MICHAEL Journal: 1101 Principale St., Rougemont QC, J0L 1M0, Canada • Tel.: (450) 469-2209 • Fax (450) 469-2601
Dwumiesięcznik MICHAEL: ul. Komuny Paryskiej 45/3A, 50-452 Wrocław, Polska • Tel.: (071) 343-6750 •
www.michael.org.plmarzec-kwiecień 2008
Drodzy synowie, proszę was o praktykowa-
nie umartwień i pokuty szczególnie starannie,
ponieważ to wy macie prowadzić moje dzie-
ci drogą pokoju. Ale ten pokój przyjdzie tylko
przez miecz, płonący miecz miłości. Jeśli zatem
miłujecie mojego Syna i chcecie mnie szano-
wać, słuchajcie moich napomnień i dawajcie do-
bry przykład życia w pokucie i umartwieniu. W
ten sposób, przez uświęcenie siebie, staniecie
się jasnym i pałającym światłem dla wiernych,
liczących na waszą pomoc i radę.
Miło mi, ukochani synowie, z powodu czci i
miłości, jakimi mnie dotychczas darzycie. Czy
teraz pójdziecie dalej i uczcicie mnie jeszcze
bardziej, biorąc moje słowa do waszych serc i
czyniąc to, o co proszę?
Wieczorem, w dniu święta Różańca świętego,
7 października 1957 r. Matka Boża ukazała mi się
znowu. Jej ręce były złożone jak do modlitwy. Była
poważna, chociaż Jej oblicze wyrażało swą natu-
ralną wewnętrzną łagodność. Z Jej złożonych rąk
zwisał niebieski różaniec z materiału podobnego do
szkła. Miałam świadomość i przeczucie tego, że to,
co Ona zaraz powie, jest nie tylko bardzo poważne,
ale i najwyżej wagi. Matka Boża powtórzyła swoje
pierwsze przestrogi:
Moja ukochana córko, to co chcę powiedzieć,
dotyczy w szczególności moich dzieci w Amery-
ce. Jeśli ludzie nie będą pokutować przez umar-
twianie i zapieranie się samych siebie, aby zmie-
nić swoje życie, Bóg ześle na nich karę, jakiej
dotychczas nie znali.
Moje dziecko, nastanie pokój, jak to zostało
zapowiedziane, ale nie wcześniej niż wtedy, gdy
moje dzieci staną się czyste, a więc przyodzieją
się w białą szatę łaski, i wtedy już będą gotowe
do otrzymania tego pokoju, tak długo obiecy-
wanego i tak długo wstrzymywanego z powodu
grzechów ludzi.
Moje drogie dzieci, albo zrobicie to, o co was
proszę i zmienicie swoje życie, albo sam Bóg
uzna za stosowne oczyścić was w ogniu niewy-
powiedzianych kar. Musicie być przygotowani
na przyjęcie Jego wielkiego daru pokoju. Jeśli
nie przygotujecie się sami, Bóg będzie
musiał to zrobić w Swej sprawiedliwości i
miłości.
Odmawianie różańca przez całą rodzi-
nę jest mi bardzo miłe. Proszę, aby każda
rodzina próbowała to robić. Lecz starajcie
się odmawiać różaniec z wielką nabożnoś-
cią, rozważając każdą tajemnicę, starając
się w codziennym życiu brać za wzór cnoty
w nich przedstawiane. Przeżywajcie tajem-
nice różańca tak, jak ja to przeżywałam, a
powstaną mocne więzi łączące was ze mną
na zawsze. Ci, którzy przebywają w kręgu
mojego różańca, nigdy nie zginą. Ja sama
przyprowadzę ich do tronu mojego Syna
w godzinie ich śmierci, na wieczne z Nim
zjednoczenie.
Zapiszcie te słowa w swoich sercach,
moje drogie dzieci, bo bardzo wam współ-
czuje moje Niepokalane Serce. O, gdyby-
ście znali te kary, które ja wstrzymuję poprzez
błagania i wstawiennictwo za wami!
Czy zrobicie wreszcie to, o co was proszę,
moje dzieci?
Relacje z objawień w dniach 22-23 listopada
1957 r.:
Nasza kochana Matka ukazała mi się w inny niż
zazwyczaj sposób, około 11:30 rano 22 listopada.
Następnego dnia, w sobotę, w mojej wizji było wię-
cej szczegółów, może dlatego, że dzień wcześniej
nie na wszystkie szczegóły zwróciłam uwagę. Ta
wizja Jej postaci jest bardzo ważna, gdyż ukazuje
ona Matkę Bożą tym, czym prawdziwie była w rze-
czywistości, Niepokalanym Tabernakulum Bożej
Opatrzności.
Matka Boża stała na globie ziemskim, Jej pra-
wa stopa wspierała się na księżycu, będącym w
fazie wzrostu sierpa lub w I kwadrze, lewa stopa
na głowie raczej małego, szpetnie wyglądającego
smoka. Widziałam ogień wychodzący spomiędzy
jego potężnych szczęk, ale nie był on duży, gdyż
smok nie mógł otworzyć swej paszczy szeroko, bo
przygniatała ją stopa Matki Bożej. Czasem smok był
koloru czarnego, a znowu chwilami przybierał od-
cień zielony. Matka Boża była cała w bieli. Jej welon
był tak długi, że opasywał cały glob. Niekiedy welon
stawał się tak przeźroczysty, że można było widzieć
przezeń włosy Matki Bożej, a włosy te skrzyły się
blaskiem wielu migocących gwiazd. Czasami brze-
gi welonu, rękawów, i stroju wydawały się otoczone
światłem. Welon był trzymany na głowie przez wia-
nek z białych róż. Jej stopy były bose.
Poprzedniego dnia Matka Boża ukazała się z
rozłożonymi rękami. Podczas tej drugiej, następ-
nej wizyty, uniosła powoli ręce do góry, następnie
skrzyżowała je na piersi blisko talii. Jednocześnie
skłoniła głowę lekko do przodu, przy czym oczy
Jej były zamknięte, a nie tylko opuszczone lekko
powieki w dół. Na Jej piersi, jakby poprzez welon,
trójkąt i oko, symbolizujące Bożą Opatrzność były
widoczne. Powiedziałam, że stopy Matki Bożej były
bose, to znaczy bez obuwia, ale na każdej ze stóp
spoczywała duża biała róża. Róże, te na stopach i
te w koronie-wianku, były tak olśniewającej białości,
że kontury płatków trudno było dostrzec, a czasa-
mi nie były widoczne wcale. Miało się wrażenie, że
potężny promień światła spływał od Bożej Obecno-
ści wewnątrz Matki Bożej na glob pod Jej stopami.
Następnie na połowie obwodu wokół Matki Bożej,
nad Jej głową pojawiła się wstęga, na której złoty-
mi literami były zapisane słowa: „Cała chwała córki
Króla jest w niej”
Chociaż nie było widać ruchu Jej warg, słysza-
łam te słowa zupełnie wyraźnie:
Ja jestem Matką Opatrzności Bożej, stworzo-
ną przez Tego, Który mieszka we mnie.
Wydawało się, jakby była Ona zalana delikat-
nym żarem światła, które pojawiło się razem z Nią.
Światło to przenikało i jakby przesycało całe Jej je-
stestwo, nawet Jej strój i róże.
W wigilię święta Matki Boskiej z Lourdes, 11 lu-
tego 1958 r.:
Moje Niepokalane Serce na końcu zwycięży,
a Duch Chrystusa zamieszka w sercach ludzi.
Ci, którzy tego Ducha nie odnajdą, będą skazani
na wieczny ogień piekielny.
Następnego dnia Matka Boża odezwała się zno-
wu:
Moje dziecko, niczego nie można osiągnąć
bez bólu. Przygotuj się na liczne cierpienia. Wi-
dzisz miecz w sercu swej Matki. Cierpienie do-
pełniło działanie Bożej łaski w mojej duszy. Ten,
kto odrzuca cierpienie, nie będzie nigdy trwał
w Duchu Chrystusa, nie będzie formowany na
Jego obraz.
Moje słodkie dziecko, Ojciec nie uzna duszy
za Swoją własną, jeśli nie zobaczy w niej podo-
bieństwa do Swego umiłowanego Syna. Dusze
muszą dążyć do doskonałości Ojca przez Ducha
Syna.
Umiłowana córko, zastanawiasz się nad mie-
czem i głęboką raną, jaką on zostawił w moim
Sercu. Jest to miecz smutku, wbity przez moje
dzieci, które odrzuciły moje wskazania właści-
wej dla nich drogi. Jest tylko jedna prawdziwa
droga do Ojca, moje dziecko, jedyna droga do
wiecznego zjednoczenia. Jest to droga Boskie-
go człowieczeństwa. Jest to droga przez mojego
Syna, Jednorodzonego Syna Ojca, na której du-
sze osiągają doskonałe zjednoczenie z Bogiem,
tak doskonałe, jak ludzka natura jest do tego
zdolna, wspomagana Bożą łaską...
W czerwcu 1958 r., kilka miesięcy po moim przej-
ściu do reguły zamkniętej (klauzury), spacerowałam
po zamkniętym dziedzińcu klasztornym przed pój-
ściem na modlitwę. Czułam się przytłoczona uczu-
ciem frustracji i ciężarem na sercu. Gdy zerknęłam
w niebo, Matka Boża nagle pojawiła się przede mną,
jak to uczyniła 26 września 1956 r.
Powiedziała do mnie: Nie lękaj się. Ja spełnię
moją obietnicę. Wszystko będzie w porządku. Nie
lękaj się. Te słowa bardzo mnie uspokoiły i udałam
się na modlitwę z pokojem w sercu.
18 lipca 1959 r.
Och, dusze pełne pychy! Jak
one się opierają mojej łasce! O moi kapłani, moi
drodzy w stanie zakonnym, czego bym nie zro-
biła dla was, gdybyście tylko pozwolili mi na to?
Przychodzę codziennie obleczona łaskami, któ-
re wy codziennie odrzucacie.
Cóż mam wam powiedzieć, moi naju-
kochańsi? Jak długo jeszcze będziecie
odrzucać moją miłość? To właśnie od was
spodziewam się najwięcej, a otrzymuję je-
dynie strzępy waszych wzruszeń.
Jak długo jeszcze mam dźwigać wasz
opór, wybrani moi? Jak długo jeszcze bę-
dziecie odtrącać moje starania?
Mój mały biały gołąbku, to ta nie-
wdzięczność kapłanów i osób zakonnych
przysporzyła mi wiele smutku w moim
cierpieniu (męce).
Och, jaki opór stawiają oni mojej łasce!
Jak sprzeciwiają się mojej miłości! Jak się
boją, że zostaną pozbawieni swych „nędz-
nych błyskotek” i odwracają się, żeby nie
widzieć wyrzutu w moim spojrzeniu.
Matka Boża przyszła do mnie znowu 20
grudnia 1959 r. Oto jak zrozumiałam słowa, które do
mnie skierowała:
...Och, pokutujcie, pokutujcie! Jak mało moje
dzieci to rozumieją! Wypowiadają do mnie wie-
le słów, ale nie są zdolne do poświęceń. To nie
mnie kochają one, lecz samych siebie. Och, ja-
kie to zaślepienie, słodkie dziecko, jakież zaśle-
pienie! Jak to rani moje serce!
Spójrz, ja płaczę, ale moje dzieci nie okazują
współczucia. Widzą miecz w moim sercu, ale nie
zrobią żadnego ruchu, aby go usunąć. Ja daję
im miłość; oni dają mi tylko niewdzięczność.
Płacz więc, drogie dziecko, płacz razem z
twoją Matką nad grzechami ludzi. Wstawiaj się
ze mną przed tronem miłosierdzia, bo grzech
ogarnia świat i kara nie jest odległa.
Powyższe fragmenty zaczerpnięto z książki “
Our Lady
of America
”, wydanej przez: Our Lady of America Center,
P.O. Box 445, Fostoria OH 44830, USA.,
www.ourlady-
ofamerica.com.Tłumaczenie własne, przedrukowano
za zezwoleniem.
Matka Boża Ameryki
Nowojorscy strażacy z dumą pozują do zdjęcia z Matką Bożą Ameryki
(ciąg dalszy ze str. 3)
Medalik, który Matka Boża dnia 26 września 1956
r. poleciła wykonać, ma być ich puklerzem (kształt tar-
czy) przeciw złu, obraz lub figura Matki Bożej – ochro-
ną dla domów, pomnik w Sanktuarium w Waszyng-
tonie – specjalną ochroną naszego kraju. Dookoła
wizerunku Matki Bożej, tak jak się ukazała, mają być
wygrawerowane słowa: „Przez Twoje Święte i Niepo-
kalane Poczęcie, O Maryjo, wybaw nas od złego.” Ten,
kto nosi ten medalik z wielką wiarą i żarliwym odda-
niem Matce Bożej, otrzyma łaskę wielkiej czystości
serca i szczególną miłość Najświętszej Dziewicy i Jej
Boskiego Syna. Grzesznicy otrzymają łaskę skruchy i
duchowej siły do tego, aby żyć jak prawdziwe dzieci
Maryi. Tak w czasie życia jak i w momencie śmierci,
ten święty medalik będzie jak puklerz dla ochrony
przed złymi duchami, a sam św. Michał Archanioł stać
będzie u boku noszącego medalik, aby uśmierzyć jego
lęk w ostatniej godzinie...