22
MICHAEL Journal: 1101 Principale St., Rougemont QC, J0L 1M0, Canada • Tel.: (450) 469-2209 • Fax (450) 469-2601
Dwumiesięcznik MICHAEL: ul. Komuny Paryskiej 45/3A, 50-452 Wrocław, Polska • Tel.: (071) 343-6750 •
www.michael.org.plpaździernik-grudzień 2007
Słowo tolerancja pochodzi z języka łacińskiego,
co oznacza – znosić, wytrzymywać (tolerare) i wy-
raża cierpliwość, wyrozumiałość dla odmiennego
zachowania czy stylu życia. Człowiek światły, to
człowiek rozumny i tolerancyjny. Któż z nas sądzi o
sobie inaczej? Warto jednak dodać, że dzisiaj tole-
rujemy tylko pewne zachowania, głównie takie, któ-
re nie odbiegają za bardzo od powszechnie przyję-
tej tak zwanej normalności…
Tolerancja
, zgodnie z niezmienną
definicją
,
jest wyrazem poszanowania cudzych uczuć, zwy-
czajów, zachowań, upodobań i obyczajów, głoszo-
nych poglądów, a najczęściej przekonań i wierzeń
religijnych. Do układanki na temat tolerancji warto
dorzucić także filozofię życiową, poglądy politycz-
ne, a nawet drobne przyzwyczajenia, opinie i – co
na pierwszy rzut oka najbardziej czytelne – wygląd
w całym wachlarzu jego różnorodności. Skonfron-
tujmy je z naszymi reakcjami na odmienność. Być
może są jeszcze inne puzzle, które dopełniają peł-
nego obrazu tej układanki (tolerancji), ale i z tymi
nie idzie nam w codziennym życiu łatwo. Niełatwo
być tolerancyjnym, szczególnie, że nie dotyczy to
naszych, lecz odmiennych albo sprzecznych z na-
szymi poglądów i zachowań.
Co prawda, współczesny człowiek powinien być,
nie inaczej, jak w pełni tolerancyjny. Inaczej nie wy-
pada, bo posądzeni będziemy o duszną zachowaw-
czość, a nawet wstecznictwo. Media wciąż to suge-
rują. Ale współczesny człowiek rzadko zagląda do
archiwum historii tolerancji. Jeśli już się na to zdo-
będzie, sięga po pudełka z puzzlami składającymi
się na obrazki dramatycznie negatywne lub pozy-
tywne z naszej historii i w konfrontacji z nimi nasza
współczesna tolerancja wypada całkiem nieźle.
Co wiemy o tolerancji w przedziałach
historii?
Rozłóżmy puzzle z tych najgłębiej położonych
pudełek na półkach historii. Być może mole niepa-
mięci nie przetrawiły ich jeszcze? Helleński polityk,
Perykles już w poł. V w. p.n.e. uznawał, że demo-
kracja i tolerancja idą w parze stanowiąc o stabil-
ności państwa i wzajemnym szacunku obywateli,
„kierując się wyrozumiałością w życiu prywatnym i
szanując prawa w życiu publicznym”. Puzzle ukła-
dające się w tak pojmowaną tolerancję, mówią o
rezygnacji z przymusu, za wyjątkiem zagrożenia
ze strony przestępców czy psychopatów. Rozłóżmy
puzzle z pudełka na samym wierzchu – mówiące o
tolerancji we współczesnych demokracjach. Więcej
tu odcieni, niż wyraźnych granic między czarnym
a białym. Tolerancja jest często nadużywana jako
swoisty rodzaj szantażu serwowanego przez polity-
ków, wygodna w okresie przedwyborczym. Podaje-
my rękę gejom, lesbijkom i narkomanom, kalekim i
biednym, bo to wyraźna reklama i przypodobanie
się wyborcom. Dobry polityk podaje rękę wszystkim
obywatelom. Po wyborach tolerancja dla wyżej wy-
mienionych rozmywa się bezkonturowo jakby we
mgle, aż do następnych wyborów.
Wracajmy do historii. Pudełek z puzzlami jest tu
bez liku. Wśród nich sporo układa się w
pozytyw-
ne obrazki
. Ułóżmy kilka przykładów, choćby tych
malowanych przez filozofów w okresie oświecenia:
Woltera i Johna Locke’a. W „Traktacie o tolerancji”
z 1763 roku Wolter bronił wolności religijnej. Ponie-
waż mówił też o potrzebie wolności słowa i prasy,
przypisuje mu się słynną wypowiedź (nazbyt altrui-
styczną, by zagościła w życiu): „z całego serca nie-
nawidzę twoich poglądów, ale oddałbym życie byś
mógł je głosić”. „Rozum jest tym prawem, które po-
ucza ludzi, że skoro wszyscy są równi i niezależni,
żaden nie powinien szkodzić drugiemu, jeżeli idzie
o jego życie, zdrowie, wolność i mienie” – pisał, bar-
dziej „umiarkowanie”, John Locke.
Polska wymalowała tolerancję na sztandarach
unii polsko-litewskiej z 1569 roku i utrzymywała się
na czele peletonu tolerancji aż do XVIII w., zarów-
no wyznaniowej, politycznej i społecznej. Perykles
czułby satysfakcję układając puzzle Konstytucji 3
maja z 1791 roku w Polsce. Potrzeba więcej przykła-
dów? Mam ich co krok w moim rodzinnym mieście!
Pudełko z puzzlami o współistnieniu kultur samo
wysuwa się do przodu. W średniowiecznym Lubli-
nie współbrzmiały ze sobą bizantyjskie polichromie
wykonane przez malarzy ruskich: Andrzeja, Kiryła i
Juszkę, sprowadzonych do zamkowej Kaplicy p.w.
Św. Trójcy przez Władysława Jagiełłę, z łacińskim
chorałem gregoriańskim. Po dziś dzień w bazyli-
ce oo. dominikanów na Starym Mieście w Lublinie
rysują się jak okręty na horyzoncie dysput i kazań
głoszonych od XVII wieku, dwie ambony. Jedna dla
kaznodziei katolickiego, druga dla protestanckiego.
Polska słynęła z tolerancji religijnej i wobec mniej-
szości narodowych od średniowiecza aż po wiek
XX. Lubelski poeta, Józef Czechowicz przyjaźnił się
z poetką żydowską, Franciszką Arnsztajnową. Wy-
dali w 1934 roku wspólny tomik poezji poświęcony
Lublinowi p.t. „Stare Kamienie”. Wojna zburzyła tę
układankę.
Po roku 1945 wydawało się, że nie będzie już
nowych pudełek z czarnymi puzzlami, że tolerancja
nie będzie tylko czczym hasłem. Świat pragnął od-
nowy. Ludzie starali się nabrać zaufania do innych,
przepraszali całe narody, pragnęli odbudować tole-
rancję. Czy to się mogło udać? Ileż puzzli z nietole-
rancją zaprojektowano od tego czasu!
A co najmniej od czasu, kiedy zaczęliśmy mówić
o niej głośno.
Najdobitniej i najczęściej słyszeliśmy o jej niekwe-
stionowanej potrzebie wśród nas w wypowiedziach i
nakazach papieża Jana Pawła II. Przynajmniej mło-
dzież o tym słyszała i mam nadzieję, że usłyszała.
(Nie dotyczy to niestety zapewnień składanych jesz-
cze niedawno przez kibiców piłkarskich, sic!).
Jednak, kto chce zmieścić tolerancję w worze
bez dna, ten jest w błędzie. Nie znaczy przecież, że
trzeba tolerować złodziei albo kryminalistów.
Tole-
rancja
wtedy ma sens, kiedy staramy się do uzna-
wania drugiego człowieka użyć inteligencji. Jedno
nie może istnieć bez drugiego. Są to cechy właś-
ciwie siostrzane, ponieważ
inteligencja
pozwala
nam zrozumieć zaistniałą sytuację, a tolerancja
zgodzić się z nią albo nie. Jeżeli dobrze nie pozna-
my problemu, nie będziemy potrafili właściwie go
zaakceptować. Cóż z tego, jeżeli zaczniemy tolero-
wać skinheadów, kiedy dobrze nie poznamy i nie
zrozumiemy, czym jest ta subkultura. Oczywiście
media dostarczają nam sporo papki informacyjnej,
z której można wychwycić charakter tego ruchu, ale
tak dostarczona opinia nigdy nie będzie właściwa,
ponieważ to nie my ją wystawiliśmy, ale ktoś zu-
pełnie obcy. I czy na pewno bezstronnie? Najtrud-
niejsza do zrozumienia jest nasza wielowarstwowa
współczesność. I najbardziej pociągająca.
Tolerować trzeba i owszem wiele nowopowsta-
jących zjawisk, gdyż w przeciwnym razie człowiek
stanie się jednostajny i zamknięty na nowe (czasa-
mi lepsze) poglądy.
Jednakże nawet osoba bardzo tolerancyjna nie
jest nieomylna. Bywa, że dzięki wpływom przyjaciół
zaczynamy uważać poglądy sprzeczne z dotych-
czas wyznawanymi za możliwe do zaakceptowania,
(co jest dobre, choć ma też złe strony). Trzeba zro-
zumieć, do czego przyjaciele chcą nas przekonać
i tu koło się zamyka i wraca do inteligencji. Można
więc postawić twierdzenie: „powiedz mi, co toleru-
jesz, a ja wskażę ci, jak bardzo jesteś inteligentny”.
W Polsce tolerancja jest często źle rozumiana.
Wiele ludzi myśli o tym zagadnieniu, jak o czymś zu-
pełnie oczywistym i nieodłącznym. Wyklucza nawet
możliwość pojawienia się nietolerancji w naszej co-
dzienności. Tak oczywiście powinno być, ale trzeba
się też zastanowić, jakie zachowanie jest przejawem
tolerancji, a jakie nie? Tolerancji, czyli szacunku dla
drugiego. Może zamiast w kółko o tym rozprawiać,
warto poświęcić trochę czasu i przeprowadzić pry-
watny rachunek sumienia. To nie obowiązek, ale na-
sze zadanie i prawo. Żyjemy w czasach demokracji,
czyż nie tak Peryklesie?
Obojętność jest najgorszą postawą, jaką czło-
wiek może „uraczyć” bliźniego. Właśnie, coraz
częściej ludzie myślą, że jak przejdą obojętnie obok
narkomana albo pijaka, to tolerują ich w swoim spo-
łeczeństwie. Nie! Wówczas wyrządzają im wielką
krzywdę. Tolerować nie znaczy wiedzieć, że istnieją
tacy ludzie, tolerować, to znaczy pomóc im żyć nor-
malnie. Czy tylko Jan Paweł II potrafił pięknie uło-
żyć te puzzle i nadać im nowy sens, przyświecający
w słowach: „Tolerancja to za mało, potrzebne jest
miłosierdzie”? Może to jedyna droga, by naprawdę
zrozumieć drugiego człowieka, a tym bardziej sie-
bie.
Tolerancja dla najmłodszych
– czy to ma jakiś
sens, by się w ogóle nad tym zastanawiać, skoro
dzieci często powtarzają, że ich rodzice są tacy nie-
tolerancyjni, bo zabraniają im na przykład siedzieć
po osiem godzin przed komputerem. Przeciwnie, ich
rodzice są tolerancyjni, a jeszcze bardziej inteligen-
tni, gdyż wiedzą, jakie są skutki takiego postępo-
wania. Ja sam często spotykam się z takim przeja-
wem „nietolerancji”. I myślę wówczas podobnie jak
większość młodych. Układam te puzzle podobnie
jak oni. Czuję się niezrozumiany. No, bo jak można
zabronić mi siedzieć przed komputerem? Dopiero
później dochodzę do wniosku, że to jednak rodzice
mają rację, że ich kazania typu: „zniszczysz sobie
zdrowie, wrażliwość, a w najlepszym razie wzrok!”
albo „zajmij się czymś pożytecznym” nie są pozba-
wione sensu, nie są przejawem nietolerancji. To zu-
pełnie inne puzzle!
W życiu codziennym raczej z nietolerancją nie
spotykam się na co dzień. Moi rówieśnicy owszem,
często żartują sobie z innych. Bywają nietolerancyj-
ni. Czasami zmieniają swoje nastawienie, poglądy,
upodobania, czasem tolerują tych, a czasem innych
kolegów. Miejmy nadzieję, że w naszym kraju nie
doczekamy się otwartych wojen pomiędzy ludźmi,
gdyż wówczas nie potrzebne będą już nasze puzzle
w dziale „tolerancja”…, ani cała ta puzzloteka.
Janek Rusin
Uczeń I klasy Gimnazjum
im. Św. Stanisława Kostki w Lublinie
O TOLERANCJI I NIETOLERANCJI,
CZYLI JAK UŁOŻYĆ TE PUZZLE
UWAGA!
Problemy z okultyzmem!
(magią, czarami, wróżbiarstwem, jasnowidze-
niem, przepowiadaniem, uzdrowicielstwem
okultystycznym, astrologią, spirytyzmem, New
Age, jogą, sektami, satanizmem itp.)
Płyty CD i kasety audio zawierające cykl konferencji, doty-
czących problemu okultyzmu we współczesnym świecie z
ewangelizacyjno-misyjnej trasy Jacka Morawy, redaktora
dwumiesięcznika MICHAEL i ks. dra Bogusława Jaworow-
skiego, Misjonarza Świętej Rodziny, który dzieli się swoim
doświadczeniem pracy misjonarza w posłudze uwalniania
ludzi w różnym stopniu zniewolonych przez ZŁO, aż do opę-
tania diabelskiego włącznie. Wskazuje jak rozpoznać wpływ
ZŁA na dzieci, młodzież, dorosłych /rodzinę/, jak temu zara-
dzać i jak pomagać zniewolonym, są do nabycia w naszej
redakcji. Cena kompletu (2 płyty CD lub 2 kasety audio) wy-
nosi – $15 / 30zł. (koszt wysyłki wliczony).
Quis ut Deus?