Problemem ekonomicznym naszych przodków, którzy dysponowali tylko pracą ludzką, siłą zwierzęcą i niewieloma prostymi narzędziami było wyprodukowanie potrzebnej do utrzymania się ilości dóbr. Prawdziwa bieda i niedostatek były stałym zagrożeniem. W dwudziestym pierwszym wieku, gdzie do naszej dyspozycji mamy rozwinięte kontynenty, siły natury i nauki stosowane, pilnym do rozwiązania problemem jest znalezienie sposobu rozprowadzenia obfitości produkcji. Istnienie zrealizowanej obfitości, albo łatwa do realizacji obfitość, powinny przyznać wszystkim obywatelom następujące prawa polityczne w zakresie ekonomii:
Możliwość zagwarantowania tych praw opiera się dziś na niezaprzeczalnej możliwości wyprodukowania wszystkich artykułów pierwszej potrzeby w odpowiedniej ilości, przy użyciu tylko części dostępnej pracy ludzkiej.
Kredyt Społeczny jest ruchem, którego celem jest umożliwienie konsumentowi korzystania z całej zdolności produkcyjnej dóbr użytecznych.
Bezrobocie, z powodu którego ludzie cierpią dzisiaj, nie jest wynikiem nasycenia potrzeb konsumentów ani wyczerpania zasobów produkcyjnych, tylko nie rozprowadzania produktów i usług.
Produkcja idzie naprzód, ale zgodnie z zamówieniami, jakie otrzymuje. Zamówienia zależą do siły nabywczej konsumentów. Siła nabywcza zależy od pieniędzy, które znajdują się w rękach konsumentów, mających potrzeby do zaspokojenia.
Kredyt Społeczny przedstawia przemyślany, wyszlifowany i zabezpieczony plan wypełnienia, w każdej chwili, luki między cenami produktów, oferowanych konsumentom a pieniędzmi znajdującymi się w rękach konsumentów, którzy chcą tych wykonanych produktów dla siebie. Jest to zatem system, który nie uznaje inflacji ani deflacji, ale automatycznie i matematycznie utrzymuje równowagę między produkcją a siłą nabywczą. Ujarzmia on pieniądze i umieszcza je w służbie człowiekowi. Zmusza je do wypełniania ich funkcji: sprzedaży produkcji i satysfakcji konsumentów, na tyle na ile pozwalają zasoby naturalne i przemysłowe.
Oprócz owej równowagi Kredyt Społeczny zawiera także w swoich propozycjach likwidację ubóstwa i społeczne gwarancje bezpieczeństwa ekonomicznego obywateli.
Nikt nie zaprzeczy, że Polska jest zdolna wyprodukować wystarczającą ilość towarów, żeby umożliwić przyzwoitą egzystencję wszystkim jej mieszkańcom. Możliwości fizyczne istnieją, brakuje tylko możliwości finansowych. To właśnie finanse nie służą Polakom i na tym polu trzeba szukać lekarstwa. Jak zauważa Henry Ford, mamy produkty, ale brakuje pieniędzy, żeby je kupić. Producenci towarów spełniają swoją rolę, ale producenci pieniędzy źle wykonują swoją. Produkcja stosuje wspaniałą technikę, ale żadnej techniki nie ma w systemie monetarnym. System monetarny jest zawsze, mówi wielki amerykański przemysłowiec, przestarzały, bezskuteczny i najwyższy czas, by to zmienić.
Pieniądze nie są bogactwem, są one tylko prawem do bogactwa. Bogactwo powstaje z pracy ludzkiej lub pracy mechanicznej, zastosowanej wobec zasobów naturalnych. Nie brakuje bogactwa, np. w Kanadzie, ale mogłoby być ono znacznie bardziej obfite, ponieważ jest tutaj wiele nie wykorzystanej pracy ludzkiej i mechanicznej. Pieniądze pochodzą od producentów pieniędzy, a ponieważ jest ich za mało albo nie znajdują się tam, gzie powinny, brakuje prawa do bogactwa. Bogactwo się nie sprzedaje, produkcja zostaje zatrzymana, a ubóstwo panuje pośród obfitości.
Pieniądze składają się z metalowych monet, banknotów i kredytów lub depozytów bankowych wprowadzonych w obieg za pomocą czeków. Dziś czeki odpowiadają za więcej niż 95% transakcji biznesowych. Czeki wymieniły po prostu kredyty w księgach bankowych.
Depozyty w bankach tworzą zatem znaczną część pieniędzy w obiegu. Depozyty te powstają przez kredyty udzielane przez banki w formie pożyczek, rabatów, przekroczeń konta czy płatności obligacji. Banki tworzą pieniądze. One też unicestwiają te pieniądze przez cofanie pożyczek i redukcje przekroczeń konta. Jeśli wytwarzanie pieniądza zachodzi szybciej niż jego destrukcja, ilość pieniędzy w obiegu rośnie; jeśli destrukcja zachodzi szybciej niż wytwarzanie, podaż pieniądza maleje. Nie istnieje równowaga pomiędzy produkcją a pieniędzmi, ponieważ celem banków nie jest równowaga, ale ich indywidualny zysk.
Poza tym wypłaty czynione są na produkcję, ale przepływ pieniędzy od produkcji do konsumpcji nie przebiega tak szybko jak rachunek cen, który postępuje w tempie produkcji.
Nikt nie może, jakichkolwiek by nie miał on dobrych zamiarów, kierować obecnym systemem monetarnym zgodnie z potrzebami społecznymi i zdolnością produkcyjną przedsięwziętą dla zaspokojenia tych potrzeb.
Nacjonalizacja (upaństwowienie) banków sama w sobie niczego nie poprawi. Zmiana kontrolera jest niewystarczająca. Trzeba zmienić politykę, która rządzi kontrolą. Innymi słowy, konieczne jest, żeby kontrola dążyła do osiągnięcia celu, który szuka stałej równowagi między cenami a siłą nabywczą.
Pieniądze nie mogą być kontrolowane społecznie, zgodnie z faktami produkcji i konsumpcji krajowej, ale na poziomie narodowym, zgodnie z narodową księgowością. Jest więc bezwzględną koniecznością posiadanie narodowego ciała monetarnego, tak jak mamy ciało sądowe do zarządzania sprawiedliwością.
Prywatne banki mogą kontynuować swoje operacje mając na widoku zyski w zamian za oferowane usługi, ale nie mogą mieć nigdy więcej prawa do zwiększania lub zmniejszania podaży pieniądza. Ta funkcja musi być wyłącznie przedmiotem działania narodowego ciała monetarnego, Narodowego Biura Kredytowego.
Narodowe Biuro Kredytowe będzie inwentaryzowało fakty produkcji i konsumpcji i działało tak, żeby emitować pieniądze na sprzedaż całej produkcji, tak długo jak odpowiada ona potrzebom. Będzie korzystało z władzy, żeby osiągnąć ten cel, za co odpowiada przed narodem.
Proponowana technika osiągnięcia podwójnego celu Kredytu Społecznego – równowagi cen i siły nabywczej oraz likwidacji ubóstwa – składa się z dwóch metod rozprowadzania nowych pieniędzy: dyskonta skompensowanego i dywidendy.
Celem dyskonta skompensowanego (wyrównanego) jest utrzymanie w równowadze cen i siły nabywczej przez tworzenie i rozprowadzanie pieniędzy bez inflacji. Pieniądze z dyskonta skompensowanego finansowałyby redukcję cen na korzyść konsumentów.
Jeśli wartość osiągalnej produkcji wynosi 12 miliardów dolarów, a siła nabywcza dla jej zakupu wynosi tylko 9 miliardów dolarów, Narodowe Biuro Kredytowe zarządza 25% obniżkę wszystkich cen, potrącenie z cen (dyskonto) wszystkich produktów w okresie sprzedaży, do ostatniego konsumenta. Oznacza to redukcję cen do poziomu siły nabywczej. Potrącenie z cen jest wyrównywane (kompensowane) kupcowi detalicznemu, to znaczy Biuro Kredytowe przekazuje mu pieniądze, które stracił przez to potrącenie (przez dyskonto). Pieniądze te tworzone są przez Biuro Kredytowe dokładnie w ten sam sposób jak dzisiejsze pieniądze bankowe. Te nowe pieniądze w rzeczywistości faworyzują konsumenta pod warunkiem, że on kupuje; trafiają one do kupca detalicznego pod warunkiem, że sprzedaż została dokonana. Są to pieniądze, które sprzedają produkcję przez obniżenie cen, a to zadowala każdego: kupującego, kupca detalicznego i producenta, który tylko z przyjemnością sprzedaje swoją produkcję.
Dywidenda narodowa, jak sama nazwa wskazuje, jest rozprowadzeniem dywidendy, czyli sumy pieniędzy, reprezentujących nadwyżkę lub dochód z kapitału, dla wszystkich członków społeczeństwa, to znaczy dla każdego mężczyzny, kobiety i dziecka w kraju.
Dywidenda ta oparta jest na istnieniu dziedzictwa kulturowego czy kapitału społecznego, należącego do każdego, kapitału, który składa się z odkryć i wynalazków naukowych. Rola jaką kapitał ten odgrywa w produkcji jest coraz większa, podczas gdy rola ludzkiej pracy coraz bardziej maleje. Praca musi być wynagrodzona, ale kapitał także, nawet kapitał społeczny. Wszyscy jesteśmy spadkobiercami tego, co zgromadziły poprzednie pokolenia. Wszyscy jesteśmy kapitalistami i wszyscy mamy prawo co najmniej do dywidendy wystarczającej do naszej ochrony przed ubóstwem.
Żeby zrozumieć możliwość zastosowania systemu monetarnego zalecanego przez Kredyt Społeczny, nie można tracić z oczu faktu, że świat wszedł w erę obfitości. Jeżeli istnieją ubodzy, to nie dlatego, że istnieją ludzie bogaci, ale dlatego, że obfitość nie jest rozprowadzana. Dlatego nie ma w ogóle żadnej potrzeby zabierać bogatym, żeby dać biednym. Musimy tylko uruchomić pewną technikę w systemie monetarnym i nie poprzestawać na stwierdzeniu, że pieniądze są stworzone dla człowieka, ale ustanowić system, który bezzwłocznie umieści je w służbie człowieka, w służbie wszystkich ludzi.