“Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach.”
(Mt 7, 15-16)
Pismo Michael w numerze 3 zamieściło art. pt.: Strzeżmy się tajnych sekt – z encykliki Leona XIII – Humanum Genus – przeciwko Masonerii. Od wielu lat, można powiedzieć nawet wieków, Kościół katolicki ostrzega nas przed sektami, które nie są niczym nowym. To, co się dzieje w świecie obecnie – a co najkrócej można określić jako walkę szatana, przeciw Bogu o dusze ludzkie – toczy się od początku istnienia rodzaju ludzkiego od Adama i Ewy. Jedynie metody i sposoby tej walki są bardziej wyrafinowane i zwodnicze, a skutki odczuwane przez ludzi bardziej przerażające i o zasięgu światowym. Świat zmierza w kierunku tzw. „nowego porządku”, a jednym z kół napędowych jest nabierająca coraz realniejszych kształtów religia New Age.
„Religią New Age[1], najprościej mówiąc, jest panteizm – wiara, że Bóg jest sumą wszystkiego, co istnieje. Według panteistów nie ma osobowego Boga. Na ich pojęcie Boga składa się to, co nazywają boską siłą (siłą życia). Nauczają, że ta energia, boska siła, jest we wszystkim, co żyje – w roślinach, zwierzętach i ludziach. Skoro tak jest, rozumują, sami musimy być bogami, albo częścią Boga. W związku z tym przekonaniem panteiści automatycznie popierają Światowy Rząd, gdyż jedność globalna jest konieczna do prawidłowego przepływu boskiej siły... Panteizm naucza także, że jesteśmy nieśmiertelni i dlatego nie staniemy przed sądem personalnego Boga. Powracamy po prostu w różnych formach życia (reinkarnacja). Jest to do zaakceptowania przez panteistów, ponieważ i tak wierzą, że stanowimy jedność z naturą. Trudne do zrozumienia jest to, że ludzie przyjmują te fałszywe nauki oparte na najstarszych kłamstwach szatana – na tych samych kłamstwach, które doprowadziły do upadku Adama i Ewy. Wąż skusił pierwszych rodziców, obiecując im za zjedzenie zakazanego owocu, że nigdy nie umrą i staną się podobni Bogu. Okazuje się, że człowiek z chęcią poddaje się wszystkiemu, co zwalnia go z odpowiedzialności przed wyższym autorytetem. Przekonanie, że nie ma odpowiedzialności przed osobowym Bogiem jest największym atutem panteizmu... Panteizm jest szatańską religią. Choć bezpośredni czciciele szatana (sataniści) przyciągnęli paru wyznawców, większość ludzi jednak unika tego ruchu ze względu na jego oczywiste ubóstwienie zła. Panteizm rozwinął więc bardziej subtelny system, system wierzeń, by zainteresować nimi masy... Mógłbym stworzyć listę przynajmniej 1000 organizacji New Age, które istnieją w naszym kraju [USA]. Niektóre mają tylko parędziesięciu członków i wpływ na małą społeczność. Inne, szczególnie zrzeszone wokół dużych wydawnictw, mają ich dziesiątki tysięcy... Sądzę, że większość wyznawców New Age nie należy do żadnej z tych kategorii. Działają na marginesie ruchu i są naiwnie nieświadomi, w czym biorą udział. Ludzie ci mogli przystąpić do ruchu na zasadzie wspólnoty pewnych przekonań lub praktyk, takich jak obsesyjna troska o środowisko naturalne i zdrowie, transcendentalna medytacja, yoga lub inne formy okultystycznej medytacji. Współczuję tym ludziom, gdyż wciągnięci zostali w ten ruch, nieświadomi jego rzeczywistej ideologii.”
Zanim jednak zaczęła wyłaniać się ta „religia” w swoim ostatecznym kształcie, dla której, jako jedynej podobno ma być miejsce w Nowym Porządku Świata (jeden światowy system totalitarny, jedna religia, jedna waluta), funkcjonowały różne sekty, których zadaniem było rozbijanie chrześcijaństwa, a zwłaszcza Kościoła katolickiego – co teraz dzieje się jawnie ze wszystkich możliwych stron na skalę światową. Dlaczego akurat Kościół katolicki? Dlatego, że został ustanowiony przez samego Boga na ziemi i że w nim Bóg jest obecny przez wszystkie wieki w postaci świętej Eucharystii – dlatego szatan tak nienawidzi tego Kościoła i usiłuje niszczyć go na wszystkie możliwe sposoby, ze wszystkich możliwych stron i wszystkimi możliwymi metodami, ojciec kłamstwa i zabójca od początku, jak mówi św. Jan w swojej Ewangelii[2].
W XIX wieku wolnomularstwo niezwykle się rozwinęło. Szczególnie w jego drugiej połowie rozkwitło jak nigdy dotąd. Był to także okres gwałtownego wzrostu inspirowanych przez masonów kultów religijnych. Jedną z bardziej znanych sekt, których obecna liczba sięga setek, jest sekta Świadków Jehowy, założona przez Charlesa Taze Russella. Jest to bogata sekta o światowym zasięgu działania – z wielkim centrum dowodzenia i szkolenia „Watchtower” (Strażnica) w Nowym Jorku, wydająca dziesiątki milionów egz. pisma „Strażnica” w ponad 130 językach oraz inne pisma. Ogłosili oni i przeżyli wiele końców świata. Przed niektórymi ludzie wyprzedawali domy, samochody, majątki, a także niekiedy nie obsiewali pól. Sami byli Świadkowie Jehowy, którzy wystąpili z tej sekty, demaskują obecnie tę herezję.
Tzw. „Kościół Jezusa Chrystusa – świętych dni ostatnich” (Church of Jesus Christ of Latter Day Saints), obecnie bardzo dynamicznie rozwijająca się sekta jest mniej znana, szczególnie w Polsce. Wiele osób już doświadczyło tego, że jeżeli ktoś puka z książką do naszych drzwi – w USA, Kanadzie, czy innym kraju, nawet i w jakimś mieście w Polsce, nie są to już tylko Świadkowie Jehowy, często są to mormoni.
„Największym odgałęzieniem religijnym będzie jednak kościół mormonów, założony przez Josepha Smitha, wysokiej rangi masona. Smith zaangażowany był w okultyzm zanim został masonem. Opublikował swoją ‘Book of Mormon’ (Księgę mormonów) w 1830 r., na dwanaście lat przed przystąpieniem do Zakonu. Jednak 15 marca 1842 r. Smith otrzymał pierwszy stopień masoński, a następnego dnia został podniesiony do rangi Najwyższego Mistrza Królewskiej Tajemnicy. Rzecz bez precedensu. Sześć tygodni później 2 maja 1842 r. Smith uczył mormońskich przywódców masońskich tajemnic, prezentowanych jako własne ‘odkrycia’. Wplótł w materię masonerii swój dziwaczny rodzaj okultyzmu i twierdził, że było to objawienie z Nieba. Brigham Young, inny ważny wczesny przywódca mormonów, także był masonem. Wniósł swój wkład w rozwój tej okultystycznej doktryny.
W ciągu ostatnich kilku lat byli mormoni napisali kilka książek ujawniających powiązania pomiędzy mormonami i wolnomularzami. Należą do nich What’s Going On in There? (Co tam się dzieje?) Chucka Sacketta i The God Makers (Stworzyciele Boga) Eda Deckera i Dave’a Hunta, który nie jest mormonem. Książki te ujawniają, w jaki sposób masońska tradycja mormonów odzwierciedlona jest w ich symbolach, rytuałach i tajnych doktrynach.
Mormoni mają dzisiaj ponad 4 miliony członków [od wydawcy: w 1998 r. ponad 10 milionów członków[3] i są relatywnie najbogatszym ‘kościołem’ na świecie. Ich wpływy polityczne i inne są trudne do wyobrażenia.”[4]
Pierwsi mormoni osiedlili się w stanie Utah, USA, mniej więcej półtora wieku temu. Stan Utah to kraina surowego pejzażu z wieloma wzgórzami i skalistymi łańcuchami górskimi, kanionami, jaskiniami, klifami, a także parkami. Nazwa stanu pochodzi od Indian, którzy żyli tu od dwóch tysięcy lat. Najliczniejszy był szczep Ute. W XIX w. zostali tak, jak wielu innych Indian wyparci przez białych do rezerwatów.
Obecnie większość ludności w stanie Utah to mormoni. W stolicy stanu, czyli mieście Salt Lake City mają odpowiednik swojego Watykanu, Historic Temple Square, skąd kierują swoim kościołem na obszarze całego świata. A więc kim są mormoni? Dla przeciętnego człowieka, któremu coś, gdzieś, kiedyś obiło się o uszy – są to ludzie uczciwi, pracowici, mili, o wysokich standardach moralnych, dumni ze swojego życia rodzinnego. Jednym słowem chrześcijanie, za których się zresztą podają, żyjący na co dzień swoją wiarą. Ktoś, gdzieś może słyszał jakieś pogłoski o poligamii i na tym się raczej nasza wiedza kończyła.
Na kasecie video „The God Makers” (Stworzyciele Boga) Eda Deckera i Dicka Beara w formie konsultacji w firmie prawniczej w Los Angeles przedstawiają oni w imieniu, jak mówią, „rosnącej liczby ofiar tej organizacji”, której sami też są ofiarami [Decker przez 19 lat był mormonem], udokumentowane dowody, które podają historię nieprawdopodobną a prawdziwą. Mówią, że mamy tu do czynienia z bardzo bogatą multimiliardową korporacją, której bogactwo ma zasięg ogólnoświatowy, wpływy w świecie zawrotne, a techniki prania mózgów nieprawdopodobnie efektywne. Posiadają całe zbiory dowodów dotyczących tragedii rozbitych rodzin, których członkowie przedstawiają swoją historię. Uważają, że jest to najbardziej zwodnicza i niebezpieczna grupa w świecie. A to, że na zewnątrz wygląda, że rodziny są dobrze ułożone i żyją zgodnie, jest właśnie częścią nieprawdopodobnego oszustwa. Dlatego uważają, że muszą wyeksponować i ujawnić prawdę.
Kościół mormonów rozsyła dziesiątki tysięcy misjonarzy, których celem jest propagowanie mormoństwa w świecie. Większość z nich odbywa kursy instruktażowe w BYU – Brigham Young University, w Centrum Treningu Misjonarzy (Missionary Training Center). Bardzo rozbudowany program misji gromadzi wielu nowych członków – dr Herold Goodman, profesor BYU, były biskup mormoński, obecnie prezydent ds. misji, mówi o 28 tys. misjonarzy w 186 krajach świata [obecnie liczby te są dużo większe]. Od 1900 r. ilość mormonów wzrasta w tempie 60 procent co 15 lat. W niedalekiej przyszłości, w ciągu najbliższych dziesięcioleci spodziewają się 100 milionów członków. Goodman twierdzi dalej, że młodzi są siłą kościoła w przyszłości, więc gromadzi się ich w niedziele na różnych zajęciach, organizuje się różne imprezy rekreacyjne, rozrywkowe, sportowe, społeczne, gry, tańce i tym przyciąga tych młodych ludzi. W samej Irlandii w ciągu ostatnich dwudziestu lat liczba członków wzrosła o ponad 1000 procent.
Różne imprezy społeczne i wydarzenia kościelne odbywają się w kaplicach, które buduje się z szybkością dwóch dziennie na świecie. Jeżeli jednak chodzi o świątynie, których jest tylko kilka tuzinów w świecie, to już całkiem inna sprawa. Nie odbywają się tam żadne ceremonie kościelne – jedynie owiane tajemnicą rytuały, zarezerwowane dla nielicznych wybranych. Goodman mówi, że celem „świętych dni ostatnich” jest być małżeństwem, jako jednostka rodzinna w domu Boga, gdzie otrzymują błogosławieństwa, które pozwalają ostatecznie, jeżeli jesteśmy tego warci, przebywać i mieszkać w obecności naszego „ojca niebieskiego”. Nie każdy jednak może przebywać w świątyni, trzeba wpierw uzyskać „rekomendację do świątyni”. Goodman mówi dalej, że taki kandydat musi przejść satysfakcjonujący wywiad u swojego biskupa i prezydenta stanu, musi odpowiedzieć na niektóre wnikliwe pytania na temat swojej wartości i moralności oraz bieżących zajęć. Potem jedynie można przebywać w obecności „ojca niebieskiego”, w przeciwnym razie nie możemy być w jego obecności. Po przyjęciu do świątyni kandydaci dowiadują się o różnych regulacjach, jak np. że muszą się wstrzymać od picia kawy i herbaty, płacić na świątynię znaczną część swoich zarobków, pracować dobrowolnie dla różnych organizacji kościoła mormońskiego. Mormon, który zasłuży, stanie się sam bogiem w następnym życiu, kierując swoją własną planetą ze swoimi boginiami – żonami. Dlatego taka ważna jest świątynia dla „świętych dni ostatnich”, ponieważ jeżeli ktoś zasłuży na to, żeby się do niej dostać, przyjmie ich reguły, złoży ślubowanie i zachowa je, to w końcu może wzrastając stać się sam bogiem.
Smith nauczał, że kiedyś mormońscy bogowie i boginie byli po prostu ludźmi tak, jak my i wypracowali swoją drogę w „górę”, stając się bogami. Gdzieś rzekomo są miliony tych rozwiniętych „humanoids” w przestrzeni, doglądających swoją własną planetę.
Brzmi to jak „science fiction” albo grecka mitologia i trudno uwierzyć w to, że przeciętny mormon może w to wszystko wierzyć, ale jak zapewnia jeden z byłych mormonów Ed Decker, on sam wierzył w to wszystko przez 19 lat.
Autor książki „Mormon’s Illusion” (Mormońska iluzja) mówi w tym momencie, że funkcjonuje takie stwierdzenie u mormonów: „Kim bóg był - człowiek jest, kim bóg jest - człowiek będzie.”
Kościół mormonów naucza, że kobieta, żeby stać się boginią, musi zostać żoną mormona o odpowiedniej pozycji w kościele. Mąż i żona, którzy z sukcesem osiągną „boskość”, będą musieli zaludnić swoją własną planetę tak dużą ilością swojego duchowego potomstwa, jak to tylko możliwe. Mormoni są sami tą kwestią zakłopotani i niechętnie o niej mówią. Na dowód jak daleko mormonizm odszedł od ortodoksyjnego chrześcijaństwa przytaczamy fantastyczną historię powstania tej religii.
Mormonizm naucza, że w przestrzeni kosmicznej są tryliony planet rządzonych przez niezliczonych bogów, którzy kiedyś byli ludźmi tak, jak my. Dawno temu na jednej z tych planet niezidentyfikowany bóg i jedna z jego bogiń-żon mieli duchowe dziecko o imieniu Allochim. To duchowe dziecko urodziło się potem u ludzkich rodziców, którzy dali mu fizyczne ciało. Poprzez posłuszeństwo mormońskiemu nauczaniu, śmierć i zmartwychwstanie Allochim udowodnił, że jest wart wyniesienia do boskości, tak jak jego ojciec przed nim. Mormoni wierzą, że Allochim jest ich niebieskim ojcem i że mieszka ze swoimi boginiami-żonami na jednej z planet. Tutaj bóg mormonów i jego boginie-żony poprzez boże pożycie powołali do istnienia miliony duchowych dzieci. Należało zdecydować o ich przyszłości. Przywódca mormońskich bogów zwołał więc wielkie zebranie boskiej rady. Byli tam też obecni synowie Allochima: Lucyfer i jego brat Jezus.
Zaprezentowano plan powstania planety Ziemi, gdzie będą posłane duchowe dzieci przyjmując śmiertelne ciała i ucząc się odróżniać dobro od zła. Lucyfer zaproponował swoją ofertę: on będzie zbawicielem tego nowego świata. Chciał dla siebie chwały i planował zmusić każdego, żeby stał się bogiem. Tej propozycji sprzeciwił się mormon Jezus. Zasugerował on danie ludziom wolnego wyboru tak, jak i na innych planetach. Nastąpiło głosowanie, zatwierdzające propozycję mormona Jezusa, który miał stać się zbawicielem planety Ziemi. Rozzłoszczony Lucyfer przekonał jedną trzecią duchów przeznaczonych do zaistnienia na Ziemi do buntu przeciw niemu. W ten sposób stał się diabłem, a jego zwolennicy demonami. Wysyłając ich na Ziemię odmówiono im na zawsze śmiertelnych ciał. Ci, którzy byli neutralni w tej bitwie zostali przeklęci i rodząc się na Ziemi otrzymali czarną skórę – to jest wyjaśnienie mormonów, co do rasy murzyńskiej. Te duchy, które walczyły bardziej zdecydowanie przeciwko Lucyferowi urodzą się w mormońskich rodzinach na planecie Ziemi i będą to ludzie z jaśniejszą skórą lub biali – jak opisuje to Księga mormonów.
Jeden z wcześniejszych mormońskich proroków uczył, że Allochim i jedna z jego bogiń-żon przybyli na ziemię jako Adam i Ewa, żeby zapoczątkować rasę ludzką. Tysiące lat później Allochim w ludzkiej postaci jeszcze raz dokonał podróży na ziemię ze swojej gwiezdnej bazy, tym razem, żeby po pożyciu z dziewicą Maryją stworzyć mormona Jezusa w ludzkim ciele fizycznym. Następnie, gdy mormon Jezus dorósł na mężczyznę miał przynajmniej trzy żony: Marię, Martę i Magdalenę. Poprzez te żony mormon Jezus, od którego Joseph Smith twierdzi, że bezpośrednio pochodzi, podobno był ojcem wielu dzieci, zanim został ukrzyżowany. Według Księgi mormonów, po zmartwychwstaniu mormon Jezus przybył do Ameryk, żeby nauczać Indian, którzy jak mormoni wierzą, tak naprawdę są Izraelitami. W ten sposób mormoński Jezus rzekomo założył swój kościół w Amerykach tak, jak uczynił to w Palestynie.
Do roku 421 AD czarnoskórzy indiańscy Izraelici zwani Limonaits zwyciężyli wszystkich białych Nifaits w wielu wielkich bitwach. Dzieje Nifaits były rzekomo spisane na złotych tablicach i zakopane przez ostatniego pozostałego przy życiu białego Nifait, na wzgórzu Cumorah. 1400 lat później poszukiwacz skarbów, młody Joseph Smith, którego ówcześni znali z długich opowieści, twierdził, że odkrył te złote tablice niedaleko swojego domu w stanie New York.
Obecnie Joseph Smith uważany jest przez mormonów za proroka, który twierdził, że miał objawienia ze świata duchowego, nakazujące mu zorganizowanie kościoła mormonów. To Joseph Smith stworzył większość tych osobliwych doktryn, które miliony ludzi uważają dziś za prawdę. Poprzez przestrzeganie surowego kodeksu wymagań moralnych i finansowych i wypełnianie tajemniczych świątynnych rytuałów – dla siebie i umarłych – święci dni ostatnich mają nadzieję udowodnienia swojej wartości i stania się bogami. Mormoni uczą, że każdy musi stanąć na sądzie ostatecznym przed Josephem Smithem, mormonem Jezusem i Allochimem. Ci mormoni, którzy jako małżeństwo połączone na wieczność w ceremonii świątynnej znajdą się na tamtym świecie, spodziewają się, że staną się poligamicznymi bogami w królestwie bożym rządząc innymi planetami i płodząc nowe rodziny poprzez wieczność. Mormoni dziękują bogu za Josepha Smitha, który twierdził, że zrobił dla nas więcej, niż jakikolwiek innych człowiek, włączając w to Jezusa Chrystusa. Mormoni wierzą, że Smith umarł jako męczennik przelewając za nas swoją krew, żebyśmy także mogli stać się bogami.
Sandra Teller, była mormonka, badacz mormonów, uważana za jednego z największych znawców mormonów na świecie, mówi, że w niepublikowanych materiałach mormońskich zawarte są sprzeczności i dlatego ukrywa się je przed ludźmi. Księga mormonów miała wiele wersji, które sobie wzajemnie zaprzeczały. W pierwszej wersji Smith twierdzi, że Jezus mu się ukazał. Parę lat później zmienia historię, twierdząc, że aniołowie mu się ukazali, w kolejnej wersji, że dwie postacie – Jezus i Bóg. W kolejnych wersjach Księgi zmienia daty, ile ma lat, motywację – dlaczego poszedł do lasu się modlić, zmienia postacie które tam zobaczył, zmienia wersje przekazów, które rzekomo otrzymał. Jeżeli zmienia w poszczególnych wersjach, których podobno w sumie było dziewięć, to, czego rzekomo doświadczył, nie może to być faktycznym wydarzeniem. Gdyby te materiały opublikowano, zniszczyłyby one zewnętrzny, piękny obraz mormoństwa. Nawet mormońscy misjonarze tego nie wiedzą, ale są częścią konspiracji. Naucza się ich, że wszystko zostało sprawdzone i potwierdzone w stu procentach.
Liderzy mormońscy w odróżnieniu od chrześcijaństwa, gdzie zawsze ocenia się aktualne publikacje, sięgając w celu porównania i sprawdzenia do najwcześniejszych rękopisów, żeby potwierdzić autentyczność Biblii, czynią zupełnie odwrotnie. Tworzą nowe wersje, przepisując – zmieniają, opuszczają fragmenty historii, rękopisów, pamiętników, publikacji, co jest dowodem na to, że jest to „religia” stworzona przez człowieka. Ed Decker daje przykład jednej z ostatnich publikacji mormońskich – „Doctrine and Covenants”, gdzie pominięto przeszło dwieście słów oryginalnej Księgi napisanej przez Josepha Smitha. Pytanie dlaczego? Dlatego, że zawierała ona trzy sprzeczne wersje objawień Smitha.
Mormoni wierzą, że najważniejszym prorokiem, którego należy słuchać jest aktualny prorok, ponieważ, kiedy mówi on jako prorok, to bóg mówi przez niego. Może on wprowadzić tym samym zmiany do poprzedniego nauczania.
Archeologowie mormońscy przez dziesiątki lat poszukiwali śladów miejsc, miast, ludzi, języków, przedmiotów wielkiej cywilizacji opisanej w Księdze mormona, istniejącej rzekomo na przestrzeni obu Ameryk w latach 600 przed naszą erą do 420 naszej ery. Uważali, że jeżeli historia spisana przez Smitha ze złotych tablic jest autentyczna, to można ją badać tak, jak każdą inną książkę historyczną. Tymczasem nie znaleziono nic! Nie ma śladu Nifaits, języków, miast, nie ma żadnej mapy w książkach mormońskcih, nie można zlokalizować żadnego miejsca, nie wykopano w obu Amerykach żadnego przedmiotu, który by chociaż częściowo przypominał te z opisanej przez Smitha cywilizacji.
Dr Charles Crane, autor, ekspert archeologii mormońskiej mówi, że nie odnalazł ani śladu, ani jednego dowodu na istnienie cywilizacji opisanej w Księdze mormonów. Jako przykład podaje złote i srebrne monety, o których jest mowa w Księdze: „senine of gold”, „seon of gold”, „shun of gold”, „limnah of gold”, itd., z których ani jednej nigdzie nigdy nie odnaleziono, w przeciwieństwie, np. do monet biblijnych wymienionych w Nowym Testamencie jak: sykl, drachma, „wdowi” grosz, których odnaleziono wielką ilość. Dr Crane powiedział, że Księga mormonów kojarzy mu się z historią „Alicji w krainie czarów”.
Josehp Smith twierdził również, że księżyc był zamieszkały przez ludzi, którzy żyli tam po tysiąc lat, a Brigham Young dodawał, że nie tylko księżyc, ale i słońce było zamieszkałe przez ludzi.
Ed Decker mówi, że misjonarze przychodzą do ludzi werbować nowych członków, mówiąc o ważności rodziny, używając terminologii chrześcijańskiej, jak: Jezus, Bóg, zbawienie, a ludzie nie zdają sobie sprawy, że te pojęcia mają zupełnie odmienne znaczenie u mormonów. Twierdzą, że Smith jest prorokiem boga i że Księga mormonów jest prawdziwą ewangelią i następnie każą się modlić, a jeżeli poczuje się pieczenie w piersiach, to jest to potwierdzenie i dowód na to, że to jest prawda. Jest to więc subiektywna ocena. A prawdziwości Ewangelii nie można testować „pieczeniem w piersiach”. Gdy Decker w rozmowie z mormonami udowadniał im, że nie ma dowodów i żadne fakty nie potwierdzają prawdziwości zawartości Księgi mormonów, niektórzy odpowiadali, że to nie ma dla nich znaczenia, odczuwali pieczenie w piersiach i to im wystarcza na potwierdzenie prawdziwości Księgi mormonów.
Odtworzono również nie filmowane nigdy przedtem tajemnicze, mormońskie ceremonie, na wzór masońskich, których większość mormonów nigdy nie widziała, a tych, którzy widzieli i przeszli przez te obrządki, obowiązuje przysięga nie ujawniania ich pod groźbą kary śmierci, którą zademonstrowano w obrazach przesuwania kciuka prawej ręki pod szyją demonstrując poderżnięcie gardła. Przesuwanie kciuków obu rąk poprzez brzuch – to demonstracja wyrwania wnętrzności.
Tysiące tajemniczych, okultystycznych ceremonii dotyczących żywych i umarłych odbywa się codzienne w świątyni, aby umarli też mogli korzystać z mormońskich przywilejów. Mormonów zachęca się do kontaktów z umarłymi, których ma się nawrócić na mormońską religię. Według Goodmana istnieją trzy cele kościoła mormonów: głoszenie ewangelii, doskonalenie swojego życia, nawracanie umarłych, ich odkupienie i zbawienie. Konsekwencją tego, mówi Goodman, jest aktywne poszukiwanie miejsc i czasu urodzin i nazwisk krewnych, a także innych umarłych. Dlatego właśnie posiadają oni genealogiczne centrum na świecie. Informacje o umarłych przodkach są transferowane na mikrofilmy i gromadzone w odległości 20 mil od miasta Salt Lake City w tunelach wydrążonych w skalistych zboczach gór.
Mormoni mają zalecenie ubierać rodzaj magicznej specjalnej koszuli bezpośrednio na ciało. Na koszuli jest specjalny znak, amulet zwany talizmanem. Koszula ta o rzekomo magicznych właściwościach ma chronić mormonów przed niebezpieczeństwami. Jednak nie istnieje żadna statystyka, która potwierdzałaby, że uchroniła ono kogokolwiek przed czymkolwiek. Joseph Smith, zaangażowany w okultyzm, miał podobno specjalny magiczny kamień (sear stone – coś w rodzaju kryształowej kuli) przy pomocy którego poszukiwał skarbów, a także spisywał treść złotych tablic.
Ed Decker eksponuje Biblię szatana, w której w sekcji pod tytułem „Infernal names” – „Piekielne imiona”, wskazuje na imię Mormo – boga żyjących-umarłych. Ci, którzy są jego wyznawcami są nazywani mormonami. Może to przypadek, zbieg okoliczności? A więc dlaczego, zastanawia się Decker, mormoni są tak obsesyjnie uczuleni na genealogię, poszukiwanie umarłych, dla których i w imieniu których odbywa się codziennie tyle obrzędów w świątyni, gdzie się ich nawraca i którzy podobno składają wizyty mormonom.
Wg Encyklopedii okultyzmu i parapsychologii (vol.2, s.552): Pentagram – „Microcosm” lub „Baphomet” są jednymi ze znaków zaklęcia szatańskiego w rytach masońskich, które można znaleźć w Biblii szatana i w świątyni Salt Lake City.[6]
Mormoni dysponują olbrzymimi bogactwami. Dr John Smith, autor i ekspert, co do majątku mormonów twierdzi, że kościół mormoński jest drugą w kolejności instytucją finansową na zachód od rzeki Mississippi. Posiadają kompanie ubezpieczeniowe, np. Beneficial Life Ins. Co., o majątku $2,6 miliardów [7], korporacje np. Desert Management and Trust Corp., szpitale, szkoły, budynki apartamentowe, farmy. Są jednymi z największych, właścicielami giełdy, stacji telewizyjnych i radiowych, łańcucha wielkich sklepów typu hipermarket, posiadają wiele ziemi w 50 stanach USA, w Kanadzie, Europie i na wszystkich kontynentach. 2/3 ich własności jest zwolnione od podatków. Miliardy dolarów rocznie otrzymują także od swoich członków, poprzez obowiązkowe ofiary. Posiadają też olbrzymią część Hawajów i są największą instytucją finansową w tym rejonie. Udostępniona dla zwiedzających świątynia (Mormon Temple) jest drugą, co do wielkości po świątyni w Salt Lake City, co do liczby zwiedzających. Podczas zwiedzania wyświetla się filmy o mormonach, następnie zwiedzający wpisują się do księgi gości i w dalszej kolejności ich dane przekazywane są do rąk misjonarzy na terenie zamieszkania. Jest to jeden ze sposobów werbowania nowych członków. Następny – to chodzenie od drzwi do drzwi, werbowanie w centrach zwiedzania, dalej poprzez sponsorowanie grupy harcerzy, tzw. „boys scouts groups”, instytucje edukacyjne, łańcuch hoteli Marriott, gdzie umieszcza się bezpłatnie literaturę mormońską.
Stan Utah, który jest w 75% mormoński przewodzi w USA w bankructwach i oszustwach na giełdzie, jest w krajowej czołówce, jeżeli chodzi o rozwody, samobójstwa młodzieży, krzywdzenie dzieci, ciąże młodych dziewcząt, choroby weneryczne i bigamię. W Utah jest ponad 25 tysięcy poligamicznych małżeństw wśród fundamentalistów mormońskich. Joseph Smith także uprawiał bigamię, miał poza plecami swojej żony Emmy inne kobiety, o których wiedziała. Jednak w małżeństwie mormońskim, żona obowiązana jest podporządkować się mężowi.
Ed Decker, którego rodzina rozpadła się przez mormonizm twierdzi, że zna steki rodzin porozbijanych przez tę „religię”. Jeżeli współmałżonek nie dopasuje się do standardów mormońskiego nauczania i kościoła, doradza się rozwód. Zmieniają się relacje rodzinne, psują się personalne dobre stosunki w rodzinie, które istniały przed przystąpieniem któregoś z członków rodziny do sekty. Wielu młodych ludzi nie jest w stanie sprostać wymogom kościoła, tracą poczucie własnej wartości, popadają w depresję i często kończą samobójstwem.
Z kolei według Sandry Teller, chociaż wielu członków ma problemy z wiarą w mormońskie nauczanie, a niektórzy wcale nie wierzą, nawet ci na wysokich stanowiskach w kościele (przykład pewnego biskupa), trudno wielu mormonom podjąć decyzję odejścia z kościoła, gdyż publiczne, otwarte odejście powoduje rodzaj ekskomuniki, izolacji. Odsuwają się mormońscy przyjaciele i członkowie rodziny. Można np. stracić pracę, gdy się ma pracodawcę mormona, swój biznes, czy pozycję w kościele. Niektórzy obawiają się rozwodu. Jednym słowem, nie chcą utracić statusu, który osiągnęli. A jednak wielu podjęło ryzyko bez względu na konsekwencje, zaczęli czytać i myśleć samodzielnie. Studiując Ewangelię, Stary i Nowy Testament wielu odkryło prawdziwego Boga i to, że bóg mormoński nie jest Bogiem z Biblii. Odkryli, że byli bardziej pochłonięci zewnętrznymi obrządkami, a nie pracą nad swoim wnętrzem, które wymagało poprawy, gdyż nie jest w tak dobrym stanie, jak im podpowiadała mormońska pycha. Jedna z byłych mormonek stwierdza, że to Jezus Chrystus jest drogą, prawdą i życiem, a nie organizacja.
Odmawiaj tę modlitwę z wiarą, a doświadczysz, jak Jezus przemieni twoje życie w specjalny sposób.
Panie Jezu, staję przed Tobą taki, jaki jestem. Przepraszam za moje grzechy, żałuję za moje grzechy, proszę wybacz mi.
W imię Twoje, wybaczam wszystkim, którzy mnie obrazili. Wyrzekam się szatana, złych duchów oraz wszystkich ich czynów.
Panie Jezu, cały się Tobie oddaję, teraz i na zawsze. Jezu, zapraszam Cię do mojego życia, akceptuję Cię jako mojego Pana, Boga i Zbawcę. Uzdrów mnie, przemień mnie, wzmocnij moje ciało, duszę i ducha.
Przyjdź Panie Jezu, ochroń mnie Swoją Najdroższą Krwią i napełnij mnie twoim Duchem Świętym. Kocham Cię Panie Jezu. Uwielbiam Cię Panie Jezu. Będę Cię naśladował każdego dnia mojego życia.
Maryjo, Moja Matko, Królowo Pokoju, wszyscy Aniołowie i Święci dopomóżcie mi. Amen.
[1] Cytat pochodzi z książki Gary’ego Kaha – Globalna okupacja, wydanej w Polsce w 1996 r.
[2] Michael, nr 16, str. 1-2-3 „Zostańmy wierni prawdzie”
[3] magazyn mormoński „Ensign”, listopad 1997
[4] Gary Kah Globalna okupacja, str. 158-159.
[5] Encyclopedia of Freemasonry, pp. 1002, 1003; 316-317; 689
[6] www.foxgrape.com
[7] dane liczbowe pochodzą z lat 80.
[8] Louis Starr Tomkiel, USA