French flag English spanish flag

Dziennik patriotów katolickich
dla reformy monetarnej Kredytu Społecznego

Komunia z Bogiem rozpoczyna się w chwili stworzenia

Napisał ks. Boguslaw Jaworowski, MSF w dniu niedziela, 01 maj 2005.

prowadzi przez serce Matki - i Krzyż do zjednoczenia w Eucharystii

Fenomen Chrześcijaństwa ma swoje źródło w samym Stwórcy. Bóg pragnie podzielić się rado­ścią istnienia ze stworzeniem. Wychodzi ze swojej ciszy, by udzielić człowiekowi daru życia. Stworze­nie świata jest wyjściem Boga do człowieka. Biblia ukazuje nam stworzenie jako tajemnicze działanie Boga, który mocą słowa powołuje wszystko do ist­nienia. Słowo Stwórcy ma ogromną moc, gdyż wy­powiedziane przez Niego prowadzi bezpo­średnio do wyłaniania się świata z nicości. To słowo wy­powiadane przez Boga ma moc po­rządkowania świata i jego sił, które są mu po­słuszne. Można powiedzieć, że cały świat stworzony jest dla jakie­goś celu. Jako ukoro­nowanie dzieła stworzenia pojawia się czło­wiek, w którym Stwórca łączy dwa wymiary: duchowy i materialny. Człowiek, który łą­cząc w sobie te dwa wymiary – du­chowy i mate­rialny – jest największym ze stworzeń na ziemi w świecie materii i naj­mniejszym ze stworzeń w świecie ducha.

Stworzenie człowieka dokonało się jednak ina­czej, niż każdego innego stworzenia. Przed stwo­rzeniem człowieka pojawia się we­wnętrzny dialog, odsłaniający pewien zamysł, który słyszymy na kartach księgi rodzaju – „uczyńmy człowieka na nasz obraz podob­nego nam”. Po nim Stwórca bie­rze proch ziemi i z niego kształtuje człowieka, po czym udziela mu swojego tchnienia, które kieruje w nozdrza ukształtowanego ciała. Wskutek tego tchnienia człowiek staje się istotą żywą. Tchnienie, to coś, co wychodzi z samego wnętrza, tak jakby Stwórca chciał nam w tym opisie stworzenia uka­zać pewną prawdę iż w człowieku jest to, co sta­nowi proch ziemi i to, co stanowi owo tchnienie, po­chodzące z wnę­trza samego Pana Boga, wskutek czego człowiek stał się istotą żywą. Opis stworze­nia człowieka odsła­nia nam jeszcze jedną zasad­niczą prawdę. Jest to prawda o stworzeniu czło­wieka jako mężczyzny i niewiasty. Nie jako samot­nika mężczyzny, czy też niewiasty, ale jako wspól­noty osób mężczyzny i niewiasty. Ponadto autor Księgi Rodzaju zaznacza, że człowiek w za­myśle Bożym przewidziany był jako stwo­rzony na obraz i podo­bieństwo Boże. Stwo­rzenie więc czło­wieka na ob­raz i podobieństwo Boże stanowi o wielkiej god­no­ści, jaką otrzymał człowiek w akcie stwórczym. Spośród całościowo przedstawianego podobień­stwa człowieka do Stwórcy, jak rozum­ność i wolna wola jednostki, stworzenie do bycia mężczyzną i kobietą prowadzi nas do prawdy, iż w Bogu – Stwórcy jest tajem­nica, którą może odsło­nić nam męskość – ojco­stwo oraz jest tajemnica, którą od­słonić może nam kobiecość – macierzyń­stwo. Ma­cierzyństwo i ojco­stwo odsłania nam ukryte w Bogu pełne rodziciel­stwo – to on jest dawcą życia od samego po­czątku. Człowiek zo­staje przez Boga zaproszony do dialogu miłości i do współuczest­nictwa w dziele stworzenia świata. Otrzymuje po­nadto władzę nad światem material­nym w owym „rośnijcie i rozmna­żajcie się, abyście uczynili sobie ziemię poddaną”. Ma to się jednak odbywać w po­szanowaniu praw Stwórcy, który stawia pewne granice autonomii człowieka. Ostrzeżenie, by nie zbliżać się do drzewa pozna­nia dobra i zła od­krywa zalążek tego prawa, jakiś jego fundament. Złamanie tego na­kazu doprowa­dziło do ogromnej tragedii całego ro­dzaju ludz­kiego. Konsekwencje nieposłuszeństwa Bogu oka­zały się tragiczne w skutkach. Dotykają one ro­dzaju ludz­kiego aż do tej pory.

Bóg jest dawcą życia, do Mojżesza mówi: „Je­stem, Który Jestem”. Bóg jako Stwórca świata jest jedynym władnym, który może owe prawa ustana­wiać.

Można więc zauważyć, że już sam opis dzieła stworzenia prowadzi nas do stwierdzenia, iż Bóg od początku stworzył człowieka jako rodzinę, wspól­notę osób, w której odsłania nam tajemnicę rodziny Bożej. Po odwróceniu się od Bożego Prawa, Bóg pragnie uzdrowienia rodziny ludzkiej, dla­tego pierwsze tchnienie jego uzdrawiającej mocy, to pierwsze dotknięcie, zostało skierowane w miej­sce, w którym rodzaj ludzki nieustannie się odna­wia i odradza. Jest to „Łono” kobiety – dzie­wicy z Naza­retu, pod sercem której rozpoczyna się ziem­skie życie Bożego Syna. Mówiąc szerzej, było to łono rodziny Józefa i Maryi z Nazaretu. To znowu pro­wadzi do stwierdzenia, że rodzina jest w zamy­śle Bożym tą przestrzenią, w której człowiek ma przy­chodzić na świat. Bóg złączył się z czło­wie­kiem pod sercem matki, złączył się w sposób szcze­gólny i w ten sposób wskazał ludzkości prawdziwą drogę prawdy i rozwoju.

To pierwotne połączenie Bożego Syna z Ma­ryją, Jego matką, stanowi nowy rodzaj zjednocze­nia, swoistej komunii, która będzie wzorcem dla przyszłych pokoleń. Z tej to racji Najświętszą Ro­dzicielkę nazywa Kościół pierwszym tabernakulum, pierwszą monstrancją, czy też pierwszym domem Boga na ziemi.

Niezapomniany nasz rodak, Namiestnik Chry­stusa na ziemi, papież Jan Paweł II w swoim na­uczaniu przez całe lata swojego pontyfikatu naśla­dował Chrystusa. Szedł wiernie Jego śladami. Od samego początku, od pierwszej chwili po wyborze na Stolicę Piotrową schronił się pod sercem Nie­pokalanej, czemu dał wyraz w słowach: „Cały je­stem Twój, Maryjo”. Doskonale odczytał testament Chry­stusa z Krzyża, który umierając, w chwili swej ago­nii, każdego swojego ucznia złożył w sercu stojącej pod Krzyżem Matki. Agonia Krzyża to ta­jemnica „narodzenia Eucharystii”, to tajemnica umierania do końca za tych, których oddał Synowi Jego Przedwieczny Ojciec. W tym całkowitym wy­niszczeniu, nasz mi­łosierny Pan składa każdego człowieka w tym miejscu, które jako pierwsze do­znało uzdrawiają­cego tchnienia, w którym doko­nała się jedyna w swoim rodzaju komunia Boga z człowiekiem. W ten sposób Pan wskazuje na drogę, którą powinien przejść każdy Jego umiło­wany uczeń, czyli każdy, za którego oddał życie. Maryja stając pod krzyżem rodzi więc całą ludz­kość. Kiedy słyszy słowa Syna: „Niewiasto, oto syn Twój”, Jej serce doświadcza ogromnego bólu, gdyż stoi obok umierającego Syna. Tak rodzi się Eucha­rystia, miłość do końca, której nie można mieć większej nad tę, gdy ktoś życie oddaje za przyja­ciół swoich.

Wspomniany Jan Paweł II naśladując Mistrza w szczególny sposób czerpał naukę z tajemnicy Krzyża. Jako Namiestnik Chrystusa, każdego czło­wieka składał w sercu Niepokalanej. Nie tylko sam schronił się w jej matczynych ramionach, ale czynił to z każdym człowiekiem, którego spotykał na swojej drodze. Doświadczali tego wszyscy ci, któ­rzy mieli tę szczególną łaskę prywatnej audiencji, kiedy to każdemu zbliżającemu się indywidualnie do niego człowiekowi wkładał w rękę różaniec. Szczególnie wymowny był ten gest w ostatnich la­tach pontyfikatu, kiedy to Papież – podobnie jak sam Chrystus – złączony z krzyżem, każdemu z którym spotykał się bezpośrednio, wręczał róża­niec, czyli każdego człowieka wkładał w ręce Nie­pokalanej. Różaniec jest bowiem tą namacalną „ręką Matki”, która pragnie prowadzić swoje dzieci najbezpieczniejszą drogą do Chry­stusa, Swojego Boskiego Syna.

Zauważmy, że kiedy Jan Paweł II przy­gotowy­wał świat do przeżywania roku Eucha­rystii, w ana­logiczny sposób uczynił to z ca­łym Kościołem. Najpierw ogłaszając rok ró­żańca wskazał Ko­ścio­łowi różaniec jako rękę Maryi. Wydał spe­cjalny z tej okazji list apo­stolski Rosarium Virgi­nis Mariae, dokonując reformy różańca poprzez rozszerzenie o ta­jemnice światła. W ten sposób Papież wska­zał na prawdę, że w tajemnicy Ma­ryi i przy jej pomocy powinniśmy odkrywać mi­sterium Eu­charystii.

Przez rok byliśmy więc w szkole Maryi, która przez cały czas trzymając nas za rękę – „róża­niec”, prowadziła nas aż pod sam Krzyż, by uchylić nam rąbka tej tajemnicy, w której Jej Syn składa siebie w ofierze za nasze grzechy.

To Ona jako matka doprowadziła nas pod Krzyż Zbawiciela i stanęła jeszcze raz obok Niego niosąc nas w swoim Niepokalanym Sercu.

Jak wielka jest miłość Boga do człowieka ob­jawiona w Tajemnicy Krzyża, podziwiać bę­dziemy przez całą wieczność.

Niepokalana Matka Zbawiciela najdosko­nalej ze wszystkich stworzeń doświadczyła ta­jemnicy Krzyża poprzez to, że sama miała w nim Swój ma­cierzyński udział. Dlatego też Ona najpełniej tę ta­jemnicę potrafi Kościołowi roz­świe­tlać.

Wartość Eucharystii zrozumie ten, kto pra­gnął jej całymi latami, a był jej pozbawiony.

Mało kto rozumie tajemnicę Eucharystii w taki sposób, jak ci, którzy całymi latami pragnęli jej smaku, lecz byli jej pozbawieni.

Spotkałem wiele osób, które były pozbawione na poszczególnych etapach swojego życia możli­wości przyj­mowania Chrystusa Eucharystycznego. W mojej pamięci bardzo mocno pozostało pewne doświad­czenie, które miało miejsce w jednej para­fii, w cza­sie rekolekcji, które tam prowadziłem ku czci Nie­pokalanej. Mówiłem wówczas wiele o Jej wsta­wiennictwie, Macierzyńskiej trosce i wskazy­wałem na różaniec jako szczególny dar otrzymany od tej cudownej Matki. Pod koniec rekolekcji przy­szła do mnie pewna kobieta, która bardzo poru­szona w sercu, wręczyła mi mały pakunek. Pod­czas wrę­czania powiedziała: „–Proszę ojca reko­lekcjonisty, proszę to przyjąć, to jest pamiątka po mojej ma­mie”. Zapytałem: „–Co to takiego?” Od­powiedziała: „–Ró­żaniec”. Spojrzałem na nią i od­powiedziałem: „–Pro­szę pani – jak to pamiątka po mamie, to może le­piej zostawić w domu”. Ona od­powiedziała: „–Ten ró­żaniec, to jak relikwia i boimy się, że w domu się zniszczy lub zginie. Ten róża­niec zro­biony jest z dziennej racji chleba, którą mamusia otrzymywała w czasie katorgi na Syberii, kiedy wiele lat spędziła w łagrach sowieckich. Wiele razy nam opowiadała, że gdy wywożono Polaków na zsyłkę, tam na miej­scu okazywało się, iż warunki są koszmarne, co sprawiło, że wielu z wywiezio­nych ich nie prze­trzymało. W tych nie­ludzkich wa­runkach ludzie szukali ratunku w wie­rze. Wielu ze­słanych było ludźmi bardzo głęboko wierzącymi. Tam pozba­wieni zostali możliwości udziału w nie­dzielnej Eu­charystii, spowiedzi i przyjmowaniu Komunii Świę­tej na całe lata. Sami organizowali więc życie reli­gijne, urządzali nabo­żeństwa, mo­dlitwy i starali się być blisko Boga. Gdzieś głęboko w sercu czuli opiekę Matki Naj­świętszej. Wielu wie­rzących nie mogąc przyjmo­wać Komunii Świętej, zapewne z tego powodu ogromnie cierpiało. Tym, co najbar­dziej przypomi­nało im Eucharystię był chleb, któ­rego ciągle nie mieli do syta. Z tego więc chleba robiono różne przedmioty kultu religijnego, by w czasie modlitwy całować i duchowo przyjmo­wać Chrystusa do swojego serca. W różańcu połą­czyli Eucharystię z Matką Najświętszą. Moja mama od­dała dzienną rację chleba, by z niego zrobić ró­ża­niec. Głęboko wierzyła, że Matka Najświętsza przyprowadzi ją do domu rodzinnego. Brała ten ró­żaniec do ręki, przy­kładając do ust całowała i mo­dliła się zapraszając Chrystusa, który dobry jest jak chleb, do swojego serca. Prosiła o to, by pozwolił jej wrócić do domu ojczystego. Wierzyła, że trzy­mając Maryję za rękę wróci do ojczyzny.

Modlitwa została wysłuchana. Po latach wszy­scy się odnaleźli i wrócili żywi. To był cud. Widzi więc ksiądz, że na tym różańcu jest cierpienie i krew ludzka, ogromna ofiara, którą ponieśli ludzie. Niech go ojciec weźmie, a będzie mógł pokazać innym na takich rekolekcjach, jak te”.

Wówczas z wielkim pietyzmem wziąłem i uca­łowałem ten maleńki różaniec, z któ­rym związana była tak wielka ofiara, różaniec wykonany z chleba, który miał krzyżyk zrobiony z kości renifera.

Wiele razy wracam do tej chwili i do wielu in­nych, podobnych opowiadań, jak wyznawcy Chry­stusa w sytuacjach ekstremalnych czerpali moc z wiary w obecność swego Pana i Jego Przenaj­świętszej Matki.

Eucharystia to tajemnica obecności Bożego Syna na ziemi pod postaciami chleba i wina, w któ­rych pozostał z nami aż do skończenia świata. Z niej bije przeogromna, życiodajna moc Kościoła. To przedziwne niekończące się źródło, które niesie życiodajny pokarm na życie wieczne. Eucharystia to pokarm z utraconego w raju Drzewa Życia, które Syn Boży przyniósł nam z wieczności.

Eucharystia kierując nasze serca w stronę ta­jemnicy Krzyża, odsłania nam ponadto prawdę o przebaczeniu, w którym Bóg Ojciec wyciąga do ludzkości rękę z umierającym na Krzyżu Swoim Synem, który mówi do człowieka: „Już nic więcej nie mogę ci dać”. Ten dar składam w twoje ręce. Jeśli go nie przyjmiesz – przegrasz, bo Ja nie zła­mię two­jej wolnej woli. Nie chcę miłości niewolnika, ale przyjaciela, dziecka, które zwraca się do mnie ser­cem wypowiadającym słowa „ABBA – OJCZE”.

Wydaje się, że w obecnych czasach świat po­trzebuje zarówno opieki i wstawiennictwa Matki Najświętszej oraz pokarmu Eucharystii. Niepoka­lane serce Matki Zbawiciela jest jedynym miej­scem, które nie doznało skażenia grzechem, w któ­rym wrogowie zbawienia nie zwyciężyli. Powinni­śmy się uciekać i chronić w tym bezpiecz­nym dla nas miejscu, zwłaszcza teraz kiedy ata­kowani je­steśmy przez tak bardzo panoszące się siły zła, kiedy kwestionowane są nasze chrześci­jańskie wartości, wystawiana na ogromną próbę nasza wiara. Maryja zapowiedziała tryumf swego Niepo­kalanego Serca. Może się to jednak dokonać po­przez odmianę naszych serc. Potrzebny jest po­karm byśmy nie osłabli. Tym pokarmem jest Eu­charystia.

W ubiegłym roku z Panem Jackiem Morawą, redaktorem pisma MICHAEL, podjęliśmy wyprawę przez ziemię kanadyjską i amerykańską głosząc orędzie miłosierdzia we wspólnotach polonijnych. Tematem był szerzący się problem szeroko rozu­mianego okultyzmu wśród chrześcijan katolików. Korzystając z zaproszeń księży proboszczów po­szczególnych parafii przeprowadziliśmy wiele spotkań na powyższy temat. Z tak bogatego do­świad­czenia wyłania się bardzo ciekawy obraz. Wiele rodzin, które spotkaliśmy przeżywa ogromne trud­ności. Wiele osób doświadczyło tragedii rozbi­cia rodzin, niewdzięczności swoich bliskich. Można pokusić się o stwierdzenie, że te rodziny, które zo­stały i trwają razem, to w znacznej większości ro­dziny nie tylko wierzące, ale przede wszystkim prowadzące głębokie życie sakramentalne. Nie­dzielna Msza święta, Spowiedź oraz Komunia Święta stanowią dla nich zasadniczą i nienaru­szalną wartość, stanowią wręcz o ich tożsamości. Niemalże namacalnie można było stwierdzić, że rodziny te swoją moc czerpią z pokarmu sakra­mentalnego, to znaczy z tych ściśle ze sobą złą­czonych sakramentów świętych niedzielnej Eucha­rystii i Sakramentu Pokuty.

Widząc tę tragedię lękam się o te rodziny, które wiarę traktują jako pewien element kulturowy, czy tradycyjny i nie pogłębiają jej w świetle obo­wiązku względem Boga. Jeden z chrześcijańskich myśli­cieli pisał, że w czasach próby, kiedy w wy­niku powszechnego eliminowania Boga z życia lu­dzi piekło otrzyma większą swobodę działania, szatan całą swoją armię skieruje przeciw rodzinie jako ostatniej twierdzy broniącej sacrum i zniszczy ją tak dalece, że ostoją się tylko te rodziny, które będą prowadziły głębokie życie sakramentalne – nie tylko religijne, ale te, które będą schronione pod sercem Niepokalanej i złączone z Chrystusem poprzez częstą Komunię Świętą i Spowiedź.

Wsłuchując się w słowa zmarłego Papieża Jana Pawła II, który obecną cywilizację nazwał cy­wilizacją śmierci (cywilizację śmierci możemy na­zwać cywilizacją demoniczną, ponieważ szatan jest zabójcą od początku), tym bardziej zachęcam do życia Eucharystią. Stając pod Krzyżem Chry­stusa chrońmy się w sercu Jego Niepokalanej Matki i przy Jej pomocy toczmy zwycięski bój z wrogami zbawienia.

Matko Najświętsza, staję obok Ciebie pod Krzyżem Twojego Syna. Wsłuchuję się w Jego słowa, w których umierając prosi Ciebie, byś wzięła mnie, umiłowanego ucznia, za Swoje dziecko. Proszę Cię ukochana Matko, uchyl mi bram Twojego niepokalanego serca, bym mógł wejść i schronić się w nim. W Twoim sercu, które całe jest świątynią Ducha Świętego, znaj­duje się ołtarz, na którym płonie Jego ogień. Proszę Cię Matko, złóż mnie w tym ogniu, by wypalone we mnie zostało to, co jest chore, słabe i grzeszne. Niech moje serce stanie się jak miecz obosieczny w ręku kowala i niech za­nurzone w ogniu Ducha Świętego napełni się mocą i światłem tego ognia. Proszę cię Matko, bym mógł pozostać schroniony w Twoim sercu i uzbrojony w moc Ducha pod Twoją opieką to­czył zwycięski bój z wrogami zbawienia. Posy­łaj mi Matko zawsze Twoich świętych aniołów, by mnie wspomagali. Wyproś mi dar modlitwy w intencji mojej rodziny ... bliskich ... i tych, którzy o modlitwę mnie proszą. Niech nie szu­kam swojej chwały, ale Twojego Syna i Twojej, Matko. Pomóż mi także Bolesna Matko zgłębiać tajemnicę Krzyża Twojego Syna. Pomóż mi głębiej przeżywać zjednoczenie z Nim w Eucharystii. Niech Ona będzie moim pokarmem i moją mocą na czas największej próby. Amen.

Początek strony
JSN Boot template designed by JoomlaShine.com