10
MICHAEL Journal: 1101 Principale St., Rougemont QC, J0L 1M0, Canada •
Tel.: (450) 469-2209 • Fax (450) 469-2601
Dwumiesięcznik MICHAEL: ul. Komuny Paryskiej 45/3A, 50-452 Wrocław, Polska •
Tel.: (071) 343-6750 •
www.michael.org.plsierpień-wrzesień 2007
Pokazaliśmy właśnie, że dywidenda Kredy
tu Społecznego opiera się na dwóch elementach:
dziedzictwie zasobów naturalnych i wynalazkach
poprzednich pokoleń. To właśnie napisał papież
Jan Paweł II w 1981 r. w encyklice
Laborem exer
cens
o pracy ludzkiej (13):
„„Człowiek, ... łatwo
może zdać sobie sprawę z tego, że pracą swoją
wchodzi w podwójne dziedzictwo – mianowi-
cie w dziedzictwo tego, co jest dane wszystkim
ludziom w zasobach natury, oraz tego, co inni
przed nim już wypracowali na gruncie tych za
sobów, przede wszystkim rozwijając
technikę, czyli kształtując zespół co-
raz doskonalszych narzędzi pracy;
człowiek pracując, wchodzi zarazem w
ich pracę.”
Fałszywy bożek pełnego
zatrudnienia
Mówienie o pełnym, powszechnym
zatrudnieniu jest sprzeczne z postę-
pem w technikach i procesach produk-
cyjnych. Nowe i coraz lepsze maszyny
nie są wprowadzone po to, żeby zwią-
zać człowieka z produkcją, ani nie są
po to wprowadzone nowe źródła ener-
gii, służące celom produkcyjnym, ale
są one wprowadzone do produkcji po
to, żeby odciążyć człowieka w pracy.
Ale niestety, wydaje się, że straciliśmy
cele z oczu. Mieszamy cele ze środkami.
Mylimy poprzednie z późniejszym. Jest to
wypaczenie, które zatruwa całe nasze ży
cie ekonomiczne i uniemożliwia ludziom
pełną radość z owoców postępu.
Przemysł nie istnieje po to, żeby
zapewniać zatrudnienie, ale po to,
żeby produkować towary. Jeżeli odno-
si sukces w produkcji dóbr, to osiąga
swój cel. I im kompletniej osiąga ten
cel przy minimum czasu i minimum zatrudnienia
rąk ludzkich, tym jest lepszy.
Na przykład Pan Jones kupuje swojej żonie pral
kę. Teraz pranie rzeczy z tygodnia będzie trwało
ćwierć, zamiast całego dnia. Kiedy pani Jones wkła
da pranie do pralki i wsypuje proszek, i kiedy odkrę
ci krany z ciepłą i zimną wodą, nie ma już nic więcej
do zrobienia, z wyjątkiem włączenia pralki. Pralka
pierze rzeczy, płucze je i wyłącza się automatycz
nie, gdy są one gotowe do wyjęcia.
Czy pani Jones ma zamiar narzekać na to, że
teraz ma więcej czasu na robienie czegoś, co lubi?
Czy może pan Jones będzie chciał szukać innego
rodzaju pracy, żeby zastąpić pracę, od której jego
żona została uwolniona? Oczywiście nie. Nikt nie
jest taki głupi.
Ale znajdujemy taką głupotę, grasującą w na
szym życiu ekonomicznym i społecznym, ponie-
waż obecny system karze jednostkę za postęp,
zamiast jej ulżyć, uparcie łącząc siłę nabywczą
i dystrybucję pieniądza wyłącznie z zatrudnie-
niem – zatrudnieniem w produkcji. Pieniądze
pojawiają się wyłącznie jako rekompensata za
trud i pracę w produkcji.
To prawda, że produkcja dostarcza pieniędzy dla
tych, którzy są zatrudnieni w procesie produkcji. Ale
to jest środek, a nie cel. Celem produkcji nie jest do
starczanie pieniędzy, lecz zaopatrywanie w usługi
i towary. I jeżeli w produkcji można zastąpić dwu
dziestu pracowników jedną maszyną, to w żaden
sposób nie zmienia to faktycznego celu produkcji.
Jeśli może ona dostarczyć całej produkcji potrzeb
nej ludziom i nie dostarczyć nawet jednego centa,
dalej służy celowi dla którego istnieje: zaopatrywa
niu w towary i usługi.
Kiedy znika siła nabywcza
Przemysłowi należy się z pewnością taka sama
wdzięczność za uwolnienie ludzi od pracy najem
nej, jaką okazała panu Jonesowi jego żona, kiedy
uwolnił ją on od wielu godzin pracy, kupując jej pral
kę automatyczną.
Ale jak człowiek może powiedzieć „dziękuję”,
będąc uwolnionym od pracy przez maszynę, kiedy
z konsternacją spostrzega, że nie ma pieniędzy?
(Zobacz rysunek na poprzedniej stronie, gdzie ro-
botnicy zostają zwolnieni z pracy i zastąpieni przez
robota).
I w tym właśnie dokładnie miejscu nasz sy
stem ekonomiczny stał się wadliwy, ponieważ nie
dostosował swojego mechanizmu finansowego do
mechanizmu produkcyjnego.
W stopniu, w jakim przemysł czy produkcja wy
chodzi z rąk ludzkich, także i siła nabywcza, w for
mie pieniędzy, powinna być przekazywana konsu
mentom za pomocą jakichś innych sposobów, niż
tylko jako rekompensata za pracę. Innymi słowy,
system finansowy powinien być zharmonizowany
z produkcją, nie tylko co do ilości, ale także co do
sposobów rozprowadzania. Gdy produkcja jest ob
fita, pieniądze powinny być obfite. Jeżeli produkcja
jest uwolniona od ludzkiej pracy, to pieniądze po
winny być uwolnione i odłączone od zatrudnienia.
Pieniądze są integralną częścią systemu finan
sowego, a nie częścią systemu produkcyjnego,
mówiąc precyzyjniej. Kiedy produkcja osiąga osta
tecznie poziom, kiedy może dostarczać dobra, bez
pomocy ludzi pobierających pensje, tak samo sy
stem finansowy powinien osiągnąć poziom, w któ
rym siła nabywcza może być dostarczona w inny
sposób, niż w postaci pensji.
Jeżeli tak się nie dzieje, to dlatego że, w od
różnieniu od produkcji, system finansowy nie do
pasował się do postępu. I to jest właśnie ta różnica,
która jest źródłem poważnych problemów, kiedy w
rzeczywistości postęp powinien zlikwidować wszyst
kie problemy tego rodzaju.
Zastąpienie ludzi przez maszyny w produkcji po
winno prowadzić do ich wzbogacenia, do uwolnienia
ich od trosk wyłącznie materialnych, pozwalając im
na oddanie się innym zajęciom, niż tylko tym zwią
zanym z funkcją ekonomiczną. Jeżeli, przeciwnie,
taka zamiana prowadzi do niedostatku, to dlatego
że odmawia się dostosowania systemu finansowe
go do postępu.
Technologia powinna służyć każdemu
człowiekowi
Czy technologia jest złem? Czy powinniśmy po
wstać i zniszczyć maszyny, ponieważ odbierają nam
pracę? Ależ nie, jeśli praca może być wykonana
przez maszynę, to wspaniale; ludzie będą mogli
wtedy przeznaczyć wolny czas na inną działalność,
na zajęcia wybrane przez nich samych. To wszystko
będzie możliwe pod warunkiem, że ludzie otrzyma
ją dochody, które zastąpią pensje utracone wraz z
zainstalowaniem maszyn i robotów. Inaczej bowiem
maszyna, która powinna stać się sprzymierzeńcem
człowieka stanie się jego wrogiem, ponieważ po
zbawi go ona dochodu i
uniemożliwi mu życie.
„Technika w wiel-
kim stopniu przyczyniła
się do dobra ludzkości;
uczyniła tak wiele dla po-
prawy warunków życia
człowieka, w jego służ-
bie i w ułatwieniu oraz
doskonaleniu jego pra-
cy. Jednakże w pewnych
momentach technika już
nie wie, gdzie jest jej
miejsce: czy ma być za
ludzkością, czy przeciw
niej... Dlatego kieruję
swój apel do wszystkich
zainteresowanych... do
każdego, kto może przy-
czynić się do zapewnie-
nia tego, by technika
służyła
rzeczywiście
każdemu mężczyźnie,
każdej kobiecie i każde-
mu dziecku na tej ziemi i
na całym świecie.”
(Jan
Paweł II, homilia w Toron
to, Kanada, 15 września
1984 r.)
Zaledwie w 1850 r. rozpoczął się okres pro
dukcji, jaką znamy dzisiaj, z ludźmi, wykonującymi
wtedy 20% pracy, zwierzętami, których udział w pra
cy wynosił 50% i maszynami z udziałem tylko 30%.
W roku 1900 ludzie wykonywali jedynie 15% pracy,
zwierzęta 30%, a maszyny 55%. W 1950 r. ludzie
wykonywali już tylko 6% pracy, a maszyny resztę
– 94%. (Zwierzęta zostały uwolnione!).
A przecież niczego jeszcze nie zobaczyliśmy,
ponieważ wchodzimy dopiero w erę komputerową,
która stworzyła miejsca takie, jak fabryka Nissan
Zama w Japonii, produkująca 1300 samochodów
dziennie przy pomocy tylko 67 osób. Jest to więcej
niż 19 samochodów dziennie na osobę. Istnieją na
wet fabryki, które są w całości zautomatyzowane,
nie zatrudniające żadnego człowieka, takie jak fa
bryka silników Fiata, znajdująca się pod kontrolą
około dwudziestu robotów, które wykonują całą pra
cę.
W roku 1964 przedstawiono prezydentowi Sta
nów Zjednoczonych raport pt. „Chaos społeczny w
automatyzacji”, podpisany przez 32 osoby, wśród
których znaleźli się: Gunnar Myrdal, ekonomista
pochodzący ze Szwecji i dr Linus Pauling, laureat
Nagrody Nobla. Raport ten stwierdzał w skrócie,
że „USA, a w końcu reszta świata, zostaną wkrótce
wciągnięte w ‘rewolucję’, która zapewni nieograni
czoną produkcję… przez systemy maszyn, które
będą wymagały niewielkiej współpracy ludzi. Wsku
tek tego należy podjąć działania, zapewniające do
chód wszystkim ludziom, niezależnie od tego, czy
będą zajmowali się oni czymś, co jest powszechnie
uważane za pracę”.
W swojej książce
Koniec pracy
amerykański
autor Jeremy Rifkin cytuje ostatnie badania szwaj
carskie, które mówią, że „za trzydzieści lat mniej
niż 2% obecnej siły roboczej wystarczy do wypro
dukowania wszystkich dóbr, których potrzebują lu
dzie”. Trzech spośród czterech pracowników – od
ekspedientów sklepowych do chirurgów – zostanie
ostatecznie zastąpionych przez komputerowo ste
rowane maszyny.
Jeśli zasada, ograniczająca dystrybucję do
chodu do tych, którzy są zatrudnieni, nie zostanie
zmieniona, społeczeństwo czeka chaos. Byłoby
Propozycje Kredytu Społecznego wyjaśnione w 10 lekcjach
Lekcja 5. Chroniczny brak siły nabywczej
(ciąg dalszy ze str. 9)