Pierwsza spontaniczna odpowiedź jest oczywista: „Takie pytanie nie ma sensu.” Nie ma ono sensu dla każdego, kto dobrze wie, czym jest Kredyt Społeczny, a czym jest program partii politycznej.
Czy jest sens pytać: „Czy tabliczka mnożenia może być użyta jako program dla partii politycznej?” albo „Czy istnienie rzeki św. Wawrzyńca w Kanadzie, Missisipi w Stanach Zjednoczonych lub Alp w Europie mogłyby być użyte jako program partii politycznej?”
Kredyt Społeczny, jak to przedstawił C.H. Douglas, a następnie jak czasopismo Michael stale wyjaśnia swoim czytelnikom, nie może być związany z żadną partią polityczną, a nawet więcej, nie może być użyty jako etykietka partii, bez zbezczeszczenia znaczenia słów.
„Kredyt Społeczny” i „partia” to dwa przeciwstawne terminy. Pierwszy oznacza stowarzyszenie, które włącza każdego członka społeczeństwa; drugi termin oznacza podział, grupę walczącą z innymi grupami o władzę. Celem partii jest dojście do władzy i rządzenie państwem, podczas gdy celem Kredytu Społecznego jest zapewnienie każdemu członkowi społeczeństwa władzy, która coraz bardziej będzie uwalniała go od interwencji państwa.
Programy partii politycznych, zmieniające się wiele razy w trakcie jednego pokolenia, wymagają więcej niż ślepej wiary, aby traktować je poważnie. Tylko jeden punkt programów można uważać za szczery: próby wygrania wyborów, aby zdobyć stołki lub je utrzymać.
Prawda Kredytu Społecznego nie może być poddawana kryteriom większości głosów.
Oczywiście nie ma żadnych przeszkód, aby politycy – w swych gabinetach albo poza nimi, niezależnie od swych politycznych przynależności – mogli osobiście doceniać zalety systemu Kredytu Społecznego, głosić go bezstronnie i nie bez własnych politycznych korzyści. Ale uczynienie z Kredytu Społecznego programu partii i szerzenie obietnic, że dojście do władzy partii zapewni wprowadzenie zasad tego systemu, jest kłamstwem i działaniem na jego szkodę.
Kredyt Społeczny jest ideą żywą; żyje on w umysłach ludzi, którzy go pragną i stają się jego głosicielami. Uczynienie go przedmiotem głosowania dla korzyści jakiejś osoby albo partii jest równoznaczne z drastycznym zawężeniem znaczenia słów „Kredyt Społeczny” i traktowaniem tej idei jak jakiejś martwej rzeczy, nie wymagającej żadnej osobistej odpowiedzialności.
Pytanie – Przypuśćmy, że rządowi w jakimś kraju zaczęłoby zależeć na dobru ludzi. Czy w takiej sytuacji rząd ten mógłby wprowadzić Kredyt Społeczny, czy też może byłoby konieczne przeprowadzenie referendum?
Pytanie to sugeruje, że dotychczas żadnemu rządowi nie zależało na dobru ludzi, ale że taki dobrze życzący ludziom rząd może zostać wreszcie kiedyś wybrany w przyszłości. Jest to surowy sąd o rządach obecnych i o tych w przeszłości, ale trzeba być prawdziwym optymistą, żeby zakładać, że z tego samego drzewa można zebrać kiedyś zupełnie inny owoc. Zróbmy jednak takie optymistyczne założenie: mamy doskonały rząd gotowy do działania dla dobra społeczeństwa. Czy może on przyjąć i wprowadzić system ekonomiczny Kredytu Społecznego?
Odpowiedź brzmi NIE. Ani z referendum ani bez referendum: NIE. Jest to po ludzku niemożliwe wobec obecnej potęgi finansowego monstrum. (Proszę zwrócić uwagę na wyrażenie „po ludzku”.) Finansowe monstrum, super-potęga globalnych kontrolerów pieniądza i kredytu, jest potężniejsze od wszystkich rządów na całym świecie; ono panuje nad nimi wszystkimi!
To podporządkowanie rządów państw władcom finansów nie jest żadną tajemnicą. Już ponad wiek temu, Disraeli, kilkakrotny minister finansów a nawet premier rządu potężnej Wielkiej Brytanii, publicznie skarżył się na taki stan rzeczy i przyznawał, że nie można się z tego podporządkowania wyzwolić. Inni politycy wypowiadali się podobnie. Poza tym trzeba spojrzeć na następujące po sobie wydarzenia w naszych czasach: 10 lat niedoboru pieniądza (depresja w latach 1929-1939) i zaraz potem 6 lat wojny z obfitością pieniędzy, następnie cyklicznie powtarzające się okresy silnego ograniczania kredytu, wieczne i stale wzrastające długi publiczne, powszechnie narzucane okresy surowości w dziedzinie konsumpcji dóbr, chociaż nie ma żadnych uszczupleń w poziomie produkcji w krajach, o których mowa.
Te oczywiste fakty dowodzą, że kontrolerzy pieniądza i kredytu „trzymają nasze życie w swych rękach” (papież Pius XI) i poprzez banki będące na ich usługach „sterują działaniem rządów, a także trzymają w swych garściach losy wielu ludzi” (Reginald McKenna, swego czasu minister skarbu, a przez długi okres prezes Midland Bank, największego banku komercyjnego w Wielkiej Brytanii). Rządy, sprowadzone do roli lokajów tych superpotęg, nie są w stanie wyzwolić się ze swych pęt – nawet jeśli bardzo by tego chciały!
Czy to znaczy, że próżna jest wszelka nadzieja, a każdy wysiłek w promowaniu Kredytu Społecznego jest bezużyteczny? O nie, wcale nie! Ale znaczy to, iż nie można się spodziewać, że rządy i zmieniające się partie u władzy przemogą te potęgi, które dominują nad wszystkimi rządami na świecie: byłaby to tylko strata energii. Byłoby to podobne do próby zburzenia fortecy uderzeniami bawełnianych piłeczek.
Jednak zdarzyło się kiedyś, że młody człowiek, prosty pasterz bez wojskowego przeszkolenia, bez innej broni jak tylko prymitywna proca, złożona z drewnianego pręta i rzemienia, i pięć gładkich kamieni w pasterskiej torbie, stawił czoła i zabił, jednym uderzeniem kamienia, trzymetrowego olbrzyma, wyszkolonego w walce od młodości, odzianego od stóp do głowy w zbroję z brązu, w kolczugę ważącą 75 kilogramów i przyłbicę o wadze 9 kilogramów. Ale to zupełnie inna moc, niż proca dała Dawidowi zwycięstwo nad olbrzymim Goliatem. Dawid – jeszcze nie król, ale namaszczony już przez Boga – pokładał całą swą ufność w Bogu, wiedząc dobrze, że „mocą Swego ramienia Bóg sprowadza pysznych na manowce w zarozumiałości ich serc.”
Jest to dobra lekcja dla nas wszystkich. Kredytowcy Społeczni pamiętają często o tej lekcji i usiłują brać z niej nauki. Tylko moc Nieba może zatryumfować nad najpotężniejszymi mocami ziemskimi. Niebo oczekuje od nas wykonania naszej części, najlepiej jak tylko to potrafimy, ale my z kolei nie powinniśmy liczyć wyłącznie na nasze działanie. Młody Dawid nie powiedział: „Nie będę robił niczego! Cóż to byłby za użytek ze stanięcia do walki z potężnym wojownikiem, który drwi z mojej słabości?” Nie, po prostu wykonał swoją małą część. Użył oręża, jakie posiadał – procy i pięciu kamieni – bez wahania, że narazi się na drwiny i nazwanie głupcem, a Bóg dokonał reszty, większej części.
Społeczni Kredytowcy pisma Michael nie ustają w swych wysiłkach, nawet pomimo swojej słabości w stosunku do siły wroga, która jest po ludzku niezwyciężona, pomimo upływających lat bez wyraźnych sukcesów, pomimo kpin, niesprawiedliwej krytyki i zdrad. Wiedzą dobrze, że każdy krok ku sprawiedliwości, każde świadectwo dane prawdzie, każdy promyk nadziei udostępniony ludziom poddawanym demoralizacji, każdy postęp w drodze ku doskonaleniu jakiejś duszy, każde nawrócenie spowodowane dzięki ich osobistemu przykładowi i świadectwu, które głoszą, jest nieocenionym dobrodziejstwem. Tylko aniołowie znają całe dobro uczynione dzięki tym świadectwom, przykładom i modlitwom. Jeśli ci apostołowie dostrzegają to dobro, na pewno odczuwają satysfakcję, ale powinni też dziękować za nie Bogu. Nawet jeśli niekiedy nie mogą zobaczyć plonu z tego co posiali, to w dalszym ciągu niestrudzenie sieją, orzą i ciężko pracują, ale robią to wszystko w wewnętrznej radości płynącej z przezwyciężania pokus egoizmu i wygodnictwa, w gorliwym działaniu na chwałę Bożą i dla dobra swych braci.
Apostołowie Kredytu Społecznego rozprzestrzeniają jego idee poprzez czasopismo „Michael”. Są oni przekonani, że organizm ekonomiczny, który zaadoptuje Kredyt Społeczny, zapewni w efekcie sprawiedliwy rozdział dóbr dla każdego i dla każdej rodziny. Ale, bez zmniejszania swego własnego wysiłku, polegają oni przede wszystkim na Bogu, tak jak Dawid. Jedną z intencji ich codziennej modlitwy różańcowej i cotygniowej godziny świętej podczas adoracji Najświętszego Sakramentu jest prośba o „nadejście społeczeństwa chrześcijańskiego i społeczeństwa Kredytu Społecznego”. Społeczeństwo chrześcijańskie przede wszystkim, gdyż bez tego warunku nie może istnieć społeczeństwo Kredytu Społecznego. Z tego punktu widzenia, obecny kształt świata z pewnością nie pozwoli na zapanowanie systemu ekonomicznego zgodnego z duchem chrześcijańskim. Godzinę Kredytu Społecznego musi poprzedzić godzina nawrócenia.
Chociaż dyktatura finansowa nie utraciła jeszcze niczego ze swej potęgi kontroli, to jednak Kredytowcy Społeczni dostrzegają, że ich bezustanne domaganie się prawa do zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych każdego człowieka przekonało wiele umysłów i to do tego stopnia, że nawet w kontekście obecnego systemu finansowego, autorzy prawa muszą brać te żądania pod uwagę, a kontrolerzy finansów choć w części przyznają środki na socjalne zabezpieczenie ludności, podobnie jak na ogromną skalę przyznawali środki na prowadzenie wojny. Poza tym, podobnie jak podczas wojny, nie dają oni niczego z własnej kieszeni. Obecne zabezpieczenie socjalne, podobnie jak wojna, jest finansowane przez długi publiczne i wzrost podatków, ale jest to co najmniej pomoc dla biednych. Jest to przedsmak tego, co leży u podstaw filozofii Kredytu Społecznego, ale bez dających wolność finansową społeczeństwu i tak skutecznych technik zaproponowanych przez Douglasa.
Douglas spostrzegł dość wcześnie reakcję monopolu bankowego na jego propozycje, które były tak logiczne, błyskotliwe i skuteczne. A ponieważ konspiracja milczenia nie mogła być dłużej kontynuowana, finansowy monopol zaczął wzmacniać swe własne pozycje, stosując potężne środki będące w jego dyspozycji, aby zjednoczyć przeciwko idei Kredytu Społecznego zawodowych polityków, profesorów ekonomii politycznej, finansowych doradców rządów, związki zawodowe, wybranych członków kleru, wpływowe czasopisma oraz inne ośrodki kształtujące opinię publiczną.
Douglas rozpoznał jasno sytuację: już w 1924 roku stwierdził, że jeśli nic się nie zmieni w finansowej dyktaturze, która „trzyma w swych rękach losy ludzi,” to druga wojna światowa wybuchnie jeszcze przed rokiem 1940. Miał rację!
W okresie po drugiej wojnie światowej Douglas nie przewidywał żadnych działań rządów w celu koniecznej reformy systemu finansowego. Przewidywał raczej, że obecny system może stać się na tyle niewydolny, że w końcu doprowadzi do swego upadku. Pisał, że działaniem orędowników Kredytu Społecznego powinno być rozprzestrzenianie jego idei wśród ludzi, więc gdyby taka sytuacja zaistniała (upadek obecnego systemu finansowego), umysły ludzi byłyby już przygotowane, aby wprowadzić nowy system od razu w całości i to z taką samą łatwością, jak przy wprowadzaniu go na drodze częściowych reform.
Kredytowcy Społeczni pisma Michael mają sprecyzowane opinie na temat orientacji swoich działań. Uważają, że jest stratą czasu, energii i pieniędzy, a także źródłem frustracji każda działalność, która próbuje wprowadzać Kredyt Społeczny wraz ze zmianą rządu, czy to ze starą czy nową partią. Nie przestają o tym przypominać. Utrzymują, zgodnie z opinią Douglasa, że skutecznym działaniem w sprawie Kredytu Społecznego jest informowanie społeczeństwa o monopolu kredytu finansowego, wskazywanie na jego złe owoce i negatywne skutki w życiu osób, rodzin i instytucji, a następnie w kontekście tych złych owoców przedstawianie prawdziwej doktryny Kredytu Społecznego, która jest tak błyskotliwa i tak zgodna ze zdrowym rozsądkiem. Społeczni Kredytowcy starają się rozwijać w sobie i emanować na innych ducha Kredytu Społecznego, zgodnego z duchem Ewangelii: ducha służenia innym, a nie dominacji, nie zachłannej pogoni za pieniędzmi czy dobrami materialnymi, co jest przecież tej samej natury, tylko nie z tak potężnymi środkami, co duch panów Wysokich Finansów.
Widząc obecne obniżenie moralnych standardów, odstępstwo od wiary, zalew pogaństwa w bogatych krajach będących kiedyś chrześcijańskimi, nie można mieć wątpliwości, że wydarzenia, które zostały przepowiedziane wiele razy przez dusze natchnione, prędzej czy później nastąpią. Czy te wydarzenia, czy zapaść obecnego systemu finansowego pod ciężarem jego własnych zwyrodnień nastąpią wkrótce, czy może trochę później, to niezależnie od tego, dzięki edukacji, ci co przetrwają nie będą pozbawieni światła, pomocnego przy ustanawianiu społeczno-ekonomicznego systemu godnego swej nazwy.
Czy ta godzina jest bliska, czy odległa – nikt tego nie wie. Jest to element nieznany i dlatego nie może być brany pod uwagę przy podejmowaniu naszych decyzji.