French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Kapitalizm i komunizm

Napisał Louis Even w dniu niedziela, 01 październik 2000.

Kapitalizm odpowiada dążeniom człowieka, ale został wypaczony przez system finansowy, którego używa

„Komunizm jest zły w samej swojej istocie”

– Pius XI

 

Zbyt często możemy usłyszeć: „Kapitalizm nie jest lepszy od komunizmu. Kościół potępił oba systemy z tą samą siłą. A więc system kapi­talistyczny nie zasługuje na więcej uwagi niż system komunistyczny.”

Jest to kompletna nieprawda. Takie stwierdze­nia oznaczają przypisywanie systemowi kapitali­stycznemu zła, które nie pochodzi z samego sys­temu, lecz z nadużyć ludzi, którzy zachowują się bardziej jak tyrani (podobnie jak przywódcy kra­jów komunistycznych), niż jak obywatele kraju prawdziwie kapitalistycznego.

Papież Pius XI tylko o samym komunizmie napisał: „58. Komunizm jest zły w samej istocie swojej i w żadnej dziedzinie nie może z nim współpracować ten, kto pragnie chrześci­jańską ocalić cywilizację.” (encyklika Divini re­demptoris – O bezbożnym komunizmie, 19 III 1937 r.)

Jakkolwiek w innej encyklice (Quadragesimo anno) ten sam papież napisał: „101. Kapita­lizm sam z siebie nie zasługuje na potępienie. I rze­czywiście nie jest on z natury zły, ale został wy­paczony.” Zobaczymy w dalszym ciągu arty­kułu, w jaki sposób.

Komunizm jest w samej swojej istocie zły nie tylko dlatego, że odcina człowieka od Boga, ale także dlatego, że przywiązuje małą wagę do jed­nostki, nawet w sferze doczesności. Komunizm degraduje osobę ludzką. Nie bierze pod uwagę natury człowieka stworzonego przez Stwórcę. Depcze jego wolność wyboru. Człowiek jest dla komunizmu niczym więcej niż narzędziem, które może być użyte dla celów partii, narzędziem, które musi dotrzymywać realizacji tych celów, albo zo­stanie bezwzględnie zgniecione.

Komunizm jest systemem w najwyższym stop­niu tyrańskim. Kiedy partia komunistyczna dojdzie do władzy nie zezwala na nic, co może tej władzy zagrażać. Sprawuje całkowitą kontrolę nad wszystkim i wszystkimi. Nakazuje, co robić, a czego nie robić: musisz zaakceptować to, o czym państwo zadecydowało za ciebie, albo uczyni ono twoje życie nędznym.

System kapitalistyczny nie osiągnął tego etapu. Wady, które mu się zarzuca nie tkwią w nim sa­mym i nie pochodzą z jego natury, lecz z sytemu finansowego, którego używa, systemu finanso­wego, który panuje zamiast służyć. To właśnie ten system finansowy wypacza kapitalizm.

System kapitalistyczny jest, z definicji, syste­mem, który odpowiada aspiracjom ludzkiej natury. Faktycznie kapitalizm może być zdefiniowany jako system, który uznaje i chroni własność pry­watną, wolną przedsiębiorczość, wolność wyboru każdego człowieka i władzę konsumentów nad celami produkcji poprzez wolny rynek – produkty, wybrane lub zamówione przez konsumentów, kie­rują programami produkcji.

Ktoś może zarzucić: „Rzeczy nie mają się do­kładnie tak w naszych kapitalistycznych krajach. Własność prywatna przeżywała ciężkie chwile, szczególnie prywatna własność środków produkcji, którą cieszy się zawsze nieliczna mniejszość ludzi. Większość musi wstępować na służbę tej mniejszo­ści z obawy przed głodem z powodu braku siły na­bywczej. Brak siły nabywczej zabija albo redukuje wolność wyboru dóbr i dlatego likwiduje władzę konsumentów nad kierunkami produkcji. Czy po­wtarzające się konflikty między pracodawcami, którzy stanowią mniejszość i pracownikami, którzy stanowią większość nie pokazują, że obecny system ma trudności z odpowiedzią na aspiracje ludzi i że nawet kapitalizm przywiązuje małą wagę do wol­ności wyboru ogromnej większości?”

Odpowiedź na ten zarzut tkwi dokładnie w fakcie, że kapitalizm jest ograniczony do nielicznej mniejszości i nie jest szeroko rozpowszechniony, tak by mogła się nim cieszyć ogromna większość. Nie można mówić o tym, że kraj żyje w systemie kapitalistycznym, gdy kapitalizm dotyczy tylko 5% populacji, a 95% ludzi żyje tylko dzięki ze­zwoleniu lub dobrej woli tamtych 5%. Taki sys­tem jest więc tylko w 5% kapitalizmem, a w 95% niewolnictwem i zbliża się do komunizmu, kiedy władza nad życiem innych jest skupiona w rękach niewielu.

Tak więc to nie ekonomię kapitalistyczną samą w sobie musimy obwiniać. Nie można życzyć so­bie destrukcji kapitalizmu, wręcz przeciwnie, mu­simy chcieć jego szerokiego rozpowszechnienia wśród wszystkich. Jeśli tylko 5% populacji narodu cieszy się statusem kapitalisty, trzeba dążyć do wzrostu tej liczby do 100%, zamiast życzyć sobie jej obniżenia do zera.

Przez Kredyt Społeczny

Jest to dokładnie to, co uczyniłby system finan­sowy Kredytu Społecznego, zamieniając obecny system finansowy, który panuje, zatruwa i stopniowo zabija prawdziwy kapitalizm. Kredyt Społeczny przemieniłby każdego obywatela w ka­pitalistę, faktycznie i prawnie. Na polu ekono­micznym zostałyby przywrócone prawa człowieka i uznane zostałoby jego prawo do organizowania swego życia zgodnie z jego własnymi wyborami, pod warunkiem, że respektuje on to samo prawo w stosunku do innych ludzi.

Również ekonomicznie mówiąc, największą korzyścią z bycia kapitalistą, kiedy człowiek wie jak ograniczyć pogoń za wciąż rosnącym bogac­twem materialnym, jest jego wolność wyboru. Kiedy jego dochód kapitalisty pozwala mu na przyzwoite życie, może on w sposób wolny zaak­ceptować lub odrzucić każdy projekt, który jest mu proponowany. Ponieważ jego dochód nie zależy od osobistego udziału w produkcji, może on wykorzy­stywać swój wolny czas jak sobie życzy. Może on oczywiście wciąż akceptować pracę w przedsię­biorstwach kierowanych przez innych, ale może też podejmować działania z własnego wyboru i działania te mogą dobrze przyczyniać się do wzbogacenia społeczeństwa w dobra niekoniecznie natury materialnej. Praca swobodna jest zazwyczaj bardziej twórcza i owocna niż praca najemna.

Dochód kapitalisty nazywa się dywidendą. Dywidenda przynosi bezwarunkowe bezpieczeń­stwo ekonomiczne lub „absolutne bezpieczeństwo ekonomiczne”, żeby użyć słów samego Douglasa, założyciela szkoły Kredytu Społecznego. Zarobki i płace, jeśli wystarczają na przyzwoite czy też na­wet bogate życie, mogą tylko oferować ograni­czone i warunkowe bezpieczeństwo ekonomiczne, bezpieczeństwo, które zależy od pracy, zatrudnie­nia i rodzaju służby.

Ci, którzy wysławiają płace i dyskredytują dy­widendy wysławiają zniewolenie i dyskredytują wolność. Związki zawodowe i inne grupy, które zalecają politykę pełnego zatrudnienia łączą prawo do życia z niewolnictwem. Zwolennicy Kredytu Społecznego są rzecznikami dywidendy społecznej dla każdego bez wyjątku człowieka. Chcą dla wszystkich ludzi systemu ekonomicznego wolno­ści, prawa do życia związanego z osobą ludzką, a nie z tym, czy ta osoba jest, czy nie jest zatrud­niona w produkcji. Dywidenda społeczna będzie przysługiwała każdemu, zarówno tym, którzy są zatrudnieni, jak i tym, którzy nie są i w żadnej mierze nie przeszkodzi w należytej zapłacie tym, którzy są zatrudnieni w produkcji.

Wszyscy kapitalistami

Na czym opiera się Kredyt Społeczny, kiedy mówi, że każdy człowiek jest prawnie kapitalistą? Było to już wyjaśnione kilkakrotnie w poprzednich numerach Michaela. Teraz spróbujemy to podsu­mować.

Dzisiejsza produkcja jest rezultatem wielu czyn­ników: po pierwsze, istnienia surowców i za­sobów naturalnych stworzonych przez Boga, bez których nic nie byłoby możliwe; po drugie, wiedzy i technologii zdobywanej i przekazywanej z gene­racji na generację, wynalazków i odkryć nowych źródeł energii, ulepszania procesów produkcji; po trzecie, ludzkiej pracy, ale w malejącej proporcji; i po czwarte, inwestycji, kapitału finansowego, który składa się ze zwykłych cyfr pozwalających na mobilizację materiału i siły roboczej.

Spośród tych czterech czynników najważniej­sze są oczywiście dwa pierwsze. Najpierw zasoby naturalne, przez nikogo nie wypracowane, lecz dane przez Boga dla wszystkich, kapitał realny stworzony dla wszystkich ludzi wszystkich gene­racji, do użytku dla ich normalnych potrzeb lub do zachowania, jeśli są to dobra nieczynne, jak rudy, a nie po to, żeby je głupio trwonić, jak to się robi dzisiaj w niepohamowanym tempie na skalę świa­tową.

Następnie wciąż rosnący postęp w sposobach i metodach produkcji; postęp tworzony przez po­przednie generacje, a nie tylko przez naszą; postęp, którego rozwój i przekazywanie zawdzięczamy życiu w społeczeństwie i za którego wyłącznego spadkobiercę nie może uchodzić żaden pojedynczy człowiek, czy grupa ludzi. To jest właśnie to wspólne dziedzictwo, kapitał realny o wielkiej wartości, który pozwala społeczeństwom produ­kować jeszcze więcej, nawet przy mniejszym za­trudnieniu w produkcji.

Ukryjmy to społeczne dziedzictwo, a dzisiej­sza produkcja nie osiągnie jednej setnej tego, co osiąga obecnie, nawet jeśli zatrudnilibyśmy wszystkich będących do dyspozycji ludzi i zainwe­stowali wszystkie potrzebne pieniądze.

Oto dlaczego mówimy, że każdy bez wyjątku członek społeczeństwa rodzi się jako spadkobierca i właściciel największego kapitału realnego, prze­ważającego czynnika dzisiejszej produkcji. Każdy musi mieć prawa kapitalisty do rosnącego udziału w owocach produkcji, bez eliminowania płac i za­robków tych, którzy osobiście uczestniczą w two­rzeniu kapitału społecznego.

Dodajmy też za Douglasem, że wzrost wydajno­ści produkcyjnej, spowodowany rozwo­jem dziedzictwa społecznego, a nie osobistym wkła­dem producentów, powinien być przeniesiony na procentowy wzrost siły nabywczej rozprowa­dzanej w formie dywidendy dla wszystkich i pro­centową obniżkę siły nabywczej w formie płac za prace, które są coraz mniej niezbędne.

Dotrzymać planu Bożego

Ta metoda dystrybucji jeszcze obfitszej i ła­twiejszej do wykonania produkcji wyeliminowa­łaby jakąkolwiek komunistyczną czy socjali­styczną propagandę u jej korzeni. Byłby to także najskuteczniejszy sposób konkretnego uznania tego, co papież Pius XII nazywał fundamentalnym prawem każdego człowieka do korzystania z dóbr materialnych Ziemi w swoim słynnym przemó­wie­niu radiowym wygłoszonym 1 czerwca 1941 roku:

„10. ...dobra [zostały] stworzone przez Boga dla wszystkich ludzi, zarówno wszystkim do­stawały się według zasad sprawiedliwości i mi­łości.

Każdy człowiek, jako istota żyjąca i obda­rzona rozumem, ma rzeczywiście z natury za­sadnicze prawo korzystania z dóbr material­nych ziemi, chociaż zostawione jest woli ludz­kiej i prawnym formom poszczególnych naro­dów regulowanie ich bardziej szczegółowe w prak­tycznym wykonaniu.”

Czy jakiekolwiek prawne formy, jakiekolwiek prawa proponowały kiedykolwiek metodę tak efektywną, jak dywidenda dla każdego bez wy­jątku, podstawowy dochód, żeby zastosować w praktyce prawo każdego człowieka do korzystania z dóbr materialnych ziemi? Mogłoby to być z ła­twością wykonane, co najmniej w krajach rozwi­niętych, gdzie najpoważniejsze problemy ekono­miczne nie są związane z produkcją, lecz ze sprze­dażą dóbr.

Papież dodał: „To prawo osobiste do dóbr mate­rialnych w żaden sposób nie może być zniesione, na­wet przez inne prawa, pewne i po­kojowe.”

Te inne pewne i pokojowe prawa oczywiście włą­czają prawo własności – własności ziemi, przedsię­biorstw produkcyjnych, środków trans­portu, sklepów, itp. Wszystkie te dobra są prawnie zarządzane przez ich właścicieli, którzy mogą słusznie czerpać z nich do­chód, który jest dla nich tym, czym płace są dla zatrud­nionych. Jednak jest faktem, że tylko Bóg jest absolut­nym właścicielem wszystkiego. Jest On pierwszym au­torem jakiej­kolwiek możliwości produkcji i chce On, żeby każdy człowiek, wszystkie Jego dzieci cieszyły się owocami Jego pracy. Oto dlaczego Jego Kościół przy­pomina nam, że każda własność prywatna ma do wy­pełnienia funkcję społeczną. Innymi słowy, nie może być ona używana dla wyłącznej korzyści właściciela, ale ma być użyteczna dla wszystkich, ma być używana dla wspólnego dobra wszystkich.

Dziś ta społeczna funkcja stała się trudna do wypełnienia przez wielu prywatnych właścicieli, którzy muszą walczyć o to, żeby tylko uratować swoją własność od ruiny w świecie niepowstrzy­manej konkurencji, finansowych przywilejów dla najsilniejszych i ciągle rosnących podatków nakła­danych przez wszystkie szczeble administracji rzą­dowej i ciała publiczne.

A zatem społeczna funkcja własności prywat­nej byłaby wspaniale i automatycznie wypełniona przez dywidendę społeczną, która dałaby każdemu prawo do udziału w owocach każdego przedsię­biorstwa produkcyjnego. I to bez zubożania wła­ścicieli, ale raczej robiąc im przysługę, ponieważ ich produkty, jeżeli rzeczywiście odpowiadają one ludzkim potrzebom, byłyby łatwo sprzedawane na rynku, gdzie wszyscy konsumenci mieliby wystar­czającą siłę nabywczą, żeby zaspokoić swoje pod­stawowe potrzeby.

Odpowiedź na dwa zarzuty

Zarzuca się, że koncentracja bogactwa w rę­kach niewielu prowadzi do komunizmu. Jest to prawda, albo dlatego, że koncentracja pozostawia masę nie posiadających niczego łatwo otwartą na komunistyczną lub socjalistyczną propagandę, albo dlatego, że państwo interweniując w celu przeła­mania monopolu, nacjonalizuje wielkie ga­łęzie przemysłu i prowadzi do państwowego so­cjalizmu. Ale nie powinno się wyprowadzać z tego faktu argumentu przeciwko zdrowemu kapitali­zmowi: to obecny wadliwy i straszliwie skoncen­trowany system finansowy prowadzi rzeczywiście do kon­centracji kapitału w rękach niewielu, wypa­czając w ten sposób kapitalizm i otwierając drogę do ko­munizmu.

Zarzuca się też, że obecny system kapitali­styczny tworzy nowe sztuczne potrzeby po to, żeby sprzedać swoją obfitą produkcję, a to prowa­dzi do „konsumeryzmu” i materializmu równie skutecznie jak ateistyczne i materialistyczne prawa krajów komunistycznych.

Tutaj znowu nie można oskarżać ekonomii kapitalistycznej samej w sobie, lecz system finan­sowy, którego kontrolerzy odmawiają dostarczania siły nabywczej innymi sposobami niż zatrudnienie w produkcji: nie ma pracy, nie ma pieniędzy. Po­stęp, który powinien być błogosławiony za uwol­nienie człowieka od potrzeby zatrudnienia staje się, przeciwnie, przekleństwem i problemem, kiedy dochód znika razem z zanikiem zatrudnie­nia. Wtedy zaczyna się szukać rozwiązań w pro­dukcji nowych dóbr materialnych. Te nowe dobra muszą być sprzedane, a w tym celu muszą być także wytworzone sztuczne potrzeby. Ludzie mu­szą być przekonani, że potrzebują tych nowych produktów, co z pewnością przyczynia się do wzmożenia ma­terializmu. Godność człowieka jest bezwzględnie poświęcona konieczności utrzyma­nia produkcji, nawet jeśli produkcja już wytwo­rzona jest więcej niż wystarczająca do zaspokoje­nia podstawowych potrzeb wszystkich ludzi. Jest to z pewnością po­goń za materializmem.

W systemie finansowym Kredytu Społecz­nego ludzka chciwość – jedna z konsekwencji grzechu pierworodnego – będzie wciąż istniała, lecz nie będzie zaostrzana, czy nawet nakazywana przez potrzebę siły nabywczej powiązanej z za­trudnie­niem. Dywidenda społeczna dla wszystkich, która oddzieliłaby – w coraz większej mierze – siłę na­bywczą od zatrudnienia w produkcji, prowadzi­łaby społeczeństwo raczej w kierunku przeciwnym do materializmu.

Papież Paweł VI w encyklice Populorum pro­gressio (O popieraniu rozwoju ludów) napisał, że pogoń za postępem domagała się „ludzi mą­drych, zdolnych do wnikliwej refleksji, poszu­kujących nowego humanizmu, dzięki któremu ludzie na­szych czasów poprzez przyjęcie naj­szlachetniej­szych wartości, jak miłość, przyjaźń, modlitwa i kontemplacja mogliby odnaleźć sa­mych siebie.”

Przypomina to nam o spostrzeżeniu chrze­ści­jańskiego filozofa (jeśli sobie dobrze przypomi­namy był to Maritain), który powiedział, że postęp mądrze użyty nie powinien prowadzić do cywili­zacji pracy, ale do cywilizacji kontemplacji.

Czy ten nowy humanizm oczekiwany przez papieża, który pozwoliłby uwolnić się człowie­kowi od materializmu i cieszyć się „najszlachet­niejszymi wartościami, jak miłość, przyjaźń, mo­dlitwa i kontemplacja” nie służyłby dobrze każ­demu dzięki adaptacji propozycji finansowych Kredytu Społecznego? Propozycje te zostały zre­dagowane w 1917 roku przez geniusza, szkockiego inżyniera Clifforda Hugh Douglasa, ale były wy­trwale odrzucane i zwalczane nawet przez uniwer­syteckich profesorów i innych członków elity, któ­rzy powinni mieć więcej rozumu w głowie.

Katolik i Kredytowiec

Katolik, który jest także Kredytowcem [zwolen­nikiem Kredytu Społecznego] ma wszyst­kie potrzebne narzędzia, żeby stawić czoła propa­gandzie komunistycznej i socjalistycznej na obu, duchowym i doczesnym, polach.

Jakkolwiek katolik, który przez ignorancję, współudział lub zaniechanie, zna tylko lub uznaje w ekonomii obecny system finansowy, może po­siadać solidne duchowe argumenty przeciwko ko­munizmowi, ale jest żałośnie bezradny, gdy nad­chodzi czas prezentacji chrześcijańskiego rozwią­zania wobec strasznego oskarżenia o niszczenie, porażanie, lub nie dopuszczanie znacznej ilości dóbr w obliczu uderzających ludzkich potrzeb, które pozostają nie zaspokojone.

Jak katolik może darować podporządkowanie rzeczywistych możliwości społecznej lub prywat­nej produkcji warunkom systemu finansowego, który stał się celem zamiast środkiem, panem za­miast sługą; systemu finansowego, który zgadza się na funkcjonowanie tylko poprzez nakazywanie, ograniczanie i wprowadzanie w długi? Jak katolik może wobec tej tyranii nie przedkładać elastycz­nego systemu finansowego, który odpowiada fi­zycznym możliwościom produkcyjnym z zasadą gwarancji zaspokojenia podstawowych potrzeb każdego człowieka, bez poniżających dochodzeń, bez warunków, bez długu?

Ojciec Thomas Landry, O.P., powiedział do grupy Kredytowców w homilii wygłoszonej 7 III 1937 r.: „Jak dobrze jest być katolikiem, kiedy jest się Kredytowcem i jak dobrze być Kredy­towcem, kiedy jest się katolikiem.” Tak, Ojcze, Pielgrzymi św. Michała są przekonani o tym przez osobiste doświadczenie.

O autorze

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com