Nauka społeczna Kościoła stoi ponad istniejącymi systemami ekonomicznymi, ponieważ ogranicza się ona do poziomu zasad. System ekonomiczny jest dobry tylko w obszarze, w którym stosuje zasady sprawiedliwości, jakich naucza Kościół. Papież Jan Paweł II pisał w 1987 r. w encyklice Sollicitudo rei socialis:
„21. Jak wiadomo, napięcie między Wschodem i Zachodem nie dotyczy samo w sobie przeciwieństw między dwoma różnymi stopniami rozwoju, ale raczej między dwiema koncepcjami samego rozwoju ludzi i ludów. Obydwie są niedoskonałe i wymagają gruntownej korekty... Jest to jedna z racji, dla których społeczna nauka Kościoła jest krytyczna zarówno wobec kapitalizmu, jak i wobec kolektywizmu marksistowskiego”.
Możemy rozumieć, dlaczego Kościół potępia komunizm czy kolektywizm marksistowski, które, jak pisał papież Pius XI, są „złe w samej swojej istocie” i antychrześcijańskie, a ich jawnym celem jest całkowita destrukcja prywatnej własności, rodziny i religii. Ale dlaczego Kościół miałby potępiać kapitalizm?
W encyklice Centesimus annus Jan Paweł II uznaje wartość wolnej przedsiębiorczości, prywatnej inicjatywy i zysku:
„34. Wydaje się, że zarówno wewnątrz poszczególnych narodów, jak i w relacjach międzynarodowych wolny rynek jest najbardziej skutecznym narzędziem wykorzystania zasobów i zaspokajania potrzeb. Dotyczy to jednak tylko tych potrzeb, za których zaspokojenie można zapłacić, to jest, które dysponują siłą nabywczą, i tych zasobów, które „nadają się do sprzedania”, czyli mogą uzyskać odpowiednią cenę. Istnieją jednak liczne ludzkie potrzeby, które nie mają dostępu do rynku. W imię sprawiedliwości i prawdy nie wolno dopuścić do tego, aby podstawowe ludzkie potrzeby pozostały nie zaspokojone i do wyniszczenia z tego powodu ludzkich istnień”.
Nieco dalej w tej samej encyklice Papież wyjaśnia, co jest do zaakceptowania w kapitalizmie, a co nie:
„42. Wróćmy teraz do początkowego pytania: czy można powiedzieć, że klęska komunizmu oznacza zwycięstwo kapitalizmu jako systemu społecznego i że ku niemu winny zmierzać kraje, które podejmują dzieło przebudowy gospodarczej i społecznej? Czy to jest model, który należy proponować krajom Trzeciego Świata, szukającym właściwej drogi rozwoju gospodarczego i politycznego?
Odpowiedź jest oczywiście złożona. Jeśli mianem „kapitalizmu” określa się system ekonomiczny, który uznaje zasadniczą i pozytywną rolę przedsiębiorstwa, rynku, własności prywatnej i wynikającej z niej odpowiedzialności za środki produkcji, oraz wolnej ludzkiej inicjatywy w dziedzinie gospodarczej, na postawione wyżej pytanie należy z pewnością odpowiedzieć twierdząco, choć może trafniejsze byłoby tu wyrażenie „ekonomia przedsiębiorczości”, „ekonomia rynku” czy po prostu „wolna ekonomia”. Ale jeśli przez „kapitalizm” rozumie się system, w którym wolność gospodarcza nie jest ujęta w ramy systemu prawnego, wprzęgającego ją w służbę integralnej wolności ludzkiej i traktującego jako szczególny wymiar tejże wolności, która ma przede wszystkim charakter etyczny i religijny, to wówczas odpowiedź jest zdecydowanie przecząca”.
Nawet jeśli marksizm upadł, nie oznacza to triumfu kapitalizmu. Po upadku komunizmu wciąż istnieją miliony ludzi biednych i mamy niesprawiedliwość na świecie:
„42. Koncepcja marksistowska poniosła klęskę, ale nadal występują na świecie zjawiska marginalizacji i wyzysku, zwłaszcza w Trzecim Świecie, a także zjawiska alienacji człowieka, zwłaszcza w krajach najbardziej rozwiniętych, przeciw którym stanowczo występuje Kościół. Wielkie rzesze ludzkie żyją nadal w warunkach skrajnej nędzy materialnej i moralnej. Upadek systemu komunistycznego w wielu krajach usuwa niewątpliwie jedną z przeszkód, które nie pozwalały skutecznie i w sposób realistyczny stawić czoła tym problemom, nie wystarcza jednak do ich rozwiązania. Istnieje wręcz niebezpieczeństwo rozpowszechnienia się radykalnej ideologii kapitalizmu, która odmawia nawet ich rozpatrywania, uważając a priori za skazane na niepowodzenie wszelkie próby stawienia im czoła, pozostawiając ze ślepą wiarą ich rozwiązanie swobodnej grze sił rynkowych”. (Centesimus annus)
Wadami, które Kościół znajduje w obecnym kapitalizmie nie są ani prywatna własność, ani wolna przedsiębiorczość. Kościół nie tylko nie chce zaniku prywatnej własności, ale raczej życzy sobie jej szerokiej dostępności tak, by wszyscy mogli stać się prawdziwymi właścicielami kapitału i być realnymi „kapitalistami”:
„113-114. „W związku z tym Poprzednik Nasz, śp. Pius XII trafnie napomina: ’[...] prawa do używania dóbr ziemskich, jako naturalnej podstawy życia, domaga się sama godność osoby ludzkiej. Prawu temu odpowiada również podstawowy obowiązek przyznania własności prywatnej możliwie wszystkim ludziom’... Dlatego, stosując roztropnie różne wypróbowane osiągnięcia postępu technicznego, nietrudno będzie władzom państwowym stosować taką politykę gospodarczą i społeczną, która ułatwiałaby jak najszerszy dostęp do prywatnego posiadania takich rzeczy, jak np. trwałe dobra konsumpcyjne, dom mieszkalny, posiadłość wiejską, narzędzia pracy niezbędne w warsztatach rzemieślniczych i jednorodzinnych gospodarstwach rolnych, udziały pieniężne w średnich czy wielkich przedsiębiorstwach”. (Papież Jan XXIII, encyklika Mater et magistra, 15 maja 1961 r.)
Kredyt Społeczny ze swoją dywidendą dla każdego uznawałby wszystkich ludzi za kapitalistów, współdziedziców zasobów naturalnych i postępu, w skład którego wchodzą wynalazki i technologia.
Wadą, którą Kościół znajduje w systemie kapitalistycznym, jest to, że nie wszyscy, bez wyjątku, ludzie żyjący na ziemi, posiadają dostęp do minimum dóbr materialnych. Zatem nie mogą prowadzić przyzwoitego życia i nawet w najbardziej rozwiniętych krajach są tysiące ludzi, którzy nie mogą najeść się do syta. Nie jest bowiem spełniona zasada powszechnego przeznaczenia dóbr. Istnieje obfita produkcja, ale wadliwa jest jej dystrybucja.
W obecnym systemie, instrumentem, który umożliwia dystrybucję dóbr i usług, symbolem pozwalającym ludziom uzyskać produkty, są pieniądze. Dlatego to system monetarny, system finansowy stanowi wadę kapitalizmu.
Papież Pius XI pisał w encyklice Quadragesimo anno w 1931 r.:
„101. [Kapitalizm] sam z siebie nie zasługuje na potępienie. I rzeczywiście nie jest on z natury zły; sprawiedliwość gwałci zaś wtedy, gdy kapitał... całe życie gospodarcze uzależnia wyłącznie od siebie i na swoją korzyść obraca...”.
Kościół nie potępia kapitalizmu jako systemu produkcyjnego, ale zgodnie ze słowami papieża Pawła VI, „zgubny system, który mu towarzyszy” – system finansowy:
„26. „Ta forma nieskrępowanego ‘liberalizmu’ torowała drogę pewnemu rodzajowi tyranii, słusznie potępionemu przez Poprzednika Naszego Piusa XI, gdyż stąd wywodzi swój początek ‘międzynarodowy imperializm pieniądza’. Nie można dość mocno potępić tego rodzaju nadużyć gospodarczych, skoro – co z naciskiem znów przypomnieć chcemy – ekonomia jedynie człowiekowi służyć powinna. Ale chociaż trzeba przyznać, że z pewnej formy kapitalizmu zrodziło się tak wiele cierpień, tyle niegodziwości i walk bratobójczych, których skutki jeszcze teraz odczuwamy, byłoby jednak niesłuszne, gdyby wzrostowi uprzemysłowienia przypisywano nieszczęścia, jakie wynikły z błędnych i szkodliwych poglądów ekonomicznych z tymże wzrostem związanych. Co więcej, sprawiedliwość wymaga, abyśmy uznali, że nie tylko organizacja pomocy, ale również postęp przemysłowy stanowią konieczną pomoc w przyspieszeniu rozwoju”. (Paweł VI, encyklika Populorum progressio o rozwoju ludzkości, 26 marca 1967 r.)
To system finansowy nie osiąga swojego celu. System został od celu, jakim jest zaspokojenie potrzeb przez dobra, odwrócony. Pieniądze powinny być instrumentem dystrybucji, symbolem, który daje prawo, innymi słowy, prostym systemem księgowym.
Pieniądze powinny służyć, ale bankierzy przywłaszczając sobie kontrolę ich tworzenia, uczynili z nich instrument panowania. Ponieważ ludzie nie mogą żyć bez pieniędzy, każdy: rządy, korporacje i osoby indywidualne muszą podporządkować się warunkom narzuconym im przez bankierów, by otrzymać pieniądze. Pieniądze oznaczają w dzisiejszym społeczeństwie posiadanie prawa do życia. Tworzy to prawdziwą dyktaturę nad życiem ekonomicznym i dlatego bankierzy stali się panami naszego losu. Papież Pius XI miał rację, kiedy mówił w encyklice Quadragesimo anno:
„106. To ujarzmienie życia gospodarczego najgorszą przybiera postać w działalności tych ludzi, którzy jako stróże i kierownicy kapitału finansowego władają kredytem i rozdzielają go według swej woli. W ten sposób regulują oni niejako obieg krwi w organizmie gospodarczym i sam żywioł życia gospodarczego trzymają w swych rękach, że nikt nie może wbrew ich woli oddychać”.
W obecnym systemie nie ma możliwości, aby jakiś kraj mógł wyrwać się z długu, ponieważ wszystkie pieniądze tworzone są jako dług. Wszystkie pieniądze jakie istnieją, wprowadzane są w obieg tylko wtedy, kiedy są pożyczone przez banki na procent. Kiedy pożyczka jest spłacana bankowi, pieniądze są wycofywane z biegu i przestają istnieć. Innymi słowy, nowe pieniądze są tworzone zawsze, gdy bank udziela pożyczki i te same pieniądze są niszczone zawsze, kiedy pożyczka zostaje spłacona.
Zasadnicza wada tego systemu polega na tym, że, gdy banki tworzą nowe pieniądze w formie pożyczek, żądają od pożyczkobiorców spłaty większej ilości pieniędzy niż te, które zostały stworzone. Banki tworzą kapitał, ale nie odsetki. Ponieważ niemożliwa jest spłata pieniędzy, które nie istnieją, długi narastają lub trzeba znowu pożyczać pieniądze, żeby spłacić odsetki. To nie rozwiązuje problemu, gdyż wpadamy w jeszcze większy dług.
Tworzenie pieniędzy jako długu przez międzynarodowych bankierów jest środkiem kontroli świata i narzucania ich woli ludziom:
„37. Wśród działań i postaw przeciwnych woli Bożej, dobru bliźniego i wśród ‘struktur’, które z nich powstają, najbardziej charakterystyczne zdają się dzisiaj być dwie: z jednej strony wyłączna żądza zysku, a z drugiej pragnienie władzy z zamiarem narzucenia innym własnej woli”. (Jan Paweł II, encyklika Sollicitudo rei socialis)
Ponieważ pieniądze są instrumentem z gruntu społecznym, doktryna Kredytu Społecznego proponuje, żeby były one emitowane przez społeczeństwo, a nie przez prywatnych bankierów dla ich własnych zysków. Papież Pius XI stwierdził w Quadragesimo anno:
„114. Zupełnie bowiem słusznym jest żądanie zastrzeżenia pewnych rodzajów dóbr dla państwa, ponieważ posiadanie tych dóbr daje taką potęgę, że jej ze względu na bezpieczeństwo państwa nie można prywatnym osobom zostawić”.