, który odpowiada fizycznym możliwościom produkcyjnym z zasadą gwarancji zaspokojenia podstawowych potrzeb każdego człowieka, bez poniżających dochodzeń, bez warunków, bez długu?
Ojciec Thomas Landry, O.P., powiedział do grupy Kredytowców w homilii wygłoszonej 7 III 1937 r.: „Jak dobrze jest być katolikiem, kiedy jest się Kredytowcem i jak dobrze być Kredytowcem, kiedy jest się katolikiem.” Tak, Ojcze, Pielgrzymi św. Michała są przekonani o tym przez osobiste doświadczenie.